Z tego co piszesz, wynika, że TWD rzeczywiście bardzo dużo stracił po jego odejściu. Pierwsza transza, chyba najbardziej mi się podobała: było dużo więcej interakcji między postaciami, głębszy wgląd w stronę psychologiczną ludzkich zachowań pod wpływem narastających zagrożeń. Szczerze mówiąc, teraz z serialu zrobiła się głupia "nawalanka" - nawet jeżeli pojawiają się problemy bohaterów, to są one "polizane" i zostawione... jak z tchórzostwem Eugena, czy przeszłością Abrahama, już nie mówiąc o tym, jak zmieniają się pod wpływem różnych tragicznych wydarzeń postacie, które są z nami dłużej... no przemianę Beth pokazali, ale chyba tylko po to, żeby ją zabić;p
Z innej beczki. W komiksie też jest tak zobrazowana przemiana Ricka? Tj. od zabicia Hershela, a apogeum osiągnęła przy ugryzieniu Joe.
Nie. W komiksie ma to trochę inne podłoże. O ile dobrze pamiętam, wszystko zaczyna się od chwili, w której jeden z więźniów brutalnie morduje dwie córki Hershela, o kolejna dwójka próbuje przejąć więzienie dla siebie, starając się pozbyć Ricka i jego grupy. Jest to punktem wyjścia dla całego procesu zacietrzewienia Ricka w własnym światopoglądzie, w którym nie ma miejsca na zaufanie do obcych. Później dochodzi jeszcze kilka innych momentów takich jak bójka z Tyreesem, Gubernator itd. Cały proces kończy się wraz z upadkiem więzienia i śmiercią Lori. Od tej chwili, Rick zaczyna kwestionować swoje przywództwo w grupie. Poza tym, w komiksie Hershel ginie zupełnie inaczej, a Joe w ogólnie nie ma.