Już w pierwszym odcinku można było zauważyć ten luzacki klimat w pseudogangsterskiej otoczce, ale oglądało się nieźle pomimo głupot i naciąganej akcji. Pomimo spadku jakości z każdym odcinkiem jeszcze nie było źle. Jednak z drugiego sezonu robią jakieś kino familijne. Jakiś zlepek scen, gagów, które niekiedy mają być śmieszne, ale w większości są niepotrzebne (np. Jerry Roll, upierdliwy sąsiad) albo traktowane po macoszemu. Dużo gadania i mało progresu.