https://www.filmweb.pl/serial/W%C5%82adca+Pier%C5%9Bcieni%3A+Pier%C5%9Bcienie+W% C5%82adzy-2022-835082/discussion/Recenzja+odcink%C3%B3w+1-3.+Zaskakuj%C4%85co+do brze,3433614#post_17133579
W recenzji z linku powyżej napisałem moje wrażenia po obejrzeniu odcinków 1-3 i generalnie zachwalałem produkcję jako taką. Postarałem się stłamsić wewnętrzne sprzeciwy, które się pojawiają przy oglądaniu tego serialu z powodu uwielbienia książek Tolkiena i oryginalnego materiału źródłowego. Pierwsze trzy odcinki oceniłem bardzo dobrze i uważam, że ogólnie cały sezon już można określić jako bardzo duży progres względem pierwszego sezonu, zarówno pod względem klimatu, oprawy audiowizualnej, CGI, wierności względem książek i przede wszystkim ciekawej historii. Poniżej opiszę moje wrażenia odnośnie kolejnych dwóch odcinków, raczej ograniczając się do ich treści, bo nie różnią się diametralnie pod kątami technicznymi od poprzednich trzech, więc nie ma co się powtarzać.
Odcinek 4:
Szczerze? Jeden ze słabszych odcinków i to biorąc pod uwagę oba sezony. Przede wszystkim cholernie NUDNY. Czy to Władca Pierścieni czy jakiekolwiek fantasy, nieistotne. Ten odcinek po prostu mnie zanudził. Zasypiałem na nim kilka razy, budziłem się, przewijałem z powrotem do momentu, w którym zasnąłem, oglądałem i zasypiałem ponownie, a cały proces powtarzał się kilkukrotnie.
1. Tom Bombadil.
Osobiście wątek Istari u Toma Bombadila to coś, co w założeniu może być ciekawe. I w zasadzie nie było to złe. Miło pierwszy raz zobaczyć tę postać na ekranie i cieszę się, że nie została zniszczona. Może czytając Władcę Pierścieni wyobrażałem go sobie nieco inaczej, ale źle nie jest. Tyle, że ten wątek mnie nie porwał, w zasadzie znudził. Jedyne co było w nim ciekawe to właśnie sama obecność Toma Bombadila na ekranie i taki powiew świeżości. Wyobrażałem sobie Toma jako takiego całkowitego lekkoducha, który biega pośród lasu, śpiewa, tańczy i niczym się nie przejmuje, a jednocześnie pod tym infantylnym zachowaniem kryje jakąś nieograniczoną, nieznaną mądrość i wiedzę, co sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, kim on do cholery jest. W serialu chyba zostało to niewykorzystane, ale być może jeszcze się pojawi i ukaże swój potencjał. Ale tak jak napisałem, te sceny z nim i sama jego kreacja była jak najbardziej OK. Najciekawsza scena dla mnie to ta, w której Tom Bombadil mówi coś do Złotej Jagody, a kiedy Istari się o nią pyta, ten jakby udawał, że nie wie o co chodzi. I to jest jedna z tych scen, których jest w sezonie 2 coraz więcej i które budują jakiekolwiek napięcie, zainteresowanie. Zostawili ten wątek i przeszli do innych, ale jest taki haczyk, że coś tu jeszcze jest do wyjaśnienia. I to jest naprawdę fajne. W pierwszym sezonie brakowało takich elementów, tam tak naprawdę do żadnego wątku nie miałem ochoty wracać, bo poprzednie sceny niczym nie zachęcały, nie zarzucały tej wędki, nie puszczały oczka do widza.
2. Harfootki u Stoorów.
Ten wątek mnie nudził najbardziej. Generalnie wątek hobbitów w Rings of Power jest bardzo słabo poprowadzony i jest totalnie nudny. W zasadzie nie chce mi się nic o tym wątku pisać oprócz jednej ciekawej rzeczy. Wiadomo, że w pewnych kręgach jest marudzenie na kolor skóry w Pierścieniach Władzy (w zasadzie w każdej produkcji dzisiejszych czasów) i te sceny mogą/mogłyby przysłużyć się logicznym wytłumaczeniem takiego wymieszania rasowego. Myślę, że twórcy mogli nieco przeinaczyć świat Tolkiena i opisać wędrówkę hobbitów (trochę jak w scenach z tego odcinka), ale też ludzi, elfów i wytłumaczyć logicznie widzom, że w ich wizji Tolkiena doszło do pewnego zmieszania się różnych ras z południa i wschodu, które mogły być ciemnoskóre z tymi z północy i zachodu, które były jasnej karnacji. Dałoby to z pewnością im komfort w dobieraniu obsady, a widzowie zyskaliby naciągane i niezgodne z oryginałem, ale jednak logiczne wytłumaczenie mające sens w tym świecie, które poprawiłoby odbieranie całego serialu. Miałem wrażenie, że właśnie ten wątek jest swego rodzaju taką próbą, ale nie wiadomo, czy rzeczywiście pójdą w tę stronę. A nawet jeśli, to zdecydowanie za późno, powinno być to na początku pierwszego sezonu.
3. Wyprawa elfów pod przewodnictwem Elronda.
Tutaj podoba mi się tylko to, o czym pisałem już w pierwszej recenzji. Galadriela była tak głupią i beznadziejną postacią w pierwszym sezonie, że dobrze, że teraz jest ukazane jej "pokutowanie". Jest to dla widza, zirytowanego pierwszym sezonem, najzwyczajniej w świecie logiczne, i w serialowym świecie również. Nie wiem, czy to było napisane już wcześniej czy jest to reakcja na sezon pierwszy, ale naprawdę dobra decyzja. Też dla samej postaci Galadrieli, którą dzięki temu można jeszcze uratować, bo jej wizerunek z pierwszego sezonu ostatecznie może być pokazany jako jej przeszłość, której się później może wstydzić, a sama przejdzie przemianę i transformację w Galadrielę, którą znamy i którą powinniśmy oglądać od początku. Również można uratować ją wśród widzów, bo osobiście z totalnej niechęci do niej w pierwszym sezonie zaczynam ją może nie lubić, ale tolerować jako postać. Elrond na plus, bardzo pomału, ale można się z tymi postaciami zżyć i zaczynać je lubić. Są też coraz bardziej wiarygodne.
4. Walka z Upiorami Kurhanów.
Mi się nie podobała. Beznadziejne CGI, najsłabsze w tym sezonie, ale widziałem je już w zwiastunach. Walka nudna, bez jakiegoś klimatu, umiera jakiś elf, o którym nic nie wiem i zupełnie mnie nie obchodzi jego śmierć. Generalnie słaba scena, w zasadzie to wymuszona i chyba bez większego znaczenia i sensu. Myślę, że zaistniała tylko po to, by pokazać miejsce, w którym między innymi Frodo z Samem w Drużynie Pierścienia się znaleźli na chwilę. Na plus to, że ta scena była dosyć ciemna, stylizowana na mroczną, to mi się podobało, jeśli szukać jakichkolwiek plusów. Z drugiej strony, porównać to wystarczy ze spotkaniem hobbitów z Nazgulami z filmowej Drużyny Pierścienia Petera Jacksona i klimat jest nieporównywalnie kilka klas niżej.
Odcinek 5.
Obejrzałem 24h po tym jak się pojawił na platformie. Tak naprawdę po odcinku 4 nie chciało mi się tego oglądać. Byłem rozczarowany i pozostawiony z odczuciem, że serial jednak jest słaby, że dałem się wkręcić i teraz będzie zmierzał ku poziomowi z pierwszego sezonu. Czyli, że będzie nudny, zły, słaby, źle nakręcony, ze słabymi efektami komputerowymi, etc.
Tymczasem był BARDZO DOBRY. To jest najlepszy odcinek jak dotąd w całym serialu. Jestem zachwycony, serio. Mam na myśli to, że z tak słabego serialu, który był w 1 sezonie i tak słabego odcinka 4, czyli poprzedniego, nagle to jest Rings of Power, na które liczyłem od początku. Nie arcydzieło, nie dzieło kinematografii, ale po prostu dobry serial o świecie Tolkiena.
1. Khazad-Dum.
Ta jedna kopalnia i rasa krasnoludów wyszła im naprawdę genialnie. Tutaj mówię wprost: genialnie. Uważam, że krasnoludy z Hobbita Petera Jacksona wypadają blado w porównaniu do tych z Rings of Power. Już nie mówiąc o krasnoludach z Wiedźmina. Uważam, że jeśli Rings of Power ma się czym szczycić, to może to robić za pomocą wątku Khazad-Dum. Jest zwyczajnie ciekawy. Lubię Durina, lubię jego ojca i uwielbiam ich relację. Hejtowana mocno Disa jest tak naprawdę cool i ona z Durinem to są jedne z moich ulubionych postaci i naprawdę je lubię. Tak szczerze. Po pierwszym sezonie ROP myślałem, że żadna postać nigdy mnie do siebie nie przekona, a ten serial zaczyna odnajdować takie postacie. Ojciec Durin, syn Durin i Disa - to są świetne postacie, które bardzo polubiłem. Ich wątki, ich relacja, to wszystko gra, jest ciekawe i po prostu fajne. Bardzo podobało mi się oddanie krasnoludom pierścieni, to że pierścienie realnie dały Durinowi moc, którą wykorzystuje. To, że z chciwości nie podzielił się z innymi. Jest to analogiczna sytuacja do pierścieni elfów i zmartwienia Elronda co do nich, ale zostało to pokazane dużo, dużo lepiej.
Jedyny zarzut i to bardzo duży mam do obecności Balroga w Morii. Twórcy nie mają pomysłu jak widzom ukazać obecność Balroga. W pierwszym sezonie była scena, gdy spadający liść dotarł do głębi góry i wtedy ukazał się Balrog. W tym odcinku Disie spada jakaś kula i dociera w miejsce, w którym słyszy Balroga. Trochę to naciągane. Ale z drugiej strony moje obawy co do Balroga nieco opadły. Po pierwszym sezonie byłem przekonany, że Balroga zbudził ten liść czy inna głupota i po prostu zaatakuje krasnoludów. Tutaj już widać to, że Balrog po prostu tam jest obudzony gdzieś w głębi i te sceny, mimo że głupie, są tylko po to, by jakoś przybliżyć jego obecność. Tymczasem jestem przekonany, że Durin, zachęcony pierścieniem, zacznie kopać głębiej w poszukiwaniu złóż i mithrilu, co ostatecznie doprowadzi do ataku Balroga. I TO JEST ŚWIETNE. Zgodne jak najbardziej z materiałem źródłowym, dobrze pokazane, w interesujących wątkach. Naprawdę same plusy i czepiać się można jedynie na siłę, jeśli się bardzo chce. A ja nie chcę.
2. Celebrimbor i Annatar.
Kolejne PLUSY. Tak jak w Silmarillionie ta współpraca przebiega nie tylko między tymi dwoma, ale z całą gildią kowalską Celebrimbora. Są inne elfy, które pomagają wykuwać pierścienie. Widać jak na dłoni Annatara i dobrą grę aktorską, gdy knuje, manipuluje, cieszy się i złości. Nie jest postacią, której wychodzi wszystko i dobrze. Sauron też nie był nieomylny i nie każdy mu wierzył. Celebrimbor i Annatar są postaciami, które w pierwszym sezonie były mi obojętne. Tutaj ich naprawdę lubię. Podobają mi się dialogi między nimi, ich relacja, wykuwanie pierścieni, motywy muzyczne, które temu towarzyszą, cała kuźnia i oprawa audiowizualna. Jest to naprawdę bliskie temu jak to sobie wyobrażałem, gdy czytałem Silmarillion. Ucieszył mnie też fakt, iż Celebrimbor nie od razu zgodził się na pierścienie dla ludzi, że jednak w pewnych momentach zwątpił w Annatara, że ma też swoje zdanie i rozum. Annatar bardzo dobrze się prezentuje i intrygi prowadzi na różne sposoby. Podobało mi się jak uwodził tę elfkę, która włożyła pierścień. A NAJBARDZIEJ PODOBAŁO MI SIĘ, gdy jednym z elementów tego uwodzenia było zdanie, że ma włosy jak Galadriela, a ona była zachwycona tym komplementem. Tak to właśnie powinno wyglądać! To jest chyba jedyna scena, gdy rzeczywiście można poczuć pozycję Galadrieli w tym świecie. Ani jedno jej zachowanie czy słowo nie dały tego efektu co ta scena. Ta scena jest niewiarygodna względem naszej znajomości Galadrieli i wywołuje lekki zgrzyt, ale jest sceną, która powinna być powielana od pierwszego sezonu. W książkach o Galadrieli takich tekstów było dużo, a samej Galadrieli mało. I to dawało identyczny efekt jak z Sauronem. Mało tych dwóch postaci było na stronach książek, ale na podstawie słów innych mogliśmy sobie wyobrażać jaka Galadriela jest piękna i potężna, a jaki Sauron jest zły i potężny. I to była moc Władcy Pierścieni, te niedopowiedzenia. Dla niektórych to zwykła scena, dla mnie to jest kwintesencja Tolkiena i bardzo mi się spodobała.
3. Stworzenie bramy Khazad-Dum przez Celebrimbora i Narviego oraz tworzenie pierścieni.
Tutaj ogromny minus. Stworzenie bramy ukazane w kilkusekundowej scenie. Dobrze, że zostało to przedstawione przy okazji wykuwania pierścieni i tekst o tym, że to jest dowód przyjaźni elfów i krasnoludów jest dzięki temu wiarygodny. Tyle, że ta brama to jest jeden z klasycznych scen z Władcy Pierścieni. Dosyć istotny element. Mogli to pociągnąć zdecydowanie dłużej. Samo tworzenie tej bramy powinno być pokazane chociaż w jednej scenie, tworzenie napisu na niej. Jestem zawiedziony, ale możliwe, że to nie koniec i pokażą jak drzwi są montowane i/lub ewentualnie później jeszcze wykorzystywane w Khazad-Dum.
Co do pierścieni - zbyt szybko. Serial potrafi dodawać wątki nudne, wleczące się i niepotrzebne, a kiedy jego kwintesencja i tytułowe pierścienie mają swój antenowy czas, po prostu serial biegnie przed siebie jak tylko szybko potrafi. To są wątki, moim zdaniem, które można spowolnić, ukazywać je bardziej pieczołowicie, cieszyć się nimi. W końcu chyba nawet postronni widzowie są ciekawi tych tytułowych pierścieni. Nie mówię, że każda scena ma trwać po kilkanaście minut jak poradnik dla kowali, ale liczyłem na powolniejsze tempo i nadaniu tego jeszcze większej uwagi i roli. W końcu znajomość Annatara i Celebrimbora nie będzie trwała wiecznie i te sceny teraz budują wszystko pod kolejne wydarzenia, a domyślam się, że one mogą mieć miejsce jeszcze w tym sezonie.
4. Numenor.
Moim zdaniem najciekawszy moment Numenoru. Chociaż już w tych pierwszych odcinkach zauważyłem dużą poprawę, bo pierwszy sezon i wątki Numenoru nadawały się jedynie jako zamienniki leków nasennych. Ja jestem niemal przekonany, że pewien zwrot akcji dokona się już w tym sezonie i nie chcę spojlerować, ale trzeci sezon na pewno będzie duży nacisk stawiał właśnie na Numenor. Tyle, że to będą już wątki całkiem dobrze opisane w książkach i prościej będzie utrzymać zainteresowanie nimi. A jak tutaj w tym odcinku? Moim zdaniem naprawdę dobrze i pierwszy raz wątek Numenoru nie odstawał od reszty. Ciekawe to było. Ładnie został nakreślony podział w Numenorze, pojawiają się już sceny, które pokazują przywiązanie do Valarów. W pierwszym sezonie tak naprawdę ciężko było się połapać kto jest kto, o co tam chodzi i tak dalej. Teraz już powoli zmierza to w tym kierunku, że raczej każdy wie kto kim jest, jak ma na imię i zaczyna się rysować tło - kto do której frakcji należy. Bo właśnie to tak będzie, że Farazon wyrzeknie się elfów i Valarów, a reszta, między innymi Elendil, pozostaną im wierni. I tutaj też plus, bo pomimo wielu fikołków fabularnych w pierwszym sezonie, serial kolejny raz doprowadza do sytuacji, w której fundamenty trzymają się książek.
Na ten moment odcinki 1-5 są naprawdę dobre. Odcinek 4 był słaby, ale w towarzystwie czterech innych, można go przełknąć i potraktować jako należący do całego dobrego, dużo lepszego drugiego sezonu. Serial ewidentnie naprawia, koryguje, łata wszystkie błędy z pierwszego sezonu. Momentami wręcz mam wrażenie, że dochodzi tu do małego retconu i twórcy ignorują swoje głupoty z sezonu pierwszego, po prostu zastępując je lepszymi, bliższymi oryginału pomysłami. A być może uda im się wywinąć ze wszystkiego, bo ten sezon pokazuje, że się da i że stale to robią. Dalej pojawiają się błędy i małe głupoty, ale bez porównania mniejsze niż w sezonie pierwszym. Generalnie uważam, że gdyby cały pierwszy sezon stał na poziomie odcinka nr 5, to serial cieszyłby się zainteresowaniem nawet wśród fanów Tolkiena i uniknąłby ogromnego hejtu. Całe szczęście Rings of Power nie idą drogą Wiedźmina i nie psują serialu w drugim sezonie całkowicie, a robią rzecz zupełnie zaskakującą i naprawiają błędy, poprawiają serial pod każdym względem i czynią go ciekawszym i bliższym oczekiwaniom fanów. Oczywiście to wciąż jest dalekie od ideału, a fani Tolkiena mają prawo się czepiać czegoś co kilka minut. Tyle, że tych smaczków, tych nawiązań do Tolkiena, klimatu Śródziemia i wszystkiego czego fan oczekuje jest mało, ale zdecydowanie coraz więcej i na wyższym poziomie. A to cieszy. W momencie debiutu 1 sezonu oglądałem Rings of Power, Ród Smoka i Wiedźmina. Ród Smoka był na pierwszym miejscu, a RoP na ostatnim. Obecnie uważam, że 3 sezon Wiedźmina jest najgorszy, po środku jest 2 sezon Rodu Smoka, a 2 sezon RoP jest właśnie najlepszy i najciekawszy. Co było nie do pomyślenia po obejrzeniu tych trzech seriali wtedy.
Teraz czas na zapowiadaną bitwę o Eregion, która ma trwać aż 3 odcinki, czyli już od szóstego, co zresztą wskazywała ostatnia scena 5 odcinku. Ciekaw jestem jak sobie poradzą.
dzieki za sensowną recenzje :) Myślę, że zaistniała tylko po to, by pokazać miejsce, w którym między innymi Frodo z Samem w Drużynie Pierścienia się znaleźli na chwilę. a sie tak lorowo czepnę :) czy to na pewno mogly byc te same kurhany? w sumie to skąd i dokąd szła ekipa Gali wtedy? Bo jeśli z Lindonu do Ererionu to mogli przechodzic przez tereny - gdzies w polowie ich trasy - na których w 3 erze beda te kurhany, w 2 erze jeszcze ich tam nie bylo, bo aby byly musialby wpierw zaistniec Arnor i Gondor a tych nie ma w 2 erze. Mogly to byc jednak jakies inne kurhany np. dzikich plemion służących Morgothowi w 1 erze, niby tak -ale jednak bylyby chyba za blisko ziem elfów. W koncu miedzy Lindonem a Eregionem granica byla chyba na Gwathlo wiec teren kurhanów musial być na polnoc od tej granicy czyli w Eriadorze (region geograficzny) czyli tam gdzie byl Arnor (krolestwo), a potem Shire. wiec pojawia sie pytanie - albo elfowie osiedlajac sie w 2 erze w Lindonie nie zbadali wszystkich kątów by z nich wygnać złe sily pozostale po Morgothcie? Albo im to wisi, bo jak mowi Legolas w LOTR elfowie nie boja sie duchów ludzkich :) Ale wtedy wiedzieliby o kurhanach i je po prostu omijali dla wygody :) albo by te duchy ludzi po prostu wygnali.
Obejrzyj jeszcze raz sezon pierwszy, bo poziom obu sezonów jest taki sam i oceniasz krytycznie bezpodstawnie. Moja ocena obu to 7,5/10. Ciekawi mnie jak ten sezon się skończy. Może wizytą Saurona w Numenorze. Ma być pięć sezonów, a więc do obcięcia palca przez Isildura jeszcze sporo ciekawego zobaczymy.