Moze czegos nie zrozumialem, ale ostatni odcinek niezbyt trzymal sie kupy. Caly pomysl z zamachem byl nawet pomyslany, ale samo rozwiazanie jakos malo realne. Plan niby doskonaly, a okazuje sie, ze wystarczyl jeden czlowiek (Darwyn) by wszystko niszczyc.

a)Najpierw zabiera bilet Bosniakowi - koles ma misje zycia i przed wyjsciem nie sprawdzi czy ma bilet na mecz?? Mial tylko bilet, troche kasy na picie na stadionie i anthrax wzac:/ Dobrze, ze spodni nie zapomnial:/ Tu jeszcze wybrneli scenarzysci - kupuje go pozniej od kolesia pod stadionem.

b)Farik, czlowiek ktory wydaje sie byc nieomylny, nie moze sprawdzic baterii przed wyjazdem - No prosze Was:/ Zenua!! Tyle to przygotowywali, przychodzi Darwyn (oczywiscie niepostrzezenie w budynku ok 100m2 gdzie siedzi 5-ciu kolesi zamknietych na 48h i nikt nic nie widzi).

c)Jeden zamach udaje sie FBI namierzyc i unieszkodliwic (stadion Dodgersow), ale co z innymi? Ten rozpracowywali przez kilka miesiecy i ledwo ledwo sie udalo. A ten drugi?? To wystarczylo Farikowi telefon zabrac i po sprawie?? Pozniej koles detonator trzyma w reku, podchodzi agent FBI i go zabija. Jak to w filmach bywa ten zly byl tak zaskoczony, ze nawet glupiego przycisku nie mogl wcisnac:/

No moze jestem niekumaty, moze cos mi umknelo, ale tych rzeczy zrozumiec nie potrafie:( Szczegoly szczegolami, ale te sa raczej istotne i od razu sie rzucaja na 1szy plan.
Fajnie przedstawili podejscie do Islamu, co wyjasnilo mi wiele intrygujacych mnie rzeczy, ale jakby scenarzysta pomyslal troszeczke po obejrzeniu ostatniego odcinka i dokonal malych korekt, chyba nic wielkiego by sie nie stalo. A tak zepsulo mi to obraz tego swietnego serialu. Ostatni odcinek jest zawsze bardzo wazny, tutaj chyba juz im sie nie chcialo:/ 9/10