Moga byc spojlery. Glownie pisze tu dziwne rzeczy ktote robia bohaterowie. Nie czepiam sie
uwielbiam serial. Pisze co ja bym zrobil pisze z komorki za bledy zaluje:-)
Pojazdy
Dlaczego bohaterowie nie zabezpieczaja pojazdow blacha przy szybach itp zeby zombie mialy
mniejsze szanse przebicia? Czemu rzadko jezdza autami z drzwiami polozonymi wyzej? Czemu nie
taranuja duzych stad mocniejszymi autami? Czego nie kolekcjonuja pojazdow militarnych tylko
jezdza fordami dla rodziny zamiast jako dodatkowego sposobu obronu uxyc czolgu? Roznych
rzeczy sie nauczyli to i to opanuja
WOjsko
Dlaczego rzadko widujemy grupy wojskowych? Widzialem 2helikoptery i konwoj od nich. Tak
wiem podoobno przegrali ale mieli bazy ostre ammo mocne sprzety ludzi i ogrodzenia. Predzej
bym sie spodziewal ze grupki to glownie wojskowi ktorzy nie byli miesem armatnim niz staruszek
szeryfowie dzieci kobiety itp
Grupy
Woodbury najechalo wiezienie zamiast sie zjednoczyc rozwalilo im wieze ostrzelali sie niemalo a
wystraszyl ich koreaniec i jego dziewczyna w strojach klawiszow. Oni uciekli mimo przewagi a
potem mieli pretensje do tamtych ze strzelali a gubernator wystrzelal ich uzbrojonych ludzi jak
stadko owieczek nie napotykajac oporu mimo ze mieli bron
Stroje
Grupa ricka ma do dyspozycji trwale i dobre stroje klawiszow a uzywaja ich raz. Woodbury ma ta
kurtke ktora ochronila ich doktorka jak w dolach ugryzlo go zombie a jest jedynym ktory ja nosi
Reszta jak cos wymysle to w komentach uwielbiam serial ale to jest co ja bym zrobil albo czego
nie zrobili oni i prosze tego zle nie zrozumiec ze narzekam:-P natxhnal mnie ktorys temat z terra
nivy
Inna sprawa to taka ze widzialem zombie ktore przeskoczylo przez plot i wygladalo jakby bieglo bylo to w pierwszym sezonie. Nie wiem czy chodzilo o to ze jest jakies swiezsze i szybko sie obudzilo po transformacji albo byl to jakis specjalny z ktorego zrezygnowali pozniej czy cos...
Kolejna sprawa to smierc tego latynosa z obozu. Typ leje swoja rodzine a gdy widzi przed soba zombie w namiocie tosie wacha czy walnac czy nie walnac:-P I Daje sie wszamac
Latynos - typowy twardziel -leje słabszych od siebie a jak przyjdzie co do czego to się boi i okazuje się tchórzem.
co do zombiaków - jest kilka rodzai - szybkie ,powolne i śpiące.
Uu riposta na poziomie wiele wnosi i wyjasnia panie gangsta. Mysle ze zabalansowales na krawedzi nie mowiac mamie co piszesz na filmwebie
Zamilcz, po co w ogóle szukasz spiny? Gość pisze prawdę, a ty tutaj wyjeżdżasz... ogarnij się.
uspokój się i weź się za prace,po co wo gule tu piszesz i szukasz rewanżu,to pomyliłeś adres ziooom.
"ziooom" spieprzaj i nie prowokuj, bo w ogóle* nikomu się już nie będzie w tym temacie chciało dyskutować 8).
Czołg? mieli wziąć czołg? A wiesz ile tak czołg pali? Skąd wziąć tyle paliwa? I ile osób umie kierować czołgiem? Samochodem można się w miarę szybko nauczyć, albo samemu, albo od kogoś, ale CZOŁGIEM? I czym to się odpala? Chyba nie zwykłym kluczykiem. A to jest historia o zwykłych ludziach, a nie o żołnierzach, dlatego oglądamy zwykłych ludzi, a nie żołnierzy. SPOJLER: w 3 sezonie był żołnierz, który powiedział, że jak jeden został zarażony i 'zwariował' w ich obozie, to wybuchła panika, ktoś otworzył bramę i wyszło jak wyszło.
Ten w Woodbury, co miał kurtkę... Myślę, że reszta ich nie nosi bo to 'twardziele' Wyobrażasz sobie np. Martineza biegającego w takiej kurtce? Nigdy by jej nie ubrał. A w więzieniu nie wszyscy chcieli nosić 'zbroję'. Dixon powiedział o hełmach, które zdjęli z zombie, że nigdy ich nie ubierze i że radzili sobie bez tych ubrań do tej pory to dalej też sobie poradzą.
Co do Latynosa, co lał swoją rodzinę, a potem zginął z rąk zombie... On się nie spodziewał tego zombie, nikt się nie spodziewał. Mniej by się zdziwił na widok świętego Mikołaja. Zamurowało go, dlatego nic nie zrobił, bo się nie spodziewał, myślał, że jest bezpieczny, wszyscy tak myśleli.
I zgadzam się co do zombie skaczącego przez płot. Jakoś w 1 sezonie były inteligentniejsze. Jakoś w więzieniu żaden przez płot nawet nie próbował wejść.
No tak ale maja w sumie do zwiedzenia caly swiat:-D w domach i warsztatach kaniatry sa tez stacje benzynow mogly opustoszec jak kazdy bral fakt. Zostaje odprowadzanie paliwa z aut jak sie odciaga wode z akwarium przez weza ;-) ewentualnie tego czolga na lawecie mozna bt bylo wziac. Odczepiam sie od czolgu. Fakt ale wojskowi to tez ludzie i mieli teoretycznie lepszy start od zwyklych ludzi.
Fakt. Twardziele to twardziele i jak w filmach z Seagalem Willisem itd;-) musialem to przeoczyc z Merlem i zwracam honor
Czołg na lawetę :D Chcę to zobaczyć :) To fakt, żołnierze mieli lepszy start od cywilów, ale pewnie część walczyła aż do końca i nie ratowała się ucieczką, ginęła w walce, keidy zwykli ludzie chowali się gdzie się dało. Można spuszczać benzynę z aut, już tak robili na autostradzie. Ale kiedy siedzą w więzieniu, to może nie potrzebują jej aż tak bardzo.
No właśnie, a twardziel w takiej kurteczce wyglądałby... dość komicznie :)
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Skazani-za-kradziez-wrakow-czolgow-z-poli gonu,wid,12664019,wiadomosc.html?ticaid=110876 Mówisz i masz :P Szkoda tylko, że zdjęcia nie ma :P
Wiem. Hamerykanie pod tym względem wymiękają :P Gdyby w grupie byli jacyś nasi i jeszcze mieli czołg, to by sami wojnę z zombiakami wygrali ;P
Fakt :P Ale jeden by się przydał xP Przynajmniej byłaby jakaś ciekawa odmiana, po ostatnim sezonie jojczących, nawiedzonych i nawiedzanych bohaterach :P Daryl i Michonne sami wszystkiego nie załatwią, a jak patrzę na resztę, to poza nielicznymi wyjątkami mam ochotę napuścić na nich zombiaki :P Wiem, wredny jestem ;)
Może i wredny, ale całkowicie Cię rozumiem i popieram. Niektórzy to robią tam tylko za ozdobę i świetnie sprawdziliby się jako mięso armatnie czy pokarm dla zomiaków :P Może w 4 sezonie coś się ruszy, masz rację, ze Daryl i Michonne to za mało, chociaż ja mogę ich oglądać cały czas.
Ja też akurat tą dwójkę mogę oglądać non stop. Reszta to takie dodatki bez większego znaczenia. Przynajmniej dla mnie.
No niestety, reszcie brakuje charyzmy i osobowości. Większość tych, którzy czymś się wyróżniali nie żyje.
Reszta to się jakoś strasznie rozmemłała. Ja rozumiem bliskich potracili, świat chce ich zeżreć, ale na litość boską ileż można? Zamiast zrobić coś z tym co mają, to nie, siedzieć będą i smędzić. Bułkę tartą im dać to się nią pochlastają.
I tak jak mówisz, ci co mieli jakiś charakter to zginęli. No okej Andrei nie żałuję, bo jej nie lubiłem, ale na przykład taki Dale? Mówiąc szczerze uważam, że to nie potrzeba śmierć. Merle? Hmmm, ani mnie ziębi ani grzeje, ale przynajmniej był ciekawszy niż co poniektórzy z grupy.
Matko, w końcu ktoś mnie rozumie! Też nie lubiłam Andrei i w sumie to cieszy mnie, że nie żyje. (Zawsze stała po złej stronie, najpierw trzymała z Shane'em, potem z Gubernatorem i nie darowałam jej aż do końca, że strzeliła do Daryla, nawet jeśli myślała, że to było zombie). A Dale miał osobowość i podobało mi się, że w tych ciężkich czasach miał bardzo mocny kręgosłup moralny.
Dale to był taki miły, fajny staruszek, który choć może momentami miał przedpotopowe podejście do sprawy, ale tak jak mówisz był honorowy i moralny. Podobało mi się też to, jak o wszystkich się troszczył - taki papcio opiekun, powiernik i dobra dusza, co to jak trzeba było to wysłuchał i przytulił, a jak trzeba to ustawił do pionu mocnym słowem. Nie pogniewałbym się za posiadanie takiego dziadka czy ojca.
Adrea to dla mnie wyła taka wyrachowana sucz myśląca wyłącznie o sobie. W szklance wody by wszystkich potopiła gdyby jej się to opłacało, najlepszy przykład pognała za Gubernatorem jakby cieczkę miała (przepraszam za słownictwo, ale takie odniosłem wrażenie), grupę zostawiła bez mrugnięcia okiem. I do samego końca tak naprawdę nie było wiadomo po której stanie stronie. Powinno ją zombie zeżreć dawno temu. Michonne mogła jej nie znaleźć :P
To że strzeliła do Daryla to było... brak słów. Wątpię by go pomyliła z zombie, raczej chciała się go pozbyć z takich czy innych przyczyn, a że strzelać nie umiała, to zwaliła winę na pomyłkę. Jasssne, a krowy dają zielone mleko.
Co do Shane'a. Był klasycznym dupkiem i nie rozumiem zachwytów jego osobą ani Lori ani Carla, ani tym bardziej co poniektórych widzów. I wcale mi go nie żal. Jak ciupciał z Lori w lesie to chciałem by go zombie w tym czasie w dupę ugryzło :P
Może przegapiłem odcinek czy dwa, ale czy grupa zostawiła Andreę tak kompletnie bez powodu? Ot tak obudzili się i stwierdzili "dzisiaj zostawiamy Anreę, bo się nam znudziła"?
O nienienie. Można właśnie powiedzieć, że zostawili Andreę celowo i to tylko i wyłącznie z kaprysu Ricka, który uznał, że dziewczyna albo uciekła z farmy albo nie żyje. Później zawinął się i pojechał. Poddał bez jakiejkolwiek walki członkinię grupy, która ustąpiła miejsca jego żonce i na dodatek wyskoczyła w sam środek hordy by radować innego człowieka. Kiedy grupa chciała jej szukać, ten się sprzeciwił, bo to niebezpieczne, ryzykowne etc. Niemniej jednak co jest najlepsze nie miał oporów by stać na środku autostrady czekając na Lori i resztę. Rick może i miał tutaj cele wyższe, ale postąpił niesamowicie egoistycznie. Wiadomym było, że dla wszystkich puntem zbornym będzie autostrada, ten jednak nie czekał tylko się zawinął, a jestem pewien, że Andrea kierowała się wprost do tego punku, nawet mając Michonne u boku. Niby czemu ta, po konfrontacji z Merlem skierowała się wprost do Ricka?
Ja się nie dziwię, że nie wrócili na farmę, bo jej faktycznie już tam nie było, za to zombie było pod dostatkiem. Nie pomyślałam o tym, że Andrea może kierować się do autostrady. No i już się nie dowiemy, czy tak było czy nie, to tylko przypuszczenia. Rick może faktycznie za szybko spisał ją na straty. A co do autostrady, to nie dziwię się, że czekał na żonę i że stawiał ją wyżej niż Andreę. Chociaż i tak już miał mówić Carlowi, że trzeba stąd uciekać, ale akurat wtedy wrócili inny z farmy, więc nie musiał już wiać stamtąd tylko z synem.
Nie mówię, że mieli wracać na farmę, ale w takich warunkach powinni opracować pewien plan. Andrea była jednym z ważniejszych członków grupy, a nawet pokuszę się tutaj o określenie jej mianem filaru. Każdorazowy większy problem, tam ona na przedzie. Grupa na pewno skorzystałaby mając ją przy sobie, a już na pewno skorzystałby na tym sam Rick. Powinni znaleźć jakieś bezpieczne lokum, po czy wysłać jakąś mniejszą grupkę na mały rekonesans. Dodatkowo winni zostać jak najbliżej autostrady z wiadomych względów. Zresztą na pewno nie byli od niej daleko. Skoro wszyscy kierowali się do tego punktu to nie inaczej było zapewne z Andreą, która za wszelką cenę chciała być ze swoimi. Rick wrócił po Merla zostawiając grupę na otwartym terenie, a zostawił Andreę.
Z Merlem na dachy była inna sytuacja. Przykuł go tam i facet nie miał szansy na ucieczkę. A obóz zostawił, bo myślał, że jest bezpieczny, wszyscy tak myśleli, dopóki jeden zombie nie dorwał się do sarny, którą upolował Daryl. I chyba trochę gloryfikujesz Andreę. Filar? Serio? Wszyscy szukali dziewczynki (poza Dale'em i T-Dogiem), nie tylko ona obserwowała okolicę i umiała strzelać. Już Glen robił więcej dla grupy, był w aptece, był przynętą dla zombie w studni. Ona nie wykazała się jakoś szczególnie. No, chyba, że zaliczymy postrzelenie Daryla.
Wszyscy w grupie byli przeciwni ratowaniu Merla. Chłop nie dość że zwabił durnym strzelaniem pół Atlanty pod sklep do na dodatek był rasistą i o mało co nie wybił pół grupy która poszła po zapasy. Rzucał się do każdego. Wszyscy kwestionowali ten pomysł, mówiąc że Merle nie jest tego wart, nawet jeżeli został przykuty. Skoro Rick poszedł na samobójczą misję tylko po to by ratować takiego szuję, to tym bardziej powinien ratować Andreę.
A dlaczego była filarem? Sporo osób polegało na jej opinii, Rick zawsze szukał u niej akceptacji jego działań, Dale zwrócił się do niej o pomoc w kwestii Randalla, była psychicznym oparciem dla Carol, zawsze stała na straży bezpieczeństwa grupy, kiedy do Rick czy Shane uganiali się po lasach, nigdy nie owijała w bawełnę i mówiła to co było prawdą wytykając błędy innych i nakierowując ich na odpowiednie tory, zawsze była gotowa do wyjścia w teren, kiedy reszta grzała swoje ciepłe miejsca w namiotach. Poza tym nie umniejszam zasługom Glena. Czy gdziekolwiek napisałem, iż nie był filarem grupy? Owszem był.
Filar? Przepraszam, Ty tak serio? Z której strony? Większym filarem jest taka Carol. Daryl to już monument. Wspomniany Glen, czy doktorek (wiadomo kości poskłada, kule wyjmie).
Jak grupa by skorzystała na jej obecności? A zwłaszcza Rick? Rozumiem, że powinien ją sobie wyobracać na wszystkie strony, bo do tego pewnie niezgorzej się nadaje. Wybacz, ale powtórzę. Adrea to by się nadawała jako dupa, problem w tym, że tylko Gubernator ją chciał. Rick miał ją w poważaniu, więc z paringu nici.
Już widzę Carol jak filar. Przez pierwszy sezon stoi z boku, a przez drugi dba tylko o siebie i stara się ustawić wszystkich wokół siebie bo straciła córkę. Nie chcę już wspominać o tym, że zrobiła focha w kwestii Randalla. A Daryl? On stał się filarem dopiero w trzecim sezonie. W dwóch poprzednich to typowy outsider kierujący się własnymi potrzebami. Pod koniec drugiego sezonu przejrzał na oczy. A co do Hershela to akurat tutaj się zgodzę. On jest filarem moralnym dla grupy.
A jak grupa skorzystałaby na jej obecności? Po pierwsze walka o przetrwanie byłaby dużo łatwiejsza. Andrea ze swoją sprawnością porusza się znacznie szybciej pomiędzy zastępami trupów co udowodniła chociażby odcinkiem "Bedside the dying Fire" czy "Prey". Śmiało mogłaby też wziąć część odpowiedzialności jaka spadła na Ricka. Dodatkowo jako jeden z najlepszych strzelców w grupie, śmiało mogłaby iść w głównym szeregu oczyszczając więzienie. Pomogłaby też sprawniej rozwiązać kwestię więźniów. Rick nie miałby takich wahań. Dodatkowo stałaby na straży moralnego podejścia grupy do ludzi. Właśnie przez to, że Rick dostał sporą samowolę grupa więzienna była jaka była i to właśnie przez skrzywione postępowanie Ricka, ludzie musieli stawić czoła wielu problemom.
Sorki, ze sie wtrace, ale czy przypadkiem nie bylo tak, ze T-dog czy ktos, juz nie pamietam dokladnie, powiedzial, ze Andrea padla pod naporem zombi?
Tak, tak bo przecież Rick powinien rzucić w cholerę matkę swojego dziecka i kobietę w ciąży by lecieć i szukać Andrei. Wybacz, ale w tym wypadku Lori i dziecko byli ważniejsi niż ona. No chyba, że według ciebie to taki nieistotny szczególik, bo Rick powinien kochać Andreę i rzucać wszystko dla niej. A co sobie chłop będzie żałował.
Nie zapominajmy, że Lori była powodem wielu problemów w grupie. Nie ma znaczenia iż była w ciąży. Dodatkowo jej lawirowanie i machloje doprowadziły do tego, że Rick został zmuszony do zabicia własnego przyjaciela. Poza tym jej bardzo słabe rodzicielstwo naraziło Carla na więcej niebezpieczeństw, mimo tego, że za wszelką cenę chciała go chronić. A i tak na marginesie. Rick naraził Lori i Carla wielokrotnie, więc jedno działanie w tą czy w tą nie robi żadnej różnicy. Dla niego ważniejsza była grupa jako całość, aniżeli ona sama.
Nie zmienia to faktu, że na swój sposób żonę kochał i wiele jej wybaczał. To, że nie była super matką nie oznacza wcale, że tak o, kopnie żonę w zad. Choć owszem mógł to zrobić, ale widocznie to taki przedpotopowy typ na dobre i złe, dopóki śmierć nie rozłączy. Ale z drugiej strony masz odpowiedź. Rick postanowił chronić grupę, a nie szukać jednostki. Co nie oznacza wcale, że zrobił to z pieśnią na ustach i zatańczył La kukaraczę z radości, że się Andreii pozbył. Stało się i nic tego nie zmieni. Fatalny zbieg okoliczności. Plus był taki, że Andrea była mobilna, a nie przykuta kajdankami do jakiejś rury.
"Powinno ją zombie zeżreć dawno temu." i "Jak ciupciał z Lori w lesie to chciałem by go zombie w tym czasie w dupę ugryzło" - rozbawiło mnie jak nie wiem :D
Mnie Andrea wkurzyła strzelając do Daryla, bo po prostu chciała poszpanować, nie był zagrożenia życia ani nic, a strzały mogłyby ściągnąć inne zombie. No i grupa już tam pobiegła, załatwiłaby go, gdyby był zombie.
Shane to dupek, fakt, przeginał pałę w serialu, ale chociaż był 'jakiś' posiadał osobowość. A Lori tak mnie wkur... Dobrze, że umarła, szkoda, że tak późno :)
O ile dobrze pamiętam, to zdaje się, że wszyscy mówili by nie strzelała. A ona co? Najmundrzejsza w całej wsi. Zrobiła po swojemu i wykazała się debilizmem. Ciekawe co by było gdyby rzeczywiście tym strzałem ściągnęła zombie. W ramach podziękowania powinni ją wtedy rzucić zombiakom by się z nimi serdecznie przywitała mięsem i krwią.
"Adrea to dla mnie wyła taka wyrachowana sucz myśląca wyłącznie o sobie" Taaaa, już to widzę:
-wyszła z CDC tylko po to by Dale dalej mógł żyć
-żywo zaangażowała się w poszukiwanie Sophie
-służyła Carol w ciężkich momentach rozumiejąc jej ból
-sama zaoferowała się do pójścia w teren w poszukiwaniu dziecka
-razem z grupką innych poszła do Atlanty mając do dyspozycji jeden pistolet
-dbała o dobro grupy i wykorzystywała swoje umiejętności do zapewnienia jej bytu i przetrwania (kwestia wyżywienia)
-postawiła swoje życie na szali po to by uratować Carol
-stawiła Ricka do pionu wytykając mu jego błędy, a co za tym idzie artykułując co powinnien robić
-opowiedziała się po stronie Dale'a w kwestii Randalla
-wybrała się osamotnioną podróż by poinformować Ricka o zamiarach Gubernatora
-jako pierwsza wyciągnęła na wierzch pomysł obrony farmy
-postawiła Shane'a do pionu opieprzając go za szopkę którą odstawił pod stodołą
-wyraziła żal ze względu na śmierć Sophie czy Jimma
-zatroszczyła się wraz z Dale'em o Lori, kiedy ta wróciła po wypadku samochodowym
-doglądała Carla czy Beth kiedy została o to poproszona
-naprowadziła Beth na odpowiednie tory (wszakże dość drastycznie ale jednak)
-odpowiednio podsumowała Lori podczas jednej z "pogawędek"
-namawiała Miltona do wspólnej ucieczki
-dała Merlowi namiary na możliwy pobyt Daryla
itd, itd, itd
Pytanie teraz, mówisz poważnie czy się zgrywasz? O Andrei można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że była egoistką.
" I do samego końca tak naprawdę nie było wiadomo po której stanie stronie. "
Ponieważ nie było powodów do opowiadania się za kimkolwiek. Woodbury jako miasto nie było niczemu winne. Rick to samo. Andrei chodziło o zaprowadzenie względnego pokoju, ponieważ obydwie grupy śmiało mogą ze sobą współpracować. Problemem był, a raczej jest sam Gubernator, prowadzący swoją własną grę.
"To że strzeliła do Daryla to było... brak słów. Wątpię by go pomyliła z zombie, raczej chciała się go pozbyć z takich czy innych przyczyn, a że strzelać nie umiała, to zwaliła winę na pomyłkę. Jasssne, a krowy dają zielone mleko"
Żyjesz w świcie opanowanym przez zombie. W około otwarty teren jak okiem sięgnąć. W pewnym momencie widzisz pewne indywiduum wyglądające i poruszające się jak trup. Co robisz? Chwytasz za broń. Dodatkowo dodaj sobie do tego przeświadczenie, że w lasach może być horda wielkości 100 zombie, a takową spotkali na autostradzie. Człowiek automatycznie chce bronić swoich, zważywszy na fakt taki, że cała grupa zdolnych do walki pognała pod sam las jak stado bezmózgich idiotów. Poza tym Andrea nie widziała dokładnie celu ze względu na światło dające w lunetę.
A ja uważam, że do jednego zombie się nie strzela. Jeśli w lesie byłoby stado, to na pewno usłyszałby ten strzał i poszło w kierunku farmy. A gdyby akurat stado było już blisko, to grupa ludzi, która pobiegła w stronę Daryla zdążyłaby uciec, ludzie są szybsi od zombie. No i mieli broń. Andrea miała farta, że spudłowała, bo zabiłaby ważnego członka grupy.
"A gdyby akurat stado było już blisko, to grupa ludzi, która pobiegła w stronę Daryla zdążyłaby uciec, ludzie są szybsi od zombie."
Co było z Rickiem i Carlem? Ledwo dali radę uciec, a to tylko z tego względu na to, że podratował ich Jimmy, a i sama horda została rozbita na mniejsze grupki. Już widzę jak ta wielka kupa mięcha w osobie Shane'a biegnie sobie bez broni uciekając przez hordą. To samo T-dog, który był na tyle nieuważny, że rozciął sobie łapę na środku pustkowia. O Dale'u już nie chcę nawet wspominać. A Andrea? Cóż, na pewno zabiłaby człowieka, który na ten czas był na samym dole listy "najlepszych" członków, co zostało potwierdzone przez samego Dale'a. Daryl urósł w oczach reszty dopiero pod koniec sezonu drugiego.
Przecież nie było z nimi Dale'a. A reszta miała broń. Rick ledwo uciekł z Carlem, bo Carl jest dzieciakiem i wolno biega, do tego w nocy nie widać tak dobrze jak w dzień, za dnia szybciej zauważyliby zombie. A Daryl nie był na samym dole tej listy, miał spory wkład w życie grupy, latał za dziewczynką, szukał jej, polował na zwierzaki, które potem jadła cała grupa. No i to, że niby był na dole listy nie jest powodem, żeby go zabijać. Andrea strzeliła za szybko, nie miała pewności, że to zombie, więc nie powinna strzelać do niego, bo mogła zabić kogoś niewinnego tylko po to, by poszpanować tym, że dobrze strzela i że w końcu ma broń w ręku.
A Daryl? Owszem był na samym dole. Bracia Dixon to takie czarne owce w całej bandzie, co było wielokrotnie podkreślane. Dopiero później nastąpiła zmiana, ponieważ Daryl wybył spod wpływów Merla, jednakowoż piął się po szczeblach na szczyt dość powoli i burzliwie.
" latał za dziewczynką, szukał jej, polował na zwierzaki, które potem jadła cała grupa."
To samo robiła Andrea. Łowiła ryby, często szła w teren i robiła wiele innych rzeczy, więc dlaczego nie można nadać jej miana filaru grupy?