PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=297661}

Torchwood

7,4 3 047
ocen
7,4 10 1 3047
Torchwood
powrót do forum serialu Torchwood

W zasadzie to bardziej dwa chaotyczne sezony serialu w stylu 'monster of the week', jeden pięciogodzinny film i jedna seria niepodobna do żadnej z poprzednich. Od razu powiem tyle - pierwszy sezon ssie, drugi ssie trochę mniej, trzeci jest genialny a czwarty ambitny, ale wadliwy.
Zacznę od tego, że jak dla mnie oczywiste jest, że Torchwood powstał, ale nikt nie miał pojęcia o czym ma opowiadać, czy raczej czym ma być. Koncepcja jest kompletnie niejasna i ciężko powiedzieć, co ma być siłą serialu. Z jednej strony, kładzie on wielki nacisk na życie głównych bohaterów, ich relacje mają być wątkiem, który spaja serial razem. Z drugiej - postaci są dość przerysowane, mało wiarygodne i ogólnie nielubialne. Z jednej strony, najczęstszym wątkiem przewodnim są moralne dylematy wywołane kontaktami z obcymi i ich technologią. Z drugiej - mnóstwo czasu jest marnowane na tandetne sceny akcji i jakieś dziwaczne zagrożenia. Wszystko jest jakieś niejasne, nie wiadomo czym w zasadzie powinniśmy być zainteresowani.
Skoro zacząłem od minusów, to niech tak będzie. Bardzo dziwacznie zajęto się odpowiedzią na pytanie, czym właściwie jest Torchwood i jakie jest jego zadanie. Jeżeli ten serial miał być poważniejszy od DW, to powinien być też nieco bardziej realistyczny. Doktor skacze po czasie i przestrzeni, zawsze trafiając akurat na inwazję lub inny kryzys, przejmuje dowodzenie bo przebija kwalifikacjami wszystkich o kilka razy i rozwiązuje problem. I dobrze, bo takie jest założenie, Doctor Who to serial dość lekki, czasem całkiem ambitny, ale z przymrużeniem oka. Jeśli Torchwood ma być jego poważniejszym odpowiednikiem, to jak wygląda przeciętny odcinek? Kosmici dosłownie mieszkają już w Cardiff, biegają po ulicach zabijając przypadkowych ludzi. Mieszkańcy nie wydają się tego zauważać, ale rząd wie, więc oddelegowuje... pięcioro ludzi, którzy wspomnianych alienów łapią i wsadzają do klatek, względnie zabijają. Co więcej, mają oni uprawnienia na poziomie głowy państwa, panoszą się i wydają rozkazy policji. Są 'tajną organizacją' - żadne z tych słów nie wydaje mi się na miejscu. Jakoś nie mogę się powstrzymać przed porównaniem tej sytuacji do, co by nie było zajmującego się pokrewną tematyką X-Files. Tam również ciężko było zdefiniować, jak cały system działa, ale takie było założenie - mieliśmy kilkoro ludzi walczących z konspiracją, próbujących ujawnić istnienie kosmitów. w Torchwood to protagoniści są konspiracją, jest ich pięciu ale wydają się trzymać w szachu cały świat. To jakoś mało realistyczne.
No dobra, co dalej? Mamy tutaj, podobnie jak w DW, spore zróżnicowanie tematów - raz odcinek jest o Fight Clubie z Weevilami, raz o ludziach z przeszłości którzy przez przypadkiem wpadli w przyszłość, innym razem odwrotnie, raz o urządzeniu do czytania w myślach, innym razem o Cyberkobiecie będącą exlaską jednego z bohaterów. Jak zatem mówiłem, rzecz jest bardziej o problemach z moralnością wywołanymi przez kosmitów czy inne fantasmangorie, niż konkretnie inwazji obcych. I właśnie najbardziej trzymające się tego założenia odcinki są najlepsze. Co w zasadzie nie znaczy, że dobre - bo na dobrą sprawę robi się z tego serial obyczajowy z elementami s-f, co trochę... nudzi.
W drugim sezonie mamy luźny wątek przewodni kręcący się wokół trzech osób: Jacka, jego expartnera z Agencji Czasu Johna Harta i Jackowego brata Graya. O ile ten drugi jest świetny, a odcinek w którym debiutuje - najlepszym z dwóch pierwszych sezonów, to Gray to kompletna porażka. Generalnie sezon drugi jest lepszy od pierwszego, ale niewiele. Postaci są jakieś przyjemniejsze, aktorstwo lepsze a formuła klarowniejsza, ale to wciąż nie jest poważniejszy brat DW, tylko jego zmutowany, garbaty i bardzo napalony kuzyn. A właśnie, biseksualizm absolutnie wszystkich postaci uważam za obraźliwy dla ludzi obu orientacji.
No ale... to pierwsze dwa sezony. A potem przyszło Children of Earth. I to właśnie był poważny DW na którego czekaliśmy, to jest to! Scenariusz absolutnie perfekcyjny - sytuacja bez wyjścia, pętla na szyi się zaciska, antagoniści to chyba największe zło jakie widziałem w s-f i ani na chwilę nie przestaje się dziać. I mamy tu dojrzałe i poważne podejście do sf - żadnych alienów żywiących się orgazmami, żadnych niejasności na temat tego, co nasi bohaterowie mogą a czego nie, drobiazgowo potraktowane szczegóły w stylu 'czemu kosmici mówią po angielsku'. Świetna, świetna rzecz. Genialna wręcz. Zakończenie może wywoływać kontrowersje, ale jak dla mnie wszystko jest w porządku. A magiczna różdżka RTD jest wyjątkowo dobrze uzasadniona.
Czwarty sezon jest generalnie zbudowany wokół następującego pomysłu: nagle wszyscy ludzie na ziemi stają się nieśmiertelni, a Jack odwrotnie. Pomysł całkiem niezły, ale zostają trzy rzeczy - wymyślić dlaczego tak się stało, wymyślić kto za tym stoi i po co oraz wymyślić, jak zostanie pokonany. Ale wybraną inną, ambitniejszą drogę: serial zajmuje się raczej odpowiedzią na pytanie, jak może wyglądać świat po takiej katastrofie. I tutaj spisano się wzorowo, wizja jest naprawdę ciekawa. Natomiast w kwestii 'co, kto i dlaczego' jest gorzej - przez większość sezonu mamy głównie ucieczkę przed jakimś spiskiem, który koniec końców nie ma za wiele sensu. Inną dziwną sprawą jest - biorąc pod uwagę, że kontynuacji nie widać - zakończenie sezonu serią cliffhangerów.
Męczę i męczę, zamiast powiedzieć wprost. Obejrzyjcie Children Of Earth, resztę zostawcie.

ocenił(a) serial na 5
Kostrz

Genialna analiza tegoż serialu. Uważam bardzo podobnie, choć były ze dwa odcinki w drugiej serii, które uważam za naprawdę niezłe. Natomiast czwarta seria była wg mnie w miarę, tylko mogła zmieścić się w mniejszej ilości odcinków - byłoby lepiej. Trzecia to oczywiście mistrzostwo. (Scena z tym politykiem nie chcącym oddać swoich dzieci - genialna)

Kostrz

Właśnie skończyłam sezon czwarty i muszę się w bardzo szerokim zakresie zgodzić z przedmówcą. "Children Of Earth" najlepszy ze wszystkich.
Czwarty niezły, choć mocno pokręcony - całą historię można by opowiedzieć prościej i krócej, bez tych wszystkich strzelanin i pościgów (ten amerykański klimat charakteryzując się spiskiem za każdym rogiem średnio mi odpowiadał).
Sezony pierwszy i drugi - raz gorzej, raz lepiej. Niektóre odcinki były tak pokręcone, że mało co z nich zrozumiałam (wróżki). Niektóre były po prostu głupie (kosmita żywiący się orgazmami...). Ale byłe też kilka perełek np. "Out of time", "Meat".
Z pozycji wielbicielki s-f oraz wielbicielki kapitana Harknessa oceniam serial dość pozytywnie. Choć z pewnością na miano "Doctora Who" dla dojrzalszego widza nie zasługuje. O niebo korzystniej jest oceniać "Torchwood" jako zupełnie oddzielną produkcję niż porównywać ją do DW.
Jednym słowem - polecam zapaleńcom i napaleńcom ;). Nie koniecznie doktoromaniakom.

ocenił(a) serial na 4
Kostrz

Ogólnie zgadzam się z charakterystyką zespołu, tylko dodam od siebie jeszcze, że selekcja tych ludzi do Torchwood była strasznie dziwna, dlaczego nikt nie weryfikował ich predyspozycji psychicznych jeśli są tajną agendą rządową z takimi kompetencjami? Laska próbująca zabić resztę, inna laska z przypadku, zamawianie pizzy do tajnej siedziby, przetrzymywanie w piwnicy śmiertelnie niebezpiecznego mutanta w tajemnicy przed innymi...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones