Czy ja czegoś nie zrozumiałem? Jest tyle "przeskoków czasowych" bez opisu, że trochę się "zagubiłem". Czy też macie wrażenie, że ostatnia scena świadczy o Tym że ją "podmienili" i stanach jest sobowtòr - czy to taka reminiscencja. Abstrachuje od tego że ta scena "otwiera furtkę" do ewentualnej kontynuacji. Ale intryguje mnie to.
Świetny serial i zgadzam się że Pan Rea "ukradł" go trochę dla siebie ;)