Wykładnia 15 godzinnego dokumentu Marka Cousinsa jest bardzo prosta - Hollywood jest złe, niszczy, spłaszcza. Klasyka kina to to wszystko co powstało na świecie a w Hollywood w 80% powstawały romantyczne produkcje. Wyjatki od reguły prezentuje zazwyczaj pobieżnie i na szybko. Amerykańskie kino lat 80-tych głównego nurtu podsumowuje w ciągu jakichś 2 minut, może 3. Koncentruje się przede wszystkim na filmowej opozycji, to co było w głównym nurcie sprowadza do pozycji zimno wojennej propagandy. Polskie kino to w ocenie Cousinsa trzy nazwiska: Wajda, Kieślowski oraz Kędzierzawska. Natomiast najwięcej miejsca poświęca w swojej odysei Bliskiemu i Dalekiemu Wschodowi. Arcyciekawy dokument, antyhollywoodzki. Jak tylko prezentuje coś z rubryki Hollywood po roku 1950, to raczej w tonie kpiarskim, wtórnym czy nudnym. Amerykańskich autorów jak Hawks, Ford, Lynch, Coen czy Van Sant traktuje jak osobną kategorie w oderwaniu od Fabryki Snów. Intrygujące podejście i dość wyjątkowe.