Szczerze nie rozumiem całego zamysłu tego sezonu oraz 3. Ciekawe dlaczego nie mógł po prostu skończyć się na 2. Czy tylko ja czułam się jakbym oglądała całkiem inny serial? Nie wiadomo skąd wzięli się poniektórzy bohaterowie. Serial totalnie naciągany właśnie od 3 sezonu. Oglądając miałam wrażenie ze oglądam całkiem innych bohaterów (chodzi mi głównie o tych pierwszoplanowych). Totalnie nowa historia i mega naciągana. 1 oraz 2 sezon był naprawdę świetny ten klimat itp. A potem nagle nie Wiadomo skąd i jak Nowa historia bohaterowie jakby wgl nie mieli przeszłości z 1 i 2 tylko zaczynali całkowicie nowa historie. No nie wiem dobrze ze serial się zakończył...
W trzecim sezonie postaci jeszcze były spójne z tym co reprezentowały poprzednio, ale w 4 zdecydowanie coś bardzo dziwnego się zadziało, jakby za scenariusz wzięło się kilka osób, które niczego ze sobą nie przedyskutowały i nie uczestniczyły wcześniej w produkcji. Z Claya prawie zrobili gwałciciela, chociaż wcześnie prawie zabił Bryce'a za to, co zrobił Hannie, Jessica i Clay nagle zachowują się strasznie wobec Justina, nikt nie widzi w jakim jest stanie, ona wypomina mu czego nie zrobił, chociaż w 3 sezonie jasne jest, że mu wybaczyła (poza tym Justin sam był ofiarą przemocy seksualnej - wątek kompletnie znikł w 4 sezonie), Clay oskarża go o podmienianie próbek, gdy rodzice robią im testy na obecność narkotyków, serio? Nawet słuchając niektórych dialogów zastanawiałam się kto je napisał (Clay mówi Justinowi, że "To tylko marihuana, przynajmniej nie wstrzykuję sobie heroiny na ulicach w Oakland" albo że "to moi rodzice, a nie twoi"? Kompletny chaos i zamieszanie dla samego zamieszania, bo zabrakło już pomysłu na ten ostatni sezon.