Od połowy pierwszego sezonu zastanawiam się, czemu bohaterowie nie kopią rowów. Od czasu do czasu wystarczyłoby je podpalić, żeby pozbyć się złapanych zombi.
czemu bohaterowie nie zbudowali wielkich zeppelinów, nie wzbili się w przestworza i tam połączywszy się z innymi zeppelinami stworzyli by nową utopię w chmurach! a od czasu do czasu schodziliby 30 metrów nad ziemię i rzucaliby balonami z wodą w zombie!
Gdyby miał jednego, to długo by nie polatał, zwłaszcza że w przeciwnej drużynie są posiadacze różnych ostrych przyrządów. No faktycznie, taka Columbia w uniwersum TWD mogła by być ciekawa, o ile widzowie przetrawili by tyle sci-fi/fantasy (wyobrażam sobie te tematy).
o widzę że Columbia nie jest Ci obca! a wracając do tematu, to byłoby coś zombie na zeppelinach daleko gdzieś w chmurach! nikt jeszcze tego nie nakręcił a szkoda
W filmie też nie widziałam aby ktokolwiek próbował potraktować ich prądem, ale w grze The Walking Dead ( na farmie gdy Lee i Mark sprawdzali właśnie ogrodzenie pod napięciem ) owszem i było to całkiem skuteczne rozwiązanie ;) no ale jak już wcześniej powiedzieliście skąd wziąć prąd lub paliwo do generatora XD
Teoretycznie prąd niszczy pień mózgu, co powinno bez problemu zabijać łokery, ale wolę nie polegać na teoriach jeśli chodzi o TWD bo w tym uniwersum wszystko jest możliwe ;]
A co ja czytam? Fosa, rekiny? I na to pozwala mój Ministreu ds. Logiczności?! Skandaleu ;]
Wiem, że transport koparki byłby niczym w porównaniu z przetransportowaniem zwierząt morskich do stworzonego własnoręcznie zbiornika śródlądowego i zapewnieniem im odpowiednich warunków, ale zanegowałem już sam sens ich wykorzystania bez omawiania metodologii przedsięwzięcia.
Nielogiczne czy nie powinniśmy sobie coś takiego zbudować w Republice DOGEolskiej ;]
Pomysł kopania rowów jest tak absurdalny, że aż muszę go skomentować na swój niepowtarzalny sposób! ;]
Zacznijmy od Twojego pomysłu, z wykorzystaniem koparki - dlaczego jest on zły? Odpowiedź jest prosta - hałas :)
Niezależnie od tego, czy wywieziesz ją z miasta, czy zaczniesz kopać rów w miejscu, gdzie ją znalazłeś (inna sprawa, że musisz się jeszcze znać na obsłudze tego ustrojstwa) to i tak łokery oblezą Cię, zanim wbijesz pierwszą łychę w ziemię - poziom hałasu to setki decybeli a zważ, że miasta w apokalipsie są wymarłe i raczej nie ma drugiego tak silnego źródła dźwięku - mówiąc krótko, ściągnąłbyś w swoim kierunku całą metropolię żywych trupów :)
Rów zawsze można wykonać ręcznie - spoko, tyle, że jak ktoś już wskazał, powinien to być co najmniej trzy metrowy dół - sądzisz, że wykopanie go, nawet przez sztab ludzi, nie wiąże się ze stratą energii? Jeśli masz osadę, wokół której chcesz zbudować taką przeszkodę, to logicznym jest, że bierzesz najsilniejszych ludzi, co jednocześnie ogranicza całą ekipę jeśli chodzi o wypady po zapasy albo obronę miejsca - bo jak tu walczyć z łokerami lub szabrownikami, gdy cały dzień machało się łopatą ;)?
Myślę, że pomysł z rowem sprawdziłby się tylko i wyłącznie w przypadku obozu dla ocalałych - setki pracujących ludzi i sporo ciężkiego sprzętu, osłanianych przez jednostki wojskowe - wtedy to ma sens :)
To ja wspominałem o tych trzech metrach:)
Rozumiem argumenty przeciw i je przyjmuję, ale koparka nie wydaje mi się nierealnym pomysłem. Oczywiście, myślałem o dużych zbiorowiskach ludzi (miasta) lub obiektach typu więzienie, w którym przebywali bohaterowie.
Zastanawiałem się, jak w dłuższej perspektywie czasu można by zorganizować sobie w miarę znośne i normalne życie, coś na wzór miasteczka Gubernatora. Oddzielenie się głębokim rowem wydaje mi się niegłupim pomysłem.
Jeśli chodzi o hałas, to, po pierwsze, nie zawsze i nie wszędzie chodzą hordy. Dwa, hordy zombi można odciągnąć od miejsca pracy hałasując w innym miejscu i tam ich zabijać. To wszystko kwestia dobrej organizacji, sprzętu i paliwa. Pewnie, wymaga to sporego nakładu pracy, ale w dłuższej perspektywie korzyści byłyby nieocenione. Okopawszy jakieś małe miasteczko można zacząć kopać wzdłuż drogi, która z niego wychodzi i dojść do kolejnego miasteczka, itd.
Wadą miasteczka Gubernatora był fakt polegania na zapasach z zewnątrz. Taka osada nie posiadająca jakiejkolwiek formy odnawiania zasobów żywności prędzej czy później musi upaść - wypady po zapasy wymagają paliwa, a gdy to się skończy, piesze wycieczki z czasem staą się nieopłacalne, bo dostępne zapasy będą po prostu za daleko.
Uprawa roli wymaga sporego terenu, bo żeby nie wyjałowić gruntu trzeba stosować płodozmian. Można by mieć pole na zewnątrz ale już zbiory byłyby ciężkie no i przypadkowa horda może wszystko podeptać.
No i najważniejsza sprawa - piszesz o okopywaniu miast w takim założeniu, że wszyscy się jednoczą i walczą o przetrwanie. Wystarczy jednak grupa kilkunastu bandytów nie wyznających idei osiedlania się, którzy dokonają sabotażu tego systemu odwracania uwagi hord i ściągną trupy na plac budowy, by potem podczas ogólnej paniki włamać się do magazynu i wykraść zapasy. Albo zwyczajnie inna grupa uzna, że skoro już ktoś wykonał pracę i okopał osadę, to fajnie by było mieć taką fajną miejscówkę dla siebie. Tak jak w przypadku oczyszczonego więzienia, którego atutem była siatka.
Ok, zgadzam się z argumentem, że nie zawsze i nie wszędzie chodzą hordy - ale czy zaryzykujesz i odpalisz sprzęt, by ściągnąć na siebie hordę maszerującą za linią horyzontu?
Trzeba pamiętać, że świat w TWD to świat wymarły - nie ma jeżdżących non stop aut, latających samolotów, gderających ludzi - bohaterowie w pierwszych epizodach bali się wystrzelić jedną kulę, bo nigdy nie wiadomo, z której strony czai się niebezpieczeństwo (tak. BTW, finał drugiego sezonu pokazał, jakie mogą być konsekwencje hałasu w nie odpowiednim czasie i miejscu ;]
Nakład pracy i ludzi to inna kwestia - sorry, ale plan okopania się wzdłuż drogi pomiędzy miasteczkami to miesiące pracy i to przy wykorzystaniu wykwalifikowanej załogi - może w takiej grupie znajdzie się jakiś majster, kierownik czy wykwalifikowany robotnik, ale czy wyobrażasz sobie by RYYYK albo "He's Corean!" miał wiedzę nt. tego jak kopać trzymetrowej głębokości rowy albo jak obsługiwać koparkę :]?
A teoria mojego Ministreu nt. ataku tych, którzy chcieliby zająć tak dobrze przygotowaną do życia miejscówkę podsunęła mi pomysł, że koparka była by idealną bronią do ataku na inne osady lub w ucieczce przed hordą - co jak co, ale nawet miliony łokerów nie zatrzymają metalowego potwora na pełnym biegu - oczywiście, dopóki nie zabraknie mu paliwa ;]
A i coś mi się przypomniało - pomysł odciągania hałasem.
Niestety, ale łokery idą w kierunku silniejszego źródła dźwięku - jak w sezonie numero trzy czyścili dziedziniec, to ludzie bębnili w siatki i wołali łokerów, a one i tak szły w kierunku tych, którzy strzelali na dziedzińcu.
Tak więc źródłem hałasu, który miałby odciągnąć łokery od koparki kopiącej rowy musiałaby być druga koparka ;] Co automatycznie przełożyłoby się na większą ilość godzin potrzebnych do kopania rowów.
No i nie ma co ukrywać - wobec hordy ale takiej na serio hordy hordy, a nie tam, że 100, to zarówno rów, płot czy siatka są tylko środkiem spowalniającym atak a nie stuprocentową ochroną (przykład Aleksandrii, jeden z moich ulubionych momentów).
A w związku z szybko rozprzestrzeniającym się wirusem hordy liczące "tylko" 100 sztuk odchodzą do przeszłości.
Ciekawe, czy w którymś z przyszłych sezonów TWD będzie pokazane sterowanie hordą, jak to zrobiono w komikseu?
To zależy od tego jak potoczy się akcja serialu względem komiksu.
Odnośnie tych zabezpieczeń jeszcze, nawet w najlepiej chronionej osadzie, choćby miała 5-metrowe mury, straszne byłoby życie ze świadomością że którejś nocy babcia z sąsiedztwa może zejść we śnie i zacząć zagryzać domowników. Każdy w zasadzie byłby chodzącą bombą zegarową zdolną kogoś zabić i zagrozić społeczności w odpowiednich warunkach. Na tym moim zdaniem polega wyjątkowość pomysłu Kirkmana, od widma żywych trupów nigdy nie da się w pełni uwolnić. Ciekawe jak z przenoszeniem tego na dzieci i czy to cały czas jest w powietrzu, czy już nie.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie że nie zachwyci mnie pierwszy odcinek 5. sezonu TyWyDy, a nawet jeśli, to kolejne nadrobią limit jeśli idzie o rozczarowanie ;) Po prostu te zapowiedzi że będzie hartkor, brutal i darkness brzmią jak tak, że "pamiętacie sezon drugi?! Farmę przez 13 epizodów?! To teraz macie Terminus! Endżoi dat!"
Ale oczywiście mogę się mylić i wtedy będę zmuszony...ekhm..odszczekać :) własne słowa ;]
Okaże się, że prawie cały trailer poza pierwszymi scenami to wizja jaka ukazała się Michonne pod wpływem gazu łzawiącego w kontenerze. Potem wszystkich posiekają w drobną kostkę i zjedzą, (brutal) a cały sezon będzie o Beth. Sceny jej koncertów, nawracania innych, przeplatane mentalnym dzienniczkiem (hartkor), zakrapiane moonszajnem. Z krótkimi epizodami płaczącej Judith i marudzącego Tyreesa (darkness). Endżoi DAT! :D
Ile razy mam powtarzać, że scena z Beth czytającą w biegu jej dzienniczek spokojnym, kojącym głosem jest najlepszou sceną w TWD jaką do tej pory nakręcono?! :)
(poza śmiercią Srerla oczywiścieu - komon, wyznawcy Srerlizmu, ajem redi for jor chejt!)
Skoro przeanalizowaliśmy pomysł z koparką, to wpadło mi do głowy inne, moim zdaniem lepsze rozwiązanie.
Co sądzicie o pomyśle, by wykorzystać worki z piaskiem?
Oglądałem ostatnio dokument o huraganie Katrina, i zobaczyłem wielkie, naprawdę wielkie worki wypełnione piachem, służące do ochrony ulic przed zatopieniem.
Pomyślałem sobie, że taki sposób również wymaga sporych nakładów pracy, lecz poziom hałasu związany z tym zajęciem jest nieporównywalnie mniejszy niż przy wykorzystaniu ciężkiego sprzętu ;]
Oczywiście, do realizacji takiego pomysłu potrzebna jest odpowiednie miejsce, ale i tak jestem ciekaw, co wy o tym sądzicie ;]
Jednym słowem Pański pomysł polega na wzięciu koparki i wykopaniu gdzieś dołu a potem napełnieniu wykopanym piaskiem worków, z których ustawi się mur? ;D
Ok przeanalizujmy logicznie, zakładając już wszystko ręcznie bez maszyn:
Plusy:
- łatwość znalezienia surowca
- masywna zapora przeciw trupom
- osłona przed ostrzałem
Minusy:
- duże nakłady pracy
- łatwość zaburzenia struktury przez ludzkiego wroga (np przedziurawienie dolnych worków)
- wymóg dodatkowych podpór i struktur pomocniczych np do poruszania się "po murze"
- mała plastyczność muru
Pomyślałem, że w związku z wyludnieniem świata, łatwo znaleźć plac budowy albo skład w którym są hałdy piachu, którego można użyć do takiego celu. Są też odkrywkowe kopalnie do pozyskania tego surowca.
Nakład pracy, owszem, ogromny, ale podejrzewam, że szybciej zbuduje się mur z worków niż wykopie rów przy użyciu koparki, bo chwilowe uruchomienie silnika takiego metalowego potwora sprawi, że ściągniemy na siebie łokery zza linii horyzontu, a bez tego problemu możemy po cichutku poukładać worki.
Co do zniszczenia muru - oczywistym jest, że każdy mur da się zniszczyć. Zwłaszcza gdy atakują ludzie a nie łokery ale i te chyba po dłuższym czasie uporałyby się z tą przeszkodą... horda nacierająca na mur prędzej czy później rozdarłaby worki i wygrzebała piach, przez co mur mógłby się zawalić.
Jak widać, nie ma sposobu by przetrwać apokalipsę zombie! :) Chyba trzeba zgooglować jakiś schron przeciwatomowy by się tam zawczasu zadekować ;)
Nie jestem pewien czy zombie napierałyby na mur przez który nie widać ofiar. Ale nawet wtedy taka nieświadoma horda wokół osady byłaby zaporą niczym średniowieczne oblężenie.
A co powiecie na bele z siana/słomy jako materiał na mur? O wiele mniejszy nakład pracy, łatwy dostęp do surowca, bo jak już robić fortyfikacje to na wsi, z dala od miasta. Jednym z minusów jest łatwopalność, co nie wróży nam dobrze w razie ataku ludzi (do tego horda zwabiona przez ogień).
A i jeszcze jedna myśl. Zewnętrzny mur zrobiony z samochodów. Najlepiej dwa rzędy, aby nie było miejsc, gdzie zombie przeturlały by się przez maskę.
Ogólnie ciężko znaleźć coś co by się sprawdzało w obronie przeciwko zombie jak i przeciwko żywym.
Pomysł z samochodami zacny ale ma wady - trzeba zrobić wyrwę, która umożliwi wypad po zapasy ew. ewakuację ochranianej ekipy, ale to jednocześnie miejsce będzie najbardziej oblężone przez łokery oraz w pierwszej kolejności zostanie zaatakowane przez ludzi.
Co do wyrwy to zawsze można zrobić bramę lub zastawić ją jakimś większym pojazdem i odjeżdżać nim gdy jest potrzeba (minusem jest paliwo). Raczej myślałem o samochodach jako dodatkowym zabezpieczeniu, więc zawsze daje to nam czas na zorganizowanie obrony za głównym murem.
Teraz tak sobie pomyślałem, że stworzenie kilku samochodowych murów znacznie zmniejsza ryzyko oblężenia przez hordę. Stojąc za autami (na autach) załatwiamy tylu łokerów ile się da, gdy zaczną się przedzierać to cofamy się za kolejny rząd i sukcesywnie zmniejszamy populacje hordy.
Co do ataku ludzi, to dzięki naszym umocnieniom byliby zmuszeni atakować pieszo (albo czołgiem :D). Jednak podczas wymiany ognia wróg miałby zacną osłonę. Są plusy i minusy. Inną kwestią jest to czy warto narażać życie grupy aby robić takie umocnienia.
A wiesz, że też pomyślałem o belach słomy? :) Zapomniałem o łatwopalności ale pomyślałem, że przez mur słomy można ewentualnie przepchnąć lufę i strzelać do środka w mieszkańców. Samochody to dobry pomysł właśnie jako mur dla tymczasowej osady lub przy budowaniu czegoś trwalszego. Chyba najlepsza metoda.
A jak zorganizować sprawny transport kilkudziesięciu (jeśli nie kilkuset) np. z zatłoczonej autostrady w miejsce, które chcemy ochraniać? ;)
Powiązać sznurkiem i pociągnąć koparką ;P
Nie trzeba od razu całej osady otaczać, tylko te miejsca gdzie coś się przebudowuje. Zakładając że już jakiś płot lub zapora choćby z ziemi stoi.
Ale może dojść do sytuacji w której podjeżdżając pod osadę z pierwszą partią bryk i po*pier*dzie*la*jąc z buta po następną można natknąć się na hordę, kierowaną odgłosem przejeżdżających fur? ;]
Da się w łapę scenarzyście i horda magicznie zainteresuje się przelatującym wróblem ;p
Daj spokój, jakby ta horda z 4 sezonu, która unieruchomiła auto, trafiła do więzienia, to Gubernator nie miałby co zbierać. Zabezpieczenia były dobre na kilkunasto-kilkudziesięcioosobowe grupy zombie ale taka horda to już tylko uciekać można.
Horda o której mówicie to ta, którą spotkał Daryleu wraz z Miszoneu, Tyreseu i Bobeu? Fakt, pielgrzymka jak do Częstochowy zmiotłaby więzienie w jednej chwili.
I na litość - ciiiiiiiiiiiichoooo o łapówkach! Konkurencja polityczna nie śpi (jeszcze nie;] if u know what i meaneu;]) i dajecie jej argumenty na kolejne WOW!bory!!
Tak o tą. Zresztą stopień zabezpieczenia farmy Hershela też był wręcz śmieszny, gdy mając świadomość istnienia zagrożeń takich jak horda cofnie się pamięcią do tych pól czy tego pola namiotowego pod Atlantą. Nawet by nie wiedzieli co ich zjadło! xD
Gdybym miał atakować taki mur to lepszym pomysłem byłoby wejście na bele i ostrzał z góry niż strzelanie na czuja przez szczelinę między belami. Kolejny minus :/
Najlepszym murem, choć niemalże niemożliwym do stworzenia byłby mur z kontenerów. Ludzie bez drabiny nie wejdą, zombie nie przeforsują, tylko skąd wziąć kilkanaście/kilkadzieści kontenerów? :)
Trzeba by mieć dostęp do magazynu lub rozbitego na brzegu kontenerowca. Też ciekawy pomysł, można w takim murze się schować i zrobić okienka strzelnicze. Jedynie trzeba pilnować dobrze, żeby nikt nie przespawał dziury - no ale nie oszukujmy się, każdą zaporę stworzoną w warunkach apokalipsy jaką wymyślimy, można wysadzić dynamitem. .
Najlepsze miejsce do schronienia przed zombi to to
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/fd/Kukenan_Tepuy_at_Sunset.jpg
Niestety w Wenezueli :P
Miejscówka Ricków w więzieniu była dobrym zabezpieczeniem przed zombi - było na uboczu, otoczone lasami, w pobliżu były tylko małe miasteczka. Tylko trzeba było je usprawnić utylizując co się da, a przecież mnóstwo śmiecia zostało po apokalipsie. Np. za siatką poustawiać samochody - których przecież jest mnóstwo (np. ulubione przez Murikę pikapy). Dzięki temu siatka nie byłaby narażona na bezpośredni kontakt z zombi, które zatrzymywałyby się na samochodach (które dodatkowo można byłoby okopać, solidnie osadzić w ziemi).
Po więzieniu walało się również mnóstwo żelastwa, które można było jakoś wykorzystać na przeróżne zabezpieczenia, na które można by łapać zombi - np. na linii lasu.
Dodatkowo, z czasem można by sukcesywnie poszerzać polankę karczując drzewa i wykorzystując je na opał/ zabezpieczenie a zyskane dzięki temu miejsce wykorzystać pod uprawy.
No i odpowiednia organizacja - czyli kiedy grupa pracuje poza siatką, to ktoś zawsze wygląda zagrożenia. I wszyscy wiedzą jak się zachować, gdzie uciekać, jak się bronić. Wszyscy :)
Jednym słowem - zupełnie inaczej, niż w przypadku Ricków, którzy skupili się na bronieniu ostatniej linii oporu - czyli siatki, która miała wypisane na drucikach: "prędzej czy później się poddam LOLZ", mozolnie użerali się z zombi które już stało na progu, zamiast działać prewencyjnie, skupili się na stawianiu drewnianych kołków (skutecznych) tylko koło bramy (jedynego solidnego o zabudowanego miejsca wokół więzienia), nie uczyli nikogo surwiwalu, a jeżeli już, to w ukryciu, a poszczególne osobniki wypuszczały się za ogrodzenie w samotności. Przy czym większość nie robiła nic.
To wszystko wymaga czasu, planu, organizacji, kreatywności, ciężkiej pracy wszystkich mieszkańców, poświęcenia itd. Ale no sorry, to jest apokalipsa, nie wczasy w ośrodku funduszu wczasów pracowniczych "Muszelka", gdzie pan Mietek kaowiec się o wszystko zatroszczy, a pani Bronia posprząta, ugotuje i poda pod nos :)
Podsumowanie Emo jak zwykle udane ;D
Wiadomo, że cała ta nieporadność i brak konsekwentności Ricków (btw, dobrze że główny bohater nie nazywa się np Mściwój lub Protazy xD) jest zwyczajnym wybiegiem scenarzystów. Idealne zabezpieczenia zamieniłyby serial w wyłącznie "People only Talking with Zombies Faaaar Faaaar in the Background", lecz mimo wszystko można było jakkolwiek usprawiedliwić niektóre zachowania.
Bohaterowie mieli czas jechać gdzieś po świnie, a nie mogli obudować całego ogrodzenia takimi drewnianymi kolcami jak przy bramie. Jedyne zabiegi scenariuszowe to "nieokreślony przeskok w czasie" oraz "epidemia", przy czym to drugie jest już lepiej przedstawione. Mimo wszystko kwestie takiego zachowania jak samotne wychodzenie poza siatkę (po coś lub po nic), użytkowanie wież, które są naprawdę cholernie rzadkim punktem widokowym w takich warunkach, do baraszkowania czy myślenie o zabezpieczeniach dopiero po fakcie (osłony przed ostrzałem na przejściach) ukazują bohaterów jako leniwych, samolubnych bądź po prostu durnych.
Ja to osobiście uważam za głupi zabieg, świadczący o nieudolności scenarzystów. Rozumiem ich pobudki: ach, ach, zombi w tle, Walka U Siatki, tragedia szlachtowanych świnek, czy Karolcia uciekająca ledwo-co z opałów, kiedy heroicznie próbowała dokonać heroicznego czynu i takie tam - no że to niby fajnie wygląda i że napięcie jest. Ale mimowolnie pokazują przez to, ze Ricki gópie są i tyle.
Osobiście wolałabym poznać statystów nie w chwili ich śmierci od zarazy, czy zombi, ale jako tło - coś robiące, zaangażowane w przetrwanie.
Tak samo wolałabym zobaczyć Karolkę zgłaszającą postulat uczenia dzieciarni survivalu - nawet (a może szczególnie) jeżeli miałoby to zaowocować konfliktem - ale lepsze to, niż działanie w ukryciu.
A zagrożenie ze strony zombi można pokazać na tyle różnych sposobów - i to mając doskonale zabezpieczone miejsce - czego uczy nas chyba każda pozycja w kulturze, w której jest coś "niezdobyte" i "superbezpieczne". A zamiast pokazywać ciągle te ruchome elementy krajobrazu w tle (czyli zombi) w dużych ilościach, do których wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, można by pójść w jakość - i dać coś mocnego od czasu do czasu. Przypomnę, jakie wrażenie zrobiła horda i jak jedna dobrze rozpisana zombi akcja potrafi podnieść ciśnienie (do nudnego snucia się pod siatką).
Poza tym co to byłaby za tragedia i jaki apokaliptyczny nastrój by zapanował, gdyby utracili właśnie dobrze zabezpieczone miejsce, w które włożyli tyle pracy :) To wszak jest esencja apokalipsy - nadzieja na przemian z rezygnacją - a także walka, wola życia i dostosowywanie się do nowych okoliczności.
Mało tego było w TWD, albo źle pokazane.