Ta scena z płaczącym Darylem i pocałunek Beth,która ma pewnie chrapkę na Ricka...to będzie
genialny odcinek:)
Kikrman określił go jako "świeżą krew" w grupie, jednakże co miał przez to na myśli? Nie wiadomo. Powiedział przy tym, że postać Tyreesa będzie bardzo zbliżona do komiksowego pierwowzoru. Teraz pytanie, jak twórcy spróbują z tego wybrnąć? Naprawdę nie nie mam zielonego pojęcia. Co najlepsze, nie pojawił się ani razu w trailerze. Była Michonne, była Andrea, Merle, a nawet Milton, a jego jak i reszty brak. Czyżby to zwiastowało, iż będzie swoistym zapychaczem? Mam nadzieję, że w tej kwestii się mylę.
Również zwróciłam na to uwagę, ze nie pojawił się w trailerze. Z resztą tak samo jak Merle. Piszesz, ze Merle się pojawił, ale za nic nie mogę sobie go przypomnieć. Co do określenia ,,świeża krew", mam nadzieję, ze nie chodziło tylko o ,,świeże mięsko" dla zombie, tak jak to było w przypadku Oscara. A tak na poważnie. Postać Tyreesa ma być bardzo zbliżona do komiksowego pierwowzoru? To przed twórcami stoi bardzo trudne zadanie. Już na wstępie serialowy Tyreese różni się od komiksowego. Pomijając już jego wygląd, brak jego córki z chłopakiem, przede wszystkim, tak jak wcześniej napisałam, nie widzę dla niego miejsca w grupie.
Merle był w trailerze ;] Dokładnie to na sam koniec ze swoim tekstem o "Old pal'u"
Nam chodzi o trailer zamieszczony po odcinku "Made to Suffer". To tak dla sprostowania.
Merle był. Znaczy się tylko kawałek jego ręki pokazali :D Co nie zmienia faktu, że był.
Co do Tyreesa, to owszem, nie ma on córki, ale ma siostrę więc może ona przejąć pewne wątku Julie. Co do jej relacji Bena to póki co nie wiemy jak się tam one plasują. Różnie to może być, a co za tym idzie, nic nie stoi na przeszkodzie by pokazać ten ból po stracie najbliższego. Niemniej jednak, takie rozwiązanie mi się nie widzi. W tej całej grupie to Sasha jest tą z "jajami". Tyreese to takie ciepłe kluchy, aczkolwiek zobaczymy.
"Co najlepsze, nie pojawił się ani razu w trailerze. Była Michonne, była Andrea, Merle, a nawet Milton, a jego jak i reszty brak. Czyżby to zwiastowało, iż będzie swoistym zapychaczem? Mam nadzieję, że w tej kwestii się mylę. "
O kurczę, faktycznie...żeby czasami ta postać nie była ciągnięta na zasadzie "OK damy im Tyreese'a i niech sobie będzie, żeby później nie mieli wątów".
Ja dodam jeszcze, że raczej obstawiałam że ta postać nie pojawi się w serialu i byłam szczerze zaskoczona, kiedy się dowiedziałam że ten pan jednak zagości w serialu.
Tak to zgadzam się w 100% z tym co piszesz. Po prostu już jest trochę za ciasno. Nawet tak nie pisz...nie wyobrażam sobie żeby Dixon miałby "wypaść za burtę" , w ramach zrobienia większego miejsca dla Tyreese'a. To byłaby mega głupota ze strony twórców. To było by jak zastąpienia Ricka Gubernatorem.
Ja również nie wyobrażam sobie uśmiercenia Daryla, tylko po to, żeby zrobić miejsce Tyreese'owi. Ale zastanówmy się, jak inaczej można poprowadzić wątek Tyreese'a? Albo zrobią z niego drugiego T-Doga i będzie on mało znaczącą postacią, albo? No właśnie, albo co? Oczywiście, może być tak, że zostawią zarówno Dixona, jak i Tyreese'a, ale wtedy jeden z nich będzie po prostu zbędny. Od początku, wydawało mi sie, że to właśnie Daryl poniekąd pełni jego funkcje. A teraz twórcy decydują się jednak wprowadzić Tyreese'a. I co dalej? Osobiście nie mam zielonego pojęcia, jak dalej poprowadzą jego wątek.
W takim razie mam nadzieję że zostanie drugim T-Dogiem, który gdzieś tam będzie się plątał robiąc za sztuczny tłum, a jak dojdzie do jakieś grubszej akcji, to posłuży za mięso armatnie ;] Serio, nie chcę żeby Daryl, który teraz na prawdę się rozwinął i stał się bardzo fajną i ciekawą postacią dednął na rzecz bohatera, który jest wielką niewiadomą i równie dobrze może okazać się kompletną porażką i nieporozumieniem (patrząc na Michonne to nie jest nierealne).
Popieram. Niech sobie wybiorą inną "ofiarę" na miejsce Tyreese'a ;). Daryl jest bardzo ważną postacią i uśmiercenie Go byłoby głupotą.
I to wielką! To już wolę żeby Heshel wykitował (z cała sympatią do dziadziusia)
Jest jeszcze jedno rozwiązanie, a mianowicie nie wprowadzą Abrahama, bądź okaże się, że Tyreese to szalony naukowiec aka Egene prowadzący badania nad zombie ;D
Hahah
Tyreese jako szalony naukowiec, to byłoby coś:D
Wiesz, o tym samym pomyślałam, mianowicie twórcy nie wprowadzą Abrahama, a Tyreese będzie w późniejszym czasie pełnił jego role. Jednak to nie wiele zmienia.Dopóki jest Daryl, to on będzie pełnił funkcje prawej ręki Ricka. Jak wiadomo w komiksie Dixona nie było, stąd też mieliśmy Tyreese'a, a po jego śmierci Abrahama.
No a w serialu mieliśmy T-Doga, a po jego śmierci Oskara, a teraz mamy Tyreese'a ;]
Właśnie. Jeden murzyn ginie, a na jego miejsce wskakuje kolejny.
Smutne, ale niestety prawdziwe. Jakoś nie brakuje mi T-Doga. Jeśli chodzi o Oscara, to polubiłam tą postać. Szkoda, że tak szybko się go pozbyli, ale tak jak napisałaś, musieli zrobić miejsce dla Tyreese'a. Widocznie dwóch murzynów w grupie, to za dużo:D
Nie wiadomo czy Tyreese nie zrobi miejsca dla kolejnego, czarnoskórego bohatera. Tak by wynikało z schematu, który się wytworzył :D
Ale czy faktycznie musieliby uśmiercać Daryla? Mogliby zrobić tak, że po najeździe na więzienie, ludziska pouciekaliby każdy w inną stronę. Np. Daryl i Merle poszliby na północ, a Rick z kimś tam na południe. Po prostu nie odnaleźliby się nawzajem. A po czasie gdy Tyreese umrze (może po to aby wprowadzić Morgana, który nie będzie postacią pierwszoplanową) wróciliby do grupy Ricka. Faktycznie Daryl jest jedną z lubianych postaci i szkoda by było go uśmiercać. Ja chciałabym zobaczyć takie rozwiązanie ;)
Jeśli chodzi o Daryla, to również mam nadzieję, że go nie uśmiercą. Zaraz po Ricku, młodszy Dixon jest moją ulubioną postacią. Tak jak napisałaś, jest on jednym z najpopularniejszych bohaterów TWD i pozbycie sie go byłoby wielką stratą dla serialu. A co do Merle'a. Lubię go, jest niezwykle charyzmatyczną postacią, ale nie widzę dla niego miejsca w kolejnych sezonach. Po prostu trudno mi sobie wyobrazić, jaką role miałby pełnic. U Gubernatora jest skreślony, zaś w grupie Ricka nie widzę dla niego przyszłości. Troche dziwnie by to wyglądało, gdyby po tym wszystkim co zrobił, dołączył do grupy. Z drugiej strony, może twórcy serialu nas zaskoczą i wymyślą coś, czego się w ogóle nie spodziewamy.:>)
Merle musiały spotulnieć, żeby zostać w grupie Ricka. A wtedy straciłby ten swój charakterek.
Zawsze może z nami zostać w formie zombie. Wyglądałby nieźle jako walker z opancerzoną ręką i nożem ;)
Oglądałaś ,, Shaun of the dead"? Tam była taka scena, jak przyjaciel głównego bohatera zamienia się w zombie.Ten jednak zamiast go zabić, zamyka go w jakimś garażu. Czasami go odwiedza i razem grają na Xboxie. Wyobrażam sobie taką sytuacje w TWD:>) Daryl od czasu do czau odwiedza Merle'a zombie w celi i grają sobie sobie w jakieś gry:D
Oglądałam, świetna komedia :)
Haha, dobre! Albo organizowaliby sobie zawody, kto szybciej wpałaszuje jakieś zwierzątko, Merle surowe, a Daryl pieczone.
Wgl wyobraziłam sobie młodszego Dixona jak pielęgnuje swojego brata, czyli glancuje łysinkę, zmienia ubrania i karmi gubernatorem ;p
Daryl ma zadatki na dobrego opiekuna. Wystarczy wspomnieć scene karmienia małej ,, ass kicker":>D
O tak! Myślałam, że jego rola skończy się na przywiezieniu mleka, a tu jednak takie miłe zakończenie :D
Oj tak, Daryl w trzecim sezonie zaskakuje. Bardzo mi się podoba, jak zżył się z grupą. Ta scena, w której znajduje Carol, też była bardzo fajna. Cieszę sie, że już nie jest takim outsiderem jak na początku.
Dokładnie. Według mnie Daryl jest trzecią postacią, w której zaszły diametralne zmiany. I szczerze życzę mu, żeby się związał z Carol. Dlatego mam nadzieję, że nie uśmiercą ani jego ani jej.
To jak już o Darylu mowa to masz może jakąś ulubioną scenę z nim? Ja po prostu nie mogę zapomnieć sceny jak zombiak zaczął mu się dobierać do buta. Przyszła mi wtedy myśl, że jego buty muszą pachnieć lepiej niż on sam ;p
Ulubiona scena z Darylem? Najbardziej podobała mi się scena, w której Daryl wychodzi z lasu. Wygląda w niej jak typowy zombie:)
Jeszcze to, jak mówi do Ricka, że może w końcu do niego strzeli, a po chwili bum... Andrea strzela do Daryla, a on na wpół przytomny mówi, że tylko żartował.
Darylozombie hehe ;) Biedny chciał sobie jaja zrobić i jeszcze oberwał. Na szczęście Andrea nie miała jeszcze takiego dobrego cela. Jakby na to nie patrzeć, to w tamtym odcinku miał dużo szczęścia w nieszczęściu. Uniknięcie pożarcia, potem odstrzału. Chyba laleczka Sophii była jego amuletem
Albo Merle czuwał nad swoim młodszym braciszkiem.
Swoją drogą, jakby Andrea zastrzeliła wtedy Daryla, to byłaby najgłupsza śmierć w serialu. Chłopak tyle przeszedł, udało mu się dotrzeć do domku, a tu bum i po Darylku:D
Btw... fajny avatar. Ktoś tu nie może doczekać się świąt:>)
A dziękuję :) Już tylko trochę ponad tydzień i już święta. Och jak ten czas leci...
Za równy tydzień koniec Świata, tak że przykro mi, w tym roku świąt nie będzie.
Przeżyłam tyle końców świata, więc ten też przeżyję, A poza tym nie może być żadnego końca świata! Jak nie dowiem się dalszych losów ekipy z więzienia to moja dusza nie zazna spokoju ;)
Zgadzam się. Mnie jakoś specjalnie Andrea nie irytuje w tym sezonie. Myślę, że każdy by tak postąpił mając poczucie bezpieczeństwa i dach nad głową, a do tego jeszcze dochodzą amory z Gubernatorem. Teraz już odkryła co nieco, że Gubernator nie jest taki dobry jakby się wydawało, więc zobaczymy co pokaże w następnych odcinkach.
Ja ogólnie mam wąty, to samego wątku. Nie tak to sobie wyobrażałem i tak szczerze nie bardzo mi się on podoba, jednakże nie daje to mi podstawy aby nazywać jak infantylną czy naiwną, skoro nie ma ku temu żadnej sposobności. Od początku powtarzam jedno, naszą wiedzę na temat Gubernatora należy odłożyć na bok. My coś wiemy, ale ona nie ma bladego pojęcia o jego backgroundzie, a sama też się dowiedzieć tego nie mogła, chociaż pytała się wszystkich na prawo i lewo, z Merlem włącznie. Powtórzę się po raz kolejny, teraz ma wszelkie powody do poddania wizji Woodbury w wątpliwość. Penny, akwaria, arena itd. Ktoś tutaj wspomniał, że ona mimo wszystko nie zareagowała. A ja się pytam, co miała zrobić? Wylecieć na ulicę i zrobić bajzel? No bądźmy poważni. Nie dość, że jej najlepszy kompan doprowadził do swoistej destrukcji jej azylu, to na dodatek Gubernator ma swoje tajemnice. Nie dziwota, że stała jak zamurowana. Szok, zdziwienie, konsternacja, milion myśli na minutę robią swoje.
Co zaś się tyczy Andrei w przyszłym sezonie. Nie ma wątpliwości, że stanie się ona swoistym łącznikiem między dwoma światami, z jednej jej upadająca wizja świetlanej przyszłości, z drugiej brutalna przeszłość. Tutaj właśnie Andrea pokaże swoją siłę. Ze wszystkich osób, to ona zostanie postawiona w najcięższej sytuacji. Nie Rick, nie Daryl, nie Gubernator, a właśnie ona. Reszta ma jakieś wyjście, Andrea już takiego luksusu nie posiada. Niby można powiedzieć, że w każdej chwili może sobie pójść w siną dal, ale bądźmy szczerzy, czy ktokolwiek z Was zostawiłby za sobą grupę osób, która stała się rodziną i pomogła w najcięższych momentach? Druga sprawa ma się tak, że zaraz obok tego problemu pojawi się kolejny, a mianowicie chodzi o to, że pojawienie się Ricka obudziło w niej uczucia, które na chwilę przygasły, ale nie zniknęły. Odezwie się lojalność, oddanie, silna więź idt. Znowu swoiste rozerwanie, pomiędzy jednym, a drugim. Jest jednak jeszcze trzecia sprawa. Wiadomo nie od dziś, że Andrea opowie się mimo wszystko po stronie Ricka. Co do tego nie ma wątpliwości. Sam Gubernator stwierdza, że zapowiedzi, że jej lojalność może być kłamstwem. Poza tym, świadczy o takiej postawie sama reakcja Andrei w momencie bliższego kontaktu z Philipem. Co za tym idzie, nie dość, że zagrożeniu ulegnie sfera psychiczna, to na dodatek płaszczyzna fizyczna również. Nie dość, że nocne wycieczki do wiezienia, jak i powroty do Woodbury związane będzie z możliwością zaatakowania przez zombie, to dodatkowo Andrea ściąga na siebie wzrok Gubernatora.
No to mnie dobiłeś… Moje marzenia legły w gruzach :..(
Heh jak już musi zostać, to niech zostanie, byleby nie była taka denerwująca ;D U mnie etykietkę najgorszej bohaterki uzyskała w drugim sezonie, nie w trzecim. Po prostu nie mogłam jej słuchać jak łaziła za Shanem i to gadanie „my tu nie pasujemy, oni tracą czas na córkę Carol”. Ale jakby to jej siostra zaginęła to by ją szukała dzień i noc. Poza tym mieli tam wyżywienie, nocleg w ciepłym domu gdy rozpoczęły się chłodniejsze dni, jako taką pomoc medyczną i w pewnym stopniu spokój od szwędaczy. Raziło mnie to, że nie dostrzega jakie mieli szczęście mieszkając na farmie.
Zgadzam się z Tobą co do Andrei z trzeciego sezonu. Nie powiedziałabym, że jest naiwna. Chyba każdy chciałby się zatrzymać w przytulnym Woodbury po ok. 8 miesięcznej włóczędze i narażaniu życia. Tu bardziej zawiniła niemowa Michonne, która zamiast porozmiawaić, to tylko gadała o swoich przeczuciach. Zarzekała się, je stamtąd nie wypuszczą, a gubernator cwanie wykorzystał sytuacje, wypuszczając tylko Michonne. Wtedy Andrea mogła się tylko utwierdzić w tym, że czarnoskórej towarzyszce się coś uroiło.
Ale niestety ja wzięłam sobie ją jako kozła ofiarnego, na którego mogę sobie popsioczyć, bo jak na razie nikt inny mnie nie wkurza i nie razi tak w oczy ;p
Co, co, co? Że niby Andrea mówiła cyt. „my tu nie pasujemy, oni tracą czas na córkę Carol”? Chyba Ci się coś odrobinę pomieszało :D To jest tekst Shane'a. Andrea nigdy nie podważyła decyzji odnośnie szukania Sophie. Ba, nawet sama się zaoferowała by pójść na poszukiwania w środku nocy. Gdy trzeba było pójść na akcję dalej w teren, to kto się wybrał? Właśnie ona. Jak Rick potrzebował kompana, ze względu na psychozę Shane'a, to kto się zgłosił? Nie kto inny jak Andrea, a to wszystko przez to, że jej relacje z Carol były dobre i potrafiła ją zrozumieć, więc z tym zarzutem odnośnie narzekania na poszukiwania, mówiąc szczerze, nie trafiłaś. Poza tym wystarczy spojrzeć na moment z ósmego odcinka drugiego sezonu, kiedy Andrea osobiście zakrywa ciało zmarłej dziewczynki. Widać ból, dezaprobatę, lekkie załamanie duchowe ze względu na kolejną stratę, ale z drugiej strony czuć również zrozumienie rozpaczy Carol, a to z tego względu, że Andrea sama przechodziła przez podobną sytuację. Naszą blondynka na pewno nie była obojętna czy bierna w sprawie Sophie.
Co zaś się tyczy stwierdzenia "my tutaj nie pasujemy". Z tym, też nie jest prosto. Andrea faktycznie miała okres, kiedy nie czuła się komfortowo z grupą, jednakże był to tylko okres, a nie ciągłość. Gdzieś około 6 odcinka można było wyczuć już zmianę. Cofnijmy się do jej pogadanki z Shanem w odcinku 9. Wlash stwierdza, że trzeba zakończyć ten "domek na prerii" jak najszybciej to możliwe. Czy Andrea mu zawtórowała? A i owszem, jednakże zjechała pomysł z odstawieniem Ricka od władzy, czy siłowym wprowadzeniem pomysłu. To pokazuje, że dziewczyna otworzyła się na grupę, respektowała postanowienia Hershela itd, a to natomiast swój pełny odzew ma właśnie w trzecim sezonie, kiedy na wieść o ich funkcjonowaniu w okolicy, chce wszystkich zobaczyć.
Wow, to wychodzi na to, że mi się nieźle wszystko pokręciło i w jakiś sposób powkładałam słowa Shane'a w usta Andrei o_O Aż się zmotywowałam do ponownego obejrzenia drugiego sezonu w wolnym czasie, żeby na nowo wyrobić sobie zdanie na jej temat.
Dzięki za sprostowanie!
Daryl był zjebisty:)
Mierzysz do mnie 3 raz,może tym razem pociągniesz za spust?
I Andrea szczał.....a Darylek...żartowałem:)
mozliwe tez ze buziaka dostanie od Hershela :)
a tak serio jakiś romansik chyba będzie kroił bo widać było stosunek Carla do ojca