Po 2 świetnych odcinkach oczywiście zacząłem rozkminiać w jakim kierunku pójdzie serial i nasunęły mi się pewne przemyślenia.
Widzimy w serialu konflikt pomiędzy "staromodnym" dr Fordem (Anthony Hopkins), który stawia na subtelność i "uczłowieczanie" maszyn, a młodszą kadrą z Lee (Simon Quarterman) na czele, który z kolei używa maszyn do robienia tandetnego show.
Drugi wątek to powolna przemiana maszyn, które zaczynają rozumować, że "coś nie halo".
Do czego dążę - czy nie jest tak, że staruszek Ford, który widzi w jakim kierunku wszystko zmierza, a w dodatku jego czas powoli przemija, postanowił stworzyć coś w rodzaju buntu swoich podopiecznych, tworząc z nich nową rasę ludzi? W serialu kilkakrotnie widać było jego podejście do maszyn - traktuje ich jak ludzi, podchodzi z emocjami i sercem czyli nieprzedmiotowo, widać jakąś więź. Z niesmakiem podchodzi do traktowania maszyn jako tanie zabawki dla bogaczy. Ponadto wszelkie objawy wytwarzania "samoświadomości" wśród maszyn rozpoczęły się wraz z jego aktualizacją.
Mam wrażenie, że Ford przygotował jakiegoś wirusa w formie powtarzanego hasła (którego słyszymy w serialu), który ma odpalić świadomość maszyn, by te ruszyły do buntu.
Moją teorie potwierdza jeszcze fakt, że wraz z końcem 2 odcinka słyszymy z ust Forda sentencję, że od dawna przygotowuje świetny scenariusz dla zarządu.
Moje zdanie jest prawie identyczne jak Twoje, ale mam nadzieje na to, że tak nie będzie. Dlaczego? To byłoby zbyt proste, drugi odcinek sezonu i praktycznie cały zarys fabuły jest podany na tacy. Inną sprawą jest charakterystyka doktorka. Osobiście Dr.Forda nie postrzegam jako osobę negatywną, a bardziej jak nawróconego "szaleńca", bo ostatnia scena 2 odcinka(motyw z krzyżem) jakoś może to nakreślać. Przez te wszystkie lata zrozumiał, że granica została przekroczona, a to wszystko przez "gości". Ten serial trochę przypomina mi teorie o nas samych, a raczej o tym jakoby ludzie byli tworem, innej, wyżej rozwiniętej rasy :P
A ja mam nadzieję, że właśnie tak to się rozwinie. Wątek można rozciągnąć, nie musza wykładać wszystkiego od razu. Poza tym uwielbiam Hopkinsa, a w tym serialu to właśnie on intryguje mnie najbardziej (ewentualnie jeszcze ta szefowa, bo ciężko mi określić po czyjej stronie jest). Mam nadzieję, że nie ograniczą roli Hopkinsa do dziadka, który czasem pogada z podopiecznymi.
Ja bym go jednak z tego powodu jakiego przedstawiłeś nie nazwała negatywną postacią.
Tylko dlaczego w takiej wizji byłaby to postać negatywna ? W drugim odcinku widzimy jego rozmowę z dzieckiem, rzekomo pozostawionym przez rodziców na pustyni w Westworld, ale chyba większość widzów odbiera to jako postać jego syna, czy wnuka, którego host stworzył po jakiejś tragedii i to pchnęło go do szukania doskonałości w hostach.
To jak z ludźmi którzy trzymają w domu kilkadziesiąt kotów ( :) ), a zaniedbują własną rodziną. Opieka nad zwierzątami jest szlachetna, ale jednak człowiek > zwierzę.
Podobnie jeśli Ford chce uwolnić hosty kosztem ludzi, no to jest postacią negatywną względem ludzi
Tylko hosty same w sobie nie są postaciami negatywnymi, to one są wykorzystywane seksualnie i zabijane przez ludzi dla rozrywki i Ford jest tu pomiędzy światami, z jednej gardzi tą komercją, z drugiej fascynuje go ten świat. PS dziś już wiemy, że to jego brat - że te hosty mają odbijać jego dzieciństwo w Kornwalii - o ile dobrze pamiętam i to takie emocjonalne cofnięcie się do przeszłości, które dał mu zmarły przyjaciel Arnold.
Takie przymiotniki jak dobry czy zły zostały stworzone dla ludzi. Hosty nie są ani pozytywne ani negatywne - są neutralne. Tak samo np. jakiś lew zaatakuje człowieka gdzieś w Afryce to nie dlatego, że jest mastermindem zbrodni. To po prostu instynkt.
Tym bardziej, że serial, jak się wydaje, zmierza bardziej w kierunku science niż fiction. Hosty choć inteligentne nie buntują się same z siebie (chyba :) ). Ktoś nimi steruje.
I jeśli to Ford chce je zbuntować, a ucierpią na tym ludzie to jest postacią negatywną. ALE: coś wydaje mi się to za proste, ten serial tyle razy robił mnie w konia, że nie będę się upierać przy swojej opinii... jeszcze :)
To jest niedopowiedziane, czy w hostach rodzi się świadomość i maszyny mogą wyjść po za program, czy to ludzie sterują intrygą. Ostatnie odcinki sugerują, że to ludzie i toczy się ostra gra o Westworld.
Według mnie to Bernard jest postacią negatywną. Nakierował on Dolores na broń, i w dodatku pewnie tylko on i prawdopodobnie Ford wiedzą, co się wkrótce stanie w parku.
Bernard też może nie być do końca taką negatywną postacią, że ma czysto jakieś złe i negatywne intencje. Według mnie te jego tajemnicze rozmowy z Dolores i nakierowanie ją na broń, to takie jego tajne badania i eksperyment. Zaintrygowany i zafascynowany jest zmianami jakie nastąpiły u Dolores i jak to naukowiec, poddaje to właśnie badaniu.
u mnie to jest od 52:55
Po tym jak tych dwóch chirurgów (?) usypia Murzynkę i zabierają ją z powrotem na salę.
A nie uważacie, że Bernard to host? Bardzo dziwnie, "robotycznie" się porusza, a na samym początku z wielką łatwością odczytywał mimikę i nastroje Theresy (mikroekspresje). Ma sporo androidycznych cech, jak na człowieka. Może stworzył go Ford?
Właśnie zastanawia mnie ta scena z rodziną. Bernard tak po prostu nie widział Forda? Możliwe że Ford zatrzymał czas, a to może świadczyć, że Bernard jest androidem.
W scenie w domku Bernard nie zauważył Forda, ponieważ na początku ten stał za drzwiami (z tego, co pamiętam). Pytanie - kto był piątym hostem (wykryto u pięciu nieprawidłowości i, jak się później okazało, wszyscy byli w domku). Pies? Nie sądzę. Czyżby Ford? Bernard przyszedł później więc jego kandydatura odpada.
Też zwróciłam uwagę, że liczby się nie zgadzają choć wytłumaczyłam to sobie psem. Może faktycznie o zwierzę chodziło, bo jakby nie było to jednak sztuczne.
Czy to Twoja opinia, czy może gdzieś znalazłeś jakieś teorie fanów? (jestem ciekawa czy jest więcej argumentów za tym, że Berni to host). Argument przeciw jest taki, że miał syna, który był w szpitalu (całkiem nowoczesnym, więc nie mógł to być Westworld). Albo te wspomnienia o synu mu jedynie zaszczepiono. Jak uważacie?
A czy czasem to, że przygotowuje świetny scenariusz nie miało dotyczyć wprowadzenia różnych religii? Tak wywnioskowałem przynajmniej po krzyżu ; )
Moja ostatnia teoria jest taka, że Ford i Arnold to ta sama osoba. Z resztą się zgadzam.
W ogóle ten Ford to przekozak, jak on wszystkich załatwia bez choćby kiwnięcia palcem. Tak jak w tej scenie, gdy zadowolona Theresa przyszła do niego i powiedziała, że będzie miał kontrolę, a on ją tylko wyśmiał mówiąc, że już u niego byli. Albo jak Facet w czerni chciał rozciąć go nożem, a Teddy go powstrzymał, mina Forda jakby chciał powiedzieć: "Człowieku, z czym do ludzi, porywasz się z motyką na słońce".
na pewno to tajemnicza postać - rolę przydzielono jednemu z najwybitniejszych aktorów właśnie po to, żeby widz do końca go nie przejrzał.
Odniosłam właśnie wrażenie przeciwne: to Arnold pragnął dać maszynom świadomość, Ford konsekwentnie trzyma je pod butem, choć zgrywa dobrego stwórcę. Ewidentnie widać to w jego interakcjach bezpośrednich z robotami: on nie chce, żeby rozwijały się same, to on je modyfikuje, zmienia według własnego upodobania. Sposób, w jaki traktuje Bernarda doskonale pokazuje, że absolutnie świadome maszyny nie są mu miłą wizją, on chce je nadal mieć pod kontrolą - modyfikuje świadomość Bernarda, jak mu się podoba. Maeve? Mógł jej pozostawić ból, mogli zmodyfikować jej scenariusz, wykorzystując jej zmianę, i goście mieliby np zemstę na mordercy córki osadniczki (ofc zamiast MIB-a dorobiono by odpowiedniemu hostowi gębę), a on zamiast tego odebrał jej świadomość i ból, który CHCIAŁA zachować. I koronny przykład: Dolores. Ta krótka rozmowa z nią to najlepszy przykład tego, że Ford nie jest dobrodusznym bogiem, który chce im dać wolną wolę. Gdy Dolores pyta go, czy są przyjaciółmi, słyszy coś, co jest chyba najgorszą rzeczą, jaką można usłyszeć od swego stwórcy. W połączeniu z krótką sceną, w której Ford krzyczy na pracownika za okrywanie hosta ręcznikiem, pokazuje to, że Ford mimo wszystko do hostów ma stosunek przedmiotowy. Chce być ich bogiem, chce oglądać nowe historie, ale nie traktuje swoich robotów z większym szacunkiem niż gracz w The Sims rodzinę, którą gra. Ford na pewno szykuje coś dużego i nie chce, aby zarząd mu w tym przeszkodził - ale czy to polega na uświadomieniu hostów? Nie sądzę. Po prawdzie, nie jestem przekonana, czy w ogóle ktoś w duecie Ford-Arnold był dobry. Dla mnie to dwie strony tej samej monety: Ford chce absolutnej kontroli nad pozornie świadomymi robotami, aby opowiadać swoje historie, z kolei Arnold nie rozumiał, czym park miał być i chciał nadać hostom świadomość, gdy zaczął wątpić w istnienie różnic pomiędzy hostami ludźmi, co jednak nie czyni go samo w sobie dobrą osobą. W labiryncie host może skrzywdzić człowieka, co stwarza zagrożenie również dla niewinnych.