Obejrzałam ostatni odcinek i intryguje mnie naprawdę jedna rzecz. Jakim prawem Hawk Który puszczał się na lewo i prawo nie zlapal Aids, a zapatrzony w niego, zakochany po uszy Timothy którego widz poznaję jako tego skromnego, wiernego, nie spotykajacego sie na przygodny sex i oddanego Bogu umiera na Aids.
Jest to po prostu paradoks życia... Czasem bywa tak, że ludzie z paskudną osobowością mają się świetnie, a reszta wokół nich umiera wcześniej.
SPOILER: w książce Tim umiera na raka w 1991 roku, ale to nie pasowało scenarzystom do pomysłu pokazania całej historii ruchu lgbt w latach 60-80, których w ogóle w książce nie ma.
oo ciekawe, ale myślę, że pójście w tę stronę wyszło historii na plus, ja osobiście dowiedziałam się mnóstwa nowych rzeczy!