(ewentualne spoilery, ale bardzo się starałem ich uniknąć)
Jestem zaskoczony. Zaskoczony tym, jak ciekawie można poprowadzić postapokaliptyczny serial bez zombie, duchów, wampirów etc.
W samej historii jest kilka nieścisłości, moim zdaniem twórcy powinni lepiej rozwinąć wątki niektórych bohaterów (Frederik, Simone). Ogromny plus za kreację pozostałych postaci - wspaniale stworzona Lea (nie rozumiem tak niskiej oceny), ciekawa postać Beatrice, delikatnie irytujący, ale ważni Martin i Patrick. Odnoszę wrażenie, że twórcy nie do końca mieli pomysł na Rasmusa, a szkoda, bo to teoretycznie główny bohater.
Jeśli chodzi o sam plot: doskonale zrobiony klimat, świetne ujęcia, niesamowite plenery, pokazanie wymarłej Kopenhagi niesamowite, ładnie zrobione stroje, wszystko spięte klamrą tajemniczości.
Z dużym żalem muszę jednak napisać o ostatnim odcinku. Trochę jak w przypadku DARK twórcy przedobrzyli, pokusili się o hollywoodzkie motywy, zrobili zakończenie po łebkach. To smutne, bo po nocnym maratonie "The Rain" liczyłem na coś, co wbije mnie w fotel.
6.5/10 (Byłoby 7, ale ostatnie sceny... no nie).