A raczej zwykłe wykorzystanie, relacja Dolores i Willa pachnie mi tu troche ex machiną. Zwyczajnie robot wykorzystuje uczucia człowieka do celu. W dzisiejszym 5 odcinku zostało pokazane jak bezwzględna robi się Dolores (nawet oszukuje Forda). Sama nawet przyznała Willamowi, że jest jej potrzebny. Chyba, że takie prawdziwe rodzące się uczucie (nie te wgrane do Teddego) jest oznaką "uczłowieczania" się robota. Jak sądzicie?
dokładnie tak, ale nie chcę pisać pięć razy o tym samym, trzeba się przerzucić na wątek tego, kto pierwszy założył temat s01e05 :)
Napisałeś "dokładnie tak" ale nie wiem czy jesteś za tą pierwszą czy drugą rozkminą ;)
wybacz, tyle było do napisania, że dopiero skończyłem... well, chodziło mi o dowód na uczłowieczenie się jak to nazwałaś, dla mnie to piękny przejaw tworzenia się w niej świadomości, właśnie przez takie detale możemy śledzić jak krok po kroku ona to przeżywa. Tak jak głosy będące na szczycie piramidy arnolda. W końcu zaczęła słyszeć swój głos ( choć ciągle nie wie, że to jej własny ) na tyle wyraźnie by przełamywać wiele linijek swego kodu na raz, by wyjść z pętli ,mieć własne cele i potrzeby. Niesamowicie oni to tu pokazują. William służy nam za model człowieka, który w swej naturze ignoruje sztuczność robota i ulega wszystkim tym ludzkim emocjom łącznie pewnie z miłością niebawem. Jej motywacji jednakże nie sprowadzałbym do takiego brutalnego wykorzystania Williama. Ona przecież ciągle nie wie co się z nią dzieje, ciągle pyta czy zrobiła coś źle. Obudziła się w niej potrzeba zmian wraz z budzącą się świadomością i uznała, ze bez Williama jej się to nie uda bo zaczyna rozumieć, że on zna tę prawdę, która nie daje jej spokoju, że wie więcej i że może przyczynić się do ostatecznego odnalezienia siebie. Takie mam przynajmniej wrażenie :)