Klasyka - polski serial/film i po raz kolejny w wielu monetach ciężko zrozumieć co mają do powiedzenia aktorzy.
głusi jesteście, nigdy nie rozumiałem o co chodzi ludziom że " nie rozumią co mówią w Polskich produkcjach"
Dokładnie tak. Ludzie nie kumają, że tak normalnie w filmach jest, że nie cała ścieżka dźwiękowa jest zagłuszona lektorem.
Odpal ranczo albo m jak miłość lub na wspólnej tam dialogi słychać doskonale, jednak da się dźwięk dobrze nagrać
Zgadzam się. We wszystkich telenowelach i serialach dokumentalnych też dialogi są doskonale słyszalne. Bo to są lekkostrawne produkcje, nadające się do samego słuchania przy jednoczesnym scrollowaniu telefonu. Z założenia takie "W głębi lasu" wymaga od widza trochę więcej skupienia przy oglądaniu.
Nie zgadzam się. W amerykańskich filmach oglądanych w języku oryginalnym wielokrotnie nie mam problemu ze zrozumieniem tekstu, a jest to dla mnie obcy język. Richarda Gere jedynie nie rozumiem, bo bełkoce. W polskich produkcjach nie stawia się na dogrywki dźwięku. W amerykańskich produkcjach, gdy dźwięk oryginału jest niewyraźny nagrywa się wszystkie dialogi w studiu i podkłada, w polskich produkcjach jest to pominięte przez co dźwięk jest niewyraźny. Telenowele nagrywane w studiach nie maja tego problemu i seriale tez nie powinny, tym bardziej, że w Polsce w przeciwieństwie do Ameryki prawie wszyscy aktorzy są po szkole teatralnej czy aktorskiej i tam nacisk na dykcję jest ogromny, więc dlaczego nie naciskamy na dykcję i w tym przypadku?, bo głównym problemem polskich aktorów jest to, że bełkocą jak np. Paweł Domagała czy Sebastian Fabjański...
Grałem w Para-dokumentach i z mojego doświadczenia wiem, że przykłada tam się wagę do dżwięku. Wydaję mi się, że może być też inny problem. Takiemu epizodyście reżyser czy dźwiękowiec może zwrócić uwagę, że bełkoczę a takiej gwieździe to już nie bardzo, Poza tym dźwiękowiec przy para-doku jest już przygotowany na to, że pracuje z amatorami i być może lepiej jest przygotowany. Wiele osób ma tam słabą dykcję, czy emisje głosy, a i tak wszystko jest słyszalne. Dialogi w takich produkcjach mają być wyraźne nawet jak się wyjdzie do kuchni na chwile zrobić herbatę.
W Polsce też pojawiają się postsynchrony, choć ja zwykle widzę, że dźwięk jest podłożony, ale chyba wole to niż niezrozumienie.
Pomijając już, że w Polsce nie ma "gwiazd", bo my cieszymy się epizodami w amerykańskich produkcjach jak Daniel Olbrychski w "Salt" ( ma gardłowy głos i słabo otwiera usta, ale zawsze jest zrozumiały) czy Zbigniew Zamachowski w rolach 3 planowych w kilku europejskich produkcjach. O Alicji Bachledzie-Curuś nie wspomnę, przecież Colina Farrella poznała na planie filmowym, w którym grała pierwszoplanową rolę i wciąż gra w filmach, o których nic nie słyszał... wiec takie mamy gwiazdy... Gubią się w świecie. Ale może coś w tym jest co mówisz. Koleżanka grała "sierotkę" w polskiej produkcji "Nieznana opowieść wigilijna". Pomimo, ze w filmie jest kilka znanych aktorów jak Grażyna Wolszczak, to (mimo że brała udział w 3 scenach) na oczy nie widziała ani jednego aktora poza Sarą Müldner ( Julka z "Na dobre i na złe"), która mimo że spędziły cały dzień z sobą nie zamieniły ani jednego zdania, bo dziewczyna traktowała ją jak powietrze. Koleżanka wspomina bardzo źle to doświadczenie, bo ludzie odpowiedzialni za dzieci byli bardzo nieuprzejmi i agresywni, krzyczeli choć nie było powodu i mieli nierealne oczekiwania. Układała jakieś talerzyki na stole i problem był bo jej nadgarstek nie wyginał się w nienaturalnie, więc na kilka sekund zasłoniła główną bohaterkę, a osoby w postaci rzekomych "gwiazd" zachowywali się naprawdę jakby byli kimś ponad...
Nie zmienia to faktu, że wiele filmów polskich ma bardzo niską jakość dźwięku (a z dźwiękowców słyniemy w świecie), może to wina sprzętu, pieniędzy i podejścia, że robimy masówkę, to co się będziemy wysilać... Zdarza się, że aktorzy wracają po zakończeniu filmowania na plan żeby odegrać jeszcze raz scenę, bo wyszła niewyraźnie... ale u nas chyba nie mają już na to funduszy... więc wychodzą z założenia, że będą udawać "że tak miało być"...
Przede wszystkim w tasiemcach większość scen jest nieruchoma w jednym pomieszczeniu lub scenografii. Wtedy łatwiej o czysty dźwięk niż przy brudnej akcji
Nie każdy ogląda obcojęzyczne filmy z lektorem ;-) A tu udźwiękowienie jest poniżej krytyki - i to akurat opinia emerytowanego reżysera dźwięku, z którym próbowałam ten serial obejrzeć. Nuuuuuda. Scenografia, kostiumy, rekwizyty - część się zgadza z epoką, ale wiele sprawia wrażenie, jakby scenograf obejrzał zachodnie produkcje z połowy lat dziewięćdziesiątych. Wolę Kapitana Sowę ;-)
Zgadzam się. Jeśli chodzi o np ubrania, to kurcze... ale nie mogłam sobie skojarzyć by te ciuchy były w 1994... trochę jakby wymieszali lata 1989 i 1999... ale nie 1994... poza tym wiele było z obecnych sieciówek... np. bluzka Kamili (różowa w zielone aligatorki), kurcze, gdyby była w kwiatki typu stokrotki to tak... ale takie wzory pelikanów itp... to nie tamte czasy... poza tym te ubrania może i by mogły pasować, gdyby każdy z bohaterów miał tyle kasy aby ze Stanów odzież sprowadzać, a jak w 2000 roku dziewczyna z mojego miasta miała zieloną katanę, to wszyscy patrzyli z zazdrością, a tu niebieskie, fioletowe... tylko nie jeansowe... przez to nie poczułam lat 90'... a to moje ulubione lata, bo lata młodości...
Tak, rozwaliły mnie np. "Nyski" z lat 60/80 jako pojazdy Policji na miejscu zdarzenia, a już pod komendą stały Volkswageny Transportery
Nysy były produkowane do 1994 roku, sprzedawane nowe aż do 1996 roku, z policji wycofane ok 2000 r. Transportery pojawiły się w 1993 r. ale przecież nie wymieniono wszystkich "vanów" od razu. W pierwszej scenie występuje też uaz. Radiowozy są jak najbardziej z epoki
Nachalna promocja na Filmwebie nie pomoże tej nudzie :-( Nie da się przeglądać portalu, bo w kółko muszę zamykać reklamę. Gdybym nie obejrzała już serialu, działałaby więcej niż przeciwskutecznie.
Oglądam praktycznie każdy film anglojęzyczny z oryginalną ścieżką dźwiękową,nigdy nie miałem takich problemów ze zrozumieniem, jak przy niektórych rodzimych produkcjach...
No raczej nie. Jeżeli oglądam film z lektorem to słyszę dialogi po angielsku które rozumiem I nie są zagłuszane nawet przez lektora. A jak oglądam polskie produkcje to w 90% wymiękam. Pamietam nawet sytuację ze kilkanaście razy ze znajomymi przewijalismy w tył i nikt nie był w stanie zrozumieć bełkotu. Zaczęłam oglądam teraz ten serial no i dupa. Ledwo co rozumiem.
Ja też włączam napisy!
.Komentarze typu że widz musi przykładać większą uwagę. Naprawdę? Trochę dykcji jak ze starego kina, muzyka ciszej od wypowiedzi i napisy w polskich filmach nie były by potrzebne
Już myślałem że tylko ja mam problem ze słuchem. Dźwięk w pewnych momentach jest tragiczny. Aktorzy mówią coś pod nosem, szeptem...
Cobena się czyta nie ogląda. Skąd pomysł na film?? Nie rozumiem. Przeczytać ciężko co dopiero obejrzeć. Panowie reżyserzy szacun za pomysł i odwagę. Ja dziękuję. Odpadam po trzecim odcinku.
Zgadzam się w 100 % ostatnio włączyłem Botox i po 10 minutach wyłączyłem bo nic nie rozumiałem co mówią że nic z tym nie robią to chore
Ja wyszłam z kina po 15 minutach i obiecałam sobie,że nigdy więcej ...tego "grafomana" wśród filmowców a i to za wielki komplement dla tego pana...
To jest tragedia. Nie wiem czy wszyscy dobrzy dźwiękowcy wyjechali czy taki jest po prostu już ich poziom czy może "aktorzy" jednogłośnie stwierdzili, że jak będą bełkotać pod nosem to staną się bardziej wiarygodni w swojej roli?
Co za banda niedokochańców. Nie, 95% kwestii w tym serialu idzie zrozumieć bez problemu. Tylko trzeba ustawić głośność na odpowiedni poziom. To rozwiąże wszystkie wasze problemy. Nie musicie dziękować.
No i tu pojawia się kolejny problem. Gdy ustawię głośność na poziom przy którym dialogi są zrozumiałe, w momentach gdy ich nie ma, np. gdy leci sama muzyka lub inne efekty dźwiękowe, głośność jest taka że muszę ściszyć bo wydaje mi się że obudzę sąsiadów. Nierównomierne nagłośnienie.
Dokładnie mam to samo na rodzimych produkcjach. Dialogów nie można zrozumieć to podgłaszam TV, za chwilę leci muzyka to by umarłego obudziła. Dźwiękowcy w Polsce nie istnieją, no chyba że ci od reklam, bo efekt jest ten sam. A może teraz do filmów biorą tylko dźwiękowców od reklam bo innych nie ma ?! Co ciekawe, czy będziesz oglądał 07 Zgłoś się z lat 80-tych, czy W głębi lasu z 2020, to z dźwiękiem jest dokładnie tak samo. Z tą różnicą że w 07 dialogi są wyraźniejsze.
Dokładnie +2. Na początku leciała piosenka, którą słyszałam idealnie, więc tak zostawiłam. Weszły dialogi i myślałam, że coś nie tak z telewizorem. Trzeba było jednak przygłośnić.
Myślałam ze tylko ja mam taki problem ^^ Polscy aktorzy (nie tylko w tym seriali) maja poważny problem z dykcją
Zgadza się, dźwięk gdy aktorzy są odwróceni jest niemal niesłyszalny.
Realizacja jest bardzo przyjemna, może trochę za dużo efektu rozmycia tła. To się rozkręci, mi taki klimat się podoba. Jedyne co bym się przyczepił to to, że w 1994 ludzie ubierali się jednak inaczej (tu mamy klimat raczej 1989) no i na ulicach królowały maluchy, Cinquecento i polonezy caro- w serialu ich brak.
Kiedyś myślałem, że to jest kwestia dźwiękowca, sprzętu. Teraz wiem, że ci aktorzy są z jednej szkoły to niby ta "prestiżowa" w Łodzi, która wypuszcza te wynalazki i niektórzy zmuszają się by ich słuchać. Do czasu jak zobaczyłem w jednym serialu Fronczewskiego, który mówił wyraźnie, zresztą jego nie trzeba nikomu przedstawiać.... A więc? DYKCJA, DYKCJA i jeszcze raz DYKCJA, aktorzy są po prostu źle wykształceni i tyle a "wybitna" uczelnia w Łodzi jak widać, może służyć już swoim prestiżem jako papier toaletowy.
To prawda, aktorzy z Krakowa są dużo lepiej wyszkoleni pod względem dykcji (opinia znajomego reżysera dźwięku).
Tego nie wiem, ogólnie wszyscy brzmią niewyraźnie i przez to, że od lat na naszym podwórku produkuje się gnioty, dawno odszedłem od polskich produkcji, tytuł wyświetlił się na Netflix, wchodzę sprawdzić ocenę a tutaj widzę, stary problem z dykcją poruszony na forum. Nie wiem czy da się to uratować aktorami z Krakowa. Jedyne co mogę zrobić to nie oceniać tego tytułu, mimo, że za "dźwięk" a raczej brak dykcji aktorów należy się ocena poniżej przeciętnej.
Zgadzam się z Tobą. W niektórych momentach, nie mogłam zrozumieć wypowiedzianej kwestii. Cofałam kilkakrotnie, aż w końcu stwierdziłam, że włączam napisy. Szczególnie kwestie wypowiadane przez Pana Damięckiego
Oglądam właśnie na Philips 65pus7304/12. Musiałem włączyć napisy, bo dialogi są niezrozumiałe.
BTW: serial słaby....
Ja oglądam na 50` bieda manta i problemu z dźwiękiem akurat nie mam, jak to na przykład jest z "dziełami" pana Vegi, gdzie rozmów zrozumieć się nie da.
Młodzi "aktorzy" szczególnie tutaj brzmią niewyraźnie, jednak trzeba się wsłuchiwać, żeby zrozumieć co mamrotają pod nosem, faktycznie da się to jeszcze usłyszeć ale dykcja aktorów fatalna. U vegi nawet nie trzeba słuchać dialogów, robi już tylko produkcja dla patolstwa, co za różnica o czym tam mówią... szkoda strzępić ryja na tego typa.
Ja tez się pod tym podpisuję. W pewnym momencie nie wytrzymałam i włączyłam napisy.