SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY & PIESELE SUCHARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - WILL CRINGE SUCH MUCH!
Cotygodniowy wątek służący wyrażeniu opinii o nowym epizodzie TWD. Korzystanie, jak zwykle, dobrowolne :)
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Koral konający, Rychu szlochający
- lud Aleksandrowa w kanale się ukrywający
- znowu rymuję, przepraszam, to niechcący iks de l]
Ten uczuć, gdy przed laty na wieść o tym, że spędzisz godzinę przed monitorem oglądając swoich milusińskich myślałeś "YAAAY! Godzina z TWD!" a teraz twoją reakcją jest "Jezzzzuuuuuu!!! Godzina!?" ;]
A jakby tego było mało, kolejną szołrannerką będzie kobieta. Nie to, żebym był szowinistem, ale coś #metoo śmierdzi, tylko nie mam pojęcia co :)
Mnie to otwarcie drugiej połówki nie porwało i zastanawiam się, czy nie iść w ślady Valdoraptore po zakończeniu obecnej serii :)
Ja oczywiście, daję szansę, ale śmierć Carla rozciągnięta jak guma do żucia nie wywołała we mnie żadnych emocji...:/
Mnie też odejście Grymasa Juniora było obojętne. Co więcej, prychłem śmiechem gdy zauważyłem błąd w montażu - CORAL gada do Dżuditch, że "on nie zdążył pokonać tego świata, ale ty to zrobisz, bla, bla, bla" dał jej swój kapelutek i w tym momencie Dżuditch zaczyna "płakać". Jakimś cudem wychwyciłem ujęcie totalnie spokojnej dziecięcej buźki a w tle ryk stada niemowląt :)
Nie mogli jakoś tego urzeczywistnić? Wystarczyło przecież powiedzieć tej małej "ej, grasz w najgorszych sezonach TWD, to wstyd na całe życie!" Wtedy mała nie przestała by się drzeć ani przez chwilę.
Zaraz po przemęczeniu tego odcinka puściłam sobie na Yt "Najbardziej pamiętne śmierci w TWD" czy jakoś tak...miazga. Dale, Hershell, Noah, nawet Beth, a przede wszystkim Sophia i Merle...
Ze śmierci Carla zrobili "Koronę królów"- miała być petarda, a wyszła kupa.
A teraz excuse me, wracam do moich ukochanych "Kronik portowych":)
Dokładnie!!! Patrzę: Jezu...godzina. i jeszcze w pierwszej scenie na zbliżeniu zbolały Ryyk... HAVE MERCY! Za ciężki kaliber na tę chwilę. I wyłączyłam, sprawdziłam tylko co tu słychać ;)
Jeśli to już było z tą nową to się nie popisała, zamiast zacząć odcinek z Rickiem ryczącym, śliniącym i krzyczącym ,, Coarrl i dead! " Ktoś wpadł na genialny pomysł ze zdychaniem przez 55 minut
Ale ,, lśnienie " z Morganem było dobre, mógł jeszcze wbijać w ścianę kija śmiejąc się diabolicznie i wykrzykując jego imię
Coś w tym jest, bo odcinek obejrzałem dopiero 3 dni po premierze. I niestety rozwój wypadków szedł zgodnie z przewidywaniami.
o nie czyli minęły już 2 miesiące? za jakie grzechy! nie ma opcji nie włączam tego
Dwa główne wątki:
- Wątek Corala - może być, ale za długi. Podobał mi sie tylko początek, zabawy z Judith i chęć przeżycia ostatnich godzin w miare normalny sposób. Przy okazji frustrowałem się, że jedna z nielicznych postaci, którą da sie lubić odchodzi w tak idiotyczny sposób.
- Wątek Królestwa - katastrofa. A Morgan to większy psychol niż Negan, Gubernator i Gareth razem wzięci. Znowu powielanie najgorszych schematów, idiotyczne strzelanki i nieśmiertelni główni bohaterowie. Gavina szkoda, bo starał sie być w porządku i nie zasłużył na taką śmierć.
Mały plusik za Negana na końcu - aluzja do 8x01 gdzie Rick pytał się retorycznie Carla czy wyobraża sobie, że będą wspólnie uprawiać ogródek z Neganem i do 6x16 i słów Negana "I am not growing a garden".
Ale ogólnie nudy i patos, czyli to do TWD umie najlepiej.
"Gavina szkoda, bo starał sie być w porządku i nie zasłużył na taką śmierć."
Czy ja wiem czy rzeczywiście starał się być w porządku? Mi wyglądało to bardziej na to, że zależało mu jedynie na własnej wygodzie i spokoju, dlatego zirytował się, że Ezekiel to wszystko popsuł dołączając się do buntu. Raczej specjalnie go nie obchodziło co się dzieje z innymi, jeśli nie wpływało to na jego własny komfort.
Te gadki do Ezekiela to bardziej przekonywanie samego siebie, że jest "tym dobrym". Nie umiał nawet opanować tego gościa w swojej grupie, który zabił Benjamina. W przeciwieństwie do Dwighta też nie zrobił praktycznie nic, żeby coś zmienić. Psychopatą może nie był, ale w porządku raczej tez nie.
Co do odcinka to mocno przeciągnięty, ale o dziwo dialogi nie były aż tak irytujące, więc tak nie męczył.
Swoją drogą to od początku sezonu było chyba milion scen w kościele, w której bohaterowie rozmawiali o moralności i nie zabijaniu. W tym odcinku oczywiście też sobie nie odpuścili.
Chodziło mi o to, że nie był skory do przemocy i chciał się dogadywać z Królestwem jak najlepiej. I przypomnę Ci, że po tym jak zabili Benjamina to kazał jego zabójcy wracać na piechotę. Generalnie święty nie był, ale w porównaniu z resztą Zbawców (Negan, Simon, Jared, Arat, czy nawet Dwight na początku) sprawiał wrażenie normalnego.
Nie ma sensu rozwodzić się nad Gavinem. Ezekiel do niego przemówił, a on dokonał wyboru w efekcie czego zszedł. I to by było na tyle.
To twoje zdanie. Moim zdaniem starał się zachować w porządku, nawet jeśli się trochę pogubił to nie zasłużył na przebicie szyi kijem. To co mnie najbardziej irytuje to fakt, że "straszni Zbawcy" w rzeczywistości znacznie mniej brutalni i bezwględni niż grupa Ricka.
Można spokojnie włączyć odcinek potem pójść posprzątac, skoczyć do kibla, potem jeszcze coś ugotować do jedzenia, zaparzyć herbatke a gdy juz po 50 minutach usiądzie się do oglądania to... Koral i ten drugi pajac z drugiego wątku dale będą żyli. :(
No i zmarnowali postać Carliego, a ja myślałem że młody wreszcie zacznie bzykać Enid. Albo stanie się Aleksandryjskim rzeźnikiem bo wiadomo niepełnoletniemu nie wszystko można grać a tu lipa. Co za patola z tymi producentami, że wywalili dzieciaka tylko dlatego że skończył 18 i musieliby podpisać z nim nowy kontrakt.
Reszta odcinka taka sobie... A ja nadal nie potrafię zmienić mojej oceny TWD, gdybym to zrobił to ostatecznie przyznałbym, że Walkery nie są tym czym były gdy je pokochałem...
Carl bzykał by Enid a Enid brykała by jego. Bzykanie to normalny etap bycia w związku ale jak widać Ty tego nie rozumiesz. I nie pojmuje po co te osobiste wycieczki i nazywanie mnie kretynem, Justyno...
Nudy na pudy, odcinek nakręcony według klasycznego schematu TWD, wszystkie obowiązkowe punkty odhaczone, łącznie z radosnym montażem na początku odcinka, zapłakanymi oczami Ricka, futurospekcjami z błyszczącym filtrem.... ech, tego nie ma jak przerobić, to jest taka sentymentalno-sztuczna papka.
Ja też miałem ponure myśli podczas oglądania tego odcinka w stylu "z tego nie da się zrobić przeróbki!" :D, ale jest dokładnie tak, jak stwierdziłeś - to było tak nudne, że nie ma mowy o jakiejkolwiek parodii.
I ten Niigan na końcu, witający się z Dżuditch. Dla osób nie zaznajomionych z komiksem to mógłby by być prawdziwy szok, ale po godzinie smęcenia o niczym podejrzewam, że niewiele osób dotrwało do tego momentu :)
Co prawda sezon się jeszcze nie skończył, ale wątpię, by na ostatniej prostej poderwał się do lotu. Dwa marne sezony pod rząd to nie jest dobra sytuacja dla "jednego z najpopularniejszych seriali na świecie" :)
Przeanalizowałem wszystkie swoje oceny poszczególnych epizodów od początku TWD i zauważyłem ,że ostatnie ,,dziesiątki " dałem w 6 sezonie. 7 sezon to pikowanie w dół a 8 ... to kontynuacja słabego trendu :( .
Mimo, że ten epizod nie był najgorszy, to zwraca uwagę fakt, że śmierć Carla ... CARLA i jeszcze raz powtórzę Carla - nie wywołała żadnych emocji. To bardzo źle świadczy o obecnej kondycji TWD :(
Morgan ze skrajności w skrajność - dlaczego on nie zginie? Tą samą drogą idzie Carol - raz miła i bezbronna a innym razem zimnokrwista.Jeszcze do pewnego czasu zachowanie Carol miało jakąś logikę.
Ten epizod można zrecenzować tak:
- łzy o oczach Ricka,
- agonalna przemowa Carla,
- kijek Morgana
10 minut całkowicie by wystarczyło - pozostały czas spożytkowałbym na inne wątki.
Oglądam dalej z nadzieją, że trafie na chodź jeden epizod wart oceny 10 , w końcu to zombie :)
Ja wiedziałem, że coś jest nie tak, gdy oglądając ostatni odcinek przed przerwą świąteczną, patrząc na ranę na brzuszku i zdając sobie sprawę, że KORAL IZ REKTED, nie poczułem żadnej emocji. Zaciekawienie, szok, złość - kompletnie nic. Ot, umarł to umarł na ch*j drążyć temat :D
A teraz, widząc tę scenę z durną pioseneczką, pisaniem liścików (co napisał Enid? Nie zadław się żółwiem? :D), zabawami z siostrzyczką itd. czułem zażenowanie. To nie pierwsza spieprzona śmierć w TWD, ale jak sam zauważyłeś, nie ginie jakiś random, tylko CORAL MADAFAKA GRYMAS HIMSELF.
Jeśli taka postać musiała zginąć, to należał się jej epizod z honorami, by jej odejście było punktem zwrotnym w historii (aka. Glen papa moment) a nie wyglądało jak odcinek napisany na kolanie.
Najgorsze jest to, że chyba obecnie nie mam żadnego faworyta, ulubieńca w tym serialu. Każdy może paść.
Może tylko Negan i Trevor - o zgrozo - kibicuje ,,tym niby złym" . Tymczasem nasi ,,starzy" bohaterowie są mi totalnie obojętni??
Tutaj potrzeba potężnej hordy, która zrówna wszystko i prawie wszystkich z ziemią. Niedobitki niech wędrują dalej i budują nowe relacje. Skoro zabili Carla i znacznie odeszliśmy od komiksu to może odjedźmy mocniej?
Dla mnie serial skończył się w poprzedniej serii, w scenie w której Trevor mówi doktorkowi o śmierci jego brata... strojąc głupie miny :D Wtedy już straciłem wszelką nadzieję i ryczałem ze śmiechu, wiedząc, że ówczesna seria już się nie podniesie z poziomu totalnego dna ;D
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta szmira (jaką są obecne serie) jest wciąż sygnowana nazwiskiem Darabonta. To nie pozwala mi zapomnieć o tym, czym byłby ten serial, gdyby pierdzielone AMC po sukcesie pierwszej serii nie poskąpiło szekli i tym samym nie wyrzuciłoby Franka ze stołka reżysera. Wtedy to byłby serial, a nie cyrk, co widać po latach.
Nie pamiętam , który to był moment z tym doktorkiem, ale chyba sezon 7.
Dla mnie punktem zwrotnym było cudowne ocalenie Glena pod śmietniczkiem , sezon 7.
Że też miałem czelność narzekać na Lori czy Beth? To były świetne role w porównaniu do teraz.
Anyway-pierwszy łodcinek po tak długiej przerwie był delikatnie mówiąc średni.
Ciocia kasss jednak daje szansę reszcie- a nóż widelec coś w końcu podejdzie:)
Ja tylko przypominam, że to nie był jeden z wielu epizodów itd., tylko odcinek, w którym umarnoł CORAL POPA HIMSELF. Twórca hitów takich jak CORAL POPA i żadnych innych.
Bez niego przemysł muzyczny będzie dokładnie taki sam, jak do tej pory.
Słusznie, słusznie, kto wie ,może Ismir Ismlabad przeniesie nas na tereny Arabii Saudyjskiej i zmienimy nieco lokacje :)
A ja tam Beth lubiłem, bo pomimo tego, że sprawiała wrażenie bezbronnego słodziaka, to jednak świetnie radziła sobie w brutalnym świecie i nawet Daryla potrafiła okiełznać.
Oj, tak :)
chociaż mam kolegę, który woli owłosione brunetki. Wiesz, włosy łonowe po sam pępek, owłosione plecy, nogi itd. Jak tu jest taka, to mogę rzucić mu temat, może coś się z tego wykluje :D
Czy w intymnych momentach kolega lubi zabawiać się splataniem włosów na plecach swojej wybranki w warkoczyki?:>
Pewnie walne czymś oczywistym ale w śmierci Carla czuć rękę twórców i to taką do kości perfidną, a nie fabularny zwrot akcji, dzieciak musiał odpaść bo tak... Nie zginął w walce w kluczowym momencie fabuły tylko na spacerku (serio !) za jakimś nowym randomem...
A pamiętam te posty na filmwebie po każdym odcinku i omawianie prawie każdej sceny... Wczoraj zabili jedną z najważniejszych i będących od początku postaci a tu tylko dwa nowe posty. No niestety spadł serial i to mocno :( Sama w duchu narzekałam, że coraz gorzej ale wciąż dawałam szansę. Nie wiem co miałoby się wydarzyć, żeby serial odżył.
Śmierć Carla ... Szkoda po prostu. Wiem, że dla wielu irytująca postać i aktor ale jednak był od początku, szkoda mi tych "starych" postaci, bo coraz mniej ich zostaje. No i do tego to , co już pisaliście... taka głupia ta śmierć. Tyle razy wyszedł cało z gorszych opresji a tu wyszedł raz na spacer i go truposz dziabnął :/ Słabo.
To właśnie jest brak logiki ze strony twórców. Powinni być jak sędzia na boisku - niewidoczni, tymczasem pokazują niemal na każdym kroku , że w tym świecie (zombie apokalipsy) nie rządzi śmierć, trupy,serial - tylko oni , Twórcy serialu - raz posyłają bohaterów w hordę i nic, a innym razem z za drzewa bezsensownie wyskakuje truposz i śmiertelnie rani kluczową postać. Carl ubity - chyba najważniejsza postać do tej pory i ... została ubita totalnie nieepicko. To T-dog przy płocie w więzieniu umarł bardziej dramatycznie. Słabo...