oglądając ten ostatni odcinek miałam mieszane uczucia. Jestem mega zawiedziona. juz od sceny gdy Julia wsiada do samochodu i patrzy na Adama wiedzialam ze cos sie z nią stanie. Przeżywanie jej smierci przez przyjaciół - makabra. Mym skromnym zdaniem strasznie nieżyciowe. W ogole nie wyłapałam klimatu tego odcinka, na kilku odcinkach "Usta Usta" sie popłakalam a tutaj powstrzymywalam sie by tego nie wyłączyć bo tak mnie zirytował!
Nic w Polsce dobrego nie może powstać, nic! Wszystko muszą skopiować!
Sic.
Ulżyło.
Moim zdaniem był świetny.. ta scena z muzyką gdzie wszyscy przygotowywali się do pogrzebu.. cudowne.
Zgadzam się z Tobą, ja też nie płakałem, tylko byłem wkurzony. Na forum "Usta Usta" znalazłem wypowiedź, pod którą podpisuję się obiema rękami:
"Chyba was Pogięło z tym wypadkiem i śmiercią! To ma być FILM??!! takie to jest życie! W Serialu szukam ucieczki od rzeczywistości, radości i ukojenia nerwów! Wy natomiast zniszczyliście coś, co dawało ludziom szczęście i uśmiech na gębie! Do dziś uważałem ten serial za Wybitny, humorystyczny i zabawny, bo wiedziałem, że po ciężkim dniu obejrzę dobry humor i ciekawe zdarzenia. Teraz siedzę i jestem zbulwersowany tym, co się tam wydarzyło! Dość mamy zmartwień w życiu, żeby je jeszcze oglądać w serialach!"
Uśmiercili Julię aby Adam skupił się tylko i wyłącznie na dziecku. W poprzednich odcinkach było widać jakie ma podejście do Leona... teraz musi mu zastąpić Julię. Musi tak samo zacząć go kochać jak Julia kochała.
Po co się wkurzać? W opisie serialu jest wyraźnie napisane jaka jest tematyka. Jest zaznaczone, że serial ukazuje życie jakie jest, z problemami zwykłych ludzi, więc po co oglądać i się łudzić, że wszystko będzie dobrze? Może warto obejrzeć "Brzydulę" a nie "Usta usta" z takim podejściem.
Denerwuje mnie już chrzanienie o życiowości tego serialu. Mamy ukazane trzy pary i spadają na nie wszystkie możliwe nieszczęścia świata włącznie z przedwczesną śmiercią. No ok, oprócz jednego- biedy. Bohaterowie nigdy nie mieli problemów z pieniędzmi, a nawet jeśli, to nagle zjawia się zaginony ojciec, który całe życie błąkał się po świecie i daje im pół miliona na mieszkanie. I gdzie tu realizm? Przykre rzeczy zdarzają się w życiu, ale czemu kondensować je wszystkie na paru bohaterach serialu o zabarwieniu bądź co bądź komediowym?
hm, ale jakie 'wszystkie możliwe nieszczęścia świata'? brak porozumienia w związku? rutyna? znudzenie? zdrada? podejmowanie złych życiowych decyzji? jedynym nieszczęściem poza śmiercią Julki był chyba tylko nowotwór Adama, ale co? to jest takie nieżyciowe i egzotyczne?
Napisałem to w przenośni. No ale zobacz- te zjawiska, które wymieniłaś i śmierć to są dwie zupiełnie różne katygorie, jak sama zauważyłaś. Skoro robią serial o pospolitych problemach i dylematach pokolenia zwykłych trzydziestolatków, to zgon zupełnie się w tą konwencje nie wpisuje. To jest coś ponad to. Dlatego jest to przegięcie.
JA uważam, że śmierć jest elementem życia, jest to coś pospolitego, a dlaczego? Bo spotka każdego.
Nie będę tutaj przytaczał statystyk, ale przedwczsna śmierć w wypadku to co innego, to już naprawdę szczególne nieszczęście. Wkomponowali to w serial tak na siłe, ja tu widzę pewną sztuczność, chęć zrobienia sensacji, wywołania szoku. I było to zupełnie niepotrzebne, serial i tak był świetny.
Mam odmienne zdanie na temat śmierci Julii, uważam, że nie jest to sztuczny motyw, każdego może to spotkać. Ale zgadzam się - serial i bez tego byłby świetny :)
ja się zupełnie z Tobą nie zgadzam, zwłaszcza z tym, że śmierć w tak młodym wieku, zwłaszcza w wypadku jest jakimś niesamowitym ewenementem. Większość życia spędziłam w niewielkiej miejscowości, gdzie każdy każdego znał, jeśli nie osobiście, to z widzenia, bądź ze słyszenia (zupełnie inaczej niż w dużym mieście, gdzie wszyscy są anonimowi i mają siebie nawzajem w pompie) - co roku jest przynajmniej z 10-15 przypadków (mogłabym teraz wymienić wszystkie osoby, o których odejściu w zeszłym roku się dowiedziałam, bo to tak wyrywa się w pamięci), kiedy umiera/ginie młoda osoba (25-40 lat) i jest to straszna tragedia dla rodziny i przyjaciół. Ewenementem (i może Twoim szczęściem) jest to, że nie stykasz się z takimi przypadkami, bądź o nich nie słyszysz.
Zresztą, wydaje mi się, że serial właśnie po to powstał i oglądając go (wiedząc jak skończył się Cold Feet) miałam nieodparte wrażenie, że twórcy (Cold Feet oczywiście) od początku dobrze wiedzieli, co chcą pokazać, że śmierć głównej bohaterki nie była żadną spontaniczną decyzją znudzonych scenarzystów. Jeśli masz do czynienia z takim przypadkiem, kiedy ginie młoda osoba i masz całkowitą świadomość, że to nie musiało, nie powinno się stać, zadajesz sobie całą masę pytań, nawet jeśli ta osoba nie była ci specjalnie bliska. Może dlatego, że śmierć ogólnie jest dla ludzi zagadnieniem, z którym ciężko się uporać. Może twórcy chcieli pokazać: 'tak się dzieje, ktoś odchodzi szybko i zostawia po sobie ogromną pustkę w świecie osób, które ją/jego kochały. A może zamiast wałkować ten temat zaczynając od pokazania śmierci bohatera, pokażemy jak żył, jak kochał, jak cierpiał, jak zmagał się z problemami, jak się śmiał, jakim był partnerem, jakim przyjacielem, etc.'
To co napisałaś ma sens, ale właśnie poruszenie przez autorów kwestii którą opisałaś robi z tego serialu zakamuflowany dramat. Spodziewałbym się po tej produkcji większej uniwersalności, w tym sensie, że może nie każdy widz ma ochotę na doznanie takich emocji, co zresztą ma teraz potwierdzenie w opiniach na forach. Śmierć Julii była dla widza pieprznięciem w rozdziawioną od uśmiechu gębę. Niektórym się to spodobało, mi nie. Dlatego ta dyskusja mogłaby trwać bez końca
Ale to nigdy nie był serial stricte komediowy. To stało się jasne już w pierwszym sezonie, kiedy w jednym z pierwszych odcinków umarł ojciec Piotrka. Czasem jest wesoło, czasem smutno, ot, życie.
Ale nie był to nigdy także ortodoksyjny dramat, więc nikt nie spodziewał tak skrajnie ponurego wątku
Ja uważam, że scenarzyści zrobili bardzo źle uśmiercając Julię.
Ale skoro już się uparli - to odcinek świetnie pokazał, jak strata jednego człowieka może wszystko zmienić.
Plus za scenę, kiedy wszyscy przygotowywali się do pogrzebu. Ten ślad kawy na stole wycierany przez zapłakaną Agnieszkę.... CUDO!
Kurdę, sory, że głupio pytam,
ale kiedy coś takiego było? Bo nie wiem czy to już było czy dopiero będzie.
Przecież we strorkowym odcinku nic takiego nie było, chyba że po ostatniej reklamie, bo akurat nie obejrzałam ...
Wasze pretensje do polskich producentów są kompletnie bezsensu. Polacy podpisując umowę z brytyjczykami mieli dokładnie odwzorować oryginalną wersje. Nie mogli zmienić scenariusza. Faktycznie dla mnie też w dziwny sposób przyjaciele Julki radzili sobie z jej śmiercią ale my mamy inną mentalność. Inaczej przeżywamy stratę bliskiej nam osoby.
Więc proszę Was darujcie sobie pojazd na polską produkcję. Oni nie napisali scenariusza. Oni tylko, jak dla mnie w świetny sposób, odwzorowali serial. I bardzo się cieszę że on powstał. Jedyny sensowny w tej chwili w polskiej telewizji. ;) pozdrawiam
Odcinek taki średni, chyba za bardzo "zagraniczny" tzn. te przemowy na pogrzebie, których w Polsce raczej się nie praktykuje, przynajmniej ja nie byłam świadkiem czegoś takiego. I jak dla mnie Adam za mało uzewnętrzniał swój ból, ale wiadomo, każdy przeżywa inaczej coś takiego.
to świetny odcinek, bo mnie powalił na nogi, poraz kolejny,i jak zwykle zaskoczył..... również jestem rozczarowana,że Julka musiała zginąć, ale tak samo izka musiała wyjechać na prawie cały sezon 3 (zniknąć z ekranu). więc głupio i bezsensu się czepiacie!!!!!!!!! poprostu to jest tylko scenariusz, nasz ulubiony serial i wszystko!!!!!!!!! tak musieli zapene odwzorować i tak zrobili.....mnie się odcinek bardzo podobał, oczywiście beczałam jak głupia.
Kupując format, jakim jest Cold Feat, TVN zapewne dostał umowę z wytycznymi, jak może tym formatem zarządzać. Tu pewniakiem pojawiły się punkty takie jak postaci, scenariusz, dialogi, czy nawet miejsca, w których rozgrywają się sceny.
Nie możemy jednak pisać, że serial jest mało oryginalny, nic nie wnosi i jest raptem kalką kopii ksero, bo to nieprawda. Usta Usta nie razi próbą przeinaczenia za wszelką scenę scenariusza w nasze realia, jak np. serial Prosto w Serce. Nie widzę tu sztuczności, gry aktorskiej za wszelką cenę, czy postaci wykreowanych w 1/10 na wzór oryginału. W myślach mam natomiast genialny serial, z jeszcze lepszym skryptem i bezapelacyjnie jednymi z najlepszych kreacji aktorskich w historii polskich seriali.
Nie mam zatem za złe autorom śmierci Julki, czy dalece idącego wzornictwa z Cold Feat. Widać taka była umowa między TVN, a producentami angielskiej wersji.
A na koniec pytanie:
Kto, do k*rwy jasnej, przed obejrzeniem Usta Usta oglądał Cold Feat? Zapewne 1/10000 z piszących te bzdury, wyssane z pen... youtube'a ;).
Usta usta odkryłam jakieś 2 tygodnie temu, ale już zdążyłam obejrzeć wszystkie odcinki na necie :)
Mnie z kolei nurtuje motyw Izy i Piotrka. Zwłaszcza teraz, po jej przyjeździe do Polski. Czy to może być dziecko Piotrka? W końcu chyba nie minęło więcej niż 9 miesięcy od jej wyjazdu...
raczej minęło ;) Julka dowiedziała się, że jest w ciąży już po wyjeździe Izy z Polski, poza tym jak Iza wraca to mały Leon ma już przynajmniej miesiąc-dwa... raczej maaaaało prawdopodobne, żeby to było dziecko Piotrka
W "Usta Usta" jest trochę inaczej z czasem. U nas to trwa tydzien, a tam między jednym a drugim odcinkiem może być nawet kilka miesięcy, albo lat różnicy. Tak jak to na przykład było w pierwszej serii 1 i 2 odcinek z tego co pamiętam.
No tak, Julia zaszła w ciążę po wyjeździe Izy... Szkoda, bo chciałabym, żeby się Iza z Piotrkiem zeszli. Zobaczymy jak to będzie :)
dla mnie Adam w ogole nie przeżywał śmierci Julki. Wiem, zaraz bedziecie krzyczeć ze każdy inaczej przeżywa śmierć bliskich.. ale dla mnie on sie z tym obszedł jakby sie nic nie wydarzyło. Można to było inaczej nakręcić i myśle ze wtedy nie było by tyle rozczarować po tym incydencie.
A ja myślę, że nie do końca. Niekażdy siedzi w koncie zapłakany i nie wychodzi z domu. Poza tym scena przy łóżeczku mówi co innego. No i nie trzeba zapominać, że jest 5 etapów żałoby (zaprzeczanie, złość/gniew, smutek, apatia (czasami prowadząca do depresji), pogodzenie się ze stratą). Widać Adam jeszcze tkwi w tym pierwszym.
Nom Wilczak się w tym odcinku nie popisał, scena w szpitalu sztywna na maksa, nie potrafił oddać żadnych emocji. Ja tam jej nie żałowałem bo Julii nie lubiłem nigdy ze względu na grającą ja Różdżkę, która jest zwyczajnie drętwą aktorką i gdzie się nie pojawi to zawsze mnie irytuje.
Ja ten odcinek obejrzałem już w zeszły czwartek na Onet VOD także zdążyłem już trochę ochłonąć od tego czasu, ale jak pierwszy raz oglądałem to byłem w głębokim szoku i nie mogłem się z tym pogodzić - do końca myślałem, że to jeden z tych często stosowanych w Usta Usta trików typu widzimy coś ale za chwilę się okazuje że to tylko urojenie bohatera i rzeczywistość jest inna. No ale cóż, zobaczywszy przygotowania do pogrzebu zrozumiałem, że to nie może być na żarty. I przyznaję się też bez bicia, że na scenie pogrzebu płakałem, co zdarza mi się ekstremalnie rzadko, zwłaszcza na filmach. Dopiero w takich sytuacjach człowiek rozumie jak bardzo zżył się z bohaterami serialowymi - stają się oni dla nas jak druga rodzina, z którymi co tydzień mamy okazję się spotkać na godzinkę i posłuchać o ich radościach i troskach. I koniec końców dochodzę do wniosku, że takie nagłe usunięcie pozytywnego bohatera bardzo boli, ale sprawia, że serial wydaje nam się bardziej realny, a przez to dobry. Myślicie, że komuś zapadną w pamięć seriale, w których jest wesoło i kolorowo od początku do końca? Otóż nie, najmilej wspomina się te seriale, które nie tylko nas bawiły, ale także wzruszały, czyli były głęboko życiowe. I za to, mimo żalu i tęsknoty za postacią Julii, bardzo cenię Usta Usta i będzie mi bardzo brakowało tego serialu. Otworzył on polskim telewidzom oczy na różne problemy, często wcześniej nigdzie nie poruszane, kontrowersyjne, mało popularne. I dobrze - takiej świeżości i innowacyjności brakowało w Polsce. Szkoda, że za tydzień ostatni odcinek, ale z drugiej strony dobrze że nie ciągną tego tasiemcowo, jak M jak Miłość (z reszta nie mają wyjścia, muszą bazować na oryginalnym scenariuszu Cold Feet) bo stałoby się to nudne i straciło na oglądalności. Cóż, po raz kolejny potwierdza się przysłowie, że wszystko co dobre szybko się kończy.
ale czym wy się podniecacie? serial jest robiony kropka w kropkę na podstawie oryginalnego scenariusza, zgłaszanie jakichkolwiek pretensji w tym momencie jest zwyczajnie śmieszne :]
W takim razie dyskutujemy o scenariuszu oryginału. Nie, nie możemy tego robić na stronie Cold Feet, bo tutaj jest więcej ludzi.
a mnie wkurza takie branie do siebie seriali.... bez przesady!!! Nie przypominam sobie, żeby prócz typowych seriali komediowych, jakiekolwiek inne seriale były TYLKO śmieszne (?wtf?) "Usta- usta" były pierwszym polskim serialem, który przedstawiał ludzi młodych pozbawionych uprzedzeń i otwartych na doznania. Czyli w końcu brak oglądania na ekrania polskiej rodziny z tradycjami, gdzie, każdy włada piękną polszczyzną i która pije tylko od święta, a o narkotykach i homoseksualizmie nawet nie słyszała. To jest serial i z reguły w takim gatunku zdarzają tam się również tragedie i ja osobiście jestem zadowolona z zakończenia, szczególnie, że był świetnie nakręcony i pozbawiony przesadnej histerii. Brawo dla sposobu przeżywania śmierci, bo dawno nie widziałam tak realistycznego... brak tu krzyku i teatralnej histerii... jest szok i spokój, z czasem przychodzi płacz. Poza tym MUZYKA.... genialna!! :D
100proc racji, ostatni odcinek bardzo dobry. ostatnia scena bardzo dobra.
myslalem tylko, ze perchuć pogodzi się z popławską (bo tak chyba bylo w cold feet?), ale coz, wybral ladniejsza
kwestia gustu ;) dla mnie to jednak Agnieszka miała w sobie "coś" takiego czego nie mogę opisać i w moich oczach była fajną i ładną babką :) zaś serialowa Alex mnie nie przekonuje urodą :)
pozdrawiam
zgadzam się z założycielką tematu, nie zirytowała mnie śmierć Julki (serial uważam za życiowy i pozostał taki do końca, życie pisze różne scenariusze i nigdy nie wiadomo co się zdaży, poza tym sama scena wypadku, potem przygotowania do pogrzebu i rozmowy z Adama z Julią "jak mogłaś nie zauważyć tej ciężarówki, była ogromna, zawsze byłaś okropnym kierowcą" miały jak dla mnie ogromną siłę wyrazu- zryczałam się jak bóbr), ale zirytowało mnie że twórcy skusili się na pójście na łatwiznę i jak zwykle bohater dostał szanse od losu na pożegnanie się i okazanie tego czego zwykle nie mamy czasu i szansy dopowiedzieć bo nie zdajemy sobie sprawy że kogoś widzimy poraz ostatni.Nie ma happy endu i dobrze bo niezbyt je trawie, ale szkoda że w tej życiowości twórcy nieposzli dalej.