Witam Was Serdecznie!!!
No i wystartował kolejny szósty sezon TWD,a zeszłej nocy w USA odbyła się premiera pierwszego odcinka zatytułowana "First Time Again",która właśnie obejrzałem.
Jakie są moje pierwsze wrażenia nowego odcinka?
Od dawno było słychać o tym,że nowy sezon ma wgnieść w fotel i że będzie naprawdę fajny,że w końcu pojawi się horda,że fabuła i akcja serialu przyspieszy, i że pojawią się retrospekcje w nowym wymiarze.
Na pierwszy rzut oka odcinek ten zrobił naprawdę na mnie wrażenie, a konkretnie mam tu na myśli to, że od razu od początku jest on interesujący i wciąga.Odcinek zaczyna się w sposób zaskakujący ponieważ od razu jest akcja i pokazana uwieziona horda w dolinie,jest też tam Rick ze swoją ekipą i zaczynają jakąś akcję.Wydaje się to na początku dość nie zrozumiałe ponieważ,każdy by myślał,że nowy sezon zacznie się tam gdzie zakończył się ostatni.
W rzeczywistości tak jest tylko początkowa scena ukazuje nam to co będzie działo się w tym odcinku potem.Po czołówce akcja zaczyna się ,możne powiedzieć w momencie gdzie powinna,z taką tylko różnicą,że mamy cały czas splot wydarzeń obecnych w kolorze i retrospekcje wydarzeń z 5 sezonu w kolorze czarno-białym.Nie powiem ogląda się to ciekawie.Duża część odcinka poświęcona jest ponownemu spotkaniu się Ricka i Morgan,stąd też tytuł tego odcinka.Chodziło chyba o to,żeby ukazać jak bardzo obie te postacie zmieniły się od pierwszego spotkania w pierwszym sezonie do teraz.
Ogólnie odcinek jest bardzo szybki,ma mało przegadanych scen i ogląda się bardzo fajnie.Mam tylko nadzieję,że nie będzie tak jak było to w 5 sezonie,kiedy to pierwszy odcinek był wybuchowy,a następne zaczęły wiać nudą.No cóż zobaczymy.
A teraz jak zawsze + i - odcinka ;-)
Plusy:
- Oczywiście premiera nowego sezonu i powrót TWD
- Nie będę streszczał postaci,bo myślę,że nie jest to potrzebne i chyba lepiej poczekać do kolejnych odcinków.Ogólnie cała ekipa fajnie gra,nie ma rozciąganych scen,a akcja jest wartka, miło zobaczyć znowu wszystkich bohaterów.Zdecydowanie na uwagę zasługują tu takie postacie jak: Rick, Morgan i Michonne.Pozostała ekipa też daje radę.
- Hehe Carl robi za tło i tylko parę sekund
- Horda i nie powtarzalny klimat uniwersum
- Retrospkecje
- Fajna i wciągająca akcja
Minusy:
- na chwilę obecną wszystko daje jakoś radę,jedyne co mi się ciągle nie zgadza to obryzgiwanie się trupią krwi,która kiedyś niby była zagrożeniem,no i może jeszcze to,że ekipa biega blisko szwendaczy,a ta ich nie wyczuwa.
Ogólnie odcinek daje radę i zdecydowanie polecam ;-)
Rzuciłam, nawet 5 razy, raz na każdy odcinek. I moje serce tym mocniej przywiązało się do sera giganta :D
Najlepszy to był Daryl . Jedzie sobie na motocyklu za nim horda sztywnych, a on z miną typu kurde znowu zupa była źle doprawiona xd
Generalnie bardzo dobre otwarcie sezonu. Mam jednak jedną bolączkę: retrospekcje. Same w sobie były fajne, ale pokazanie ich w czerni i bieli, zważywszy że trwały niejednokrotnie dłużej niż właściwa akcja było cholernie męczące. Nie wiem, mniejsze nasycenie kolorów, jakieś zaciemnienie obrazu przed i po retosie, cokolwiek byle nie ta czerń i biel. Zauważyłem że strasnie to skakanie kolorami mnie męczyło.
odcinek jak dla mnie niezły, ale nie ma fajerwerków. Akurat mnie retrospekcje denerwowały, bo zbyt często były zamienne z teraźniejszością. W sumie nic się w odcinku nie wydarzyło, poczułam się trochę oszukana- pokazywanie scen przeszłych odczuwam jako "przeciąganie", gdyby ich nie było, odcinek zmieściłby się w jakiś 20 minutach. Nie jestem zawiedziona, ale i nie dostałam tego czego się spodziewałam,. zresztą zazwyczaj spodziewam się za dużo po tym serialu :P a jednak uzależnia:P
aha i jeszcze jeden minus: scena obijania sie zombie o ustawione płoty- STRASZNIE SZTUCZNA a upadające zombie chwilę potem dosłownie jak animacja z lat 80-tych.
Scenarzysta zmierza w stronę Endrju. Ręce pismaka drżą. "Normalna rzecz, mój poprzednik też tak miał...", pociesza się w myślach.
- Co za syf... Eh... - mruczy pod nosem Ryszard Grymas, ostoja szaleństwa, badassowości, synonim słowa "lider" - Co to ma być? - wstaje i charakterystycznie dla siebie kładzie ręce na biodrach.
- Endrju musieliśmy trochę ograniczyć twoje zapędy... Zrozum... - odpowiada zmieszany, roztrzęsiony i nieświadomy scenarzysta. Nieświadomy tego z kim rozmawia.
- Masz pojęcie z kim rozmawiasz? - nie miał - Wiesz, że przez wasze grafomaństwo znowu nie dostanę Emmy? Eh... - mówiąc to położy kciuk i palec wskazujący prawej dłoni na skroni, charakterystycznie dla Ryszarda Grymasa.
- Po prostu popadasz w hipokryzje... Jesteś mordercą, a czepiasz się morderców nom i wiesz...
- Zadam Ci pytanie, okej?
- Okej... - pismak przełknął ślinę.
- Czy jestem cool?
- Jesteś...
- Czy gdy kazaliście mi nosić ten durny kapelutek wyglądałem cool?
- Nie wyglądałeś...
- Czy gdy kazaliście mi ogolić brodę wyglądałem cool?
- Nie wyglądałeś...
- A gdybym nie dopisał linijki do finału piątego sezonu i nie był cały ubabrany krwią z szaleństwem w oczach wyglądałbym cool?
- Endrju...
- Odpowiedz.
- Nie wyglądałbyś cool...
- Dlatego teraz idziesz i jedyne co wyskrobiesz to ogłoszenie castingowe na Negana, bym miał swoje nemezis, a skrypt zostawisz w spokoju - położył prawą dłoń na kaburze swojego rewolweru, rewolweru który zabił tak wielu - Kto jest cool?
- Ty Endrju. - stwierdził i zrozumiał, że Ryszard Grymas widział zbyt wiele i zabił zbyt wielu.
#taGbyło
Nie wiem, czy ktoś z was zauważył coś, co może być naprawdę zabawnym błędem twórców. W tym odcinku parę razy pada imię Holly, zresztą po raz pierwszy wspomniano o niej w "Spend" (5x14). Nie pojawiła się ona jednak jak dotąd na ekranie. Co w tym takiego ciekawego? Otóż tak nazywa się w oryginale dziewczyna, którą Abraham uratował przed szwendaczami w trakcie pracy w grupie konstrukcyjnej, wtedy gdy Tobin dał ciała. Rzecz w tym, że w serialu ta postać ma na imię Francine i wydaje mi się, że scenarzyści o tym zapomnieli. :) No albo zmienili zdanie.
W takim wypadku bym się poważnie rozczarował, bo wkurza mnie zmienianie imion na siłę, a AMC już raz coś takiego odwaliło - stworzyło rodzinę Samuelsów, która była odpowiednikiem rodziny Allena, a ich imiona (Allen, Donna i Ben, Billy'ego nie było) przyporządkowało zupełnie innym postaciom, z czego Allen był wręcz negatywnym bohaterem.
-Moim zdaniem ksiądz zaczął trąbić. Wcześniej było wspomniane, że chce umrzeć, ale jest ciotą i chce, żeby ktoś/coś go wyręczyło. Poza tym nienawidzi Ryka i ekipy.
-Co do tego, czemu Najlepszy_strzelec_sasza pojechał w piz.du - ona też szuka granicy śmierci, był o tym odcinek. Jeśli ktoś miałby wyruszyć na samobójczą misję, to byłaby to ona.
-Synalek mordercy mnie trochę wku.rwia, ale staram się go zrozumieć, bo przecież zabili mu ojca. Postać z potencjałem.
-Sytuacja z Judżinem śmieszna trochę, ale już się przyzwyczaiłem, że jest kluchą i ciągle wszystko psuje. Albo jak wpuścił ich do środka, jeżu. Tacy zawsze żyją najdłużej XD + jego tekst o włosach, to było genialne XD
-Bardzo ciekawy trójkąt (czworokąt) się tworzy, Rick + Morgan + Daryl (+Miszon). Te postaci powinny na siebie wpływać i się docierać.
-Śmierć tego, jak mu tam było, nie pamiętam. Straszny frajer z niego + wkur.wiał. Strasznie się cieszyłem.
-Charakteryzacja i efekty - cudo. Do tego ten rozmach i piękne zdjęcia. Genialne. Jest więcej cyfrowych ogólnie, ale mi to nie przeszkadza. Ten łoker na początku genialny.
-No i wreszcie koniec odcinka. Od poczatku wiedziałem, że coś pójdzie nietak, więc po śmierci tego gościa odetchnąłem spokojnie, bo moje ulubione postacie przeżyły. Więc wszystko idzie zgodnie z planem i nagle jeb... Scenarzyści mnie mega zaskoczyli, za co brawa dla nich.
-Ogólnie odcinek zajebisty, pomysł z retrospekcjami świetny, ale tylko na jeden raz. Wszystko było idealne, nie mam się do czego przyczepić, serio. Zapowiada się bardzo dobry sezon.
Najlepsze jest w tym odcinku zastosowanie czerni i bieli, zeby hamburgery zdolaly sie polapac, kiedy akcja przenosi sie o kilka dni wstecz.
Dialog o batoniku moglby wlasciwie zamknac caly serial, taki byl mocny.
Same plusy.
Jakby nie było czarnobiałych flashbacków to by było jęczenie, że nie wiadomo co kiedy sie dzieje. Ciekawym jak ty byś to rozwiązał.
Taka bym zrobil niespodziewajke i jak przy kazdej produkcji zawierajacej flashbacki - uzylbym mozgu.
Memento cale powinno byc czarno-biale, zeby pomoc wspolczesnemu widzowi :D
Nie pytam co byś zrobił jako widz, tylko jako reżyser. Na razie istnieje bardzo prosty test tego odcinka przy braku rozróżnienia kolorystycznego: ustawiasz odpowiednią opcję w playerze i oglądasz czarno biale całość. Wypróbuj to na 10 znajomych - ciekawe ilu okaże się byc hamburdegami i nie załapie co kiedy się dzieje w takiej formie. No i ja się ciebie pytam, co byś ty jako reżyser zrobił, żebym choćby taki tępy ja nie czuł się zamotany przy projekcji?
Awansowalem na rezysera :D
Jako rezyser TWD wywalilbym 3/4 obsady, przepisal scenariusz, nastepnie stracil widzow, ktorzy sa przezwyczajeni do bezmozgiego kina, a pozniej zostalbym zwolniony z pracy, bo AMC straciloby kaske.
Jak polecam znajomym jakis serial, to raczej cos dobrego, TWD katuje sie w samotnosci.
Cenię sobie u ludzi samoświadomość, więc chylę kapelusza ;)
Cieszę się przy okazji, że nie reżyserujesz, bo nie wyobrażam sobie tego serialu w innej konwencji. Nie wiem jak by miały wyglądać konkretne zmiany (zmieniłbym/wyrzuciłbym/zaczarowałbym to nadal nie propozycje zmian tylko nieco bardziej wyrafinowane narzekanie) ale obawiam się, że byłyby na minus ;)
Ja rowniez nie wyobrazam sobie zmian na tym poziomie. Jedynym ratunkiem bylby calkowity restart, skoncentrowanie sie na wezszym, starszym gronie odbiorcow, przygotowanie porzadnego castingu i zrezygnowanie z miliardowych dochodow na rzecz przyzwoitego kina.
Ale komu to potrzebne, mozna traktowac widza jak debila i dalej odcinac kupony ;)
Pytanie tylko, kto by się miał znaleźć w tym gronie odbiorców? ;)
Bo jak tak sobie rozmyślam, to wiesz - w gruncie rzeczy samo pokazywanie czegoś takiego jak zombie z automatu można uznać za traktowanie widza jak debila - w końcu nie ma czegoś takiego jak zombie, to bajka :P Gdzie jest (i czym?) granica?
Targetem jest zdaje się grupa 18-35, chciałbyś to jeszcze podwyższyć? :D Robić serial dla seniorów? :D
Znaczy, spoko, ja to rozumiem, w końcu awansowałem cię na reżysera i mozesz pan robić co chcesz :P Tyle że ty praktycznie proponujesz kręcenie innego serialu i serio ciekawi mnie jak byś konkretnie przekładał na wykonawstwo te koncentrowanie się na wąskiej grupie odbiorców, rezygnację z dochodów i resztę; kogo przepuścił w castingu, jak nie traktował widza jak debila i tak dalej. Obecnie znam tylko bardzo podobne do siebie wersję AMC i oddaje ona komiks bardzo dobrze - no, chyba że nie wiem, może sam komiks ci sie też nie podoba? :P
Grono odbiorcow? Producenci, Oni wylozyli kase, to pewnie obejrzeliby ze dwa odcinki, zeby zobaczyc na co poszly ich pieniadze ;)
Zombie to dosyc szerokie pojecie. Czym charakteryzuja sie zywe trupy, zarowno te z TWD jak i np z 28 dni pozniej? Przede wszystkim zwiekszona agresja, nie mozna jednoznacznie stwierdzic, ze ludzkosc nie spotka sie w przyszlosci z epidemia Zedow. Zwroc uwage chociazby na rynek narkotykow, od wielu lat trwa tam wyscig, sluzby zajmujace sie zwalczaniem dragow delegalizuja substancje, a na ich miejsce producenci wrzucaja nowe, czesto niezbadane umilacze zycia. Przyjmowanie Marihuany syntetycznej powoduje nastepujace skutki uboczne:
- wrazenie nadludzkiej sily
- zwiekszona odpornosc na bol
- napadny NIEKONTROLOWANEJ AGRESJI
Oczywiscie, poki co te napady sa chwilowe i stosunkowo lagodne w porownaniu z filmowymi Zombiakami, ale w malych laboratoriach trwa ciagly wyscig o to, kto zrobi lepszy produkt za najnizsza cene, wiec czemu ktoregos dnia, jakis niespelniony Heisenberg nie mialby stworzyc dziela zycia, zwiekszajacego agresje kilkudziesieciokrotnie i powodujacego nieodwracalne zmiany w mozgu?
Jest tez mnostwo innych mozliwosci, i pewnie Szwendacze przypominalyby bardziej wersje od Garlanda i spolki, ale jak wczesniej pisalem, Zombie ewoluowaly i nie musza juz byc nawet martwe.
Target TWD to 13-25 lat, wersja wykastrowana z brutalnosci do granic mozliwosci. Pewnie ma jakies oznaczenie PG itp, ale kogo to obchodzi w kraju, w ktorym 15latki zabieraja bron do szkoly, a obiad to rodzinny wypad do Maca? Zdecydowana mniejszosc.
Komiks jest niezly, serial sredni, Zombie zasluguja na cos lepszego, a ze lubie te stworki to ogladam i pisze jak jest.
Zawsze myślałem, że target określa się treścią, a nie wizualiami. Dochodzę do wniosku, że sam zwyczajnie za mało przeżyłeś, żeby móc zrozumieć to, co spotyka bohaterów TWD. Nie jesteś ojcem, nie jesteś wdowcem. Skupiasz się na trywialnych aspektach tego serialu. Nie dziwię się więc już, że cię nudzi. Dla mnie zombie zawsze były tylko tłem, a najważniejsze jest to, co spotyka ludzi. Spokojnie możnaby wyciać zombie z tego serialu, a zależności miedzy bohaterami nadal byłyby ciekawe a scenariusz miałby na czym polegać. Na razie widzę że twoja recepta na poprawienie serialu to dodanie więcej gore (jedyny konkret, jaki zaproponowałeś), która to zmiana co prawda by mi nie przeszkadzała, ale też nie wniosłaby nic nowego do tej produkcji. No i skupienie się w detalach na zombich. Cóż, niezbyt to ciekawe moim zdaniem, bo kogo interesuje wiwisekcja fikcyjnego gatunku? Dla mnie to coś jak "recepta na poprawienie Gwiezdnych Wojen: wsadzic więcej walk na miecze i lasery" ;) Bardziej pociąga cię chyba dekoracja niż samo sedno tej opowieści, czyli dramat.
Jaki dramat? Ze Morganowi wrozka-pim.puszka podpie.rdzielila batonik?
Noah zginal i gdyby nie potwornie WYMUSZONY dialog z du.py, to nikt nie wiedzialby o jego istnieniu.
Do tego cala dramaturgie mozna rozbic o kant czola, bo zombie w takiej postaci stanowia juz zagrozenie jedynie dla uposledzonych umyslowo (czyt. mieszkancow Aleksandrii), a team Ricka zdolalby zaciukac cala zawartosc dolka, tylko potrzebowaliby troche czasu.
Glebia psychologiczna w tym SERIALU to fikcja.
Dramatem jest np. to, że Rick jest wdowcem wychowującym samotnie dwójkę dzieci.
Powierzchownie patrzysz na to wszystko.
No nie wiem, czy ja tak powierzchownie, czy moze jednak Ty patrzysz przez rozowe okulary i dopowiadasz obie nieistniejaca w tym serialu glebie.
Musisz mi je kiedys pozyczyc, uzbieram troche gniotow, zaloze na nos przed seansem i poczuje te moc fruwajacych dyszek z serduszkami ;P
Btw, dam CI namiary na mojego starego sasiada, On wychowywal samotnie cala trojke, nie musisz dziekowac.
Czytam tę dyskusję i chciałam się odnieść do twojego stwierdzenia, że istotą zombi jest ich agresja. Interesujący punkt widzenia :) tylko że wiesz, historii tego typu, z bohaterem, który musi się mierzyć z niepohamowaną agresją przeciwnika jest sporo. Natomiast co - oczywiście wg mnie - czyni zombi tak wyjątkowymi, jest ich swoista NIEUBŁAGALNOŚĆ. Zombi są i nie ma możliwości, żeby ich nie było, żeby się nie tworzyły nowe - szczególnie w uniwersum TWD, w którym wszyscy są zarażeni. I w tej właśnie koncepcji braku ucieczki, braku zombi-free przyszłości widzę największy potencjał historii o szwędaczach, które niestety w TWD skończyły się wraz ze śmiercią Jennera i kobity, która zdecydowała się z nim wtedy umrzeć. Mogę jeszcze na upartego podpiąć pod tę koncepcję Hersha i jego wartości, te kobitę z początku bodajże 4 sezonu, którą spotkał w lesie Rick, czy kanibali z Terminusa z Joe pod pachą.
Zombi są idealnym zwierciadłem, w jakim powinna się w produkcjach z nimi przeglądać ludzkość. Bo to właśnie w takich historiach można opowiedzieć o nadziei, ale też zwątpieniu, o człowieczeństwie i o podłości, o rozpaczliwych próbach dostosowania się do nowych warunków połączonych z tęsknotą za "dawnym" i za wygodą (stąd tak szybkie dostosowanie się Carla, on jako dziecko nie pamięta "dawniej" - potencjał dziecka apokalipsy oczywiście olany). O walce, ale też o tchórzostwie. I przede wszystkim: o strachu. O życiu w ciągłym strachu i o życiu, kiedy człowiek tego uczucia już nie posiada i staje się potworem.
TWD miało zadatki na taki właśnie serial, ale podążanie w tym kierunku urwało się u Jennera. Dla mnie to jest serial o kotłowaniu się we własnym sosie, wynajdywaniu problemów dla Ricków wręcz NA SIŁĘ, byle się sztucznie działo, przetykając te problemy filozofowaniem na poziomie, o jakim *khem* nawet nie śniło się filozofom :D
Produkcja o zombi powinna być też z założenia produkcją grozy - i wcale nie mam na myśli malowniczych gnijących maszkar. Grozą powiało w kontenerach, w których trzymano Terminusów, grozą powiało, kiedy Filip spotkał Tarę i jej siostrę żyjących z zombi piętro wyżej, które wydawały się im nieśmiertelne, bo nie wiedziały, jak się je zabija, groza to widok hordy zombi - zabita moim śmiechem, kiedy Abraham klęczał przez cały odcinek.
I ta groza powinna być rozjaśniana nadzieją, więzami rodzinnymi i przyjaźniami, pomocą - bo to jednak opowieść jest, a opowieści maja swoje prawa, ma być straszno, ale z Nadzieją, jak w bajkach ;)
Wytnij zombi z TWD, zostanie historia o idiotach w krzakach, której raczej nikt by nie oglądał.
"Target TWD to 13-25 lat,"
Ja tylko do tego chcę się odnieść. Targetem "publicznej" telewizji w USA są ludzie w wieku 18-49, a w kablówce... No wszyscy, którzy wykupią dostęp do kanału. Także pole manewru mają spore.
Zwłaszcza, że z każdego dialogu można się było szybko połapać, czy był przedtem, czy teraz, ale co tam, hamburgery zawsze w pogotowiu, żeby docenić artystyczny zmysł twórców, a czerń/biel jest taka głęboka przecież.
Coraz gorzej się czuję z faktem, że przez prawie cały czas myślałam, że to czarno-białe dzieje się PO akcji z hordą zombi :D Na swoje usprawiedliwienie podam, że nie oglądałam z należytą tej zacnej produkcji uwagą oraz że oprócz zabicia Rega i pojawienia się Morgana mało co pamiętam z finału poprzedniego sezonu :P
Poważnie, nawet mi zajęło chwilę skapować kim jest nagle bliski kolega Glenna :o
Z dialogów TWD wybacz, ale mało co łapię :DD jestem jak ten Carter: czuję się notorycznie niedoinformowana!
No bo oni tak, niby cały czas wałkowali to, co się stało w finale, ale właściwie oprócz tej całej jak jej tam Dżoany całej na czarno "kill him!" "kill him!" "nie grzebać go, wyrzucić przy drodze!", to mało kto cokolwiek wyniósł z tamtego finału. Glenn się zakumplował z tym całym jak mu tam (tylko ja mam problemy z zapamiętaniem imion tych postaci, które zapewne lada moment zostaną zjedzone albo zabite przez Ryka?). Morgan wtedy miał taką minę, jakby miał zaraz rzucić się na Ryka i mu spuścić manto za brak szacunku do życia ludzkiego, a teraz po dwóch czerstwych rozmowach "ty wiesz" "ja wiem" został jego pełnoprawnym sajdkikiem. Ludzie, którzy obejrzeli jak mąż blondyny zabija męża Dżoany, wciąż nie mają przekonania do Ryka. Blondi też nie ma przekonania do Ryka, AMC obniżyło jej libido.
Jak tak czytam co piszesz, to naprawdę nie wiem, jak mi się ubzdurało, że to jest po tej akcji :D Przecież to powinno być oczywiste, że to jest zaraz po finale :O
Nie tylko ty masz problemy z zapamiętywaniem imion, dlatego ja nadaję pseudonimy bohaterom, tak łatwiej.
Blondyna pozbyła się upierdliwego mężulka, to teraz rządzi. Rychu chyba zdziwion, nie ukrywam, że ja też. Myślałam, że już trza nastawić przepalankę na wesele, a tu klops.
Po czerstwych rozmowach zawiązują się najlepsze przyjaźnie TWD. Tru story!
Z tego przydupasa Glenna był taki skurczybyk, że chyba każdy życzył mu śmierci ala Noah w jakiejś paskudnie krwawej scenie, a teraz go wybielają i robią z niego wielkiego męczennika, żeby były wielkie łzy jak po Beth jaki to był ulubiony bohater, gdy któryś zombiak go przekąsi :D
"BRINGBACKNICOLAS!" (poszukałem imienia xD)
Możesz mi przypomnieć, co się stało Tarze, jak to się stało, że została ranna? Chodzi mi o scenę z retrospekcji.
Podczas wypadu do magazynu aleksandryjski jelopek strzelil do zombie obwieszonego granatami. Potem byla ta akcja z Hero Judzinem wynoszacym nieprzytomna Tare i drzwiami obrotowymi.
okeeeiiii, coś było takiego faktycznie. Ale chwila chwila, czy Tara nie pyta się o Noah, który przecież zmarł wcześniej? Czy ona była nieprzytomna przez ten cały czas? Kurde, nie chce mi się powtarzać finału, a wychodzi, że nic nie pamiętam :D
Tara obudzila sie w finale, nie wiadomo czy w ostatnim odcinku juz wiedziala o losie Noah, ale gdy stracila przytomnosc to on jeszcze zyl.
"ale co tam, hamburgery zawsze w pogotowiu, żeby docenić artystyczny zmysł twórców, a czerń/biel jest taka głęboka przecież"
Ani tu, ani na zagranicznych stronach nie widziałem jeszcze żadnego postu, w którym ktoś czerń i biel w retrospekcjach uznał za jakąś szczególną zaletę lub ją w jakikolwiek nadzwyczajny sposób skomentował (a specjalnie przed chwilą przeleciałem wzrokiem te 7 stron, które się tu nazbierało - najbardziej pozytywna opinia to "ogląda się to ciekawie", a najszerzej pochwalił je gość, który ocenił TWD na 5/10), ale loża szyderców o etatowym składzie zachowuje się, jakby pół forum pisało tu o jakiejś głębi z tego płynącej. xD Aż dziwne, że nikt nie czepił się, że przed pierwszą retrospekcją z Terminusa w 5x01 pojawił się napis "Then", a tuż po niej "Now".
Najzabawniejsze jest to, że parę osób tutaj jest jak organizmy samożywne: w razie konieczności sami tworzą sobie problemy. W pewnym sensie to podziwiam, mnie by się już dawno znudziło.
Hamburgery? :) Pewnie tak, choć znając życie i dawne hity rodzaju "czemu zawieszone przez kanibali w rzeźni części ciała się nie ruszają, to idiotyzm tfurcuf", w chronologii pogubiłaby się połowa tutejszych "świadomych i wymagających odbiorców".
Poza tym, czerń i biel to pewnie także takie sympatyczne nawiązanie do komiksu, który czarno-biały jest w całości.