Głównym bohaterem jest Berkowski. Berkowski miał nudne życie.
Natręt: Panie Berkowski! Panie Berkowski!
Berkowski: Czego?
Natręt: Kup pan lukier!
Berkowski: A po co?
Nagle z nieba zlatuje oddział kultystów Tadeusza na jetpackach, pod dowództwem sierżanta Zbigniewa. Każdy z nich trzyma w dłoniach karabinek szturmowy Beryl, sierżant jest uzbrojony w Laser Gatlinga.
Sierżant Zbigniew: Stać! Dawno się nie widzieliśmy, Franek...
Berkowski: Franek?
Zbigniew: Zdradziłeś nas, odszedłeś! Nadszedł czas abyś zapłacił...
Natręt/Franek: Zbysiu! Poczekaj!
Zbigniew ignoruje Franka i zaczyna rozkręcać swój Laser Gatlinga, przygotowując się do strzału.
Laser Zbigniewa się zacina.
Zbigniew: Ku**a! Pieprzony szajs! Ej, ty, tam z tyłu! Dawaj karabin!
Jeden z członków oddziału rzuca Zbigniewowi swój karabin. Franek szybko wykorzystuje sytuację, wyciąga rewolwer i strzela w jetpack Zbigniewa. Jetpack ponosi Zbigniewa hen daleko. Reszta oddziału panikuje i leci za nim.
W oddali widać jak jetpack Zbigniewa eksploduje.
Franek: O matko, było blisko.
Lecz to nie koniec licznych problemów Berkowskiego i jego zespołu. Zza pobliskiego straganu z kondomami wygląda tajemniczy Don Pedro-szpieg z Krainy Deszczowców. Wyciąga krótkofalówkę i zaczyna gadać.
Don Pedro: Uwaga Majorze Kartofel,mówi X 54, mówi X 54. Pańska żona jest w domu i ma się dobrze. Pana cel jest w Ułan Bator. Niech pan wyśle ciężką artylerię i zlikwiduje Berkowskiego.
Major:Przyjąłem! Ha,mamy ich!
Berkowski i drużyna nieświadomi nadciągającego zagrożenia zachodzą na obiad do chińskiego baru.
Berkowski zamawia psa w sosie słodko-kwaśnym, i jedząc zagaduje Franka.
Berkowski: A więc, Franek, tak? O co chodziło tamtej bandzie?
Franek: To Jednostki Bojowe Lorda Tadeusza. Militarna dywizja Wyznawców Tadeusza. Odkąd Tadeusz przejął władzę, rządzi Europą i Amerykami żelazną ręką. Do Azji i Australii jeszcze się nie dostał, ale i na to zbiera siły. Dlatego ukryłem się tutaj, jako natrętny sprzedawca.
Berkowski: Nie pytam kim oni byli, pytam o co im chodziło!
Franek: Kiedyś należałem do Wyznawców Tadeusza, ale gdy zdałem sobie sprawę z tego co planują, odszedłem. Należałem do grupy bohaterów, którzy próbowali powstrzymać Tadeusza. Był ze mną jeszcze homoseksualista Fabian, i dwóch dawnych bohaterów Pierwszej Wojny Głupoty, Andrzej i Marian. Niestety nie wiem gdzie się podziewają-
Nagle w azjatycką restaurację zaczyna strzelać artyleria majora Kartofla!
Wszyscy padają na ziemię. Artyleria wciąż jednak bombarduje bar kulami z siana. Jedna z nich trafia w piec...
Bum.
Berkowski: Co?...Jak my jeszcze żyjemy?
Arie: W ostatniej chwili wytworzyłem wokół was pole siłowe.
Berkowski :Jesteś wielki,dziadku!
Dowódca artylerii: Słucham? Czy on coś mówił o dziadku?
Franek:Eee, nie.
Dowódca: Jakiś bożek im pomaga!Zlikwidować go!
Żołnierze celują działa w niebo...
Berkowski:WTF? (Szepcąc)Nie tak to działa.
Żołnierze wystrzeliwują prosto w niebo. Pocisk przelatuje he, hen, daleko, i znika im z oczu.
W TEJ SAMEJ CHWILI
W znajdującym się wysoko nad powierzchnią Zakładzie Karnym Dla Upierdliwych Wybrańców imienia Tadeusza, dawni bohaterowie, Andrzej i Marian, grają w Brydża ze Spockiem i Fabianem. Wtem, z nieba, spada pocisk artyleryjski, przebija się przez mur więzienny i trafia prosto w ich stół. Andrzej wstaje.
Andrzej: Który to?!
Marian: Czyżby Tadeusz próbował nas rozstrzelać?
Fabian: Gdyby chciał, mógłby po prostu tu przyjść. W końcu siedzimy w jego pierdlu.
Spock: Panowie, pragnę zauważyć, że mur trzymający nas tutaj właśnie przestał istnieć. Sądzę, że logicznym by było dokonać w tym momencie ucieczki.
Andrzej:Dobry pomysł!
Wszyscy próbują zrobić dziurę w podłodze łyżkami,ale na próżno.
Fabian:A w filmach to zawsze działało!!!KUR@!
Spock:Zwińmy może klucze strażnikowi?
Nagle rozlega się jakiś hałas. Oto Pingwin-jeden z najgroźniejszych wrogów Batmana właśnie obezwładnił strażników i opuszcza celę.
Pingwin:Khwa,khwa khwa! Jestem tak zachwycony,że zaraz pouwalniam wszystkich innych więźniów!
Marian: Mamy szansę!
Fabian: No dalej koledzy, poczekajmy aż podejdzie, pieprzniemy go cegłą w łeb, zwiniemy klucze i uciekniemy.
Marian: Świetny pomysł.
Spock: Ale to będzie nielogiczne! Przecież on sam chce nas uwolnić! Nie lepiej połączyć z nim siły?
Andrzej: Nie, nie lepiej. Spuścmy mu łomot.
Spock: Ale-
Fabian: Spuścimy. Mu. Łomot.
Spock: Ale to będzie nielogicz-
Marian: MORDA!
Pingwin podchodzi do celi wybrańców i otwiera drzwi. Fabian próbuje uderzyć go w tył głowy, ale Spock go powstrzymuje.
Spock: Panie Pingwin, co pan powie na wspólną ucieczkę?
Pingwin: Hmm,OK,niech będzie. Zatem chodźmy uwolnić jeszcze Mr Freeze'a ,kapewu?
Fabian: Teraz!
Andrzej:Dawaj klucze!
Marian:BLAU MIAU SRAU!
Trójka rzuca się na Pingwina. Lecz nie wiedzieli,iż ów gangster jest mistrzem w znajomości orientalnych sztuk walki...
Pingwin szybko wyciąga swój parasol i spuscza całej trójce srogi łomot. Gdy nachyla się nad Andrzejem w celu wbicia mu parasola w gardło, zostaje nagle uderzony w tył głowy kamieniem przez Spocka.
Spock: Coście narobili?! Gdybyście go nie zaatakowali,obeszłoby się bez ogłuszania kamieniem i...
Fabian,Andrzej i Marian:MORDA!
Zabierają Pingwinowi klucze i szukają pokoju z kapsułami ratunkowymi.
Kilka minut później nad nieprzytomnym złoczyńcą pochyla się tajemniczy...
Którym okazuje się być Hannibal Lecter.Wykorzystując zamieszanie w więzieniu po ucieczce Pingwina, wydostał się po cichu z celi. Szaleniec powoli unosi szpadę w górę...
Hannibal:Mięso jest moje...
TYMCZASEM W UŁAN BATOR
Kaczyński od dłuższego czasu nudził się,więc poszedł pozwiedzać miasto. W hinduskiej świątyni znajduje... Pierścień Mocy Korpusu Pomarańczowych Latarni.
Kaczyński:Zawsze chciałem mieć taki!
Zakłada go,a jego garnitur staje się pomarańczowy,oczy płoną pomarańczowym blaskiem.
Kaczyński:Ha! J×××ć Tadeusza! Już niedługo jego twierdza będzie MOJA!MOJA MOJA MOJA!
Używa pierścienia,po czym materializuje się przed nim ogromny telewizor z twarzą owego polityka. Patrzący się na niego ludzie zostają zahipnotyzowani. Kaczyński z telewizora zaczyna przemawiać.
Kaczyński:Obywatele! Do niedawna byłem smutnym,zgorzkniałym starcem,którego jedynym przyjacielem był kot. Ale czasy się zmieniły! Dzięki temu pierścieniowi osiągnę to,co mi się do tej pory nigdy nie śniło.OBALIMY TADEUSZA!
Tłum:Hurra!
Kaczyński:Patrzcie tylko! Zobaczcie ,jakie niszcycielskie zabawki mogę za pomocą tego stworzyć!
Używa pierścienia,aby stworzyć 3 rakiety,które lecą prosto w wieżowiec i go niszczą.
Kaczyński:Oznacza to,że już nie potrzeba nam Macierewicza!
Tłum:Hurra!
Kaczyński:Naszym pierwszym,dzisiejszym celem będzie siedziba jednego z namiestników Tadeusza w Kijowie. Jutro -Paryż,pojutrze- cała Europa będzie MOJA! A na jej miejscu utworzymy Wielką Republikę Kaczystanu!
Tłum :Hurra!
Kaczyński pierścieniem tworzy kolosalnego kaczora,na którego wsiada. Kaczor zaczyna maszerować i kwakać, a za nim idzie zahipnotyzowany tłum.
Wszystkiemu przypatrywali się Franek,Berkowski,pan Wiesio i Pink Guy-wszyscy w ciemnych okularach,rzecz jasna.
Franek:Tak myślałem. Gdy założył pierścień,opętała go nadmierna chciwość i zachłanność. Teraz chce objąć Europę i twierdzę Tadeusza w posiadanie!
Berkowski:Cholera!Ja miałem być tym wybrańcem,który zabije Tadeusza!
Pan Wiesio:To powstrzymajmy Kaczyńskiego!
Franek: Super. Musimy się teraz martwić o dwóch tyranów.
W tej samej chwili, z nieba spadają Andrzej, Marian, Fabian i Spock, i lądują na straganie z pączkami Franka.
Franek: NIE! MOJE PĄCZKI!
Drużyna biegnie pomóc straganowi.
Franek:Niee! Teraz muszę go znowu sklecić,bo zbankrutuję!
Fabian:Martwicie się bardziej o pączki niż o nas?
Berkowski:Przecież was nie znamy,łyku!
Pan Wiesio:Zaraz zaraz! Pamiętam,że w naszej drużynie był też Hitler. Gdzie on jest teraz?
Hitler odnajduje potężny artefakt zwany...
Strasznie Kiczowatą Włócznią Czystości.
Hitler: Mein God! Dzięki temu artefaktowi urządzę czystkę i zniszczę zarówno Tadeusza jak i Jarosława!
Hitler bierze włócznię i rozpoczyna kampanię w celu sprowadzenia do siebie współczesnych Neonazistów by utworzyć armię.
W tym celu bierze kierownika stacji telewizyjnej jako zakładnika i każe mu nadać reklamę,w której zachęca do przyłączenia się do armii Hitlera. Kilka minut później odebrane zostają pierwsze telefony. Oto członkowie ONR-u zgadzają przyłączyć się do Adolfa.
Zapominając,że zawarcie sojuszu z Niemcem bądź Austriakiem byłoby grzechem dla większości konserwatystów...
Pan Wiesio:I co teraz? Niedługo tamci tu przyjadą i zrobią demolkę!
Hitler: Ej ty! Ty siedzący w niebie Hebrajski dziadu! Wyzywam cię na pojedynek na śmierć i życie!
Arie:Ech...