wszyscy niewątpliwie będziemy tęsknić za Andreą...
a w ogóle to szkoda mi Miltona, polubiłam go strasznie, z całej szajki Gubernatora on jeden
zachowywał zdrowy rozsadek i był tym dobrym...
Co do Andrei to miała idealnie pomalowane paznokietki;D że też znajduje na to czas :-D w
ostatnim odcinku rozbrajało mnie to jak ona wolno się uwalniała z tych kajdanek!! Jeszcze w
dyskusje wchodziła z tym doktorkiem.... eh po 1 powinna się pośpieszyć i udzielić mu pomocy,
a po 2 choćby ze strachu powinna się streszczać z tym uwalnianiem, bo on mógł umrzeć w
każdej chwili i się obudzić! Albo mógł wpaść w każdej chwili Gubernator. Ale tego, że zostanie
ugryziona to się nie spodziewałam!
A Carl jaki pyskaty cwaniaczek... nie znoszę tego gnojka ;]
tak ogólnie , to ona już się uwolniła, a Milton nie podszedł do niej na tyle blisko żeby ją ugryźć, mogłą go odepchnąć czy coś ale dobra, wcale nie musiałoby tak być ;p, nikt tu nic nie pisze na temat tęsknoty za Andreą , no nikt jej tu nie lubi haha , no więc ja jestem może dziwna dla większości filmwebowiczów , ale ja nic do niej nie miałam i nie mam i własnie szkoda że już jej nie będzie
mogło tak być, bo co innego jak kogoś jeszcze chwilkę wcześniej się lubiło i jak ci ktoś chwilę wcześniej pomógł, a po przemianie, czyli po kilku minutach chciał Cię zabić
Ale przecież to nie było pierwsze takie doświadczenie Andrei - kiedyś musiała zabić swoją siostrę, potem była Sophia( jej nie zabiła może osobiście, ale jakieś tam zaangażowanie było), miała czas się uodpornić.
tu masz rację! i tym bardziej to ugryzienie ( już pomijając jej grubą kurtkę) było nielogiczne.... ale już kiedyś założyłam temat, na temat ;) niedociągnięć i zakażania swoich ran w tym serialu.
Np jak walisz maczetą w zombie, krew się rozbryzguje i krople w trafiają do twoich ust, a następnie do krwiobiegu i w ten sposób stajemy się zombie bez ran :)
Pouprawiajcie zapasy z zombi a później wypowiadajcie się na temat tego,że ugryzienie w szyję jest nielogiczne.
no właśnie, na taki temat założyłam forum, że flaki i krew i zarazki przedostają się do ran człowieka, jego ust oczu, a on hasa sobie bez gorączki;p tak naprawdę wszyscy powinni już nie żyć, przez to swoje lekceważące podejście do Zombie, ale to tylko serial ;D
powiem Ci szczerze, coś mnie ta Andrea irytowała, ale zszokowało mnie to ugryzienie! byłam święcie przekonana, że jej się uda uwolnić bez szwanku.... i szkoda tak patrzeć jak ciągle kogoś uśmiercają, już się przyzwyczaiłam do niej, nie musiałam jej kochać, ale nie przeszkadzałoby mi jakby została
w każdym filmie znajdzie się ktoś irytujący na swój sposób;p
no ugryzienie też mnie zdziwiło, zresztą w tym serialu wiele rzeczy mnie szokowało i dziwiło , tak jak ostatnio Merl O_O no i wgl jak nie tracą bliskich osób , to ktoś ich zabije, a to sztywny kogoś ugryzie itd, cała grupa się co chwile sypała, ciekawe jaki będzie 4 sezon ;D
mam nadzieję, że będzie więcej zombiaków i szybko uśmiercą tego Gubernatora, bo zrobił się psychiczny i nudny ^^ czemu zabijał zdrowych ludzi to nie rozumiem...
no, mnie też irytowała, ale jej "specyficzne zachowanie" było nieodłącznym elementem TWD, dlatego mimo wszystko będzie jej brakować
Szkoda Andrei, fajna, twarda kobieta. Ale cóż, reżyser woli zachować przy życiu taką Beth, która nic nie wnosi do historii, niż ocalić Andreę i Merla. To kolejny przykład, że amerykańscy reżyserowie to imbecyle. Zjebią każdą historię.
Koniec drugiego sezonu 2 odcinki jeden po drugim w pierwszy zginął Dale w drugim Shane, koniec trzeciego sezonu ginie w jednym Mearl w drugim Andrea (podobnie). Jest tyle postaci do wyje***ia a oni tych najlepszych uśmiercają.
zgadzam się z Wami, widz się przyzwyczaja nawet do irytujących postaci, a tym bardziej szkoda tych którzy byli od samego początku...;/ mam nadzieję, że skoro usunęli parę dobrych aktorów, to dodadzą kilku również ciekawych (oby nie tych murzynów, co pilnowali bramy u Gubernatora...;/ ja chcę innych, nie lubię ich;
Właśnie za to lubię WD że nie przewidzisz kto polegnie (chociaż wg mnie Andrea była do odje..a). Poza tym nie rozumiem waszego rozumowania, czyli uśmiercić Herszela bo nic nie wnosi, bez nogi to nikt nic by nie wniósł :). Beth nic nie wniosła, ale to nie znaczy że nie przejdzie na pierwszy plan, ale nie, przecież wszyscy z drugiego planu powinni umrzeć, tego chcecie prawda?
Jest różnica między postaciami drugoplanowymi, a statystami, ale to już tak na marginesie.
Ja osobiście nie twierdzę że Beth może nie wyjść na 1 plan, choć dla mnie osobiście robienie z postaci, która przez dwa sezony robiła za statystkę nagle postać pierwszoplanową, noooo... jest trochę nie halo. Nawet jeśli Beth stała by się jedną z głównych bohaterek, to nie sądzę że nagle stała by się jedną z najlepszych/najmocniejszych postaci z tego względu że dla mnie ona nie ma potencjału, charyzmy, nie ma tego czegoś, po prostu.
akurat oni mi nie przeszkadzają, ale rozumiem, że gdzieś wyczytałeś takie wypowiedzi, mi tam tylko Gubernator i Carl nie pasują, a i Lori, a reszta mogła sobie zostać^^
Śmierć najważniejszych postaci jest największą dawką emocji według mnie, gdyby zabili tą całą Beth to nikt by nie odczuł tego, a śmierć Merla i Andrey spowodowała ze serial oglądało się z zapartym tchem. Co do Gubernatora, moim zdaniem to jedna z najlepszych postaci w serialu, dzięki niemu dowiedzieliśmy się ze mimo chodzących żywych trupów najgorszymi potworami są ŻYWI ludzie i to ich najbardziej powinniśmy się obawiać, gubernator jest psychiczny.. zabija każdego kto mu staje na drodze, zakładam ze gdyby na świecie nie było zasad także zabijalibyśmy wszystkich którzy nam przeszkadzają by tylko przeżyć... ;)
" a śmierć Merla i Andrey spowodowała ze serial oglądało się z zapartym tchem."
Are you kidding me? Za cholerę nie zrozumiem ludzi,którzy tak twierdzą..
No cóż, dzięki takim śmierciom nigdy nie wiemy czego możemy się po serialu spodziewać, są to dość ciekawe i emocjonujące zwroty akcji.. zakładam ze jeżeli byłaby to historia o zombie w której nikt nie ginie i przez wszystkie sezony ekipa by się nie zmieniała/malała to nie byłoby połowy widzów i serial byłby mniej popularny to moje zdanie aczkolwiek każdy może mieć inne zdanie. Teraz doszedł Tyresse do serialu, może rozwiną jakoś jego postać, wprowadzą nowe... :) Ja akurat się cieszę ze ekipa stale się zmienia.
Dla mnie to są wywroty, a nie zwroty akcji. Mnie nie chodzi o to żeby przez cały serial skład się nie zmienił, ale uśmiercanie tych dwóch konkretnych postaci w tym momencie nie było moim zdaniem dobrym posunięciem. Nie mam nic przeciwko wprowadzaniu nowych postaci, ale żeby nie były one traktowane na zasadzie: mocne wejście -> zejście na dalszy plan -> 5 min na tapecie -> kulka w głowę i do piachu. W komiksie jest o tyle fajnie, że tam jak się ktoś pojawia, obojętnie czy jest krócej czy dłużej, to jest odpowiednio wyeksponowany i jego potencjał jest wykorzystany do końca, tak że nie mam uczucia niedosytu i nie smaku, kiedy dana postać ginie, czego niestety nie mogę powiedzieć o serialu. Tym bardziej jeśli ginie mój ulubieniec, a ci którzy zostają nie prezentują się zbyt dobrze ;]
Błędem jest zabijanie najważniejszych postaci. To co przejdzie w dwugodzinnym filmie, tudzież innej formie artystycznej nie ma racji bytu w serialu. Uśmiercanie postaci pokroju Merla czy Andrei powoli zabija ten serial, ponieważ twórcy zabierają sporą część TWD, przez co produkt nie jest taki jak na początku. Nie czaruje widza, nie wciąga, nie intryguje. Prawdę powiedziawszy, to proces odchodzenia od tego co miał chociażby pierwszy sezon przybrał zatrważające tempo. Zabiera się coś, co było, a przynajmniej powinno nadal być integralną częścią całości. Widzowie przywiązują się do głównych postaci i ci, bez względu na wszystko powinni być najważniejszą ramą tworu, mimo tego, iż istotą uniwersum jest to, że nikt nie jest bezpieczny. To raz. Dwa, uśmiercając pierwotną obsadę zabiera się jej najlepsze ogniwa obsady. Nie bez powodu w roli Andrei Darabont obsadził Holden, czy w roli Daryla Reedusa, albo w przypadku Ricka Lincolna. Są to mocne osobowości w świecie teatru jak i filmu, które stają się nieodzowną częścią całego produktu. Usuwanie tychże aktorów sprawia, że TWD traci na atrakcyjności. Ile już porządnych, określmy to sobie artystów poległo? Od groma i jeszcze trochę. Naprawdę serial nie jest najlepszym formatem do wprowadzania takich zagrań, ponieważ jak mówiłem traci on na atrakcyjności jak i zainteresowaniu ze strony widzów. To tak jakby w Gotowych na Wszystko usunąć Bree, Gaby, Lynette i Susan, albo z Grey's Anatomy pozbyć się Meredith, tudzież np. Breaking Bad wyzbyć z postaci Waltera Whita.
TWD jest serialem o ludziach w czasach apokalipsy (przynajmniej cały czas jest to podkreślane), więc teoretycznie można wymienić nawet całą obsadę i dalej prowadzić akcję (pomijam z jakim skutkiem, chodzi o fakt).
Breaking Bad nie można prowadzić bez Waltera, który jest głównym bohaterami i to jego brejking badowanie jest kanwą historii. Gotowe na wszystko też od początku była opowieścią o 4 bohaterkach.
Głowni bohaterowie POWINNI ginąć w TWD i być wymieniani na nowych, dodaje to realizmu oraz emocji.
Dla mnie problemem jest co innego. Przede wszystkim brak rzetelnej eksploatacji bohaterów przed ich śmiercią. No i zastępowalność jest ujowa bo ciężko o nowych bohaterów na miarę starych (chociaż ja osobiście lubię z nowych Mich i Hersha).
No i tutaj jest problem. Uśmiercają ważne postacie - spoko, ale niech przedtem rozwiną je należycie.
Jak na razie to tylko Szejn się wykazał i ciekawie rozwinął przed śmiercią.
Śmierć Merla była przedwczesna, i w momencie, kiedy zaczynało być interesująco.
Andrei to już miłosierdzie dla tak beznadziejnej postaci (moja prywatna opinia). Nawet jakby przeżyła do następnego sezonu, tfurcy na stówę zrobiliby z niej jeszcze większą idiotkę.
Czy ciekawie to można się kłócić, ale na pewno pod względem komiksu, został bardziej rozwinięty, tak że myślę że jakiegoś większego niedosytu tu nie ma (wiadomo, jeżeli ktoś go lubił, to żal czuł).
Z Andreą, po namyśle moim zdaniem, jest trochę trudna sprawa że ciężko jest jednoznacznie orzec. Z jednej strony gdyby się zrehabilitowała, to owszem szkoda. Jednak gdyby była taka nieco irytująca, we wszystko się wtrącająca i wszystko wiedząca, to nie będzie mi jej brakować. Mówiąc prościej - moim zdaniem szkoda że ją uśmiercili (i żal, głównie nie o nią samą, ale o takie zmiany fabuły) , ale jeśli mieli by ją jeszcze bardziej spieprzyć, to lepiej dla niej że dali już jej spokój.
Jeśli chodzi o Merle'a to wiesz jakie jest moje stanowisko w tej sprawie :D Teraz widząc że Pączuś ma przejąć poniekąd jego miejsce (i jeszcze do tego możliwe że Darline zacznie wygryzać z posadki "doradcy" Ricka) to tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że uśmiercenie Merle'a było strzałem w kolano i posypanie rany solą.
Hehe, kapuję o co chodzi z czarodziejem Merlinem :D
Powiem ci tyle, wcześniej jeszcze się żołądkowałam o Merla, że szkoda, że powinni go zostawić, rozwinąć blablabla. Ale po retrospekcji, którą sobie zrobiłam po finale doszłam do wniosku, że ja już zwyczajnie nie wierzę, że tfurcom by się to udało. Dlatego dobrze, że Andrei już nie ma, bo jestem przekonana, że skoro do tej pory tak traktowali postaci z komiksu, to zyebali by ją do reszty. A z Merla zrobiliby albo zdrajcę/ świra, albo przysłowiowego "aniołka" (chociaż prywatnie cieszyłaby mnie sama jego obecność ^^).
Wiesz dlaczego miedzy innymi myślę, że tfurcom nie wychodzi prowadzenie postaci? Bo niech mi ktoś wytłumaczy, PO CO drugi Hersh w ekipie? Bo jakby nie patrzeć serialowy Tyreese jest Czarnym Hershem. Tak samo jest miły, dobry, nie wadzi nikomu, chce szerzyć przyjaźń i dobro. Jedyna różnica, to ze nie umie strzelać :P
Teraz Rick będzie miał TRZECH miłych mu przydupasów. Właściwie, WSZYSCY teraz będą jego potakiwaczami, za wyjątkiem Carla - z którego Rick będzie chciał zrobić kolejnego frajera.
A co do Szejna - ja generalnie lubiłam tego gościa z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli również z jego bad stuff i things ;) U niego coś się działo, kotłowało, to było interesujące do oglądania i jego "zstąpienie do piekieł " :), nakręcanie spirali szaleństwa, było bardzo wiarygodne i logicznie prowadzone. Przynajmniej ja tak na to patrzyłam :)
Sporo prawdy w tym co piszesz, ale ja jednak nadal uważam że rozwinięcie Merle'a nie było by nie możliwe, nawet przez tych nieudacznikowatych twórców, bo samo to że stworzyli taką postać, jednak sprawia że dałabym im w tej kwestii kredyt zaufania. No i właśnie jakby był Merle to była by jakaś konkretna opozycja, bo tak to obecnie nasza paczka to takie kółko różańcowe pod przewodnictwem wielebnego Ricka, a jak wiadomo duchownego trzeba słuchać, bo on zawsze rację.
Szejnas jakoś mi nie podszedł, ale trzeba przyznać że czasami się z nim zgadzałam i jak był, to przynajmniej w tym drugim sezonie zwłaszcza, coś się działo.
Ostatnio poczytałem sobie kilka artykułów odnośnie pracy Mazzary na planie TWD. Wszyscy tutaj mówimy o tym, że to jego brak pomysłów, nieumiejętność prowadzenia akcji i rozwoju bohaterów zepsuło sezon 3. Owszem sporo jest w tym prawdy, jednakowoż jest jeszcze jedna rzecz o którą podejrzewa się Glena. Mazzara chciał za wszelką cenę odciąć się od wpływu Darabonta. Jak wiadomo miał on swoją wizję, swoich aktorów z którymi chciał współpracować, a którzy byli jego, określmy to sobie "pupilami", swoje wskazówki. Glen poniekąd będąc przeświadczonym o tym, że na stałe pozostanie na stołku showrunnera, tak prowadził fabułę s3. aby podczas jej rozwoju pozbyć się jak największej ilość aktorów, którzy zostali zatrudnieni przez Franka. W jego chorej główce narodził się idiotyczny pomysł stworzenia TWD od podstaw, gdzie to będzie mógł wszystko prowadzić od początku i będzie mógł mieć większy wpływ na proces twórcy serialu, ponieważ prawdę powiedziawszy prócz tworzenia fabuły przyszedł on na gotowe. Można określić to tym, że chciał być lepszy, chciał skompletować lepszą obsadę etc. Stąd też przedwczesna śmierci Lori, T-doga, Axela, Oscara czy Merla w raz z Andreą. Tyle pustych wakatów pozwoliło mu na wprowadzenie gro jego postaci, które miały być prowadzone według jego pomysłu. Z jakim skutkiem? Każdy widzi. Obsada choć wypowiada się o nim w pozytywnym świetle we wszelkich wywiadach, nie darzy go szacunkiem po tym co zrobił z sezonem trzecim jak i z pierwotną obsadą. Wielu z nich za pośrednictwem portali społecznościowych jak i innych podobnych form odcięła się od niego dając do zrozumienia fanom jak sytuacja wygląda, a jak wiadomo jest to jedyna forma "nieoficjalnego" sposobu przekazywania informacji. Dodatkowo wyjaśniałoby to, dlaczego Mazzara pozostawił fabułę w takim bagnie i dlaczego Kirkman nie był w stanie przytemperować go podczas kręcenia s3.
powiem tak,mieli może jakieś podstawy żeby uśmiercić Merla - w ogóle fajnie to zrobili -zginął przecież w walce - ale uśmiercić Andrea'e zaraz w następnym odcinku (i to tak głupią śmiercią) to trochę za dużo.Nie powinno się eliminować dwóch ważnych postaci w tak krótkim czasie.Jednak naszła mnie taka myśl : a może Andrea dała się ugryźć umyślnie?? - przecież wcześniej chciała popełnić samobójstwo - czyż ta sytuacja w jakiej się znalazła nie pomogła jej w podjęciu decyzji??
A co do bohaterów głowa do góry może w czwartym sezonie pojawią się nowe osobowości, które będą miały większy i lepszy potencjał od tych co odeszły i może tym razem kierownictwo TWD nie spartoli sprawy!!Mimo błędów nadal jest to jedna z najlepszych ekranizacji tematów dotyczących zombiaków
mam wrażenie, że zabrakło im innych pomysłów niż uśmiercanie bohaterów. Tak jak piszesz, nie jest to najlepszy sposób, żeby zaskoczyć widza i wprowadzić go w zaciekawienie. sezon 3 jest jak dla mnie rozczarowywujący. oglądam już tylko z przyzwyczajenia i sentymentu. będę czekać jednak na 4 sezon i na następny pewnie także, bo boję się, że przegapię moment, w którym nastąpi przełom i zacznie się dziać coś co mnie znów zachwyci ;)
Nie wiem skąd wzięła się ogólna niechęć do postaci Andrei. Moim zdaniem bardzo zapunktowała w tym sezonie a zwłaszcza w momentach gdzie chciała pogodzić obie strony. A co do sprawy jej uwalniania się z kajdanek to nie przesadzajmy, trwało to tyle by Milton miał czas się przemienić. Zgadzam się z tym co napisał skaltka, pewnie się zawahała i dla tego została ugryziona tyle że akurat w takie miejsce to mnie raczej zadziwia. Ogólnie jestem w szoku, że ją uśmiercili. Strasznie mi szkoda jej postaci :(
Ja do niej tez nic nie miałam. No koniec odcinka naprawdę mnie zdziwił, i to że zamiast uciekać na co się zbierało zostali jeszcze ten gubernator co wszystkich pozabijał zastanawiam si ę gdzie go wcieło.
Milton słusznie zginął, bo był nielojalny, a po drugie niezdecydowany jak kobieta w sklepie z ubraniami. W takim świecie albo jesteś po jednej albo po drugiej stronie. Znał na wylot Gubernatora i wiedział, że on na kompromis nie pójdzie. Tak więc albo powinien zwiać z Andreą do więzienia (jeśli miałby wyrzuty sumienia, że przez niego mogą zginąć kobiety i dzieci - mowa oczywiście o ekipie Ricka) albo odstawić litość na bok i zostać z silniejszą ekipą - Woodboory. Lojalność liczy się w życiu, a już zwłaszcza w takim świecie jak w tym serialu. Poza tym i tak niczego ciekawego nie wnosił, więc nie wiem co to za strata.
a mi się znów wydaje, że on chciał dobrze, ale jednak ta nie wiem "przyjaźń" (?) "znajomość "z Gubernatorem nie pozwoliła mu odejść, nie mógł się zdecydować, ale wyraźnie przejawiał chęć bycia tym dobrym, a nie takim skurczybykiem.... w takim świecie ludzie powinni sobie pomagać, a nie się mordować. Więc mi go jednak szkoda i pewnie nie tylko mi, bo był lubianą postacią
Milton zginął słusznie? Na przestrzeni całego sezonu dowiedzieliśmy się, że Milton był z Gubernatorem od samego początku założenia Woodbery i był świadkiem przemiany Gubernatora. Logiczne, że był rozdarty - znał Gubernatora najdłużej i był świadkiem jego "przemiany" - znów piję do pierwszych scen z pierwszego i ostatniego odcinka trzeciego sezonu TWD :D Genialne zagranie! :)
ja w ogóle nie rozumiem skąd w nim tyle agresji?? ktoś kto tworzył jego postać, to chyba zapomniał, jak to jest mieć 12 lat (nawet nie wiem ile ten Carl ma lat, wygląda na 8 heheh) Ja rozumiem człowieka starszego, bardziej rozumnego, bardziej doświadczonego i świadomego swoich uczuć, ale taki gnojek, co nic nie wie o świecie?? Ja wiem doświadczył zjawiska śmierci, tragedii itp itd ale bez przesady, po co robią z niego małoletniego Kubę Rozpruwacza?! nikogo nie słucha, z nikim się nie liczy, uważa się za najważniejszego (a kiedy normalne dziecko powinno być wystraszone i zdezorientowane, ok dobrze niech się broni i będzie odważny, ale zabijanie ludzi i przejawianie dziwnych zachowań, i to nie pierwszy raz już normalne nie jest)... jego ojciec, kiedyś jego ideał, wzór do naśladowania, a teraz wynika z tego, że gówniarz poucza nawet jego... jakieś nieporozumienie... coś pokręcili z tym Carlem... nie czytałam komiksu, ale podejrzewam, że jest zupełnie inny, no chyba, że twórca komiksu również zapomniał jak to jest być takim małolatem....? a jak wy myślicie?
Chyba Ty nie wiesz jak to jest być małolatem, młodym i gniewnym, bez żadnego "mentora", wychowującym się samemu. Carl musiał zabić własną matkę i został z tym praktycznie sam. Nikt do niego nie przyszedł, nie porozmawiał, został pozostawiony sam z sobie z swoją traumą (oprócz Daryla, ale to powinien był zrobić jego ojciec!). Poucza ojca, bo mu się należy - Rick miał okazję żeby załatwić Gubernatora i tego nie zrobił w wyniku czego potoczył się cały łańcuszek wydarzeń, które zaowocowały wieloma niepotrzebnymi śmierciami, których można było uniknąć i TO Carl wypomniał ojcu Nie wspominając o tym co chciał zrobić Michonne. On się nigdzie nie uważa się za najważniejszego - mówi tylko to co myśli. Nie zapominajmy o okolicznościach i realiach w jakich żyje ten chłopak - tam nie ma już miejsca na "kid stuff", trzeba szybko dorosnąć.
no więc napisałam o tym: "doświadczył zjawiska śmierci, tragedii itp itd " wyobraź sobie, że pamiętam co się działo w serialu, ale jego dziwaczne zachowanie uwydatniało się już w poprzednich sezonach a nie tylko w ostatnim odcinku, no ja jako gówniarz to na świat inaczej patrzyłam niż choćby teraz.... i będąc młodym gniewnym, nie miałam ochoty nikogo zabijać
Ale Ty nie żyjesz w post apokaliptycznym Świecie, opanowanym przez zombie i równie niebezpiecznymi ludźmi.
i dobrze, ale ja mówię o serialu, i z nastolatka robią 40latka, ale dobra nieważne, nie rozumiesz mnie
Ja również mówię o serialu i JEGO REALIACH. Masz racje, nie rozumiem Cię, bo w tym że pokazują w takiej drastycznej rzeczywistości chłopaka, który jest dojrzały nad swój wiek, który potrafi kogoś zastrzelić nie ma nic wyolbrzymionego. Poczytaj może o chłopcach w wieku Carla w czasie II Wojny Światowej, czy o Afrykańskich wojnach gdzie już kilkuletnie dzieci biegają z karabinami i do siebie strzelają.
ok rozumiem, nie muszę czytać o to chodzi, ale nawet takie dzieci latające ze strzelbą i wręcz przymuszone do zabijania, też płaczą, boją się, potrzebują przyjaciela, pocieszenia, a Carl?! nie płacze, nie krzyczy, rządzi się, nikogo nei słucha, po co jak jest najważniejszym 40 latkiem ;D no i teraz mnie rozumiesz? zrobili z niego starego bezuczuciowego ramola, zresztą na początku serialu, nie musiał zabijać matki a i tak miał nieźle na bani
No to może jednak poczytaj. Przykro mi, ale nadal Cię nie rozumiem. Dla mnie nie ma nic dziwnego w tym że dziecko/człowiek w takich realiach staje się zamknięty w sobie, mniej wrażliwy. Ty sugerujesz że JEDYNĄ reakcją na coś takiego powinno być płakanie po kątach. Ludzie/dzieci różnie sobie radzą w takich sytuacjach. Pretensje do Carla o to że on akurat należy do tej grupy, która w takich realiach "twardnieje", są trochę bez podstawie, bo tak jak pisałam wyżej - nie ma jednej prawidłowej reakcji na takie coś.
No nie ma, przyjrzyj mu się. Raz jest taki a raz zpełnie inny. Twórcy sami nie wiedzą co mają z nim zrobić, a według mnie powinni go rzucic zombiakom na pożarcie;p
Płakanie i strach nie uważam za JEDYNĄ reakcją na taki świat (radzę - czytaj ze zrozumieniem), ale on oprócz tego, że się ciąglewkurza, to ma wszystko w nosie, to niech odejdzie skoro jest taki cwany i tak ma wszystkich dość....