"V" obejrzałem ze względu na jedną z moich lubionych aktorek, czyli oczywiście Elizabeth Mitchell. I to pomimo, że nie przepadam za sci-fi. Na szczęście "V" podąża w innym kierunku, niż przeważająca część gatunku, czyli mniej skupia się na "technicznej" stronie przybyszów, a bardziej na podziemnej walce o wpływy na naszej planecie. Wielki plus za pokazanie prawdziwej twarzy obcych już na samym początku serialu, ponieważ zapobiegło to bezsensownemu, sztucznemu napięciu. Ogólnie pozycja warta polecenia w oczekiwaniu na nowych "Zagubionych" :)
Uwaga SPOILER dalej:
Końcówka odcinka trzeciego mnie bardzo zawiodła. Mało istotna wiadomość, której się wręcz spodziewaliśmy. Gdyby tak na końcu zamiast tego była ta scena z Dale'em i przybyszem, który okazał się zdrajcą z piątej kolumny, to na następny odcinek czekałbym z zapartym tchem.
fakt faktem oznacza to jednak że piąta kolumna wciąż działa i musi się się dobrze skoro ma wtyki na statkach przybyszów. Ten czarny przybysz-zdrajca (imienia nie pamiętam) mówił że piąta się rozpadła.
Końcówka wcale nie jest tak mało istotna, wogóle nie spodziewałem się iż Lisa jest córką Anny ( choć "matka" może być użyte tutaj w znaczeniu "przywódczyni") ciekawie będzie co z tego wyniknie.