Lubię seriale Netflixa i lubię skandynawskie seriale, jednak początek tego od razu mnie odrzucił. Otóż mały chłopiec ma być kluczem do zbawienia świata, a najpierw przez niego cała rodzina prawie się roz**bała autem bo nie potrafił zrozumieć że trzeba zapiąć pasy, a później ze swoją tępą siostrą otworzyli drzwi chociaż matka im mówiła że nie wolno, to raz a dwa, było widać że to nie ich ojciec bo on przecież wylazł z tego bunkra w żółtym skafandrze. Ludzie, taka zje*ka już na samym początku.
To po prostu wygląda tak, jakby twórcy nie wiedzieli, jak zapoczątkować katastrofę, to poszli najłatwiejszą drogą, czyli posłużyli się tępymi dziećmi. Gdy chłopak nie chciał zapiać pasów i się szarpał, to na początku myślałam, że jest może upośledzony, bo oprócz siostry to zajęcie pochłonęło nawet matkę i ojca, którzy powinni patrzeć się na drogę xD