Bez przesady;) Problem też nie leży w narodowości a w czym innym tutaj...
Najważniejsze dla dużej części fandomu tolkienowskiego, farbowanych tolkienowców, a w rzeczywistości Jacksonowców: żeby było dziecinnie prosto. Żeby to były typowe bajki. Rozrywka nad którą nie trzeba za dużo myśleć ani się zastanawiać. To jest czarne, a to białe, to złe a to dobre. Tu są idealni bohaterzy. Tu są wstrętne złole. Ci mają żyć, tamci umrzeć. Wszystko ma być klarowne, proste, płytkie i łatwe. Oni nie chcieli niczego kwestionować, niczego wielce roztrząsać. Zadawać sobie trudnych pytań.Ale dostali coś dojrzalszego i płacz.
"Pierścienie" są tym dla lore czym "Andor" dla SW tak naprawdę. Już nie ma ani prostych pytań, ani prostych odpowiedzi...A to boli fandom.
A dla super twardych Tolkienowców to każda adaptacja czy ekranizacja to czyste zło, profanacje. "Niegodne arcygeniuszu Tolkiena, który stworzył absolutną doskonałość!!111"