Zgadzam się. Serial od początku trzymał w napięciu, ale niestety spodziewałam się, że w finale mogą zrobić myk z randomową osobą, której nikt nie mógł podejrzewać na żadnej podstawie. Bardzo słaby i tani chwyt. Czuję się oszukana, bo po to śledzisz po kolei losy podejrzanych, żeby ktoś z tego grona okazał się winnym. Inaczej to nie ma sensu. W jednej sekundzie jakby ktoś mnie ograbił z całej frajdy śledzenia tej sprawy.

Zawód :/

Dobrze powiedziane. Ktoś nas ograbił

ja sobie interpretuję, że zabił syn, a córka się przyznała bo chciała go chronić, przed gniewem ojca

Jakoś kupiłem zakończenie od strony fabularnej, ale zirytowała ostatnia scena, gdy rodzina siedzi przy stole radosna. Zabójstwo powinno na psychice córki pozostawić ślad, powinno zdruzgotać psychicznie jej rodziców. Taka sielanka i beztroska nie wydają mi się po tym wszystkim prawdopodobne.

W zlewaczałych rodzinkach i środowiskach tak właśnie jest

Akurat mam w otoczeniu sytuację, w której ktoś został skazany za coś bardzo poważnego. Nie wchodząc w szczegóły rodzice takiej osoby dalej jedzą śniadania z uśmiechem na twarzy- po prostu żyją dalej niezależnie od bólu zadanego przez te wydarzenia. Mają też inne dzieci/wnuki, które nie mają wyjścia i są uczestnikami, również starają się prowadzić normalne życie, a więc cała rodzina stara się im to umożliwiać. W serialu nie ma informacji o tym, ile czasu minęło. Dodatkowo jest ujęcie na Rustyego, które wcale nie ukazuje go tryskającego szczęściem.