Po trzech sezonach śledzenia zmagań dzielnego Rebrowa, który przemierza kilometry bieszczadzkich lasów, by znaleźć zabójców ukochanej i przyjaciół, dowiadujemy się ,iż zleceniodawcami byli "oni". Łał! Na uwagę zwraca również kreatywność scenarzystów w budowaniu partii dialogowych. Przewidując zapewne słabą jakość dźwięku, oparli wypowiedzi bohaterów na trzech wulgaryzmach ,stosując je w rożnych kontekstach i formach gramatycznych. Dlatego widz nie musi słyszeć tekstu,tylko sam sobie dowolnie go interpretuje. Cóż za nowatorstwo.Oprócz pełnego luk i niedorzeczności scenariusza
( np .scenę rzucania odznaki przez Rebrowa mogli nagrać raz i wklejać ją co kilka odcinków) i przerysowanych ról głównych i niektórych drugoplanowych postaci
( Barkova!)na plus zaliczam miejsce akcji ( uwielbiam Bieszczady), niesamowitą muzykę, utrzymane w zimnym surowym klimacie zdjęcia, a także kilka aktorskich perełek. Kalita,Łuczak,Wiśniak, Markowski ( uwielbiam Zielińskiego)- to dla nich obejrzałam "Watahę" do końca.