SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat trzynastego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- przygotowania do napaści na bazę Zbawców celem anihilacji tychże i uwolnienia okolicznych ziem spod ich jarzma
- brawurowa akcja Komando Ricków zakończona niemal pełnym sukcesem, jeśli nie liczyć pochwycenia w niewolę 2,5 jeńców
- "Amen..."
Nudne jak flaki z olejem.
-Babka która zabiła dziecko dostaje świra widząc swoje łagodniejsze ,,ja''. Bo ruda jedyne co zrobiła to dała w łeb koledze, po tym jak on obił jej wcześniej łepetynę. No ale, skoro twierdzi że jest twardą i zminą suczą to pewnie tak jest. Carol profilaktycznie złapała więc doła i serwowała nam 40 minut min przywodzących coś na kształt problemów żołądkowych i porannego ciężkiego kaca...
-...ale to Maggy rzygała. Dobry z nich tandem, sam chętnie bym się schlał tak żeby to ktoś inny za to cierpiał. Co można powiedzieć o Maggy? Ano nic. Bo w zasadzie, choć sporo czasu ekranowego miała, to i nic sobą na dobrą sprawę nie wniosła. Poza czystym pragmatyzmem i blokadą psychiczną na bodźce zewnętrze- ale to coś co konsekwentnie od czasu zniszczenia więzienia jest u niej pokazywane. Poza tym? Była bodźcem do rozwijania postaci tła- grubej, rudej, zagubionej i głupiej.
-Głupi spadł szybko, prostym pytaniem o Carol wygdakał jaki to świat jest zły i poszedł spać.
-Ruda wmówiła wszystkim że jest jak kawa, jajko albo marchewka które spotkały się w blenderze. Opowiedziała o głupim szefie dzięki któremu stała się maszyną do zabijania, prawidziwą niszczycielką życia, demonem cieszącym się szacunkiem swych poddanych. I skończyła na rożnie, bo jako osoba ceniąca sobie przetrwanie rzuciła się na człowieka z bronią, miast uciekać. Skoro dano jej szansę.
-Zagubiona kochała tatusia, nie lubiła faceta, pozbawiła się palca i po 15 minutach ze skrzydłową bandy która wymordowała zeszłej nocy 30 osób zaufała Meggie. Jakaż ona czuła się zdradzona na końcu!
-Gruba, tutaj nie mam do czego się doczepić. Chyba jedyny jasny punkt odcinka. Postać która wiele sobą nie wniosła ale zagrana była naturalnie. To nie było aktorstwo pretensjonalne, jak przy pozostałych postaciach.
Scenografia na plus, to jak ucharakteryzowano rudą na koniec to majstersztyk.
Tyle, słaby i nudny odcinek który nie popycha akcji (może poza ,,wszyscy jesteśmy Naegan'') i jest sprzeczny z charakterami postaci (głównie Carol, Ruda, Niezdecydowana, Głupek).
2/10
Ani jednego trafnego czy chociaż dobrze przemyślanego argumentu/krytyki, jestem pod wrażeniem! Trzeba mieć talent.
Jak poćwiczysz czytanie ze zrozumieniem to może jakieś znajdziesz. Pozdrawiam!
Fajny odcinek, choć do fabuły całości właściwie nic nie wnosi - równie dobrze mogłoby tego porwania nie być, Negan nadal byłby wkurzony za wybicie jednej z jego placówek, a tak, to właściwie nie dowiedzieliśmy się niczego nowego oprócz... zaraz, chwila, właściwie niczego się nowego nie dowiedzieliśmy oprócz informacji o ludziach, którzy umarli w tym samym odcinku.
Niby fajne było, że zaaranżowano konfrontację dwóch babskich kamando (gdyby TAKA była obsada nowych Ghostbusters to nie miałbym nic przeciwko!) ale szczerze to bylem mocno zawiedziony, bo była to idealna okazja do wprowadzenia Dwighta do fabuły.
Pod koniec dziwne było, że: tu się umawiają z Rickami za 10 minut, tam zostawiają jeńców bez opieki, siam ustawiają zombiaki na sznurkach (które pojawiły się niewiadomoskąd) - trochę dziurawa logika w tych ostatnich minutach, ale hej, logika to w Columbo a nie w Walking Dead.
Ogółem spoko, jak zawsze, choć kilka rzeczy napisałbym inaczej.
Dowiedzieliśmy się (moim zdaniem) - w tym odcinku grupa z Rickiem na czele przekroczyła ostatnią granicę pomiędzy usprawiedliwianiem złych czynów chęcią przeżycia a byciem złym w czystej postaci.
Spalili ludzi żywcem, Neegan dostał kule w łeb, zabijali ludzi we śnie. Ale raczej chodzi o to, że podęli takie a nie inne decyzje chociaż nie byli zagrożeni.
Byli.
Neegany dotarły do Hilltop i zrobiły tam porutę, a przecież węszyli i dalej- bo natknęli się na trójkę w Patty- wtedy tylko psim swędem Daryl , Sasha i Abe nie zarobili kulek w łeb.
Albo oni nas, albo my ich.
Whaa..? Hilltop poprosiło o ochronę przed wymuszającymi haracz bandytami. W czasach, gdy ludzie nie bawią się w sądy i więzienia, Rick niejako odwala szeryfa, ławę przysięgłych i kata w jednym. Serial bazuje na tym, jak zaburzają się percepcje dobra i zła w czasach upadku, granice tego, co uznajemy za "zło" znacznie się zmieniły.
Plizzzzzzzzzzz...to nie dotyczy tylko grupy Ricka.
A co powiesz na grupę motocyklistów, którzy chcieli rozwalić trzy obce osoby tylko za pytanie "Who's Nigan?"
Im przypadkiem też się strzałeczka na moralnomierzu nie przestawiła letko?
Rick oprócz tego, że "eliminuje chwasty", to też jeździ na wypady i szuka ewentualnych sensownych ludzi, których można by przygarnąć do Alexandrii ( taki był cel ich wyjazdu z Darylem, gdzie bonusem został Jezus ).
W pełni się zgadzam. Grupa Ricka miała do czynienia z psycholami. Ale można teraz odczuć, że im też granice się powoli zacierają. Kiedyś była wyraźna linia pomiędzy grupą Ricka (dobrzy) a przeróżnymi grupami mniej lub bardziej złymi. Teraz tej różnicy już praktycznie nie ma.
Grupa Zbawców porywaczy przedstawiona dość ciekawie, nie ukazano ich jako kompletnych świrów w typie Wilków, ale brakowało też tam jakichś widocznych więzi czy troski, traktowali się raczej przedmiotowo. Niektóre postaci były interesujące. Przyznam, że mimo wszystko gdy po rozmowie o ciąży Paula powiedziała, że Maggie już wybrała, to przez chwilę myślałem że ją zastrzeli, bo kobieta w ciąży się nie przyda Neganowi... Cały ten character development psu na budę jednak z uwagi na nakarmienie nowymi bohaterami okolicznych zimnych stróżów. Ponadto zawiodłem się trochę, bo po urywkach z teasera myślałem, że zawiozą jeńców do Sanctuary, a tu takiego wała.
Plus za wspomnienie o życiu w przeszłości, o sytuacji podczas rozprzestrzeniania się epidemii w DC i ewakuacji polityków. Zapewne wszystko wyglądało podobnie jak w FTWD, tylko z uwagi na charakter miasta chaos był jeszcze większy,
Studium Carol ciąg dalszy, dobrze że pokazali jaki ciężar psychiczny na niej spoczywa, że wcale nie jest jej tak łatwo zabijać, ale że nadal jest urodzonym asasynem, który umie zaadaptować się do każdej okazji. Cały ten cyrk z duszeniem się i różańcem, po czym głęboki oddech po wyjściu porywaczy z pokoju i do roboty.
Ogólnie głównym celem odcinka było chyba wypełnienie przestrzeni sezonu, by umożliwić ukazanie Negana w ostatnim epizodzie, takie odniosłem wrażenie, w końcu akcja trwała ok. pół godziny (przynajmniej tyle mieli jechać zwiadowcy), a ostatnio mieliśmy przecież odcinki gdy nagle nastawała lub mijała noc. Z jednej strony taki feeler, ale jak dla mnie rekompensowała go scena z Kill Floor, myślałem, że Carol i Maggie po prostu miną się z tymi ludźmi, ale żeby żywcem spalić O_o Szczęka mi opadła.
Niezła też była akcja ze stróżującym zombie na sznurku.
Nie podobało mi się jednak zagranie z Carol stojącą plecami do zombie (seriously?) i dwukrotnie przeciągającą moment zastrzelenia Pauli. Gdyby ją tak zabili, np przez nadzianie na ten pręt, to byłaby hańba dla postaci. Kwestia pozostawiania więźniów samym sobie też jest odrobinę naciągana, ale może tłumaczyć to fakt, że zapewne dotąd Zbawcy nie napotkali takiego oporu i trochę spanikowali. Ciekawe czy Ricki uwierzyli, że ten facet był Neganem. Chyba nie, zważywszy na fakt, że wcześniej porywacze wymienili jego imię.
Teaser przyszłego odcinka nie sugeruje niczego konkretnego, poza tym, że Carol nie została ugryziona (ufff).
Najlepsze reakcje odcinka:
- reakcja Maggie na religijne przedstawienie Carol
- reakcja Molly na prośbę o nie palenie przy dziecku
- reakcja Daryla na widok Carol
PS. Ksiądz już wyraźnie wczuł się w rolę komandosa, jako jeden z pierwszych wparował do budynku :D
W sumie ciekawe by było, jakbyśmy rudą zobaczyli w Fear The Walking Dead, "za" przemawiają ciekawe backstory, tworzące interesującą postać do wprowadzenia do serialu o początkach ZA, "przeciw" przemawiają okoliczności geograficzne...
Co do tego gościa, to Ricki na bank wiedzą, że to nie był Negan, a raczej się dowiedzą. Bo przecież Maggie i Karolcia słyszały jak ruda mówiła na tego gościa Primo czy jak mu tam.
Carol chyba przeżywa jakieś załamanie nerwowe, albo przynajmniej targają nią jakieś sprzeczne uczucia. Może to efekt prania mózgu który urządził na niej Morgan? Babka miała ukształtowany światopogląd, a tu raptem zreformowany wilk ratuje lekarkę. Od tego momentu coś w niej gruchnęło i zaczęła dziwnie się zachowywać.
Ta ruda jeżeli była szefową całego posterunku, to ja nie wiem jak ona była w stanie utrzymać dyscyplinę wśród kilkudziesięciu dryblasów. Za miękka była po prostu, a nie sadzę, aby była autorytetem pokroju Ricka.
Dla fanów TWD spragnionych duchowości- więcej Morgana, jego kijka i różańca Carol - in the next episode;D
Bez Carambo. Ona tak jak większość postaci stała się już dla mnie nudna, a jej nawrócenie byłoby śmieszne. Powinna stać naprzeciwko Morgana i toczyć z nim spór, a najlepiej siedzieć w klatce w ramach terapii. :P
Bo mnie ten serial dobija, głównie przez nietykalne postacie pierwszoplanowe jak Rick bądź Carol. Po prawie 90-ciu odcinkach mam ich już dość, nie mogę patrzeć na trzy miny na krzyż Ricka bądź Carambo. Dostaje wścieklizny, wołam o coś świeżego lub przynajmniej solidniejsze odcinki, jakieś zmiany i trochę wątpię aby sam Negan wystarczył.
Morgan ze swą filozofią i uduchowieniem jest dla mnie czymś orzeźwiającym. Staje sam naprzeciwko całej bandy postapokaliptycznych Terminatorów i na tą chwilę nie jest dla mnie ważne czy jego poglądy są słuszne, logiczne. Liczy się sam fakt zderzenia ideologii (poza tym aktor jest dobry i nie odbębnia swojej wachty jak pierwszy plan).
Ps. Poza tym gdy się skończy, przynajmniej ten sezon, stacja nada kolejny sezon TURN!!!! :D
Ps. 2. Prawdopodobnie logiczne by było abym zaprzestał oglądać ten serial ale skoro już poświeciłem mu tyle czasu i przetrwałem S4 oraz S5 to chciałbym zobaczyć zakończenie. jestem też ciekaw reakcji społeczeństwa gdy na jaw wyjdzie homoseksualizm Jezusa.
:D
Jego homoseksualizm zostanie pokazany dopiero po pokonaniu Negana, czyli za jakieś dwa sezony.
ale to serial - wcale nie musi być tak samo jak w komiksie
Poza tym zgodzę się - nieśmiertelność głównych bohaterów to największy minus tego serialu.
W końcu jakis rozsądny komentarz. Dokładnie TAK, mam takie same, i to nawet nie odczucia tylko glębokie podskórne przekonanie. Wychodzą z tak absurdalnie podbramkowych i beznadziejnych sytuacji, podczas gdy mniej ''wartościowi'' bohaterowie giną w żenująco błahych sytuacjach, że ten serial powinien zmienić nazwę The Rick Grimes Walking. Autorzy scenariuszy chyba się za bardzo przejeli alogiczną rzecywistością komiksową gdzie tam np. sytuacja z Glenem otoczonym przez sztywnych rzeczywiście jest dopuszczana w konwencji i nie razi. Ale w jej fabularnej wersji to juz trąci pluciem widzom w twarz. A poza tym TWD jest dramatem a nie groteską.
Z Twoją opinią o roli Morgana też się zgadzam. Ten hejt na niego jest wyjątkowo niezrozumiały i świadczy źle o instynktach gapiów tego serialu. Pisałem już, że Morgan jest przeciwwagą dla zapędów Rika, a nie żadna Miszon, Deryl czy tam kto. Jest jakby osobowym sumieniem w okrutnym świecie, czego ''patrzacze'' najwyrażniej nie pojmują. Nawet na zdjęciu jest to jakoś pokazane, Rik i Morgan stoją na przeciwko siebie. Bezrefleksyjni lub cyniczni protagoniści sposobu postępowania Rika zarzucają Morganowi przegięcie, zbytnią miękość, może ale jednoczeście nie dostrzegają przegięcia Ryśka albo uzasadniają je, czyli bronią i rozgrzeszają.
Jak śpiewał jeden znany polski artysta >>..... gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz....<<
PRYWJUSLI ON DE ŁOKIN DET
- Nie ma mowy. To wy do nas przyjdziecie. A wiesz, dlaczemu?
- Aj hew noł ajdia.
- Bo mamy ze sobą wasze koleżanki. Jeśli je spiszesz na straty to powiedz.... KTO BĘDZIE ROBIŁ CIASTECZKA?
END NAŁ, ON DE NIU EPISOŁD OF DE ŁOKIN DET
- Musimy zrobić coś, co sprawi że oni będą konfjused - mruknęła półgębkiem Karol do damskiej części Maglenny.
- Oka.
- Cichać tam! - opierniczyła je Ruda - ej, ty, zarośnięty brutalu! Jesteś jeszcze na linii?
- Siur aj em.
- To spox. Dam Ci zaraz do słuchawki twoje koleżanki, by udowodnić że wciąż są na chodzie. Dajesz - powiedziała, podsuwając krótkofalówkę Karolowi.
- Jeżu, ufam tobie! - zaintonowała przełożona tewudedowego Donatella, patrząc z satysfakcją na zszokowanego Rudzielca i kiwnęła głową na Maggie.
"Tak to się robi!" przekazała jej w myślach. Telepatycznie. Tak.
"Się wie!" odpowiedziała dziewuszka z farmy. W ten sam sposób. Oczywiście.
Ruda niepewnie podsunęła łoki-toki do ciężarnej towarzyszki a ta głośno i wyraźnie powiedziała:
- Poproszę dwa na cienkim z sosem mieszanym...
Po drugiej stronie dało się słychać szarpaninę.
- Daj mnie to... powiedziałem... au! DAJ! Meggi! Meggi! Co się z Tobą dzieje, czemu tak dziwnie gadasz?!
- Cholera jasna znów mają jakieś chińskie call center w obsłudze... tewude dla tewudedaków!!!11!!1!1!!!!
- Meggi! To ja, twój muż!
- O, sorry, nie poznałam Cię po głosie! Glen! GLENN! KOCHAM CIĘ! Pamiętaj o tym, jeśli już mielibyśmy się nigdy nie zobaczyć!!!
- Poczekaj do końca tego epizodu - przerwał jej w pół słowa.
- Oh.... a to w takim razie spoko, do zoba!
- Bajo.
Rudej opadła szczena do podłogi. Rozejrzała się bezradnie po swej skonfjuzdowanej (MYSZON AKOMPLISZD!) ekipie. "Czy ktoś może mi powiedzieć co się tutaj staneo?" spytała w myślach, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że ani ona, ani jej kompani nie posiedli sztuki telepacji. Najwidoczniej za krótko występowali w tym serialu. Hasztag nie ten lewel.
Radyjko szczęknęło krótko. Ruda odebrała.
- Masz je zaledwie od końcówki zeszłego odcinka, i już je popsułaś?!
Ruda wyłączyła odbiornik.
-Bierzemy je na serwis. Sprawdzimy, czy są na gwarancji.
CZOŁÓWKA!
TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU DU DU DU DU DU DU DU Szłooooooh! TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DU TU DUUUUUUUUUUUUUUUUUU!
NEKST SCIN
- Aj łont tu plej a gejm.
Teraz to Karol była konfjuzt.
- Eeee... ale że co? Ja wiem, piwnica, dwie skrępowane osoby pod ścianami, ale to wciąż je TWD a nie Piła, panienko!
- O ja cie! Faktycznie! Ale strzeliłam byka!
- Nadawałabyś się na scenarzystę naszego serialu - odpowiedział jej superwajzor, uśmiechając się przyjaźnie.
NEKST SCIN (a dokładniej mówiąc to zaraz po tej, którą przed chwilą przedstawiłem)
- Dobra, jaki jest plan?
- Oficjalnie taki, że stoimy, gadamy i budujemy napięcie.
- A nieoficjalny?
- Stoimy, gadamy, o du!pie Maryni i podobnych tematach, a na koniec damy się im pozabijać.
- Ale przecież nas jest masa a ich tylko dwie... i w dodatku są związane?
- Tell mi abałd id!
NEKST SCIN
- Dobra, jesteś w ciąży. Fascynujące. Powiedz mi, gdzie masz obóz. Ale zanim to zrobisz, pogadamy o moim tacie.
Nagle Meggi zgięła się w pół i zwymiotowała na podłogę.
- Sorry. Musiałam - powiedziała, gdy skończyła - po prostu akcja tego odcinka jest taka, że ....heeej!... a co do gadki o starym to dajesz. Nie złamiesz mnie. Widziałam wery ołn Morgan epizołd o kozie, serach i kratach. Dwa razy. Nie chcesz wiedzieć - dodała, widząc zszokowaną twarz krótkopalczastej rozmówczyni.
NEKST SCIN
Wymęczone, sponiewierane psychicznie bohaterki stanęły naprzeciw swej ekipy. Padły w ramiona Daryleu i "He's Coreana!". Dopiero po chwili zorientowały się, że przytulają złych partnerów i pośpiesznie zamieniły się miejscami.
- Wszystko w porządku? - wymamrotał Daryleu do Karola
- A obchodzi cię to?
- Nie.
- To po ch!j się pytasz.
Glenn przytulił motzno swoją żonę.
- Nie rób mi tu miny jak Bambi po odstrzeleniu matki. Pokaż chociaż odrobinę aktor...
NAGLE BUM!
Wszyscy podskoczyli, krzycząc ze strachu i popatrzyli na pojmanego łysola, który osunął się na ziemię, z kulą w głowie. Tuż przy nim stał w złodupnej pozie RYYYYK! z dymiącym Remingtonem w dłoni.
- Co?! Co, gdzie... o cholera! Zastrzeliłeś typa!
- Of korz.
- Miałeś z nim wcześniej pogadać!
- Uznałem, że tak będzie ciekawiej - odpowiedział lider, który wprowadził już tak wiele zmian do scenariusza.
- ?!
- Mogę teraz z nim pogadać.
- ... ale że co? Trupy nie gadają!
- Taaa? To popatrz. Hał meny łokerz hew ju kilt? - zapytał wyciągnięte na ziemi zwłoki.
Poczekał chwilę, zerknął na ekipę, która obserwowała go pilnie, a następnie chrząknął, przechylił głowę na bok (w charakterystyczny dla siebie sposób) a następnie przyłożył do skroni kciuk zetknięty z palcem wskazującym.
- Cholera, ale nam się trafił nieśmiałek!
koniec ;]
BONUS SCIN.
Przed tymi wszystkimi wydarzeniami, RYYYK! bawił się radyjkiem. Pokręcił gałką, aż w końcu złapał odpowiednią częstotliwość.
- Ja grab, ja grab, jak mnie słyszysz.
- RYYYYK! nie wydurniaj się. - odpowiedział zrezygnowany Judżin z Badżin.
- Daj mi do aparatu mojego syna.
- Się robi... tak, tatko? - RYYYK! ucieszył się, słysząc głos swojego syna.
- Cześć syńciu! Co tam słychać?
- A nic. Nudy. Od dwóch odcinków nie ma mnie w serialu.
- Masz czas, żeby odpocząć. Wiesz... możesz przymknąć oko, hehe...
- Tato, musimy pogadać.
- PRZYMKNĄĆ OKO KO...
- INAFFF!
RYYYK! zamilkł, dogłębnie oburzony.
- Co to ma znaczyć młody człowieku?
- MAM DOSYĆ! Nowa reguła! Nie obrażasz mnie w opisie epizodów, w których mnie KIERWA! nie ma, zrozumiano!?
- Taaa? A co zrobisz, jeśli nie posłucham?
- ZASZCZELE! Jak chłopaczka z Łudberry podczas ataku na więzienie! - zawołał zdenerwowany młody Grajmz i się rozłączył.
RYYYK! westchnął ciężko, przestawiając urządzenie na rude częstotliwości.
- Co się stało, kowboju? - zapytała go jego czarna kochanka, przysuwając się blisko.
- Aaaa... nic. Syn mi się zmadafakerzył. Nie pozwolił mi się więcej z niego nabijać, a coś czuję, że bez tego czekają nas nudne odcinki.
- Hmm.... czarno to widzę.
RYYYYKA! olśniło. Spojrzał na swoją kolorystycznie odmienną towarzyszkę.
- Mogłabyś to powtórzyć? - uśmiechnął się promiennie.
- Co... co ja powiedziałam?... O nie... - odsunęła się, uświadamiając sobie swój wielki błąd - RYYYYK! Ani mi się waż...
- Czarno to widzisz Myszon! CZARNO!
teraz to naprawdę koniec ;)
:D
"Widziałam wery ołn Morgan epizołd o kozie, serach i kratach. Dwa razy." - najlepsze!
A propo Ricka, rozbawił mnie komentarz, który widziałem pod recenzją odcinka na youtube:
"I like how Rick had maybe 23 seconds of screen time and still managed to kill someone." :D
Cóż....Moim zdaniem "Nieco za dużo gadania, nieco za mało działania", jeśli chodzi o ten odcinek:)
Wszyscy chyba nastawili się po odcinku "Start to finish", że Negan będzie lada dzień, że już jest w ogródku i wita się z Rickami, że będzie "lambada ogień", a tu...na razie wspominki o wyżej wzmiankowanym i jego Neganowie i rozwalanie mu kolejnych ludzi.
W sumie wychodzi na to, że jak wszystkie Ricki rzucą się na Neganowo, to pewno dadzą dupy, bo najlepiej póki co im idzie wyżynanie/wybijanie/wypalanie/wysadzanie w powietrze małych Neganowych grupek. Tak trzymać.
Carol z początku odcinka- załzawiona, dusząca się, bezradna, z różańcem w łapie niczym moher pod krzyżem na Krakowskim.
Carol z końca odcinka- strzelająca w łeb za łbem, aczkolwiek pod koniec jeden wielki wyrzut sumienia ( " ojej, zabiłam tyle osób!" ) był widoczny w jej postawie/sylwetce. Trochę mi się ten wyrzut gryzie z Carol rozwalającą samodzielnie Terminus i wyżynającą Wilka za Wilkiem , ale ...co tam Baśka!
Maggie też niezwykle ciepła i delikatna jak na ciężarną przystało-to komuś strzelę w głowę, tam komuś przebiję gardło...:) No, ale broni nie tylko siebie.
Scena z papierosem i zamknięciem za nim drzwi- mistrz.
Daryl jak troskliwy w stosunku do Carol na końcu, chyba nie wie jeszcze, że Carol całowała się z kraciastą koszulą;)
No i motyw z zombie na sznurku/patyku- popularny w tym sezonie dość:
http://img03.deviantart.net/7efd/i/2011/090/5/3/walking_the_dead_by_strangecraft design-d3cwfuo.jpg
;)
Potem obejrzę sobie drugi raz "na spokojnie":)
Kiedy życie bliskich jest zagrożone, Carol wchodzi w tryb Rambo, dopiero potem, gdy akcja jest zakończona a adrenalina opada, przychodzą wyrzuty sumienia i ból utraty pewnego elementu człowieczeństwa.
Coś mi się wydaje, że Neganowo w końcu zaskoczy Ricków inicjatywą ;)
No może tak, ale dopiero teraz to widać- tzn te wyrzuty sumienia, wcześniej chyba to było pomijane.
Obyś się mylił co do Neganowa:)
Jak na razie ludzie Negana nie pokazali nic poza gadaniem. Jakby chcieli zagadać na śmierć. Najpierw patrol doszczętnie wysadzony w pojedynkę przez Daryla. Później gładka pacyfikacja dobrze strzeżonego posterunku, a dziś dwie związane laski rozwalają jego dowództwo, a powracający patrol dobrowolnie wchodzi do pieca by stać się grzanką. Ostatni postanowił mianować się Neganem myśląc, że dzięki temu przetrwa, a tu ZONK - Ryszard wypala z giwery prosto w łeb. Zastanawiam się jak te mięczaki nie zostały wcześniej spacyfikowane przez biwakującą w okolicy grupę turystów ;)
Co do sceny z petem i zamykanymi drzwiami to też są pewne kurioza, np.
- Macieju, spójrz. Ktoś rozlał benzynę. Duuuużo benzyny.
- Widzę, Kajetanie! Jakież to dziwne, że jej zapach poczuliśmy dopiero gdy tutaj weszliśmy i dopiero teraz zaczynamy o tym rozmawiać, nieprawdaż?
- Prawdaż!
A po chwili
- Ojej! Ktoś wrzucił peta! Palimy się!
- Co robimy?! Otwieramy drzwi i ratujemy życie?!
- Głupiś! Krzyczymy i płoniemy! Tak było w scenariuszu!
A co do Karol to mój Ministreu ma rację. Ona ma w mózgu taki przełącznik, który raz uaktywnia tryb diabła tasmańskiego niszczącego wszystko i wszystkich na swej drodze, a gdy wyczerpią się jej baterie to uruchamia tryb pani domu która piecze ciasteczka ;)
Ja się w ogóle zdziwiłem że tak szybko sobie poradziły, myślałem że nadal będą w niewoli a potem będą pokazani Zbawcy od wewnątrz...
No ta, ale gdyby ich przeciwnikami nie były jakieś trzy herod baby z facetem, a ja myślałem że to będzie cały jakiś większy oddział, to byłoby ciężej :/
Tak swoją drogą - czy przypadkiem RYYYK! nie ma ostatnio ciągłości w zabijaniu z odcinka na odcinek :)?