*gupernatora

czy mi sie wydaje, czy tylko ja uwazam, ze najgorsza postacia w tym serialu jest Carl. Chcialbym, zeby zginal najszybciej jak sie da...zrobili w tym sezonie z niego takiego kozaka, ze az szkoda gadac...po prostu masakra...

Moim zdaniem akurat ta zmiana jest jak najbardziej na plus. Dobrze, że wkońcu wydoroślał i zdał sobie sprawę na jakim świecie żyje. Czy z niego taki kozak? Poprostu wie co ma robić, stara się pomagać jak tylko potrafi. Miał czas nauczyć się strzelać i radzić sobie z zombie. Wkońcu już troche żyją w tym postapokaliptycznym świecie. Nie może być ciągle nieporadnym dzieciakiem jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Poprostu wcześniej chyba nie zdawał sobie sprawy w jak bardzo niekorzystnej sytuacji się znajdują. Najpierw obóz, póżniej farma, Tam czuł się w miare bezpiecznie. Odkąd opuścili farmę,żyli w ciągłym ruchu, ciągle się przemieszczali, walczyli o przetrwanie. To napewno wpłyneło na zmiany w jego zachowaniu. Poprostu chłopak wydoroślał.

Nie. nie tylko Ty. 14295262125 innych tematów również jest o tym jak to ludzie nienawidzą Carl'a i Lori i chcieliby, żeby oni jak najszybciej zginęli.

Carl na pewno nie zginię, bo na dobrą sprawę on jest przyszłością tej grupy.

Najpierw jest narzekanie że Carl to sierotka (mi też się to nie podobało), a teraz jak w końcu wydoroślał i nabrał odwagi to się go czepiacie że za bardzo kozaczy. Zdecydujcie się ludzie w końcu, bo te Wasze narzekania są po prostu wku***rwiające. Co by nie zrobili to i tak będzie źle. No i jak tu później nie mówić że Polacy to upierdliwy naród?

To fakt. Jak był nieznośnym, nierozgarniętym dzieciakiem, to było ciągłe gadanie jaki to jest irytujący. Gdy wkońcu zmądrzał i wydoroślał to zaś jest narzekanie jaki to z niego rambo się zrobił. Zdecydujcie się . Jeśli ktoś ma inny pomysł na poprowadzenie tej postaci to niech napisze a nie ciągle krytykuje.

Carl dopiero rozwija skrzydła więc nie ma mowy aby zginął. Myślę, że w trzecim sezonie na bank będzie kilka zgonów, zwłaszcza, że zbliża się konfrontacja z Gubernatorem i Merlem. Rick, Andrea, Michonne, Glenn, Maggie, Carl są bezpieczni. Obstawiam, że Daryl też przeżyje w tym sezonie, jedyny znak zapytania co do jego osoby pojawia się ze względu na powrót Merle'a. Skoro wydaje się, że oszczędzili Hershela, to raczej nie po to, aby go za chwilę likwidować. Moje typy do odstrzału to T-Dog, Lori, Carol i Beth, chociaż tej ostatniej życzę jak najlepiej, jej postać tak jakby wypełnia pustkę po Amy. No i bankowo zginie co najmniej jeden z dwojga ocalałych więźniów.

Myślę że na bank zginie T-Dog. Co do reszty to nie jestem pewna. Hershel - masz rację, ale jednak nie ma 100% pewności że twórcy go oszczędzą. W końcu w komiksie też była postać, która niby przeżyła amputację, a ostatecznie się przemieniła. Jednak ja mam nadzieję że Hershel podzieli los komiksowego Dale'a i jeszcze długoo pożyję. Carol i Beth to też niewiadome. Z tego co widzę to możliwe że Beth będzie pełnić funkcję komiksowej Sophie, więc to by ją stawiało na bezpiecznej pozycji. Jeśli chodzi o więźniów to myślę że zginą przy wizycie Gubernatora w więzieniu.

No to by było dobre, gdyby Beth była jak komiksowa Sophie, chociaż tamta oczywiście była młodsza. Zatem Carl musi jeszcze podrosnąć bo narazie ta ich relacja to jak Anakin Skywalker i Amidala w "Mrocznym Widmie" :)

Podobno między nimi jest tylko 3 lata różnicy (Carl ma 13, a Beth 16), więc nie jest to aż tak nie, niemożliwe, zważywszy na okoliczności ;]

Ale podobno dziewczynki rozwijają się szybciej niż chłopcy więc Carl musi nadrobić nie 3 a 6 lat żeby na serio wystartować do Beth ;)

Wiem, wiem ogólnie patrząc między 13 latkiem, a 16 latkom jest spora różnica (normalnie 3 lata to żadna różnica, ale chyba każdy się zgodzi że w okresie dojrzewania nawet rok potrafi stanowić lekką przepaść). Jednak zważywszy na okoliczności w jakich im przyszło żyć, nie jest to nierealne . Chodzi mi tu o to że w takich realiach będą musieli szybciej dojrzeć, co już zresztą widać, choćby po Carlu i być na zbliżonym poziomie. Więc można na taki "związek" przymknąć oko .

Być może tak właśnie będzie. W ogóle to jakby się temu przyjrzeć to tam mogły by być same pary:
Glenn + Maggie
Carl + Beth
T-Dog + Michonne
Daryl + Carol
Rick + Andrea
(bo Lori zjedzona:)

Nawet to się układa w logiczną całość:) Poza T-Dogiem i Michonne. Wogóle nie widzę ich razem. T-Dog jest za ,,chudy w uszach" dla takiej babki jak Michone.

Rick + Andrea? Błagam, jakby nie takie sie rzeczy działy między Rickiem a Lori to i tak jej nie opuści a co dopiero wiązać sie z inną osobą, łączy ich wspólny syn i to napewno nie pozwoliłoby mu na taką decyzję.

Wiesz, bob_Lazar zaznaczył, że związek Ricka i Andrei będzie możliwy, kiedy Lori pożegna się ze światem. Ja powiem szczerze, że od początku widziałem tą dwójkę jako parę. W komiksie już się razem złączyli, mimo sporej różnicy wieku (Andrea ma 26, a Rick jest najprawdopodobniej w przedziale 34-39). W serialu ta różnica jest znacznie mniejsza (Rick 35, a Andrea 36). Co najważniejsze charakterami są znacznie zbliżeni.

Andrea powinna kogoś mieć bo to jedna z lepszych "partii" w serialu, jak nie najlepsza;) Spoko by było jakby się skumała z Rickiem, mam nadzieje, że w 4 sezonie coś takiego będzie już możliwe.

A Hershel + kule ortopedyczne :P

Hahahah

hehe ja pamiętam że nie mogłem ścierpieć Ricka przez 2 sezony , a teraz to jest moją ulubioną postacią obok Daryla

Mam to samo. Nie dość, że w cholerę lepsza postać to na dodatek, Andrew Lincoln w końcu wyzbył się durnego machania rękoma i szczerze mówiąc w 3 sezonie na prawdę bardzo dobrze gra.

A ja tak sobie wczoraj siedzę i tak sobie myślę i zdałam sobie sprawę, że nie wiem kim Daryl był przed ZA, jaki zawód wykonywał, przeleciałam wszystkie sceny z serialu żeby ten wątek uchwycić, wie ktoś coś może? Może w Talking Dead mówili, a za nic na świecie nie jestem w stanie mu przypisać jakiegokolwiek zawodu... o.o

Jeśli chodzi o przeszłość Daryla to wiemy tylko tyle że wychowywał się w lekkiej patologii. Nie miał matki, miał tylko ojca i Merle'a. Praktycznie wychowywał się samopas.

...co zresztą widać po nim, taki trochę oszołom był na początku ale odkąd nie ma Merle'a w pobliżu to znormalniał i uaktywnił jasną stronę mocy;)
No i co by nie robił to wyszło mu to na dobre bo umie sobie radzić jak chyba nikt inny. Bez grupy też by przeżył, bardziej to on jest im potrzebny niż oni jemu...

Myślę że wzajemnie się uzupełniają.
Daryl jest zdecydowanie jedną z osób najlepiej przystosowanych do otaczającej go rzeczywistości. W końcu od dziecka praktycznie musiał radzić sobie sam.

no właśnie to wiem, ale jaki mógłby wykonywać zawód bo z tym jego charakterem to mi nic nie pasuje do niego, żyć mi to nie da dzisiaj haha

No kwiaciarką to on na pewno nie był...
Możliwe że zajmował się czymś na "czarno", albo wykonywał jakieś fizyczne pracę na jakiś budowach, czy jako mechanik. Cholera go wie..

Monter instalacji sanitarnych :)

w serialu chyba nie było wspomniane nic o tym jaki wykonywał zawód , ja sobie przypominam jak opowiadał Andrei kiedys jak był dzieciakiem i zgubił sie w lesie oczywiscie nikt go nie szukał szamał poziomki i takie tam az wkoncu wrócił po tygodniu czy cos takiego , pewnie miał jakies roboty dorywcze typy wycinka drzew itd a tak to kłusownictwo

rzeźnik ;) Po "Święci z Bostonu" tylko tam go widzę :D

Pędził bimber, polował na oposy i inne sweet zwierzaczki, itd., może pichcił metę z Merle?

AAAAA genialny odcinek..jak tak ma dalej wyglądać sezon to pozytywne zaskoczenie w porównaniu do 2 sezonu. Rick jak rakieta leci w tym serialu zachowanie już całkiem zmienione nie ma teraz siły na niego:) A mi sie wydaje że podglądała ich murzynka co z kataną łazi

możliwe że Carol ,obserwował za drzew Morgan ,ewentualnie SPOILER ludzie generała w osobie Merla ;d

Merle pewnie w tym sezonie odpłaci sie dla Ricka pieknym za nadobne, w sumie niezle by to wyszlo gdyby Merle w akcie zemsty ucial dłon dla Ricka podobnie jak mialo to miejsce w komiksie, tylko ze tam w roli "rzeznika" wystapil Gubernator, a Merle mialby swoja zemstę.

Michonne na pewno nie, bo są obecnie niedaleko Woodbury - siedzimy Gubernatora.

siedziby*

Ahh uwielbiam robić całą ceremonie przed oglądaniem odcinku- 5 minut skakania z radości, ogłaszanie wszystkim domownikom ze prosze przez 45 min. udawac, ze Was nie ma w domu, przygotować sobie odpowiedni napój, żarełko i przystąpić do senasu. Po raz kolejny nie oderwałam wzroku od ekranu. Moment w którym rock dotknął, musnął wręcz Lori, zeby podziękowac w imieniu grupy.. WOW. Na cząsteczki elemenatrne zostałam rozłozona. W ogóle postać Ricka.. przeszedł niesamowitą metamorfozę, w której to katalizatorem nie było zombie a jego dobra natura. Shanowi pasował taki a nie inny świat, wczuł się niesamowicie a Rick aby dojśc to tego stanu musiał przejc ogromną zmianę.

Odcinek jeden z "lepsiejszych" od bardzo długiego czasu. Przede wszystkim w końcu czuć chociaż garstkę klimatu, w którym nie ma zasad. Śmierć goni śmierć i nie ma nieśmiertelnych.
Trochę zaskoczony byłem zabiciem tego Latynosa, myślałem, że trochę dłużej pociągnie. Z drugiej strony po próbie zabicia Ricka nic innego go nie mogło spotkać, widziałem po twarzy naszego poczciwego szeryfa, że mu odda z nawiązką.
Jedyne co martwi mnie to cały ten podział na przygody grupy i przygody Michonne i Andrei. W komiksie wszystko było bardziej spójne, tutaj musimy mieć podzielną uwagę i któraś opcja naturalnie robi się mniej interesująca od drugiej. W tym przypadku sporo ucierpiała postać Michonne, przynajmniej mnie razi aktorka, która ją gra i jeśli akcja z nimi się nie rozpędzi to wątpie w to, że kiedykolwiek tą serialową polubię.

Widzę, że nie tylko ja tak oglądam TWD :D + Piwko

Odcinek zaczął się od niesmaku. W korytarzach goniło ich stado zombi, a za drzwiami był tylko jeden. Korytarze nagle opustoszały, co wydaje się absurdalne. Potem było lepiej, wiele akcji, krwi i zabijania. Kulminacyjny moment trochę źle rozegrali więźniowie, mieli przewagę liczebną. Przy dobrej koordynacji mogli bez problemu załatwić Ricka i spółkę, skoro taką akcje planowali, ale wszystko skończyło się happy endem. W sumie odcinek dobry.

tak ,to samo zauważyłem - ale jak pisałem już gdzieś wcześniej te zombiaki w więzieniu są zupełnie inne od tych w mieście i na farmie.Szybko rezygnują ze świeżego mięcha - brak agresywności - normalnie zombiaki powinny napierać ściany tak długo aż się nie przewrócą choć miałoby to trwać 10 miesięcy!!!!!

Michonne póki co jest fatalnie zaniedbywana . Tak na prawdę zbyt dużo jej nie widzimy, aczkolwiek już w kolejnych odcinkach to się zmieni .
Hm skoro Michonne i Andrea zostaną 'złapane' przy helikopterze to czy któraś z nich bardziej na tym ucierpi ?
Co raz bardziej Daryl jest podobny do komiksowego Tyreese, mam nadzieje jednak, że nie skończy tak jak on. Osobiście jeśli uwiecznią ten fakt w serialu to może to być Daryl, Andrea bądź uwaga uwaga 'Merle' . Oby w końcowym etapie przeszedł na strone załogi Ricka.

Hm zapewne to już dawno zauważyliście, aczkolwiek ten latynos z więzienia wręcz identyczny do komiksowego Phila ;]

Cieszy mnie fakt, że Carl troche przestał wymiękać ;] Przeszedł sporą przemianę bo to wreszcie zaradny chłopiec, jak ten w komiksie . T-Dog nazwany tutaj "statystą' wreszcie przemówił i ma jakieś znaczenie w grupie . Sezon trzeci będzie bardzo bardzo udany :)

Ja jestem ciekawy jak wykorzystają dwóch żywych więźniów. Mam przeczucie, że nygas zostanie z nami na dłużej, jakiś taki bardzo wyrazisty się wydaje. Drugi pewnie skrywa coś przed nami, przecież nie trafił do więzienia za nic, być może jest pedofilem lub kimś podobnym.

Możliwe że jak w komiksie jeden z nich niepozorny zamorduje jedną z córek Hershela.

Ostrzegaj przed spoilerami :) Jedna z najbardziej wstrząsających (przynajmniej dla mnie) sytuacji w komiksie i mogłeś nieumyślnie komuś zepsuć niespodziankę :]

Ach wybacz, zapomniałem sie :) Nie powtórzy sie.. :)

Maggie? :)

Nic więcej nie powiem :P

Jak juz to Beth bo Maggie w komiksie żyje dłużej od Glena. Zresztą nie ma co porównywać fabuły z komiksu do tej filmowej bo diametralnie się rożni.
A w wiezieniu zginęły dwie córki bliźniaczki Hershela.