Byłem pod ogromnym wrażeniem 1 i 2 sezonu. Poszukiwania rodziny przez Ricka, różnorodność charakterów w grupie, to poczucie bycia zwierzyną w świecie ogarniętym przez "szwędaczy". Nie wyobrażałem sobie lepiej tego świata. Postać Shane'a, jego powolna przemiana w czarny charakter. Wszystko było w tym temacie logicznie uzasadnione, zaryzykuję nawet stwierdzenie że tak się powinno budować postać tego rodzaju. Byłem bardzo zawiedziony jego śmiercią, czułem że wątki i cały scenariusz może się przez to posypać. 3 i 4 sezon trzymał jeszcze poziom, antagonista w postaci Gubernatora był kiepski, irytujący, ale jakoś dawał radę. Resztę serialu można bardzo szybko podsumować, bo twórcy zrezygnowali z jakiejkolwiek jakości, a postawili na taśmową produkcję odcinków. Bohaterzy pozbawieni osobowości, wątki które w ogóle mnie nie obchodziły, dialogi wyjęte z kina klasy B lat 80-tych, gra aktorska wyparowała. Jakieś przebłyski były, ale tak nieliczne że ciężko mi cokolwiek przywołać. Neagan popchnął trochę historię do przodu, ale z drugiej strony widać w jej postaci zmarnowany potencjał. Nie obejrzę ostatniego sezonu, szczerze wątpię że ten serial można uratować.
Racja Shane to była spoko postać i on i Lorri powinni żyć dłużej. Szkoda tez,ze Rick nigdy nie był z Maggie jejbpostac od farmy bardzo się zmieniła,ale świetna by parę tworzyła z Rickiem. Serial dużo stracił za szybko uśmiercenie Marle bo Dion teraz najczęściej wypowiada dwa słowa,, Dobry pies",, Zły Pies " litości. Mam nadzieje Ze Negan przy nowej Showrunerce wróci na właściwe tory i przestanie filozofowie.