Jestem świeżo po seansie 1 sezonu, po przeczytaniu wielu komentarzy oraz obejrzeniu wielu wyjaśnień serialu.

I jetem zła. Zła, bo bardzo lubie taką tematykę i baaaardzo podobał mi się sam pomysł serialu oraz to, że ludzie powszechnie się nim zachwycają, więc musi być dobra prawda?

Otóż nie. Jest znośny, ale nie jest odkrywczy, nie wciąga, dłuży się, jest nie logiczny !! Wątku z Maeve po prostu nienawidzę za brak logiki! Oszaleć można było jak dwaj LUDZIE robili co ona im każe ( to oni byli u władzy nie ona!!) A oni z nią współpracowali jak, gdyby nigdy nic. Oczywiście jak 2 hostów z nią latało po bazie i zabijało ludzi, to przecież w innych częściach budynku nikt o tym nie wiedział, a no i super ekipa antyterrorystyów/hostów okazała się frajerami, którzy nie potrafią celnie strzelać! W Westworld hości giną od jednego strzała z rewolweru, a tu cały karabin maszynowej sobie z nimi nie radzi.

Serio, nie spodziewaliście się, że któraś z głównych postaci będzie hostem? Co prawda z początku obstawiałam kochankę Bernarda, no ale to przecież było do przewidzenia. Tak samo jak Dolores, która okazała się Wayattem. W ogóle masa nieścisłości Dolores, Teddy i reszta odchodzą od swoich codziennych narracji i nikt nie reaguje? Nikt tego nie widzi? Przecież w tym parku są setki kamer.

A w ogóle już najbardziej rozczarowywujące jest to, że wszystkim sterował Ford, bo tak naprawde nie daje nam to żadnej ciekawe intrygi, ot po prostu wszyscy poruszają się jak jego kukiełki, nawet jak wydaje się, że roboty już same podejmują decyzje to jednak okazuje się, że nie, że znowu to był tylko kolejny plan Forda.

Dolores, która 10 tysięcy razy dochodzi do tego kim jest. Dziiiz. Nuda, nuda, nuda. Mogło być tak fajnie :( A tu wyszła jakaś grafomania. Szkoda, przerost formy nad treścią, grubo. Skąd te zachwyty? Może z żalu za zmarnowanym potencjałem...