Pewnie nie oglądałabym tego filmu gdyby nie nakręcanie się w internecie nastolatków na taniec "Wednesday". Pierwszy odcinek przykuł moją uwagę. Po kilku odcinkach mial wrażenie,że sklejono kilka filmów i tak powstał ten serial. Szkoła i magia jak w Harrym Potterze, narracja i pisanie na maszynie przez Wednesday jak w Szerloku Holmsie, zagadki jak w Scooby-Doo. Postać Enid podobna do Harley Quinn z legionów samobójców. Przy ostatnim odcinku poczułam duże rozczarowanie. Miałam wrażenie, że chcieli na siłę zrobić niespodzoewane zakończenie. Przez cały serial nie było żadnych powiązań do sprawców tego całego zamieszania i w mojej ocenie było to po prostu słabe. Postać Wednesday jest rozchwiana emocjonalnie, z jednej strony lubi sadyzm i "zjada harcerki", a z drugiej strony przeraża ją śmierć innych jak zabójstwo Rowana Laslow...