Główna bohaterka turbo irytująca a główny bohater idealny do porzygu, rycerz na białym koniu bez skazy. Oboje płascy jak wycinanki z komiksu z Bravo Girl. Jedynie wątki poboczne jako tako strawne.
On idealny do bólu? Nic nie umie i piszczy ze strachu na najdrobniejszy hałas, w dodatku jest niewychowany. Ona jest zbyt idealna dla niego, on to lamus.