sezon 7 odcinek 7. Koncze oglądać ten gniot.
Nie da sie tego oglądać. Historia prowadzi donikąd. Zawsze będzie nowy przeciwnik. Gorszy. Trudniejszy. Wiekszy.
Ale nie to jest problemem.
Postaci. Miałkie. Nijakie. Kazdy jeden bohater bez jakiejkolwiek konsekwencji. Ciągle zmiany nastawienia. Walczymy, nagle nie bede walczyc nie bede zabijać. Ale bede. Ale nie bede. Najlepszy przykład tutaj to Rick. Raz morderca rambo. innym razem miekka faja.
Ten serial to sprzecznosc za sprzecznoscia. Wiedziałem to, liczyłem ze jeszcze coś z tego bedzie. Jednak robia sie z tego flaki z olejem, a to juz jest dla mnie za duzo.
Do tego wiecznie jakies moralizatorskie gadki, próby analiz psychologicznych zachowań ludzkich.
Szkoda czasu.
A teraz scena pokazowa: młody carl ma na muszce negana. Moze go zabic. I co robi? Czeka, czeka. i zostaje obezwładniony. I tak cały serial:D