Myślicie, że twórcy serialu puszczają do nas oko i niektórzy ludzie to roboty?
Może chodzi o to abyśmy i my, a nie tylko goście parku nie wiedzili kto jest kim?
Ja osobiście nie mogę się wyzbyć myśli, że mężczyna w czerni to robot. Zbyt często podkreśla swoje człowieczeństwo, a jednocześnie zachowuje się bardzo liniowo, niemal scenariuszowo, także gra Harrisa jest niejednoznaczna, bardzo oszczędna. Poza tym mężczyzna w czerni przypomina mi postać robota z wersji z 1973 roku, graną przez Yul Brynnera.
Myślałem podobnie do czasu kiedy jeden z pracowników mówi do przełożonego, że ten Gość zabija za dużo Gospodarzy. Czemu pracownicy mieliby nie wiedzieć że to robot? No niby możliwe ale to chyba za duża intryga :)
Umysł też mi podpowiada, że to niemożliwe, bo to człowieczeństwo mężczyzny w czerni jest podkreślane ciągle właśnie przez takie sytuacje jak wymieniłeś. Dr Ford szykuje jednak coś nowego w parku w tajemnicy przed wszystkimi, ogólnie większość rzeczy robi w tajemnicy, także może i ten mężczyzna w czerni to coś (ktoś?) związanego z planami dr Forda.
Wydaje mi się też, że dr Ford może planować zrobienie kopii gości (lub coś związanego z tym pomysłem), którzy przybywają do parku. Chłopiec, który rozmawiał z dr Fordem mógł być (ale nie musiał) jego młodszą wersją. No a słowa, które mówił swoim pracownikom o tym, że ludzie nie chcą wiedzieć kim są, ale kim mogliby być, wskazują na podążanie właśnie w tym kierunku. Także mężczyzna w czerni i ten chłopiec rozmawiający z dr Fordem to właśnie może wskazówka do tego, że roboty będą miały coś w rodzaju świadomości gości.
Jestem ciekawy czy mój tok myślenia podąża w dobrym kierunku, czy dałem się zapędzić w maliny przez scenarzystów..