Nic nie kumam. Ludzie siedzieli w areszcie i nagle są w jakiejś piwnicy, a potem wpadają na chatę agentowi NSA. W całym tym serialu są dziury wielkości Bałtyku, bezsensowne decyzje, motywacje... ale ta akcja rozwaliła system.
Prześledziłem dokładnie - skok bez wyjaśnienia. To nie ma nic wspólnego z kumaniem serialu. Można lubić/nie lubić, ale zadana fizyka i logika świata musi działać zawsze... a nie, że nagle scenarzystom bardziej pasowało tak, więc jedziemy. To coś na kształt kultowego cytatu ze starej polskiej komedii: "...a jezioro... damy tu." Umówmy się - to jest dziura i błąd.