może i ona jest podobna do Lady Di, ale do wyższych sfer to się nie nadaje i w żadnym wypadku nie pasuje do Georga. Owszem silna kobieta po przejściach, ale nadęta, arogancka i bez skrupułów. Strasznie antypatyczna. Gdzie jej do zjawiskowych i delikatnych Anny, Carolyn czy Livvy. Nie lubię jej i wcale nie chciałabym, aby udało jej się wpakować do rodziny Blight wychodząc za mąż za Georga.
A mi przeciwnie - bardzo podoba się Sarah - wcale nie jest nadęta, raczej przeżyła w życiu wiele i potrafi docenić siebie i walczyć o swoje. To raczej George nie bardzo do niej pasuje, a poza tym czy to takie szczęście znaleźć się w takiej rodzinie? Z taką teściową? Raczej nie będzie to sielanka.
Nie zauważyłam nigdy tego rzekomego nadęcia.To raczej bezkompromisowość. Sarah po tym wszystkim czego doświadczyła nie zamierza żyć pod niczyje dyktando. Potrafi być oschła i mało wyrozumiała w stosunku do osób, którym jej zwyczaje się nnie podobają, ale dlaczego miałaby byc chodzącym ideałem? Na szczęście Sarah nie jest kolejną "Mary Sue".
Też mi nie przypadła do gustu Sarah. Nawet nie chodzi o tą jej oschłość, rozumiem, że po prostu jest silną kobietą, która nie daje sobą manipulować, ale ogólnie jej nie lubię. Za to uwielbiam Anne i Livvy.
Mi teraz to nawet zrobiło się żal Elizabeth. Za to Regina to prawdziwa kanalia. Już myślałam, że nie tylko nie poda Elizabeth lekarstwa, ale jeszcze ją dobije. Dobrze ją porównano do cane toad - podobnie jak tę ropuchę Australijczycy sprowadzili na swoje utrapienie, tak i Elizabeth sprowadziła Reginę na swoją zgubę.