Bo miało się zakończyć w 1 sezonie a od początku Got był rozplanowany na więcej niż 5 sezonów, moim zdaniem kiepskie porównanie. Jedyne co te seriale łączy to HBO. Co do Gota, serial bardzo dobry ale tony absurdów w każdym odcinku (coś wiem bo cały S6 wypisywał je po premierze każdego odcinka na bieżąco ;)).

Nie oceniam sześciu sezonów Got. Oceniam ten ostatni i dla jest o wiele lepszy od pierwszego sezonu Westworld. Nie mówię że jest zły, bo jest bardzo dobry i wciągający ale jednak GoT bardziej mnie kupił (ostatni sezon) i finał w GoT (ostatni odcinek) był o wiele lepszy niż finał w Westworld. Jak wyżej wspominałem Westworld, Stranger Things, Got i The Crown to zdecydowanie seriale sezonu no może Mr. Robot może się jeszcze wkręcić. Ale z tej piątki to nie Westworld wygra prestiżowe nagrody. Wiadomo Złote Globy czy Emmy to tylko komercja ale jednak.

Co do ostatniego sezonu Got vs ten sezon WW, trzeba na to spojrzeć że w Got z bohaterami jest się bardziej zapoznanymi, nawet z licznymi wadami (przynajmniej mi) lepiej się Gota ogląda bo lubi się niektórych bohaterów i chce się śledzić ich historię. W WW jest jak w pierwszym sezonie Got, na połowę postaci ma się wywalone.

Got od początku był rozplanowany na 5 sezonów?!

Yyyyy, skoro w ogóle zaplanowali robić Gota to chyba planowali więcej niż 5 sezonów z góry (zakończ tą historię w mniej)? Raczej od początku liczyli na sukces i wiedzieli że tego będzie więcej w WW tej pewności nie było.

Gra o Tron zabrnęła w jakieś absurdy i efekciarstwo, to się stało wyjątkowo głupie - ale dopiero po kilku latach. Na początku była genialnym serialem, pierwszy sezon był rewelacyjny. To samo z inną superprodukcją, jaką był Lost. Oba te seriale miały to, czego nie ma Westworld, czyli wiele, bardzo wiele ciekawych postaci.

W Grze o Tron już pierwszy odcinek wprowadza kilkunastu bohaterów, ale nie w sposób przytłaczający, a bardzo przystępny, czytelny. Później stopniowo pojawiają się kolejni i stopniowo poznajemy ich motywacje.

Lost już w ogóle był pod tym względem wyjątkowy: każdy odcinek był ukazywany z punktu widzenia innego bohatera, na dwóch płaszczyznach: "teraźniejszość" była przerywana flashbackami. Stopniowo tych bohaterów odkrywamy, poznajemy ich tajemnice (ktoś kto obejrzał Lost, nie był zaskoczony, że MiB=Billy, tam coś takiego to była normalka). Serial rzeczywiście przez wiele odcinków trzymał w napięciu, każdy odcinek rozpoczynał się mocnym akcentem i kończył się cliffhangerem. Zwroty akcji były naprawdę gwałtowne i zaskakujące. Ostatnie 2 sezony zepsuły dobre wrażenie.

A co mamy w Westworld? Jakie postacie? No jest Ford, świetnie zagrany - ale tego się wszyscy spodziewali przed pierwszym odcinkiem, skoro zatrudniono aktora tego formatu. Cholernie brakuje właśnie KOGOŚ, kto przyciągałby uwagę. Hosty są zupełnie bezbarwne, nijakie, może poza El Lazo. Brakuje wartościowych postaci drugoplanowych, Elsie była fajna, ale pojawiła się na krótko. Wyobraźcie sobie, gdyby w Grze o Tron wszyscy byli jak Jon i Dany, a nie byłoby Ramsaya, Theona, Cersei i kilkudziesięciu postaci, które pojawiły się tylko w jednym lub kilku odcinkach, w tym również w ostatnim sezonie.

Scenariusz WW był bardzo przewidywalny, 2 główne "niespodzianki" miały być związane z tożsamością 2 bohaterów, większość fanów to przewidziała, ale i tak zakończenie 7 odcinka było genialne. Skoro serial był od początku zaplanowany jako sukces komercyjny, obawiałem się, że to będzie jakaś pusta bańka, a tu mamy zaskakująco sporo filozofii, pytań o naturę ludzką, nawiązań różnych wierzeń, mitologii (nawet indiańskiej), ale i do literatury klasycznej, a nawet XX-wiecznej kultury. Całkiem inteligentny, bardzo dobrze zrealizowany serial, ale nie mogę powiedzieć, że jakiś niesamowity, rewolucyjny, najlepszy jaki widziałem.

Wiesz serial ma przyciągnąć widza. Westworld może dla wielu okazać się zbyt skomplikowany. Za bardzo chaotyczny. Każdy odcinek powinno się obejrzeć dwa razy i dobrze zastanowić się nad nim. Ten serial jest inny niż reszta. GoT mnie wciągnął od samego początku a tu przez pierwsze odcinki nudziłem się. Dopiero od 6-7 odcinka się wciągnąłem na Maxa. Ile razy u przeciętnego widza oglądając Westworld padło pytanie "Ale o co chodzi?" jest ciężki w odbiorze.

Doktor Ford to najlepsza postać w tym serialu. Postać moim zdaniem pisana z myślą o Hopkinsie po jego troszkę podobnych rolach np. w "Słabym punkcie"