Zdjęcie ledwie poprawne, a fabuła na poziomie seryjnie produkowanych "romansów historycznych", które zresztą były kanwą tego serialu.
Wstyd.
Produkcja nie umywa się do "Wikingów", ani do naprawdę dobrych współczesnych seriali, które zdołały już osiągnąć poziom wyższy, niż filmy "kinowe".
Tu mamy, w gruncie rzeczy, do czynienia z... telenowelą - produktem dla gospodyń domowych,
Jeśli ktoś na siłę porównuje obydwa seriale, to chyba ma problem właśnie z "The Last Kingdom" i jego wysokim poziomem. Gdy tylko pojawiają się negatywne lub przynajmniej krytyczne opinie, od razu pojawia się odniesienie do "Wikingów". Podobnie bywa w drugą stronę, choć już rzadziej, że ktoś wychwala TLK i tym samym jedzie po "Wikingach". Takie wychwalanie lub krytykowanie jednego serialu kosztem drugiego to dziecinada. Fakty są natomiast takie, że poziom TLK systematycznie rośnie, a poziom "Wikingów" systematycznie spada, co widać choćby po ocenach recenzentów i widzów.