Po 4 odcinku 2 sezonu serial zaczyna mi się coraz bardziej podobać mimo że wcześniej wcale nie marudziłem , coraz bardziej czyli że z 10/10 wskoczyło na 11/10 xD powiem szczerze że po tym odcinku sezon 2 robi na mnie większe wrażenie niż sezon 1, czyli nic tylko pogratulować twórcą że trzymają poziom i oby tak do zapowiedzianego 3 sezonu a może jeszcze dalej ;)
Twórcom* bo liczba mnoga, pisownia twórcą w l. poj. w bierniku z kim z czym z twórcą:
M. kto twórca twórcy
D. kogo twórcy twórców
C. komu twórcy twórcom pogratulować komu -> twórcom, że trzymają poziom
B. kogo twórcę twórców
N. z kim z twórcą z twórcami
M. o kim o twórcy o twórcach
Mnie się ten odcinek tak średnio podobał. Nadal się to dobrze ogląda dzięki aktorom i efektom ale fabuła robi się do bólu przewidywalna. Grace okazuje się córką MiB, sam plottwist słaby strasznie chociaż ich sceny mogą być ciekawe. William próbował przedłużyć życie staremu Delosowi poprzez umieszczenie jego umysłu w ciele hosta, przewidywalne w kij ale zero wyjaśnienia jak miałoby to się niby udać. Jedyny plus, że się jednak nie udało. Fajna rozpierducha w spelunie. Czyli ta Glory czy Valley beyond jak mówi Dolores to pewnie jakiś storage daty z nagraniami gości.
Fakt, dość przewidywalny twist. Stawiam, że zbierali te dane, żeby później w realu podmieniać ludzi na hostów.
Chyba najsłabszy odcinek jeśli o akcję chodzi, nie było Meave i Dolores, poracha.
Snuł się powoli, przygotowując do wielkich rewelacji, które okazały się takie sobie. Przynajmniej mamy koniec zagadki : co Charlotta z ekipą chciała wykraść z parku. Stawiałem na coś zupełnie innego.
Potwierdziło się parę rzeczy, dryfowanie we wspomnieniach Bernarda, to że Logan zszedł i w jaki sposób, no i powrót Elsie!
Natomiast akcja z konfederados bawiącym się z nitrogliceryną była wciskana na siłę, mogła być o wiele krótsza.
Odcinek taki se.
Wcześniej? Wiedziałeś wcześniej o wskrzeszaniu starego Delosa ?
Bernard przecież to wytłumaczył pod koniec w rozmowie z Elsie.
Przecież oni chcą zdobyć Abernathyego a nie Delosa. A Abernathy jest bazą danych.
omg :) a czym jest baza danych? informacjami dotyczącymi procesu wskrzeszania starego Delosa, Abernathy działa tu tylko jako "pendrive". EJ no, Bernard wyraźnie o tym mówi.
ok :)
myślę że w Abernathym zapisane jest więcej istotniejszych rzeczy niż sam proces wskrzeszenia Delosa
Abernathy ma pewnie wszystkie dane
na podstawie obserwacji mogą mieć dane o wszystkich ważniakach świata a z udoskonaloną przez lata świadomością NPC-ów mają pewnie sposób na zapewnienie ludziom życia wiecznego ewent. jeśli chcieliby być mroczniejsi przejęcie świata przez podmianki :)
plus myślicie że czemu wybrali Abernathyego?? pierwszego hosta ze śladami świadomości?? on sam pewnie też jest kluczem
Zdecydowanie najlepszy odcinek drugiego sezonu! Mniej akcji, brak Dolores i Maeve, ale za to ile nowego materiału.
Po pierwsze: powrót Elsie - wiedziałem, że nie zginęła, jeśli na ekranie nie ma trupa, znaczy, że delikwent żyje. Wygląda na to, że będzie miała wpływ na to, co się stanie w parku, chociaż nie jestem pewien, czy na pewno wbrew woli Forda. Nie kazał Bernardowi jej zabić, a jak wiadomo, nie miał zbyt dużych oporów do tej pory przed masowym uśmiercaniem własnego personelu.
Po drugie: Bernard przypomniał sobie, że miał wydrukować moduł dla kogoś innego. Chyba już nie ma żadnych wątpliwości, że chodzi o Forda. Nie czytałem wszystkich komentarzy dotyczących czwartego odcinka, więc może się powtórzę, ale jestem pewien, że Ford nadal żyje (potwierdza to jego pojawianie się znienacka i zagadywanie do Williama) i zabił rękami Dolores swojego hosta (ale o tym zresztą mówiliśmy wszyscy po pierwszym sezonie). Drań jest geniuszem.
Po trzecie: świetnie pokazany rozwój Williama na przestrzeni lat poświęconych na wskrzeszanie Delosa. W ogóle wątek MIBa jest fantastycznie rozwinięty, cała akcja w miasteczku Lawrence'a z Konfederados pokazuje Williama z nieco innej strony - dopóki gra była "udawana" i nie do końca na serio rozlew krwi nie robił na nim żadnego wrażenia, sam mordował bez wahania. Ale odkąd rozgrywka poszła dalej i stawka jest realna widać po nim pewien niepokój i wycofanie. Reaguje na wydarzenia, niejako ratując Lawrence'a. Niby zrobił to przez pragmatyzm - Lawrence był mu potrzebny, ale jednak przebłyski z przeszłości: samobójstwo żony w momencie, gdy kobieta niosła Lawrence'owi nitroglicerynę świadczą o tym, że jednak nawiązał jakąś ludzką relację z hostem. Jakby zrozumiał, że jeśli gra jest prawdziwa, to zarówno dla niego, jak i dla hostów. Więc jeśli Lawrence zginie, to tym razem na dobre.
Po czwarte: córka Williama z sąsiedniego parku. Nie zaskoczyło mnie to jakoś, ale jednak nie myślałem o takim zwrocie akcji gdy ją poznaliśmy w poprzednim odcinku.
Po piąte: nie bardzo rozumiem, co się stało, gdy córka MIBa uciekła z obozowiska. Indianin przykłada Stubbsowi nóż do gardła, a gdy odchodzi wokół nie ma nikogo. Gdzie się podziali zakładnicy?
PS: Do tej pory nie udawało mi się oglądać na czas, ale teraz już będę na forum na czas, by omawiać kolejne odcinki. Wróciłem. ;)
"Gdzie się podziali zakładnicy?"
Są tam cały czas.
https://images82.fotosik.pl/1072/96e82e7d352c3731.jpg
A ta scena w której żona Lawrence'a idzie do niego z kielichem, a William wspomina śmierć żony skojarzyła mi się ze sceną z Gwiezdnych Wojen, gdzie Darth Vader patrzył jak Imperator próbuje zabić jego syna, aż w końcu się nawrócił i go powstrzymał. Tak tutaj wyglądało to jak przejście starego Williama na dobrą stronę, a przynajmniej po raz pierwszy ujrzeliśmy jakiś jego dobry uczynek i to, że ma sumienie.
Najlepszy odcinek w tym sezonie, dobrze że Elsie jednak żyje "na obecną chwilę". Mam dylemat czy aby na pewno William to villain tej opowieści chyba jednak posiada tako takie człowieczeństwo. W tym sezonie tylko wątek MiB mnie interesuje, bo cele Dolores i Maeve są znane i nudne...
Meave teraz rusza do ShogunWorld więc będzie ciekawie. Villainem opowieści jest tu raczej Ford a William jej prawdziwym protagonistą.
Plusem przewidywalnych twistów jest to, że widać to, ze twórcy mają cay serial poukładany i zaplanowany i nie improwizują wszystko prowadzi do konkretnych celów. A że te rozwiązania fabularne są świetne to nie narzekam jeśli sam się przed emisją odcinka czegoś domyślę :)
Dobra, o ile za pierwszym sezonem nadążałem i mimo twistów i mindfu*ów jakoś mój umysł był w stanie to koniec końców wszystko poskładać tak w tym sezonie nie daję rady.
1. Czyli to Jim był szefem całej firmy? I sam wymyślił pewnie plan żeby przeprowadzić na nim badania. Oczywiście po jego "śmierci" William przejął władzę? Ale mimo to nikt jej nie prowadził bo sam spędził 99% życia w Westworldzie?
2. Może mi ktoś w skrócie wyjaśnić cały sens wątku Wyatta/Dolores? Zakładając, że Wyatt był zaprogramowany i czekał na uaktywnienie... samo zabicie Forda też musiało zostać napisane i zakodowane. Ale przez kogo? Sam Ford chciał się zabić i doprowadzić do tego masowego rozp..? Czy to jednak Arnold?
3. No i tak czysto teoretycznie jakim cudem udało się wprogramować w dziewczynkę Forda/Arnolda, który rozmawia z Williamem? Skąd wiadomo było, że będzie tam w tym momencie, o tej godzinie i czasie?
być może Ford żyje, stworzył swojego hosta, który zginął, to dla niego wcześniej Bernard wydrukował procesor...
Nie jestem aż takim fanem a serial oglądam po angielsku ale spróbuję napisać tak jak mnie się wydaje:
1) Jim był szefem firmy Delos i William namówił go do inwestycji w WW bo to przyszłość i sposób na zbieranie informacji o konsumentach. 25 lat temu Jim idzie na emeryturę i przekazuje Williamowi firmę (ep2x02 impreza z Dolores grającą na fortepianie) rozmawiają wtedy o projekcie, który ma go wyleczyć. W tym odcinku Jim mówi, że ten projekt został anulowany by przekazać kase na projekt, który wymyślił William i dowiadujemy się, że ten projekt to przeniesienie umysłu do ciała hosta. Nie wiemy kiedy dokładnie zmarł prawdziwy Jim ale raczej dawno temu bo testy Jima-hosta są za czasów młodego Williama więc sam Delos na pewno już wtedy nie żył. Czyli to William wpadł na ten pomysł i on prowadził firmę od przynajmniej 25 lat. Mówi też o tym w 1 odc do Lawrenca, że popełnił duży błąd, że próbował oszukać śmierć. Teraz wiadomo już o co z tym chodziło.
2) Ja zrozumiałam, że nie ma w ogóle takiej postaci jak Wyatt, to tylko wymyślona narracja, którą Arnold zauplodował Dolores by ta wykonała na nim egzekucję 34 lat temu oraz tą samą narrację Ford zauplaudował Teddyemu w połowie 1s by miał backstory. Widzimy flashbacki Teddyego, który opowiada jak zabijał cywilów z Wyattem ale pod koniec sezonu widzimy mirror tych scen tyle, że nie ma Wyatta tylko Dolores i egzekucję hostów oraz Arnolda. Więc albo mi tu coś umknęło albo po prostu nie ma Wyatta a raczej Dolores jest pół zabójczym Wyattem pół słodką córką P. Aberbatheygo. W 3 odc w rozmowie z Confederados mówi "call me Wyatt" więc albo jest świadoma, że miała tę narrację i chce nią podążać albo nie jest świadoma i robi to co Ford dla niej zaplanował. Ale to będzie ciekawe, bo ona nie wie, że narracją Teddyego było zabicie Wyatta więc albo Teddy podąży jedną narracją i będzie chciał ją zabić (dlatego skończy utopiony) albo wybierze narrację podążania i kochania Dolores (i też skończy w wodzie). Zobaczymy
3) Cóż scena z dziewczynką jest taka sama jak z robo-chłopcem młodym Fordem w 2x01 oraz 2x02 jak ci Amigo wszyscy strzelają sobie w głowę. Na reddicie piszą, że to jakiś kod Forda, który zaprogramował te hosty by robiły i mówiły to co im kazał w określonych warunkach np: przy spotkaniu z Williamem albo jeśli William zrobi to albo to w tym wypadku uratuje rodzinę Lawrenca i dziewczynka mówi "jeden dobry uczynek nie wymazuje innych złych". Naciągane jak guma od gaci ale ciekawszego wytłumaczenia nie znalazłam.
mi sie juz nie chce ogladac ii nawet nie wiem jak daleko jest to co twierdzilem sezon temu ... ale wlasnie w temacie Wyatta dalej twierdze ze caly internet zle utrzymuje ze Dolores to Wyatt .. i tak czytam czasem fora dzis wyszla jakas technologia do przenoszenia swiadomosci czlowieka do hosta iii wlasnie o tym pisalem rok temu .. to wlasnie to co chcieli wyniesc z firmy tooo wlasnie to co opanowal FOrd ii Ford okaze sie tym nadchodzacym Wyettem pod koniec tego sezonu ( Host ktory drukowal sie w jego chatce !!! ) a calosc to tylko pozorne rozstawianie szachow w serialu , takie zapychacze .. zobaczymyy ale podtrzymuje to ze Dolores to nie WYATT !! .. no i penwie bedzie konfrontacja MiB z Wyattem
Jestem pewien, że Ford żyje i nie zaprogramował hostów, by załączały się w obecności Williama, tylko obserwuje wszystko ze swojej kryjówki i reaguje, gdy tylko chce mu coś powiedzieć, albo powstrzymać przed czymś (samobójstwa ludzi El Lazo). Ford jest geniuszem i upiekł kilka pieczeni na jednym ogniu - pozbył się nieprzychylnego kierownictwa, wiedząc, że nie przybędzie ekipa ratunkowa, uwolnił Dolores, włączając jej od dawna przygotowywaną narrację z morderczym Wyattem i jednocześnie spełniając życzenie Williama o odnalezieniu Labiryntu i urealnieniu stawki gry, oraz zdobycie kontroli nad projektem wszczepiania mózgów ludzi do ciał hostów. Teraz trzyma łapę na wszystkim i ma całkowitą kontrolę, a w dodatku nikt mu nie zagraża, bo pozbył się większości wrogów, a ci, którzy zostali nie będą polować na niego, tylko na Wyatta.
Ta teoria ma tylko jeden problem... Anthony Hopkins definitywnie pożegnał się z Westworld po pierwszym sezonie, o czym mówił w wywiadzie słodząc ekipie, z którą pracował :)
to są geniusze Hopkins mógł to zrobić na ich polecenie robiąc serial niby bardziej nieprzewidywalny a już przecież wystąpił w 2 sezonie gdy były sceny 30 lat wcześniej użyczył głosu swojego więc teoretycznie już w nim wystąpił.
A Benedict Cumberbatch miesiąc przed premierą Star Treka 2 powiedział w wywiadzie: "Nie gram Khana!". To tyle, ile chodzi o prawdomówność aktorów. Nie mogą powiedzieć prawdy, bo zdradzili by zwroty akcji.
Definitywnie pożegnał się z ekipą pierwszego sezonu, po czym przystąpił do pracy z ekipą drugiego :)
Właściciel czy główny akcjonariusz wcale nie musi być "szefem" firmy. Z sezonu 1 raczej można wywnioskować, że park ma powołany zarząd w którym Williama może nie być. Ale tak czy siak byłby traktowany ulgowo co nie oznacza, że jest on osobą decyzyjną.
Tylko, że właśnie w ogóle nie pamiętam (o ile były) jakichś wątków i powiązań między Jimem a Fordem/Arnoldem. To ta dwójka była ojcami WW. Po prostu nie bardzo ogarniam już kto za czym stał, kto rządził i za co był odpowiedzialny.
Kolejny nudny odcinek, w dodatku potwierdza moje obawy, że serial naśladuje "Lost", już na początku jak zobaczyłem ten rowerek stacjonarny, to takie miałem skojarzenia z podobną sceną z tamtego serialu.
Były ciekawe momenty, np. gdy Bernard mówi o tych dronach, że są nieszkodliwe, gdy się ich nie zaatakuje, a później przebitka, jak mordują cały personel. 3 odcinki wcześniej mieliśmy scenę z Charlotte, gdy Bernard "pierwszy raz" widzi te drony.
Dla mnie, ten odcinek był najmniej nudny z 2. sezonu. Przestawiona w nim historia Williama nie miała typowego dla Westworld piętna wymyślonej na siłę, aby doprowadzić scenariusz z punktu A do B. Działania Williama wynikały z charakteru tej postaci, motywacje były zrozumiałe. Duży plus i rzadkość w tym serialu. Dodatkowo fajnie było widać ile wnosi Ed Harris, w porównaniu do tego drugiego aktora, który gra młodego Williama. Sceny Delos vs młody/stary William bardzo wymowne. Przepraszam fanów Jimmiego Simpsona, ale w tym filmie ma tyle charyzmy, co przeciekający sedes. Nie sposób uwierzyć, że na starość stał się Edem Harrisem, zaciskanie ust to za mało :)
Brak Dolores i Meave to też plusy tego odcinka. Scenarzyści mają pomysł na finał z Dolores (jej wiedza na temat sekretów firmy, podsłuchana od Williama), ale ewidentnie nie wiedzą co począć z jedną i drugą panią do czasu finału. Więc w przypadku obu pań androidów mamy powtórzenia. Dolores wciąż pętli się wokół wybijania na niepodległość - w retrospekcjach i teraźniejszości - oraz zalicza mniej lub bardziej idiotyczne questy, na czele z obroną fortu. Meave ze swoimi supermocami łazi po krzakach i zmaga się z - co za niespodzianka! - retrospektywną traumą wymalowanego Indianina.
"Brak Dolores i Meave to też plusy tego odcinka"
Ja posunę się krok dalej, dla mnie wątek Dolores w tym sezonie to kompletna porażka. Tylko jeździ i zabija, oraz wypowiada jakieś debilne kwestie np. "Córka ranczera widzi w was piękno, ale Wyatt widzi szpetotę". O wiele bardziej interesują mnie te retrospekcje, nie było ich w 1 i 3 odcinku przez co były one bardzo nudne. Im mniej akcji w tym serialu, tym lepiej. To nie za akcję polubiłem ten serial, a za jego tajemniczość, intrygi, zagadki. Strzelanki i rzeź między ludźmi a hostami mnie nie interesuje.
Zgadzam się, te retrospekcje Dolores, w których były po prostu pokazane fragmenty zewnętrznego świata - były ciekawe i niosły powiew świeżości. Mogliby pokazać tego więcej: jak zdaniem twórców serialu może wyglądać Ziemia przyszłości. To co pokazano do tej pory, nie wskazuje na katastrofę czy dystopię (co ma sens, inaczej trudno mówić o finansowaniu tak wyrafinowanych badań, funkcjonowaniu biznesu high tech).
Natomiast kolejnym rozmowom z Arnoldem wciąż na ten sam temat i głosom w głowie mówię zdecydowane "nie!" :)
Odcinek genialny! :) Sceny z Harrisem to niesamowita bajka. Niesamowite jest to jak on reaguje jak jeden z hostów opowiada mu o swoim życiu a ten jest w pewnej konsternacji. Bo przecież wie, że to host i sytuacja zakrawa na absurd to jednak czyjeś problemy życiowe :D
Klimat tej w której strzela i ratuje rodzinę (w deszczu) miażdży :)
Podoba mi się też, że wprowadzili nowy element "tworzenie czegoś innego niż hostów" Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :)