Mamy tu genialne autystyczne dziecko, owoc miłości pani która umarła w WTC (gdzie
indziej mogłaby umrzeć w USA?) i pana który cierpi po stracie żony i robi wszystko, żeby
dziecku żyło się lepiej. W między czasie poznajemy ciąg Fibonacciego, zwłaszcza jego
odzwierciedlenie w naturze i okazuje się ze ów ciąg będzie motywem przewodnim
całego serialu. Genialne dziecko tłumaczy wszystko, cały wszechświat itd. na podstawie
tego jednego ciągu, ba nawet jest w stanie przepowiedzieć przyszłość na jego
podstawie. I nagle po dziesięciu latach nie gadania z nikim zaczyna dawać swojemu
ojcu znaki siadając na wierzy telegraficznej (ponoć tak robią wszystkie genialne
autystyczne dzieci), wszytko to po to żeby zapobiec katastrofie. Jak już ojciec po
dziesięciu latach załapał, że te cyferki które jego dziecko w równych rządkach pisze w
kolejnych kajetach, to nie jakieś tam przypadkowe liczby tylko obraz jego geniuszu,
oznajmia owemu dziecku, że w końcu je słyszy, a owo dziecko, które przez dziesięć lat
reagowało różnymi atakami na dotyk kogokolwiek, rzuca się nagle ojcu w ramiona.
Po obejrzeniu pilota nie jestem w stanie stwierdzić, czy będzie to dobry serial czy nie, ale
dla mnie ten serial jest zbyt amerykański. Dzieciak z super mózgiem, wrażliwy wdowiec,
ładna pani z opieki społecznej, achy ochy uściski, heroiczne czyny, trochę patriotyzmu, a
to wszystko okraszone dużą ilością matematycznych ciekawostek.
Po prostu wymagam czegoś więcej i tyle. Dla mnie to zapowiedź serialu jakich było już wiele i to nie koniecznie tych dobrych.
Czego więcej wymagasz? Czego Ci brakowało? Bo zgaduję że się zawiodłaś skoro tak piszesz, a skoro ktoś się zawodzi to znaczy, że oczekiwał czegoś innego, a w Twoim przypadku czegoś więcej. Czy czepiasz się tak z reguły, bo serial jest amerykański i wszystko jest zbyt kolorowe, heroiczne i schematyczne?
Dla mnie natomiast, ten serial zaczął się jakoś inaczej niż wszystkie inne, na które również liczyłem, że mnie powalą. Co prawda ja się jeszcze wstrzymam z oceną całego serialu do ostatniego odcinka. Pilot natomiast spełnił moje oczekiwania, a nawet je przeskoczył.
Mój autystyczny syn też jest dla mnie genialny, ma teraz lat 6, a za jeszcze 5 może mnie jeszcze bardziej zaskoczyć. Wiem, że nie każdy ma to szczęście, że jego dziecko pomimo choroby jest inteligentne. Proszę nie odbierać nadziei rodzicom, których dzieci są na tyle jeszcze małe, że nadzieję można mieć.
Nie zawiodłam się, bo nie czekałam na ten serial i niczego się nie spodziewałam, ani na nic nie miałam nadziei. Zobaczyłam po prostu, że jest pilot, obejrzałam i stwierdziłam, że zwyczajnie mi się nie podobał i nie mam ochoty oglądać go dalej. I tak, czepiam się tego, że serial jest zbyt schematyczny, dość głupi bo niby skąd dzieciak ma wiedzieć co się stanie w aż takich szczegółach w tak odległej przyszłości? Jasnowidzem jest? Do tego jest zbyt patetyczny i w tym swoim patosie niezwykle przewidywalny.
mam podobne zdanie po pilocie - i wszyscy też na mnie naskoczyli tutaj na forum jakby to było "arcydzieło wszechczasów" - a jest to nieukrywajmy słabizna, nawet Amerykanie po kilku odcinkach już to dostrzegają i przestają oglądać
Czego się spodziewałaś po amerykańskim serialu? ;D
Mi osobiście te amerykańskie "achy", aż tak nie przeszkadzają. Zdążyłem się przyzwyczaić.
Bardziej intryguje mnie postać jedenastolatka - póki co jego zachowanie ma tylko parę rys ze spektrum choroby. Za to pomysł, by komunikował się on z ojcem za pomocą liczb - genialny. Autyści, Ci nie mówiący, czasem szukają wielu dróg do komunikacji z otoczeniem: gestów, czytania i pisania (a jakże! Niektórzy uczą się czytać sami, nawet w wieku 3, czy 4 lat! Wszystko zależy od dziecka). Jeszcze inni posługują się komunikacją obrazkową. Z niektórymi niestety komunikacji nawiązać nie sposób... czasem z powodu choroby dziecka, a czasem z powodu naszej niekompetencji i niemożności zauważenia jakiś prób kontaktu.
Bardzo spodobał mi się ciąg wzajemnych historii przedstawionych osób. Po części patetyczny, po części przewidywalny, ale przynajmniej układający się w logiczną całość. A to w amerykańskich produkcjach rzadkość ;)
Pisać o serialu, że jest za bardzo amerykański, kiedy w ciągu trzech odcinków zdążyły się już przewinąć kraje i kultury z 3 kontynentów i 6 krajów, po prostu pogratulować...
ale co ma piernik do wiatraka? Przecież tu nie chodzi o miejsce akcji, tylko m.in. o sposób kreowania postaci i przedstawiania wydarzeń...
Przecież kurde skąd niby te postacie pochodzą? Co to, amerykańscy emigranci w Rosji, czy Rosjanie w USA są nam pokazywani?
A jakie to ma znaczenie skąd pochodzą? To jest treść merytoryczna serialu, który mimo wszystko jest produkcją amerykańską. Co do oceny serialu MOŻLIWY SPOILER - pierwszy odcinek był zaskakująco dobry, natomiast teraz pojawiła się schematyczność prowadzenia akcji. Jeżeli każdy odcinek będzie polegał na tym, że Jake będzie 'przewidywał' zależność działań jednych ludzi od drugich, ojciec będzie miał za zadanie rozwiązać zagadkę kryjącą się za liczbami, a w międzyczasie będziemy poznawać krótkie historie postaci, które na razie nie wnoszą nic do samego serialu, to jaki w tym sens na dłuższą metę? Jaka stoi za tym strategia przyciągnięcia widzów przynajmniej na jeden sezon?