Mam teorię kim jest, mężczyzna w czerni to wspomniany w odcinku 3 Arnold, Ford mówi że zginął w parku na samym początku jego istnienia. A co jeśli nie zginął? podobnie gada do hostów, czegoś tam szuka i zna park praktycznie od początku. Co wy na to?
Też już gdzieś czytałam taką teorię. Ale... Po pierwsze, czy aby na pewno to on? Jest dżentelmenem, nie można go zastrzelić, czyli należy do gości. Po drugie, jakby nim był to by "ci na górze" o nim wiedzieli i z tego co pamiętam, to o nim wiedzą i tak mu pozwalają, żeby sobie robił, co chce? Po trzecie, to on szuka labiryntu i nie wiem dokąd on prowadzi, ale przynajmniej mi się tak wydaję, że to jest labirynt, który prowadzi do "tych na górze" i jest jednocześnie wyjściem. Chociaż jeśli za ro płaci, to chyba może wyjść? Kurcze, ciężko :) A jeśli byłby tym Arnoldem, to myślisz żeby siedział w tym od 30 lat, nie wychodząc z westworld? Szkoda, że nie było go w ostatnim odcinku, ponieważ jest to bardzo ciekawa postać.
raczej mało prawdopodobne jw. Faceta w Czerni ludzie z góry mają na podglądzie, co była pokazane w poprzednim odcinku. Arnold nie mógłby sobie wędrować po parku tyle lat nie zauważony. Możliwe, ze facet w czerni to ktoś kto np. znał Arnolda dlatego wie np. o labiryncie, ale to raczej na bank nie jest Arnold
Mylicie sie. Chociaz rowniez uwazam ze to nie Arnold, i mam inna teorie na ta postac, to gdyby nim byl, spokojnie nikt by go nie rozpoznal - poniewaz nikt go nie znal wczesniej, oczywiscie poza Hopkinsem. Przeciez Hopkins mowi do Bernarda , opowiada mu, ze mial kiedys wspolnika, ten zdziwiony pyta - miales wspolnika? Czyli nic o nim nie wiedzial. Zapewne inni rowniez nic o tym nie wiedza. Poprostu kadra przez te wszystkie lata sie wymienila. Pozostal Hopkins.
obejrzałam jeszcze raz rozmowę Bernarda z Fordem i Ford wyraźnie mówił, że pracował nad gospodarzami on z Arnoldem i zespołem inżynierów + mówi o partnerach biznesowych, którzy chcieli wymazać Arnolda z akt, a on - Ford sam przyznał, że nie protestował. Może i kadra się wymieniała, ale jeśli jakiś gość przebywałby tyle lat w parku ktoś by o tym wiedział, kazaliby go monitorować, no nie wiem, ale jakoś mi się nie wydaje, by facet w czerni był Arnoldem. Chociaż z drugiej strony jak Edek mówi o droidach, że jest nimi znudzony, że zna na pamięć ich zachowania, wie jak funkcjonują jak są zaprogramowani by to wszystko wyglądało na prawdziwe (rozmowa z tym latynosem, którego uratował ze stryczka, a potem wybił połowę jego miasteczka włączając to żonę) wydawał się rozgoryczony tym, że własnie roboty nie są kimś więcej i nie potrafią same o sobie na dłuższą metę decydować i wszystko jest przewidywalne... nie wiem Edek to najokrutniejsza i zarazem najciekawsza postać
Wymazali go z rejestrow, kadra sie zmienila i nikt poza Hopkinsem o nim nie wie. Proste. Ale., ja uwazem ze to nie Arnold. Czarny to zupelnie ktos inny.
A co jeśli opuścił park a potem wrócił. A sam labirynt, możliwe że go nie było "za czasów Arnolda".
możliwe, ale wydaje mi się, że Ford tak by tego nie zostawił, w sensie, że nie pozwoliłby Arnoldowi tak się błąkać po parku z wiedzą jaką posiada... nie wiem szczerze, nie wykluczam tego, bo jest wiele czynników, które by za tą teorią przemawiały, ale zobaczymy czy następny odcinek chociaż trochę uchyli rąbka tajemnicy co do postaci Edka :)
Dokładnie, na razie za wcześnie na takie wskazania choć w Grze o Tron wskazania na rodziców Jona padały już w pierwszych odcinak (wiem, to nie pomysł scenarzystów ale mogli się zainspirować sposobem budowania historii).