ględy jak ględy, dobrze, eseje wizualne.. fajnie, iż po pierwszym odcinku twórcy zrezygnowali z imitacyjnych wstawek inscenizowanych, których wprost nie znoszę - obrazki z filmów o których się tutaj opowiada stoją twardo na podłodze nazywanej rzeczywistością, bronią się same, ba! ostatecznie okazują się dużo bardziej rzeczywiste niźli ta podłoga..
kilka fajnych smaczków przy tym, o których pojęcia nie miałem: to Gorączka manna miała swojego telewizyjnego poprzednika? to telewizyjna wersja Chłopaków z Ferajny była aż tak zmasakrowana? i tak dalej..
choć po prawdzie gdybym miał zastosować mój stały wyznacznik jakości przy tego typu ględach, dobrze, esejach wizualnych - wybudzanie śpiących apetytów na powtórny seansik po latach - to nie miałbym ochoty na nic poza Szczękami spielberga na które zawsze ma się ochotę oraz zwieńczeniem trylogii zemsty parka, którego w ogóle nie pamiętałem..