Ileż można było czekać na coś większego niż nudy przez 4 odcinki i wreszcie 5 dał tego czego chciałem.
A co on dał. Nawet scenarzyści nie mieli pomysłu na 45 minut... Ziew...
Ten coś dał. Kolejne to powrót do nudy, czasem wyjaśnią, że Rio Vidal to Lady Death ale smaczkami nie wygrywa się fabuły na dobry odcinek, który z zasady powinien wciągać w oglądanie a tutaj ewidentnie tego nie robi.