Serial z każdym odcinkiem staje się coraz bardziej nudny, nadęty pseudofilozoficznymi wywodami bohaterów i drętwą, manieryczną grą aktorów (vide: Rick i jego synek). Sceny z zombiakami (nie wiedzieć dlaczego nazywanymi "szwędaczami" - czy przed apokalipsą bohaterowie serialu nie oglądali horrorów?) są po prostu przerywnikami w nudnej jak flaki z olejem fabule. Bohaterowie gdzieś idą, zabijają zombiaki, melinują się i wyjadają wszystko, jak napełnią brzuchy zbiera im się na gadanie trwające nawet kilka odcinków, potem atakują ich inni ludzie/zombiaki i muszą szukać kolejnego schronienia.
Tak przedstawia się zarys fabularny tego badziewiaka.
O ile sezon pierwszy oglądałem jeszcze z zaciekawieniem, to od sezonu 2 robiło się coraz gorzej, a z 12 odcinkiem sezonu czwartego mówię TWD głośne: "do widzenia!".
Jako fan serii powiem tak, sezon pierwszy był świetny, drugi również dobry, jednak nie aż tak jak jego poprzednik. Natomiast sezon 3. to już moim zdaniem znaczny spadek jakości. W czwartym były momenty, że zaczynałem wierzyć, iż może serial wraca na właściwe tory, jednak właśnie - to były jedynie momenty.
Cały sęk tkwi wg mnie w osobie Franka Darabonta, w zasadzie jego braku. Sprawował pieczę nad S1, przygotowywał S2 (więc już bez niego ekipie nie udało się za wiele spieprzyć z tego, co zostawił po sobie), a potem go wywalili. Dam sobie rękę uciąć, że gdyby dali mu spokojnie pracować, to nie mielibyśmy tak drastycznego spadku jakości TWD. W S1 wszystko było przemyślane, każda minuta była dobrze zagospodarowana. Człowiek się nie nudził. S2 pod tym względem wypada nieco gorzej, ale to i tak jeszcze dla mnie dobry poziom. Trójka to już działanie na własną rękę, całość według nowego pomysłu. Efekt znamy. Niby oglądalność jest, ale umówmy się, większość widzów nie jest zbyt wymagająca, ale kto chce - tan różnicę zauważy. W moim odczuciu AMC strzeliło sobie w stopę zwalniając pana Darabonta, jednak nie odczuwa bólu poprzez silne środki przeciwbólowe (patrz: oglądalność). Szkoda.
Nie wywalili Darabonta, tylko doszli do wniosku, że skoro S1 miał zajebistą oglądalność, to druga seria obroni się sama i obcięli budżet o połowę, wiążąc Darabontowi ręce - pracował z tym co miał i jak mógł, aż w końcu powiedział pierd*olę, nie robię :)
Tak swoją drogą, to niedługo ma się procesować o to z AMC, że w związku ze swoimi gierkami odsunęli go od produkcji, promocji i zysków z kolejnych sezonów TWD, sprawa w toku :)
Aha, racja racja, całkiem zapomniałem o tym zmniejszeniu budżetu. No ale jakby nie patrzeć, rzucili mu te kłody pod nogi. dali niejako pretekst do odejścia. Może jeszcze liczyli, że TWD będzie produkowane na zasadach wolontariatu? Skąpstwo jest świństwem. Skoro S1 odniósł sukces, to dlaczego żałować nań pieniędzy? Chore rozumowanie. Byle się nachapać... A koniec końców cierpimy na tym my, widzowie. Ale co ich tam obchodzą jednostki.
Darabont odchodząc zrobił coś, co rozwaliło system :) zasugerował, by AMC zmieniło swoje motto z
AMC - where the story matters
na
AMC - where the money matters :D
Niepowtarzalny dreszczyk emocji z pierwszego sezonu stopniał bezpowrotnie jak kupka pieniędzy na produkcję.
Pozostał zombiak drący się na puszczy jak kot w marcu.... te kojące odgłosy natury ;P
Dokładnie to samo jest w przypadku "Gry o Tron". Ciągle widać cięcia kosztów. Chyba każdy kolejny sezon jest "tańszy", bo myślą że marka sama się wybroni. Ta, jasne.
<<Chyba każdy kolejny sezon jest "tańszy", bo myślą że marka sama się wybroni.>> - I jak na razie ten ich sposób myślenia się sprawdza. Niestety. TWD nie traci na popularności, mimo, że z sezonu na sezon jest coraz gorzej.
"Gra o Tron" utrzymuje poziom lub wręcz jest coraz lepszy. Koszta więc nie mają znaczenia.
Ciekawe, w którym miejscu jest coraz lepsza. Może w tym, w którym po raz kolejny jakże sprytnie unikają pokazywania jakiejś bitwy? A może w tym, w którym wszyscy czarnoksiężnicy i Nieśmiertelni liczą sobie sztuk 1 (słownie: jeden)? Więc koszty mają jednak znaczenie. Chyba, że się ma naprawdę zdolnych, ale to zdolnych ludzi, którzy z ości wyczarują ucztę, nie rozmieniając się na drobne.
Złe porównanie - drugi sezon "Gry o tron" miał większy budżet niż sezon 1. W przypadku trzeciego oficjalnych liczb nigdzie nie widziałem, ale sami aktorzy twierdzą, że budżet znowu się zwiększył. Subiektywnie też nie odczuwam, żeby GoT wyglądała teraz "taniej".
Zgadzam się, uważam że każdy kolejny sezon Gry o tron ma podobny, wysoki poziom. Nie widzę spadku jakości, nie dysponuje też żadnym oficjalnym potwierdzeniem, że ucięto budżet. Nie szukajmy na siłę potwierdzenia naszej logiki, to że TWD się sypie, nie znaczy, że wszystko dookoła również.
Ten zmniejszony budzet kluje wrecz w oczy. w 1 rozne miejsca lacznie z miastem i co chwila nowe postacie. 2 to juz ciecia 13 odc na farmie??? ja pi... e. Potem 3 - 16 w wiezieniu? 4 do polowy hodowla swin i jeden odc akcji, pewie wykorzystal caly budzet bo teraz chodza po lasach i torach. Masakra. Jakby nie mogli zrobic 10 tresciwych odcinkow wykorzytujac potencjal komiksu + naturalnie swoje uzpelnienie ale dobre i na poziomie. Ogladam to i niestety odrzuca mnie coraz bardziej. 1 sezon moglem obejrzec i trzy razy. Dalo sie zrobic pare odcinkow? Dało i tyle mi wystarczy na sezon jak ma byc tresciwie.
Nie wiem tez w jakim celu jako Carol wybrali podstarzala mamuske i trzymali ja tyle odcinkow a zginela Andrea. Pierwsza postac nic nie wnosila do serialu byla wrecz zbedna, a druga jest kluczowa w komiksie to zginela..... Bez komentarza
A ja Carol bardzo lubię, pozytywna postać, nie brzydka, ze swoim charakterem, przyznam że Andree trochę mi było szkoda ale nie na tyle. Jeśli miałabym się pozbyć którejś z bohaterek które jeszcze żyją i wskrzesić andree to była by to Beth, TO jest dopiero postać która nic nie wnosi, od początku do końca jej istnienia, w TWD sprowadzała się głównie do niańczenia dziecka(teraz wkońcu poświęcają jej więcej czasu ekranowego - co mnie drażni, nie lubię oglądać postaci nijakich...), więc... no coś jest na rzeczy ;d
skoro poswiecaja uwage to moze i usmierca taki akt laski. Generalnie jest to postac zmyslona przez cienkich jak tylek weza scenarzystow ta Beth i nie ma racji bytu. Carol? Owszem, ta postac jest z komiksu ale juz dawno wacha kwiatki. Jest zupelnie bezplciowa i nudna, taka starsza Pani w cieplych papuciach. Zupelnie nie wiem co strzelilo do pustych lbow scenarzystow by usmiercic kluczowa postac Andree a zostawic nikomu niepotrzebna Carol - juz pomijam ze to byla mloda kobieta w okolicach 30 lat nie 50 latka.
Rany a co Ci tak to ciąży na duszy że jedna jest młodsza a druga starsza? Nie rozumiem tego kierujesz się tylko smaczkiem gdzie możesz popatrzeć na tyłek czy co? ;/ Liczy się cała postać. Serio Carol dla Cb to Pani w ciepłych papuciach po tym co odwaliła w 4 sezonie? Nabrała więcej charakteru niż nie jedna postać w TWD przez cały czas trwania serialu.Eh.. No nie wiem jak uważasz, myślę że jakby Carol była młodsza o te ileś tam lat to inaczej byś śpiewał... Ten serial nie miał w zamyśle promowania piękna kobiecych kształtów, po to masz inne seriale bądź nie seriale...
odwalila? czy tez uznali po prostu ze cos nalezy z nia zrobic? Bo sluzyla za tlo i nic wiecej. Nic dziwnego w komiksie zginela szybko a tu pomyslu na nia nie mieli, taka Beth. Tyle ze wybudzili ja z uspienia - wymordowala chorych i stala dzieki temu ciekawa postacia. Faktycznie. Ciekawe co Beth zrobi? Zabije naszego drogiego kusznika i tez stanie sie ciekawa postacia...
Gdyby byla mloda kobieta jak w komiksie moze by miala podobana role i inaczej by to wygladalo, mysle ze ciekawiej. Co do ogladania kobiecych ksztaltow to mam kogo ogladac :)
Z ciekawości poszukałem artykułów o tej sytuacji i znalazłem m.in. wywiad z Darabontem, którego fragment zacytuję:
"The big crux of our argument was budget. If somebody comes and hands you the biggest hit you've ever had you don't just say, 'Okay, now we're going to cut your budgets by 25% across the board. And we don't give a s**t if you care, if you don't like it.' That's just...I don't even understand that kind of thinking. Or how much punishment it visits upon the people who are actually making the show, which was incredibly difficult to begin with. Cutting your resources by a quarter in the following season so they work even longer hours and under harder circumstances? It's inhuman. I'll write a book about this one day."
A potem zajął się tym serialem:
http://www.filmweb.pl/serial/Mob+City-2013-644190
Hehe, oczywiście jest DeMunn obowiązkowo :P A Bernthal może ma szansę dołączyć do grona ulubieńców Pana Franka ;)
Mnie najbardziej boli to, że niektóre postacie z jajami albo padły albo zostały wykastrowane. Jak bardzo nienawidziłam Shane'a lub później Gubcia, tak teraz aż tęsknię za tymi bohaterami z krwi i kości. Nie wspomnę już nawet o Dale'u, Hershelu, Andrei czy T-Dogu , bo ich darzyłam bardzo dużą sympatią. Być może po prostu tęskno mi za tymi znanymi, przyjaznymi twarzami z dawnych, lepszych sezonów. :/
Teraz jako tako poziom trzyma Michonne, albo najnowszy Bob, też przyjemnie ogląda się Sashe albo Pączusia, Carol, Rick ujdzie w tłumie. Ale co się stało z Glennem? Ludzie, rozumiem, że miłość i Maggie, że coś tam, ale takiej ciepłoty to nie mogę znieść. Mało tego, jeszcze więcej ciepła dostarcza Daryl... Totalne nieporozumienie. Źle mi się też ogląda ten serial przez Beth, Carla i dwie dziewczynki, szczególnie tą małą psychopatkę. Naprawdę, bardzo, baaardzo irytują mnie te postacie.
Zamiast szerzenia horroru i przerażających zombiaków, to twórcy postawili na jakieś drętwe, mdłe romanse i pseudo głębokie profile psychologiczne bohaterów. Mam nadzieję, że z nadejściem 5 sezonu coś się zmieni...
No proszę, to się rzadko zdarza, żeby jednak ktoś porzucił TWD. :)
Czytając różne komentarze widzów widzę pewną prawidłowość. Można ją porównać do bywalców restauracji, w której kiedyś tam zjadło się dobrze i teraz dalej chodzi co tydzień. Jedzenie jest niezbyt, obsługa pozostawia wiele do życzenia, ale goście jakby w jakimś amoku, nie widzą całości - za to dyskutują, że dziś ziemniaczki były dobre (co prawda mogły by być z masełkiem, ale co tam! ogólnie dobre były). A czy zwróciliście uwagę, że sałata była świeża, a w zeszłym tygodniu była wręcz brązowa? Woooow....
I czasami ktoś się odezwie, że nie, było niedobrze i słyszy na to:
- ale sałatka! ziemniaczki!
- ojezu o co ci chodzi ty krytyku, przecież się nie strułeś!
Czyli w domyśle wszystko w najlepszym porządku.
I jakoś wszystkim umyka fakt, że żyjemy w czasach, w których idąc do restauracji klient ma prawo otrzymać smaczny posiłek, że ziemniaczki mają być podane tak, żeby nie dławiły, a świeże warzywa to nie jest ewenement. Do tego na koniec powinno się dostać wprawiający w zachwyt deser :)
I tak jest z TWD - wystarczy poczytać komentarze - bardzo rzadko są takie, które chwalą cały odcinek, widzowie opisują go tak jak goście restauracji - coś jednego było ok. Czasami jest to jedna scena. JEDNA SCENA. I dokładnie jak w jakimś amoku nie dostrzegają, że twórcy TWD nikomu łaski nie robią dając od czasu do czasu wątek z poziomem nieco lepszym od przeciętności. Dobry - bardzo dobry poziom: to powinien być w dzisiejszych czasach standard!
Staram się czytać większość komentarzy i widzę te hasła typu: Daryl i Beth byli beznadziejni ostatnio, ale teraz już było nieco lepiej, (czyli w domyśle jest dalej ujowo), albo wylicza się głupie zachowania bohaterów, ale na koniec osładza czymś mniej głupim co zrobili. I jakoś nie widzimy w tym amoku (tak, bo ja też w tym często uczestniczę), że opisujemy, tłumaczymy, kupujemy produkt po prostu słaby!
Dla porównania - na forum Breaking Bad w recenzjach odcinków wyłapywało się niedociągnięcia, czasami wręcz na siłę, żeby jakaś krytyka była.
A w TWD wypatruje się tego, co jest najmniej żenujące, najbardziej odstaje od poziomu zwykłej przeciętności, na nich się skupia i do nich dorabia pozytywną otoczkę.
Analogicznie rzecz biorąc, ja chodzę do restauracji by spędzić miło czas w towarzystwie interesujących mnie humanoidów a nie żeby rzucać talerzami jak Geslerowa xD
Czasem brak oczekiwań pozwala na przyjemne zaskoczenie, ale niezmiennie oszczędza tyle stresu i nerwów.
Ja też nie chodzę do restauracji sama :) Ale jak już idę, to liczę na to, że rozmawiając o dupie maryni ze znajomymi, nie będzie mi wykrzywić gębusi kwaśna zupa, ani nie zepsuję nastroju gdy nagle nie zacznę się dławić zapomnianą w sznyclu kosteczką (autentyczny przypadek znajomego). Może się mylę i nie jestem takim gastronomicznym hardkorem jak ty :) ale idąc do restauracji chyba mam prawo oczekiwać, że zjem przyzwoity posiłek? Czy może restaurator mi łaskę robi, że w ogóle coś poda i po zjedzeniu się nie zrzygam? :o tak se myślę, wiesz, szanujmy się trochę ;)
Prywatnie powiem tyle, że nauczeni kilkoma przykrymi doświadczeniami umawiamy się na pichcenie u kogoś w domu lub idziemy kawę do hipsterskich sieciówek ;)
A nawiązując do twojej analogii - myśmy to już przy poprzednim sezonie ustalili, że połowa zabawy z TWD to jest obgadywanie tego serialu na forum :D Niestety stali obgadywacze wynieśli się stąd w tym sezonie :(
Oczywiście rozumiem Twój punkt widzenia, brak wymagań to takie moje osobiste podejście. Przyzwyczaiłem się, że scenarzyści opierają całą fabułę na ludzkich błędach i pomyłkach, np. postrzelenie Carl na polowaniu, ściągnięcie hordy na farmę, konflikt o więzienie. Nawet to co wydaje się sukcesem, jak odnalezienie farmy czy więzienia, prędzej czy później okazuje się tragiczne w skutkach. Schemat powtarza się od 1 sezonu: bezpieczne (według opinii grupy) schronienie - atak napastników zdejmujący grupie klapki z oczu - podróż w nieznane - odnalezienie nowego "bezpiecznego" (przynajmniej na jakiś czas) schronienia. Teraz jesteśmy w fazie podróży, która nigdy nie trwała zbyt długo (opuszczenie obozu pod Atlantą chyba w S01e05, znalezienie farmy zaraz na początku S02; opuszczenie farmy na koniec S02, znalezienie więzienia zaraz na początku S03) - ta jest chyba najdłuższa od początku serialu, możliwe że dlatego wydaje się taka nużąca, poza tym nie każdemu musi się podobać zawężenie akcji do małych grup. Mi bardzo brakuje w tym serialu flashbacków jak w LOST, opowiadających choćby pokrótce o życiu tych ludzi sprzed wybuchu epidemii - pozwoliło by to na lepsze zrozumienie ich motywów bez konieczności takich "mental breakdownów" jak cały odcinek S04e12. Rozumiem, że ograniczeniem jest brak materiału w komiksie, ale tyle razy już odchodzono od treści oryginału.
Za czasów Darabonta też bywały absurdy, jak mega-kilotonowy wybuch CDC, który nie wyrządził większej krzywdy znajdującym się nieopodal uciekinierom, ale to akurat szczegół, ja wolę nawet bzdurną akcję niż nudę. Osobiście serialu nie traktuję jako produkt, nie skupiam się aż tak bardzo na logice uniwersum, nie oceniam gry aktorskiej - w przeciwieństwie do filmów, bo tam np widzę Hopkinsa w kilku dziełach i jestem w stanie porównać jak zagrał detektywa, a jak mordercę itd. Staram się oglądać to na poziomie historii, tak jakbym nie obserwował postaci odgrywanej przez Reedusa czy Lincolna, a autentyczne osoby walczące o przeżycie. W pewien sposób staram się zaufać scenarzystom we wszystko, że tak wybuchła epidemia, tak, wojsko przegrało, tak bohaterowie nie należą do najinteligentniejszych, przechodzą nad trupami i dotykają każdych zwłok. Nie wiem czy wystarczająco zrozumiale wyjaśniam o co mi chodzi :D W każdym razie polubiłem te postaci i oglądam serial w celu poznania dalszego ciągu tej historii - nawet jeśli niektóre odcinki można bez problemu przegapić bo niemal nic nie wnoszą do jej ciągłości xD
Największym problemem TWD moim zdaniem jest częsta rozbieżność charakteru postaci w kolejnych sezonach no i najgorsza bolączka - pozbywanie się jakiejś postaci, bo aktor pokłócił się/zaszedł w ciążę/wyjechał na Antarktydę itp. Niestety śmierć Dale'a można było przedstawić hmm z większym szacunkiem do tej postaci, a nie nagle ostateczność, zombie ninja, nie ma cię. Możliwe też, że sama tematyka zombie, atrakcyjna na początku nie miała jednak tyle potencjału w połączeniu z cięciem kosztów, by uczynić serial ciekawszym. Wiele opinii pokazuje, że sama koncepcja i entuzjazm z oglądania zombiaków już się w niektórych widzach wypaliły.
Gdyby nie to forum, to również nie miałbym z kim się podzielić wrażeniami z oglądania, ponieważ wszyscy znajomi którzy oglądali już się znudzili. No cóż, zawsze można jeszcze założyć wątek specjalnie dla Ciebie, mnie lub Pieseua i kłócić się aż do powrotu serialu po przerwie ;D
Flashbacki, wspomnienia o przeszłości - to jest jak najbardziej dobry pomysł. Pokazując jacy byli bohaterowie w czasach przed apokalipsą pozwoliłoby zrozumieć ich poczynania teraz. Przykładowo pokazując Szejna w rozmowie z Rickiem przed apokalipsą dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy, rzutujących na cały późniejszy ich wątek.
Nadmienię tu też majaki Daryla i "wspominkowy" sen Michonne mówiące bardzo dużo o bohaterach.
Ja tam bardzo się nie czepiam absurdów (tzn, wytknę je, obśmieję, ale przejdę do porządku dziennego), o ile reszta jest przyzwoita. Absurdy pojawiają się w BB, w House of cards, w Sherlocku i całej masie seriali i filmów z górnej półki. Ale ok, kinematografia ma prawo popadać w przesadę, jeżeli owa przesada podkreśla, uwypukla, punktuje fabułę. To jak z przerysowanymi makijażami w teatrze - po prostu efekt artystyczny. I wszystko jest ok, jeżeli widz WIE, że to tak ma być, efekt zamierzony. Gorzej, jeżeli tfurcom tak wyszło przez przypadek, albo skupiając się na czymś innym dopuszczają absurdy do realizacji, nawet ich nie zauważając.
W przypadku TWD jest to chociażby osławiona siatka, która ma na celu niebezpiecznie się chwiać pod naporem zombi, co ma dodawać dramatyzmu, a niechcący robi z bohaterów ciężkich idiotów :)
Ja akurat traktuję seriale jak produkt, szczególnie że ostatnimi laty żyję bardziej serialami, niż filmami. Właściwie oczekuję nawet więcej od seriali, niż filmów, będąc odbiorcą zepsutym przez BB i inne takie :D
Nie jestem już w stanie przejść obojętnie koło kupowego serialu, skoro mój umysł i serce zostały zawładnięte przez seriale z fantastycznymi bohaterami (nawet drugo- i trzecioplanowymi), wciągającą fabułą, nerwami, skoro widziałam świetne scenografie, kostiumy, wszystko doskonałe do najmniejszego detalu. Widzę przykładanie się do roboty w jednych serialach i nie kupuję już maniany w innych.
Dla mnie największą bolączką TWD... jest strach twórców. Autentycznie mam wrażenie, że oni się boją tej historii, boją się charyzmatycznych aktorów, boją się wyrazistych postaci, boją się odważnych rozwiązań fabularnych. Niby się mówi o tym serialu, że aj waj cuda, uje muje dzikie węże, zabójstwa, krew, flaki no ale odwaga w serialach nie polega na epatowaniu przemocą. Właściwie dozowana przemoc potrafi bardziej szokować, niż ciągłe wbijanie kozików w głowy zombi. Czy jest dużo przemocy, fizycznego zła w BB? Nie i dlatego kiedy do niej dochodzi, widz siedzi z opadniętą szczęką.
Wiadomo, że w TWD automatycznie jest więcej przemocy, bo są zombi, ale mam wrażenie, że twórcy prowadzą fabułę, w której mechanicznie szatkuje się zombi i jak stwierdzają, że pasuje rozruszać towarzystwo - zabijają któregoś bohatera. bez sensu, bez ładu, bez składu - tak dla efektu.
Apropo bohaterów - tu też mamy brak chęci, czy odwagi właściwego poprowadzenia silnych osobowości. Andrea została sprowadzona do roli wyjątkowo tępej i ślepej idiotki, na dodatek jej związek z Filipem został pokazany po prostu dennie. Filip - niby próbowali go zrobić na skomplikowana postać, ale wyszedł niewiarygodny twór (owoc zabawy z komiksowym oryginałem, gdzie ta postać była spójna, bo nie próbowano dorobić do niej ideologię). Merle - niespodziewanie jeden z najmocniejszych bohaterów, z najlepszymi tekstami, którego obecność dodałaby wigoru dynamice grupy - kaputt. Jakby twórcy się przestraszyli, bo z takim bohaterem trzeba by się WYSILIĆ. Napisać dobre sceny, dobre rozmowy. Nie. Za dużo roboty. Lepiej niech Becia zaśpiewa, Glenn z Maggie się pocałują, a Murzyn popatrzy wilkiem.
Możemy se pozakładać wątki na kłótnie, jestem za :D
Ja też założę temat specjalnie dla ciebie, bo nurtuje mnie problem, a mianowicie jak się skitrałeś na arkę noego bo widziałam trailer filma z Maximusem i Hermioną i NIE BYŁO CIĘ TAM Panie Ginozaurze. Temat będzie, oczywiście, poza gimbazą.
O raaaaanyyyy, skąd Ty wzięłaś tyle wody? Musiałaś mnóstwo rozprawek licealistów zużyć :D
Nie słyszałem dotąd o tym filmie, ale jak widać będzie to coś na kształt "Biblijnego 2012 w klimatach fantasy"...
God help us xD
Jak to skąd, tak jak zawsze robię deszcz, wypiłam dużo piwa i...
Myślę, że film będzie bardzo śmieszny i mam nadzieję, że wystąpi tam też gościnnie HotJesus z ostatniej produkcji o Jezusie :D
Ja w tym roku czekam tylko na dwa objawienia bogę, czyli Kapitę Murica i na Godzirę <3 (na 300 już byłam, żeby zobaczyć kolegę po fachu Kserksesa^^)
Pomimo że pokochałem ten serial od pierwszego odcinka to muszę się zgodzić że niestety podupada.
Co jakiś czas przewija się schemat :gubimy się , szukamy , znajdujemy. I tak w kółko.
To już 4 sezon a wszystko stoi w miejscu. Przeniesienie akcji tylko w miejsca oddalone od miasta to też moim zdaniem ogromny błąd.
No i te ostatnie odcinki to już kompletna porażka , ja rozumiem że chcą pokazać bohaterów od "psychologicznej" strony ale
te godzinne wywody to po prostu strata czasu , odcinek z Darylem i Beth oglądałem na siłę .
Mam nadzieję że w kolejnych odcinkach akcja jakoś ruszy do przodu , bo jak na razie to te ostatnie 4 odc. były po prostu męczące.
oglądam to gówno tylko dlatego że straciłam pracę, siedzę w domu i się nudzę. Zrobiłam cały 4 sezon w 2 dni. I nic :P wręcz palę się do szukania nowej roboty :D hahaha ten serial leży, nie polecam
Nie bede narzekac na serial wymieniajac poszczegolne minusy bo w zasadzie wszystko zostalo juz powiedziane a poza tym robi sie to nudne jak 3 sezon TWD.Napisze krotko...zegnasz sie z filmem na 12 odcinku a mnie sie cos wydaje, ze serial nabiera rozpedu :)Oczywiscie nigdy juz nie badzie tak dobrze jak w sezonie pierszym ale mam cicha nadzieje, ze w koncu zacznie sie dziac cos ciekawego :)
Wyraźnie widać wprowadzenie oszczędności do tego serialu.;) Latają po lasach i biegają po torach, bo to jest najtańsze. Od początku powstania serialu trzyma mnie tematyka, która jest dosyć oryginalna. Jednak druga połowa 4 sezonu jest tak nudna, że bez strzałki w prawo ani rusz to oglądać.;) Serial jest strasznie rozwlekły. Niektóre wątki ciągną się przez wiele odcinków aż do znużenia. Przejście z jednego wątku do drugie jest tak flegmatyczne, że można usnąć. Brakuje dynamizmu i nie chodzi mi o to, że mają bez przerwy się tłuc z zombiakami, ponieważ nie o to chodzi w tym serialu, ale o wydłużanie na siłe akcji. Gdyby ten serial zaczął wychodzić 2 czy 3 razy w tygodniu, to można tak spowolnić rozwój sytuacji, ale czekając tydzień na nowy odcinek, to oczekuje czegoś lepszego. Znam już kilka osób, które przestały oglądać definitywnie ten serial. Ciekawe ile go jeszcze pociągną w takiej formie, bo ewidentnie Walking Dead potrzebuje kopa aby znów przyciągnąć widzów.
Oszczędności zaczęły się wcześniej - już w 2 sezonie. Jedna lokacja eksploatowana do upadłego maskowana różnymi ujęciami kamery (farma, więzienie, Woodbury) i najważniejsze cięcie kosztów - scenarzyści.
O ile w 1 sezonie sypnięto groszem na dobrego scenarzystę i scenerie (w samej Atlancie było kilka lokacji!), o tyle potem olali sprawę ciepłym moczem.
Poza tym wtedy mieli jeszcze dobry pomysł na ten serial - nie rozwlekali go, sezon był krótki i treściwy.
Nie jest sztuką tworzenie 20-ileś odcinkowych sezonów, ale ta metoda sprawdza się w serialach sprawa-na-odcinek, typu Dr. House, czy Cold Case. W serialu o fabule ciągłej, linearnej, takie rozwlekanie zazwyczaj kończy się rozmyciem treści. Oczywiście nie zawsze, czego przykładem jest Lost (ale też tam scenarzyści byli o niebo lepsi i mieli na swój serial POMYSŁ - tak samo zresztą jak scenarzyści BB).
Jak bardzo nie jest konieczne męczenie serialu na kilkanaście odcinków niech świadczy fakt, że fenomen serialowy ostatnich lat, czyli Sherlock, ma jak do tej pory 3 sezony po 3 półtoragodzinne odcinki. I nigdy, NIGDY nie słyszałam słowa nuda opisującego ten serial. Tam nie ma niepotrzebnych scen, niepotrzebnych słów, wręcz przeciwnie: wypowiedzi bohaterów krążą po necie w pierdylionie gifów.
Jakie gify widzę z TWD? Ano jak to Becia paczy romantycznie na Darylka. Nosz kuźwa!
w takim BB albo the Wire ile frajdy było z samego namierzanie miejsc i zwiedzania w google.maps, z tego drugiego szczególnie bo sie nie bawili w scenografie, trzeba było nagrać sceny w niebezpiecznej dzielnicy (50% serialu )- jechano do niebezpiecznej dzielnicy w baltimore i kręcono:) A np o ile farma w 2 sezonie WD mnie jakos jeszcze nie zdarzyla zmeczyc (bylo jeszcze pare charyzmatycznych postaci w ekipie) to to więzienie.. to pozostawienie gubernatora na kolejny sezon i znowu więzienie... nie wiem po co na to patrze :) chyba tylko przez moje zboczenie graficzne i nie najgorzej wygladajace sceny walk z zombie, jak nieraz malowniczo jucha kapnie, ale nie oszukujmy się serial zrobił się rozmemłany niemiłosiernie, komiks cierpi zresztą na tą samą dolegliwość ale w znacznie mniejszym stopniu :)
Ciągnie się,bo twórcy wyraznie nie mają zbyt wiele do opowiadania,a ... to wiadomo.
Pozatym co nie pozwala stacjii AMC zatrudniać,lepszych scenarzystów lub reżyserów,dlaczego pozwala się na bałagan na planie,
są ludzie przecież ambitni,którzy nie biorą wiele,no i jak można zmieniać obsade z miasteczka,czy oni mają widzów za głupców
np. pojawia się Kyle Gallner "Koszmar z ulicy wiązów",którego nie było w 3 sezonie.
Od siebie chcę dodać tylko jedno: z ciekawości zaczęłam oglądać TWD od początku - sezon pierwszy obejrzałam cały, drugi trochę przewijałam (w szczególności na odcinkach z Randallem czy jak mu tam) aktualnie jestem na trzecim i tempo oglądania to 9 odcinków w dwie godziny.
U mnie to jest tak że wraz ze spadkiem poziomu serialu, spadły i moje oczekiwania, emocje itd. Oglądam i będę oglądał bo lubię tą tematykę, a wszelkie nielogiczności i głupoty mnie zlewają, przyzwyczaiłem się do tego.
Jeszcze dwie kwestie. Jedną rzeczą jest to, że serial trzyma od pewnego czasu po prostu średni/ kiepski poziom, i to wina twórców. Natomiast warto też zauważyć, że tematyka jest podatna na ''zmiękczenie materiału''. Tzn po kilkudziesięciu odcinkach serialem szczególnie w takiej konwencji ( zresztą większość seriali to dotyka) trudno zaskoczyć, wciągnąć widza. No przecież wiadomo że fabuła musi się siłą rzeczy kręcić koło zombi, muszą być ciągłe starcia z nimi, szukanie schronienia, survival, konflikty z innymi grupami...i tak wkoło. Wszyscy już przyzwyczaili do ciągłego widoku zombi, walk, nie ma tego efektu świeżości, to się dzieje trochę mimowolnie.
Podkreślam że nie usprawiedliwia to twórców, bo i tak mogliby mimo tej po części nieuniknionej schematyczności i przewidywalności robić z tego materiału coś o wiele, wiele lepszego. Ale warto o tym pamiętać.
Obecnie moje oglądanie tego serialu polega na przesuwaniu do przodu o 10 sekund, aż coś ciekawego zobaczę to chwile zostaję. W ten sposób serial trwa 5 minut i wszystko wiem.
Serial jest tak nudny, że nawet tomb największy jego fanatyk nie wytrzymał. Może gdyby żyła jeszcze andrea to pewnie by coś tam więcej skrobał.
Tomb i reszta towarzystwa przeniosła swoją twórczość na strefę walking dead. Taka strona jest. Tam możesz poczytać recenzje tomba jeżeli masz takie życzenie.
Ja przyspieszam tylko niektóre sceny, z przykrością stwierdzam, że na wielu oddalam się myślami od tego, co się dzieje na ekranie, czasem gazetę wezmę, dumam, medytuję (potem czytam na forum, że np. Lizzie mordowała króliki, ni uja tego nie pamiętam, widocznie akurat wtedy osiągałam nirwanę).