niestety dane mi było zaliczyć tę produkcję
i nie jestem ani dumny ani szczęśliwy
to powinien być demonstracyjny przykład jak kręcić odcinki o niczym
pomysł by powieść Cobeina przerobić na psychologiczny thriller był tyle naiwny co głupi
w efekcie otrzymaliśmy prawie 6 godzin kina pustego, nudnego i o niczym
bzdura goni bzdurę, dłużyzna dłużyznę
bardzo kiepsko
niestety aktorsko też bardzo blado
LOJALNIE ODRADZAM
ale czy to usprawiedliwia miałkość tej produkcji?
ziemia obiecana Reymonta jest b.kiepską lekturą a już film Wajdy zupełnie nie
Masz rację we wszystkim. Z jednym wyjątkiem ,Ferency jako gliniarz z PRL u był niezły i wiarygodny.