na koncu odcinka jak zaatakowało go ponad 10 szwedaczy a on nie miał juz naboi i byl w kacie. ktos racjonalnie wytlumaczy jakim cudem udalo mu sie uratowac?
Właśnie fakt, że był w kącie pozwoliło mu na lepszą obronę - im mniej stron ataku tym lepsze możliwości obronne. Szwędacze nie należą do szybkich, a Gubernator, jak na weterana przystało, jest szybszy i miał doświadczenie. 10 osobników w takiej sytuacji jest oczywiście bardzo groźne, ale nie do nieprzeżycia.
Mnie bardziej rozwaliło to, że ona wychodząc z tego magazynu i zostawiając go tam ze Szwędaczami nie wzięła jego samochodu. A on, jak już udało mu się wyjść, to też nie wziął auta tylko poszedł za nią z buta... Zmęczony, poobijany i tak doszedł niemal równo z nią do więzienia...
Scena, gdy Gubernator złapał Andreę tuż przed tym jak Rick prawie ją zobaczył, była bardzo slapstickowa... Nie wiedziałem czy się śmiać czy denerwować, że jedna z ulubionych bohaterek jest w niebezpieczeństwie i to przez własną głupotę. No a Gubernator to chyba pakt z diabłem podpisał, bo zawsze ujdzie z życiem, nawet jak sytuacja jest kiepska...
Tak, ten motyw Niezniszczalnego Gubernatora i widzącego duchy Rick'a to chyba najsłabsze motywy serialu (przynajmniej dla mnie)
O, właśnie, jeszcze te duchy... Mam nadzieję, że dadzą już spokój tej Lori i nie zrobią tego samego teraz z Andreą, bo to by był cios poniżej pasa...
Obawiam się, że już nic tego nie uratuje. Niestety, ale te jego "wizje", jego rozmowy przez telefon - tego nie da się ot tak zapomnieć. Nawet jeśli w czwartym serialu tego nie będzie, to dla mnie Rick zostanie gapowatym, o wszystko się obwiniającym medium...:)
Czy ja wiem? On najprawdopodobniej przeżył załamanie nerwowe a w takim przypadku człowiek różnie reaguje. Osobiście nie siedzę w tym za bardzo, ale przywidzenia prawdopodobnie są możliwe.
Co do telefonów to w komiksie też gadał i choć nie miał majaków na jawie to koszmarne sny jak najbardziej.
W serialu za bardzo to przeciągnęli po prostu. Same motywy były jeszcze w miarę realistyczne.
No gdyby żył sobie w domu, z ogrodem, miał pracę itd i spotkałaby go taka tragedia - strata żony, rozumiem. Ale ma na głowie stada Umarłych, syna, który ma w czterech literach wszelkie zalecenia i robi co mu się podoba, i mała córeczkę, którą zajmuje się każdy, tylko nie on. A nawet ma na głowie obóz jakiegoś psychola, który nie chce odpuścić, a mimo to idzie za swoją "wyobraźnią" do lasu i szuka jej między drzewami, zostawiając swoją grupę na pastwę przypadku. Nie, załamanie nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem.
Tak mówisz bo zapewne nie przeżyłeś nigdy nic podobnego (i dobrze bo nikomu czegoś takiego nie życzę) albo nie potrafisz zbyt dobrze wczuć się w sytuację drugiego człowieka, słowem krucho u ciebie z empatią.
Tutaj nie chodzi tylko o sam fakt śmierci żony, ale o to wszystko co było wcześniej. Myślisz, że nie czuł wyrzutów sumienia za to całe zimno i brak uczuć jakie jej okazywał przed śmiercią? Albo nie pomyślał, że cała ta nieźle kształtująca się przyszłość to stek bzdur i to wszystko nie ma sensu? Pamiętaj, że przez ponad pół roku to on rządził, troszczył się o wszystko i prawdopodobnie tłumił swoje emocje. To zaś musiało wybuchnąć prędzej czy później. W komiksie też się załamał i przeżył przemianę, tak jak tutaj. Faktycznie w serialu za długo ciągnęli te wstawki ze zwidami, ale o już tym pisałem. Osobiście zresztą użyłbym raczej koszmarów sennych nie halucynacji na taką skalę, ale to nie leżało w mojej gestii.
Ponadto cały szkopuł z załamaniem nerwowym polega właśnie na tym, że człowiek nie myśli wtedy racjonalnie i błądzi we własnym świecie. Szczerze to powinni się cieszyć, że właśnie w takich warunkach (postapokaliptycznych), bez pomocy specjalistów itp. Rick był w stanie w końcu się przełamać i wrócić do normalności i nie doszło u niego do trwałych zmian psychicznych.
Jeśli już więc powinieneś mieć do niego żal to o to, że w ogóle załamanie przeżył. Jednak to też będzie błąd, ponieważ na tą przypadłość człowiek nie ma wpływu i nie dostaje jej od tak na swoją prośbę. To się po prostu dzieje i już. A to gdzie się to dzieje, kiedy i komu to kwestie całkowicie nieistotne. Skoro przytrafiała się monarchom mającym troszczyć się o całe państwa i wszystkich ich mieszkańców również nierzadko w nieciekawych sytuacjach, to takiemu Rickowi też mogło się zdarzyć. Każdy jest tylko człowiekiem.
Nie chodzi o to co wydarzyło się w moim życiu, ale o to, że w filmie o zombie - duchy, to trochę za dużo.
Cały czas o tym mówimy, więc odłóż analizowanie mojej osoby na dalszy plan, hm?
I z całym szacunkiem, ale Rick od momentu pobudki w szpitalu do jej śmierci o wszystko się wiecznie obwiniał. Jak ktoś taki - pozbawiony pewności siebie, nie mający nawet autorytetu u dziecka (które robi co chce, nie bacząc na polecenia rodziców), może dowodzić grupą i to jeszcze tak skrajnie wyczerpaną psychicznie i fizycznie?
Mówimy o słabych punktach serialu i to jest jego słaby punkt, tyle w temacie.
W przypadku Ricka z 3 sezonu, najbardziej drażniąca jest ta niekonsekwencja twórców - Rick po śmierci Lori jest załamany, jednak po "rozmowach" przez telefon, widzimy że już się w miarę ogarnął. Jedzie odbić Maggie z Glennem itd. zaczyna się doprowadzać do porządku - i tutaj powinno się zakończyć załamanie Ricka, objawiające się jakimś świrowaniem. Tymczasem później znowu mu coś odwala i zaczyna widzieć ducha Lori. Następnie w odcinku Clear wydaje się że Rick w końcu wrócił do normalności. Przyznaje się przed Mich że ma problem itd. wydaje się że wszystko już w końcu będzie okey. A w kolejnym odcinku co mamy? Mamy Ricka, który mota się jak zwierzę w klatce, czy oddać Mich czy nie, znowu widzi Lori, zamiast załatwić Gubernatora, to ten daje po sobie jeździć Philipowi....poprzez tą niestabilność ,twórcy robią z niego po prostu idiotę. Niepoważnego,dupowatego schiza, który mota się jak dziecko we mgle i sam nie wie czego chce.
Dlatego pisałem, że ten wątek został na siłę i kompletnie nielogicznie przeciągnięty. Nie zgadzam się tylko z argumentacją co niektórych co to twierdzą: "w takim świecie coś takiego (załamanie) zdarzyć się nie może bo nie", co to w ogóle za argument? W takich okolicznościach jest to tym bardziej możliwe i dziwni są raczej ci co nie mają choćby małych rozterek czy wątpliwości. I jeszcze te teksty o duchach. Jakich duchach pytam się? Przecież od razu widać, że mamy do czynienia z omamami a nie z jakimiś zjawami. Mnie też sporo krwi napsuli tymi akcjami ale nie popadajmy z jednej skrajności w drugą.
Dokładnie, choć na moje ten wątek z "zwidami" w ogóle był niepotrzebny - mogli sobie darować.
Jeśli Rev93 uderzasz do mnie to mnie zacytuj, bo nie przypominam sobie, by w mojej wypowiedzi był gdziekolwiek "argument" - BO NIE.
Już doszliśmy do wniosku, że to słaby wątek, nie powinien wystąpić, ale skoro się tak stało to nie powinni go tak "przeciągać", więc po co to ciągnąć?
Moim zdaniem też był nie potrzeby, wystarczył telefony, które by się skończyły po 2-3 odcinkach i byłyby spokój - tak było w komiksie i o wiele lepiej to wyszło.
dla mnie nieporozumieniem jest,ze 3 sezon zakonczyl sie w sumie niczym...gubernator dalej sie gdzies snuje
Ale jak wolno Andrea musiała iść, że Gubernator miał czas zabić ok. 10 szwędaczy + ją dogonić? Proszę was...
Przecież jasne jest, że przyjechał w okolice więzienia samochodem i prawdopodobnie tam na nią czekał.