Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy
powrót do forum 2 sezonu

+ Oprawa audiowizualna.

Pierwszy sezon był nijaki, bezbarwny, brakowało mu klimatu i własnego stylu. W tym sezonie coś takiego powoli zaczyna się rodzić. Wygląda też bardzo ładnie i widać włożone pieniądze. Lokacje takie jak Eregion, Mordor czy przede wszystkim Khazad-Dum wyglądają dużo lepiej i ładniej. Ogromna poprawa w oświetleniu. Pierwszy sezon był jaskrawy, kontrastowy, sztuczny i "cyfrowy". Źle oświetlony, prześwietlony wręcz, z dziwnym nasyceniem kolorów. Tutaj to wygląda o niebo lepiej i ogląda się w końcu dobrze, przyjemnie.

Muzyka jest bardziej zróżnicowana. Nie dało się wytrzymać powtarzającego się tego samego motywu Galadrieli w kółko, podobnie z orkami, w pierwszym sezonie. Tu jest dużo lepiej. Najbardziej podoba mi się motyw przy wykuwaniu pierścieni (zaśpiewany poemat o pierścieniach, który pojawił się na koniec poprzedniego sezonu). Oczywiście bez podjazdu do Władcy Pierścieni, ale na duży plus w stosunku do pierwszego sezonu.

Zarówno muzyka jak i wizualne aspekty odcinków 1-3 drugiego sezonu prezentują się według mnie lepiej niż w Hobbicie.

+ Klimat.

Pojawiło już się wyżej, ale to należy podkreślić. Pierwszy sezon nie miał JAKIEGOKOLWIEK klimatu. Powtarzające się kilka motywów muzycznych do znudzenia przy konkretnych postaciach. Przejaskrawione, przekontrastowane, prześwietlone ujęcia, z bardzo przeciętną pracą kamery, średnimi kostiumami, drogimi, ale nieprzemyślanymi aranżacjami wnętrz czy lokacji, słabym oświetleniem, fatalną grą aktorską i dialogami. Pierwszy sezon był totalnie NIJAKI. Jako wielki fan książek uważam, że prawdziwego klimatu nie da się 1:1 przenieść na ekran, ale trylogia Jacksona oddaje mocno ducha książek i klimat w niej zawarty jest potężny. Oglądając Pierścienie Władzy ciągle łapię się na tym, że coś mi się zaczyna podobać, ale kręcę nosem, bo nie ma tego klimatu z trylogii PJ, a co dopiero z książek. Ale pomału ten klimat zaczyna się budować i mam nadzieję, że nie zejdą z tej drogi i zbudują swój własny styl. Zapewne będzie mocno odbiegał od książek czy WP, ale niech on będzie jakiś, jakikolwiek. Niech zaistnieje. A na to zaczyna być szansa, bo to się pojawia.

+ CGI i efekty specjalne.

Twórcy zrobili coś świetnego i zdecydowali się zmienić wygląd wargów, teraz wargowie wyglądają o niebo lepiej niż te pokraki z pierwszego sezonu, które jedyne co wzbudzały to ciary żenady i ewentualnie śmiech. Dalej nie jest to ideał, ale wygląd akceptowalny jak najbardziej. To samo tyczy się trolla, który zrobił wrażenie i moim zdaniem wyglądał lepiej niż te z Hobbita. Mroźny troll z pierwszego sezonu sprawił, że miałem ochotę wyłączyć serial, choć dopiero się zaczął. Orki też wyglądają dużo lepiej i ciekawiej, również naturalniej. Cała reszta CGI i efektów specjalnych wygląda dobrze, nie ma się do czego przyczepić.

+ Ucięcie nieciekawych wątków.

Harfootowie - mimo, że całkiem ładne charakteryzacje i scenografie, to tylko mnie usypiali w pierwszym sezonie. Umniejszenie roli Galadrieli i jej nieinteresującej historii również zrobiło serialowi na dobre. Generalnie to, co nudziło w pierwszym sezonie, w tym jest albo zmienione, albo tego jest mniej, albo nie ma wcale. I to na plus.

+ Brak idiotycznych i żenujących scen. (chociaż coś tam będzie w minusach)

Pierwszy sezon i Galadriela z bratem w Valinorze. Mija parę minut i sekwencja coraz to głupszych scen i dialogów w walce z mroźnym trollem w jaskini. Serial nie trwał 30 minut, a ja już wiedziałem, że to będzie porażka i miałem dreszcze żenady na ciele. Naprawdę polecam zobaczyć walkę z tym trollem jeszcze raz, by sobie przypomnieć jak straszne tam było CGI, choreografia walki, zaprezentowanie Galadrieli i generalnie wszystko, łącznie z efektami specjalnymi i dźwiękiem. To wyglądało jak kino klasy C z budżetem kina B.

W tych trzech odcinkach takich scen niemal nie ma. Wpadki zdarzały się nawet Władcy Pierścieni, ale pierwszy sezon Pierścieni Władzy to była cała kompilacja beznadziejnych i żenujących scen. Ten sezon póki co trzyma poziom i tak potwornie słabych scen, które też nałogowo trafiają się np. Wiedźminowi, nie uświadczymy.

+ Coraz mniejsza ilość głupkowatych postaci.

Galadriela w tym sezonie nie wydaje się już być główną postacią, jej rola jest umniejszona (a wręcz zdegradowana dosłownie przez Gil-Galada, gdy Eldrondowi przypada dowództwo nad wyprawą, a nie jej) i ona sama wypowiada już mniej władczo-górnolotnych zdań, które bardzo irytowały. Jest bardziej stonowana, jej relacja z Elrondem zaczęła być czymś, co zainteresowało, a noszenie pierścienia nadaje klasy i władzy, która powinna ją cechować bardziej od piruetów z mieczem.

Podobnie jest z Isildurem i tym jego czarnoskórym przyjacielem z Numenoru. W pierwszym sezonie było to takie dziecinne, głupie, mnie denerwowało i wybijało z immersji obcowania ze światem Tolkiena. Wyobrażam sobie, że nawet nastolatkowie, szczególnie Dunedainowie, są w tym świecie bardziej poważni, dojrzali, mężni. Isildur w tym sezonie oraz jego przyjaciel na plus.

Również Nori i jej przyjaciółka trochę mnie drażniły w pierwszym sezonie, a tutaj relacja z Istarim jest naprawdę interesująca i przemyślana. Czuć tę chemię i rozwijającą się relację, przypominają się sceny Gandalfa z hobbitami i chociaż ten wątek jest wymyślony, to mógłby się on wydarzyć w tym świecie, a że jest przyjemny, to na plus.

Generalnie każda postać w jakiś sposób wydaje się odgrywać swoją rolę lepiej i bardziej świadomie. W pierwszym sezonie miałem wrażenie, że to przypadkowi aktorzy, którzy czytają i grają obcy im scenariusz, nie wkładają w to serca i nie rozumieją co właśnie się dzieje na planie. Tutaj ten dysonans jest dużo mniejszy, zaczynam się przyzwyczajać do bohaterów, zaczynają być bardziej wyraziści, robią mniej głupot i to jest na duży plus.

+ Zgodność z książkami.

Jestem w szoku, że to piszę, ale tak, póki co zgodność z książkami jest na poziomie powyżej oczekiwań. Spodziewałem się kazusu Wiedźmina, który po pierwszym sezonie poszedł jeszcze dalej w swoje pomysły i zaczął tak naprawdę tworzyć odrębną od książek historię.

Tutaj mamy sytuację, w której trzeba coś zrozumieć. Przede wszystkim serial opisuje wydarzenia zapisane przede wszystkim w Silmarillionie, do którego nie ma praw, więc musi się opierać na dodatkach z Powrotu Króla, a to jest ograniczenie. Kolejna sprawa jest taka, że Silmarillion jest trudny do zekranizowania. 99.9% dialogów trzeba wymyślić samemu, a Silmarillion jest tak stworzony i napisany, że przypomina kronikę, w dodatku skaczącą po kilkadziesiąt czy kilkaset lat na osi czasu, co bardzo utrudnia sprawę. Myślę, że serial mógłby wyglądać w ten sposób, że co kilkanaście czy co kilkadziesiąt minut mielibyśmy inne miejsce, inny rok, podany widocznie na ekranie i opisaną historię Śródziemia. Byłoby to trudne, ale twórcy zdecydowali się na bardziej wartką akcję, więc trzeba mieć na uwadze, że są pomieszane wydarzenia chronologicznie. Wydarzenia, które mogły się dziać na przestrzeni nawet kilku tysięcy lat są ukazane mniej więcej jednym ciągiem i inaczej się to nie dało zrobić jeśli serial miał być nakręcony w formie podobnej do Władcy Pierścieni czy Hobbita.

Jednak zgodność z książkami zaczyna wyglądać dużo lepiej niż się zapowiadało po pierwszym sezonie:

- Trzy Pierścienie są u odpowiednich osób. U Cirdana, Gil-Galada i Galadrieli, jak w książkach.

Fakt, że powinny powstać później i stworzył je sam Celebrimbor, ale to już błąd pierwszego sezonu, a oceniam drugi.

- Sauron, pod postacią Annatara, zwiódł Celebrimbora i wspólnie tworzą dziewięć pierścieni dla ludzi i siedem dla krasnoludów.

- Jednocześnie Sauron jest w trakcie odbudowywania swojej potęgi, aby zasiąść na tronie w Barad-Dur.

- Ar Pharazon został królem Numenoru.

- Serial też pokaże zniszczenie Eregionu, co było na zwiastunach.

To są takie podstawy, które nie mogły być złamane i nie zostały. Zobaczymy jak z resztą. Na pewno kilka wątków zostanie dodanych, inne zmienione, nie wierzę, że będzie idealnie. Ale miało być tragicznie, a jest OK.

+ Serial jest zwyczajnie interesujący.

Na pierwszym sezonie zasypiałem. Na żaden odcinek nie czekałem. Oglądałem każdy kolejny odcinek, bo najgorszym serialem na świecie nie był, a jestem wielkim fanem i sam fakt, że to związane z Tolkienem, sprawiało, że obejrzeć chciałem. Ale nie porwał mnie jakikolwiek wątek. Ani Harfootowie, ani Nieznajomy, ani Numenor, ani Isildur, ani Galadriela, ani elfowie i ich problem, ani krasnoludowie i Khazad-Dum, mithril i co tam jeszcze się działo, nie porwali mnie orkowie ani dosłownie nic. Serio, żaden wątek mnie nie zaciekawił. Niektóre były ok, inne były takie, że sobie myślałem "ciekawe jak to poprowadzą" i niewiele więcej.

Tymczasem ten sezon naprawdę mnie zaciekawił. Obejrzałem trzy odcinki jeden po drugim i gdyby już całkowicie odciąć się od tego, że to jest na bazie Tolkiena, to jest świetny serial w drugim sezonie do tej pory.

Mordor jest mroczny, orkowie wyglądają "dobrze", Helbrand w Mordorze był czymś ciekawym, Adar podoba mi się bardziej niż w poprzednim sezonie. Jest to coś, czego nie było w książkach, ale co pasuje do świata Tolkiena. Sauron wiele razy odradzał się, a jego moc wracała. To może ukazywać jeden z jego powrotów i niech tak będzie, jest to całkiem ciekawe i dobrze się ogląda. Ujawienie się Annatara było naprawdę mocne i wiarygodne, ja to kupiłem i mi się podoba. Intrygi Saurona w tym sezonie oddają jego charakter, współpraca z Celebrimborem ciekawa, jest chemia między nimi. Jest też chemia między hobbitkami i Istarim. Jeśli to jest Gandalf, będzie to jakiś tam sposób na ukazanie skąd się wzięła jego sympatia do hobbitów, mimo że oczywiście niezgodna z książkami. Ale to jest serial, jest na to czas, więc dlaczego by nie. Tu nie trzeba ucinać jak w trylogii, a wręcz trzeba nieco lać wody i jeśli jest to nudne, to na minus, a jeśli jest to ciekawe, to na plus. W tym przypadku na plus. Chociaż ciekawi mnie ta podróż na wschód do Rhun i czy przypadkiem Nieznajomy nie okaże się Sarumanem albo jednym z Błękitnych.
Wątki elfów z ich pierścieniami, małe konflikty, dylematy co z nimi zrobić. To wszystko trzyma poziom i jest interesujące. Oby tak dalej w kolejnych odcinkach.

+ Serial sprawniej opisuje historię.

Pierwszy sezon był bardziej chaotyczny. Mimo, iż znam uniwersum z książek czy trylogii, nie potrafiłem się momentami połapać o co chodzi, a moi znajomi, którzy znają tylko filmy WP, kompletnie nie wiedzieli o co chodzi w serialu. Tutaj jest o niebo lepiej. Na pewno pomaga też to, że postaci znamy z pierwszego sezonu, ale sam scenariusz jest napisany sprawniej. Podoba mi się też to, że postaci nie teleportują się jak w pierwszym sezonie i bardziej czuć odległości świata, choć dalej jest to na średnim poziomie.


- Z minusów na pewno kilka głupot, które też się pojawiły. Idiotyczna jest scena z Sauronem, który po "śmierci" od orków i Adara odradza się jak jakiś Venom. Nie podobało mi się to, sztucznie to wyglądało. Już nie mówię o tym, gdy jako ta maź przedostaje się na śnieg i w jakiś pokraczny sposób przemieszcza, nawet wywala się na ziemię. Najsłabsza scena do tej pory. Ci jeźdźcy z Rhun w maskach też nie pasują mi do klimatu Śródziemia i mocno wybijają z immersji. Bardziej czułem klimat Star Wars niż Tolkiena.

- Gra aktorska. Niektórzy grają świetnie lub bardzo dobrze, inni mocno przeciętnie lub słabo. Mnie to dziwi, że Galadriela gra moim zdaniem fatalnie i jej gra aktorska jest fatalna, a to jedna z głównych (na szczęście w tym sezonie póki co już nie) postaci. Mimo wszystko jest lepiej, ale wciąż gra aktorska mogłaby być lepsza.

- DIALOGI. To jest największy minus tego serialu i taki rzutujący chyba najmocniej na ocenę tego sezonu do tej pory. Dialogi są straszne. Kompletnie nie oddają klimatu Tolkiena. Grafomańskie, dziwne, wręcz żenujące momentami dialogi między elfami ukazują jak ciężko jest twórcom odtworzyć Silmarillion, w którym niemal nie ma dialogów i trzeba je napisać samemu. Dialogi to rzecz najsłabsza, która nie wychodzi szczególnie w scenach elfów.

No i chyba tyle. Oczywiście w ogólnej ocenie serial ma mniej plusów, a więcej minusów, ale porównuję tutaj sezon 2 do sezonu 1 i póki co jednak górują zdecydowanie plusy. Serial jest dużo lepszy w tych 1-3 odcinkach, mam nadzieję, że to się nie zmieni.





8
xDesideratax

Niesamowicie miło przeczytać tak przemyślane i sercem napisane słowa od "byłego" (chyba mogę tak określić?;) rozczarowanego fana. :) Dziękuję za ten post. Zaraz dzień wydaje się lepszy.

WhiteDemon

Szczerze? Raczej jestem purystą tolkienowym, który potrafi się mocno nawet do adaptacji PJ przyczepić pod różnymi względami. Czytałem Władcę Pierścieni, Hobbita czy Silmarillion wiele razy, raz Niedokończone Opowieści z Dzieciami Hurina, Beren i Luthien oraz Upadek Gondolinu. Zaczęli tłumaczyć księgi Historii Śródziemia w języku polskim, więc też mam zamiar się zabrać.

Co nie sprawia, że jestem hejterem serialu. Pierwszy sezon już po zwiastunach wydawał mi się czymś zupełnie oderwanym od źródła, ale jednocześnie uznałem go za bardzo słaby i nudny, mimo dużego budżetu. Nie porwał mnie, znudził, jednocześnie oglądałem Ród Smoka i to on mnie interesował w porównaniu do Pierścieni Władzy, które oglądałem na siłę. Obejrzałem, zapomniałem i tyle, bez hejtu.

Teraz role się odwróciły. Ród Smoka potrafił zachwycić mnie pięknymi kadrami, ujęciami, pracą kamery, jednocześnie mnie nudził i nie zachęcał. A tutaj trzy odcinki Pierścieni Władzy i naprawdę coś drgnęło i mnie zauroczyło. Nie porównuję do książek, bo są zbyt duże odstępstwa i by mi to zepsuło odbiór, ale oglądało mi się naprawdę dobrze i jak skończył się trzeci odcinek to przebierałem nogą, że trzeba zaczekać na kolejny ;)

Napiszę Ci szczerze, że wychowałem się na tych książkach, na filmy Petera Jacksona chodziłem mając 7-10 lat do kina z ojczymem, który był wielkim fanem i brał mnie, mimo że nie do końca to były filmy dla dzieci. Moim marzeniem było zekranizowanie Silmarillionu i mimo, że to jest coś, co bardzo odbiega od moich wyobrażeń, serio sprawia mi radość. Tym bardziej, że wkręciło mnie jako serial. Myślę, że twórcy słuchają fanów i uczą się, a to jest bardzo cenne i widoczne.

PS. Liczyłem na falę hejtu po takiej pozytywnej opinii, bo ten serial ma łatkę serialu, który "należy hejtować", a tymczasem taki miły komentarz. Dzięki! :)

xDesideratax

Nie ma za co! Ja tam wsiąknęłam tak samo mocno i w Ród Smoka i w Pierścienie. I gdybym zniechęcona negatywnymi opiniami przeszła obok ROP...Gdybym trafiła na nie, bo ja wiem; za 5, 10, 15 lat...Wsciekłabym się. Dosłownie bym się wściekła że mnie to ominęło, taka fajna przygoda i że tak długo czekałam by je poznać.

xDesideratax

Moim zdaniem to jest właśnie wada serialu, że trzeba dać dialogi. W LOTR stworzono majestat elfów jak Elrond czy Galadriela przez to, że niewiele o nich wiedzieliśmy. Niewiele mówili, a jak już, to z mocą. Tutaj Ci wielcy są zwyczajni, bo widzimy ich codzienność.

Mnie wątki książkowe interesują, ale te dodane w ogóle nie pasują. Jest za dużo linii fabularnych, co powoduje rozmydlenie - Annatar i Celebrimbor, Numenor, Istar i niziołki, Gil-galad z Galadrielą i Elrondem, Krasnoludy, Isildur i Czarny elf - z czego interesujące są może tylko wątki wysokich elfów.

Beniu89

Dokładnie to. Uważam, że póki co ten serial jest bardziej schematyczny i właśnie to rozmydlenie jest mniejszy, a serial prostszy w zrozumieniu. Co zupełnie nie przeszkadza, bo książki Tolkiena wcale nie korzystały z dzisiejszych rozwiązań skakania po liniach czasu, wielkich zwrotów akcji czy skomplikowanej narracji.

Co do dialogów - rażą mnie najbardziej od początku. W pierwszym sezonie nic mi nie grało, ale kiedy w drugim zaczyna mi się wiele rzeczy podobać, dialogi dalej są fatalne. I zgadzam się, że niedopowiedzenia w LOTR były siłą wielu postaci. Już nie mówiąc o samym Sauronie, o którym w filmach powiedziane było bardzo mało, praktycznie nie był pokazany i to właśnie budziło grozę. W serialu pomyślałem identycznie o tym samym, o czym napisałeś, kiedy ukazali orków (zaraz przed pokazaniem trolla) i jeden z nich (ta a'la prawa ręka Adara) ewidentnie podchodzi do orka płci żeńskiej, która trzyma dziecko. Orki się rozmnażały, ale domyślam się, że w zamyśle Tolkiena było to odrażające lub coś, o czym nie wspominał, by właśnie wyobraźnia sprawiała, że wyobrazimy to sobie jako coś, co się działo, ale nie wiadomo jak. I niekoniecznie ktokolwiek chce wiedzieć jak. Tymczasem ta scena ukazuje orków w dosyć ludzkim, prozaicznym świetle. I to jest zdecydowanie minus, bo Tolkien stworzył orków jako coś złego, okrutnego, NIELUDZKIEGO i przypisywanie tym postaciom jakichkolwiek ludzkich cech jest błędem. To nie jest Gra o tron, tu podział był dużo bardziej widoczny.

xDesideratax

Tolkien okreslił orków w ten sposób, że nie moga byc uznawani za metaforę jakiegokolwiek ludzkiego plemienia z historii realnej (dlatego te dawniejsze porownania ich do roznych grup rasowych jakie sie zdarzały w internecie w wykonaniu niby to "antyrasistów" są wlasnie paskudne - bo to wlasnie uwłacza tym grupom), ale że moga być metaforą diabłów. Orkowie rozmnażali sie zwyczajnym sposobem (a Saruman tworzył swoich półorków i uruków przez porywanie ludzkich kobiet, na matki - dlatego Jackson z powodu kategorii wiekowej filmu musiał to pewnie zmienić na te kokony w ziemi), jednak niedopowiedzenie Tolkiena w tej sprawie miało IMO sens taki, żeby wlasnie nie uczłowieczać ich i by nie budzili sympatii. Bo nawet, gdy Sauron nad nimi nie panował to sami rządzili się w sposob barbarzynski trudniąc się tylko grabieżą i napasciami na inne plemiona. Orkowie się rozmnażali, ale nie tworzyli rodzin w naszym rozumieniu. Orkowie pod panowaniem Saurona mieli imiona, ale w wojsku mieli numery. Orkowie nie mieli kultury, bo byli maszynami wytresowanymi do walki jedynie, a śpiewali jedynie pieśni wojenne. Może wlasnie dlatego, że nie zostali wychowani przez matki w rodzinach, tylko w takich ee, "hodowlach" na maszynki do wojny i grabieży. Wybielanie Saurona i orków - nie o to chodziło w ksiazkach :) Oni mieli być źli, gdyż to na ich tle "dobro miało wyglądać wspanialej" zdaniem Tolkiena. Nie było potrzeby by strone złą zrozumieć i uczłowieczać (chociaż różne postacie ludzi "upadłych" są u Tolkiena potraktowane z wiekszym zrozumieniem, ale to wlasnie dlatego że to ludzie), bo miała być nieatrakcyjna - to dobra strona miała być na jej tle atrakcyjna. O to chodziło autorowi, o czym sporo pisał w listach.