Najlepsza scena moim zdaniem: Ostatni odcinek, gdy Rachel uświadamia sobie że jest w pętli. Człowiek wtedy sam uświadamia sobie jak to męczące musiało być dla niej. Niemal tak jak pierwsze kilka odcinków tego bardzo wolno rozkręcającego się widowiska.
Wszystko sprowadza się do tego że finalnie mamy jedno wielkie Intro. Odcinki 9 i 10 zasługują na uwagę. Resztę można było upchnąć w 1,5 godziny jednego lub dwóch epizodów.
Ale jak ktoś bardzo kocha seriale :-) Jednak cały przedstawiony świat jak i ukazane historie nie były na tyle ciekawe by trzymać w napięciu 10 odcinków.
Skojarzenie z Ex-Machina (2015) Alexa Garlanda gdzie generalnie sprawa sprowadza się do tego samego, ale wszystko bardziej dynamicznie, precyzyjnie i w napięciu. No i tam historia zamknięta, daje do myślenia. Oczywiście tam nie było takiej rozmachu. Ale to już inny temat.
Westworld też swoje zalety ma. Ale bardziej 6/10 niż arcydzieło.