Westworld
powrót do forum 3 sezonu

Odnoszę wrażenie,że 3 sezon nie ma już nic wspólnego z poprzednimi poza znajomymi postaciami. Fabuła całkowicie opuściła Park i robi się z tego jakiś futurystyczna produkcja.

Jak narazie ciężko ocenić czy to dobry kierunek, ale zastanawiam się jak podoba się odświeżona nowa wersja "Westworld".

ocenił(a) serial na 8
Gommora

Bernard pod koniec odcinka wynajmuje łódź i mają płynąc do Westworld - więc może jakoś połączą te światy, będzie kolejny park rozrywki po Samurajach i fabuła się zazębi.

Gommora

Chociaż rozumiem sens pierwszego zdania, to kluczem są tu nie tylko postacie.
Przeniesienie wydarzeń od innej rzeczywistości - diametralnie różnej od parku, na pewno wprowadza bardzo dużą zmianę, która prawdopodobnie u każdego widza wywoła albo mniejsze albo większe wątpliwości. Już zresztą (i słusznie) pojawiają się pytania, czy jest to dobra zmiana, tudzież czy ta zmiana, aby nie za bardzo burzy odbiór tego serialu i trochę nie niszczy tego super fajnego klimatu, który twórcom z powodzeniem udało się stworzyć na przestrzeni poprzednich odcinków.

Sam mam co do tego pewne wątpliwości, jednakże od pierwszych scen tego nowego sezonu zdałem sobie sprawę, że tak bardzo lubię ten serial, że nie to, że muszę, ale po prostu z przyjemnością chcę dać szansę tej nowej odsłonie i zaufać Lisie Joy i Nolanowi. Myślę bowiem, że najważniejsze są tu nie tylko te znajome postacie, które jak przede wszystkim Dolores, w pierwszym odcinku wypadła świetnie! ale i inne spoiwa na pierwszy rzut oka można nie tak widoczne, ale jednak odczuwalne. Tu rada nadzorcza, tu osoby, które były goścmi w parku, tu wiadomości w masakrze w Delos, czy też - jakkolwiek nowe, jak system Rehoboam, który co można powoli doniemywać, jest kolejnym poziomem w całej tej układance.

Ten nagły przeskok z bardzo intensywnych pod koniec wydarzeń w miasteczku, do futurystycznej rzeczywistości. Nie da się ukryć, że może to wystawić widza na próbę.
Ale wiesz, zobaczymy jak dalej potoczą się te wydarzenia.
Nie wiem, jak Ty, ale ja czuję potrzebę zobaczenia wspólnie naszych starych dobrych znajomych. Bo na razie Dolores sobie, Charlotte sobie, Bernard nie inaczej, Maeve gdzieś w innych w ogóle realniach, o innych póki co ani słowem, a niewątpliwie jedną z sił Westworld były wszelkie interakcje między nimi. Jeśli nie daj Boże wydarzenia z każdą z tych postaci miałyby się teraz toczyć osobno, to nasuwa mi się serial "Sense8". Początkowo osobno poznawało się w nim kolejnych bohaterów, co nie ukrywam z początku mnie nie zbyt wciągało. Ale gdy ich losy zaczęły się przeplatać i razem uczestiniczyli w wydarzeniach, to serial stał się mega atrakcyjny.

Ech, no ciężko ocenić tylko po tym jednym odcinku.
Ale pokładajmy nadzieję w "naszych" twórcach, że nie stworzyli czegoś, co nas poważnie rozczaruje. Powiem nawet tak, że ja już się nastawiam na to, że po finałowym odcinku od razu zrobię maraton tego sezonu, aby bardziej włączyć go w całość, bo po jednym obejrzeniu, czuję że może być odczucie "oderwania", szczególnie jeśli futurystyczna rzeczywistość będzie bardzo dominować.

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Klimat jest już diametralnie inny, aż człowiek się zastanawia czy to na pewno ten sam serial. "Westworld" w założeniu był przecież westernem i ten charakter dzikiego zachodu przeplatany z nowoczesnym centrum zarządzania był bardzo fajny. To ogromny eksperyment wyciągać na pierwszy plan futurystyczną nowoczesność - bardzo odważnie. Mam wrażenie,że scenarzystom wystarczyło by pomysłów na przeciągnięcie fabuły jeszcze w Parku gdyby zwolnili tempo. Gdyby pociągnąć wątek Indian, Samurajów i rebelii hostów 3 sezon, który dostaliśmy mógłby być 10-tym i człowiek łatwiej by to przyswoił.

Mam poważny problem z postacią Aarona Paula - jest zupełnym schematem,który kino/telewizja przerabiały wiele razy i jako nowy partner dla Dolores wydaje się mało... charyzmatyczny? Teddy był bardzo pasywny, William - agresywny i przerysowany a On...? Ciekawi mnie jak ta postać się rozwinie i o co do cholery chodzi ze sceną po napisach? Whaaaat?

Gommora

Zacznę od postaci Caleba (Aarona) i przyznam otwarcie, że o ile początkowo nie myślałem o nim w ten sposób, to chyba masz rację charakteryzując go, jako - piszesz "mało charyzmatycznego", a można by nawet powiedzieć, że trochę nijakiego (choć to może tylko pierwsze odczucie takie, zbyt pochopne, bo na pewno nie poznaliśmy go jeszcze aż tak bardzo). Ale może to póki co wynika w znacznej mierze z tego, że na takim jego etapie życia został przedstawiony - będąc w trakcie terapii to bolensych przejściach i teraz po poznaniu Dolores wstąpi w niego nowe życie i cel, którego zdaje się większego nie mieć na razie.
Swoją drogą fajna scena, gdy ze swoim kolegą z pracy - robotem, siedzieli wysoko i dumali... Podobnie zresztą podoba mi się forma jego terapii i ten sztuczny-inteligentny głos płynący wprost do ucha. I choć żywej osoby - przyjaciela może to nie zastąpić, to myślę, że jest w tym coś, co w jakiejś przyszłości może zagościć w naszych świecie, podobnie jak i główny element z filmu "Ona".

Wracając do Caleba, na ten moment jego zaletą jest to, że nie denerwuje sobą, a to wbrew pozorom istotna cecha. Tym samym u mnie ma drzwi otwarte to bliższego poznania i oby był dobry dla Dolores. Dbał o nią, pracował na ich utrzymanie, był super ojcem, robił zakupy, wynosił śmieci, dbał o dzieci i że się oboje ładnie zestarzeją w swoim towarzystwie :)
Aczkolwiek mówiąc poważnie, to trochę trzymam się sceny, gdy Dolores mówiła Teddemu, że widziała przeszłość, wie, jaka jest teraźniejszość oraz widziała, jaka będzie przyszłość i jak to wszystko się skończy (ona z nim na końcu). Taka wizja stanowi balsam na moje serce i oczekiwania. Tym samym liczę, że Teddego jeszcze ujrzymy, a z Calebem jej związek (jeśli ich znajomość w owy się przerodzi), będzie może tylko pewnym przystankiem i pewnie też kolejnym etapem w rozwoju Dolores.
Ale czy tak będzie, to znając siebie mogę powiedzieć, że z reguły trafiam kulą w płot z podobnymi teoriami i wiedz, że pisząc niniejszy komentarz wykrzaczam poza strefę komfortu - biernego widza, który rzadko próbuje coś odgadnąć, a nawiększą przyjemność czerpie z bycia zaskakiwanym przez scenarzystę.
Podobnie więc rzecz się ma z intrygującą sceną z Maeve.

Jak mowa o pewnym spowolnieniu, to gdyby zwolnili tempo i rozciągnęli wydarzenia, to z kolei nie zdziwiło by, jakby się pojawiły głosy, jak przy "LOST". Że można było krócej, że można było skończyć wcześniej, że wystarczyły by góra 3 sezony a nie 6, itd. itd. ... choć nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu i mam nadzieję, że Westworld doczeka się przynajmniej jeszcze 4 sezonu (chociaż nie ukrywam zmartwiło, że trzeci ma już mniej odcinków, a to z reguły nie wróży najlepiej).

Wiesz, pozwól na pewną refleksję; że w pierwszej chwili podczas pierwszych scen obecnego sezonu i wrzucenia nas w nową rzeczywistość, jakże zgoła odmienną od pięknych przestrzeni i klimatu dziekiego zachodu, pomyślałem, że twórcy dość odważnie sobie poczynają z widzem. Ale z drugiej strony trzeba im przyznać, że kontakt w nowoczesnym światem dali nam przedsmak już w 2 odcinku poprzedniego sezonu. Owszem, to była przeszłość - czasy, gdy Arnold budował swój dom, gdy przygotowywali się so uruchomienia miasteczka, gdy Logan rozważał swoją inwestycję, ale widzieliśmy jednak Dolores w scenerii pnących się wysoko budynków ze szkła i nowoczesnej technologii.
Owe sceny po pewnym czasie mogły umknąć z pamięci, szczególnie jeśli po finale sprzed prawie dwóch lat, nie powracało się do serialu i teraz bez powtórzenia przystępuje się do 3 sezonu.
Wspominałem już o tym w inny temacie, że przez ostatni tydzień (będzie już prawie dwa) dwukrotnie obejrzałem poprzednie sezony i za tym drugim razem nie potrafiłem ukryć pewnego zdziwienia i zachwytu, a mianowicie, że twórcom udało się osiągnąć pewien efekt na widzu. Bo czułem się bowiem trochę, jak niektóre hosty mniej lub bardziej zdezorientowane i przy niektórych scenach aż nie chciało mi się wierzyć, że chociaż kilka dni temu widziałem dane wydarzena (będąc w miarę skupiony na oglądaniu), to przy ponownym oglądaniu miałem wrażenie, jakbym pewnych scen zupełnie nie widział (oczywiście najprostszym wyjaśnieniem może być, że wcześniej nie obejrzałem aż tak uważnie; niemniej po części zasługę przypisuję twórcom i temu, jak niesamowicie prowadzili wszystkie wydarzenia i przeplatali linie czasowe). Piszę o tym także i dlatego, że jeśli ktoś widział Westworld raz lub dwa, a nawet i po raz trzeci, to mimo to za kolejnym razem ten serial ciągle potrafi zachwycić, momentami nawet tak, jakby się go oglądało po raz pierwszy.
(przepraszam za te osobiste odczucia i mam nadzieję, że choć nie odnoszą się one bezpośrednio do omawianych wydarzeń, to nie zanudziły Cię aż tak bardzo). pozdrawiam

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Zaskoczyło mnie w jednym z artykułów o serialu stwierdzenie, że jest to produkcja "dla fanów zagadek i Aarona Paula". Rozumiem,że można lubić Breaking Bad, ale... jest aż tylu fanów Aarona Paula? Jego postać jest złożona z wielu klisz - przyjaźń z robotem? Chociażby Hugh Jackman w "Gigantach ze stali". Gadanie ze sztuczną inteligencją w formie terapii? Joaquin Phoenix w "Ona". Twardziel, żołnierz z po-wojenną traumą niemogący się odnaleźć w społeczeństwie bez pomysłu na życie i kasy? Milion filmów.
Nie jest irytujący,ale jeśli ma być wiodącą postacią trzeciego sezonu to słabo. So far




Wracając do Caleba, na ten moment jego zaletą jest to, że nie denerwuje sobą, a to wbrew
Aczkolwiek mówiąc poważnie, to trochę trzymam się sceny, gdy Dolores mówiła Teddemu, że widziała przeszłość, wie, jaka jest teraźniejszość oraz widziała, jaka będzie przyszłość i jak to wszystko się skończy (ona z nim na końcu). Taka wizja stanowi balsam na moje serce i oczekiwania. Tym samym liczę, że Teddego jeszcze ujrzymy, a z Calebem jej związek (jeśli ich znajomość w owy się przerodzi), będzie może tylko pewnym przystankiem i pewnie też kolejnym etapem w rozwoju Dolores.
Ale czy tak będzie, to znając siebie mogę powiedzieć, że z reguły trafiam kulą w płot z podobnymi teoriami i wiedz, że pisząc niniejszy komentarz wykrzaczam poza strefę komfortu - biernego widza, który rzadko próbuje coś odgadnąć, a nawiększą przyjemność czerpie z bycia zaskakiwanym przez scenarzystę.
Podobnie więc rzecz się ma z intrygującą sceną z Maeve.

Jak mowa o pewnym spowolnieniu, to gdyby zwolnili tempo i rozciągnęli wydarzenia, to z kolei nie zdziwiło by, jakby się pojawiły głosy, jak przy "LOST". Że można było krócej, że można było skończyć wcześniej, że wystarczyły by góra 3 sezony a nie 6, itd. itd. ... choć nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu i mam nadzieję, że Westworld doczeka się przynajmniej jeszcze 4 sezonu (chociaż nie ukrywam zmartwiło, że trzeci ma już mniej odcinków, a to z reguły nie wróży najlepiej).

Wiesz, pozwól na pewną refleksję; że w pierwszej chwili podczas pierwszych scen obecnego sezonu i wrzucenia nas w nową rzeczywistość, jakże zgoła odmienną od pięknych przestrzeni i klimatu dziekiego zachodu, pomyślałem, że twórcy dość odważnie sobie poczynają z widzem. Ale z drugiej strony trzeba im przyznać, że kontakt w nowoczesnym światem dali nam przedsmak już w 2 odcinku poprzedniego sezonu. Owszem, to była przeszłość - czasy, gdy Arnold budował swój dom, gdy przygotowywali się so uruchomienia miasteczka, gdy Logan rozważał swoją inwestycję, ale widzieliśmy jednak Dolores w scenerii pnących się wysoko budynków ze szkła i nowoczesnej technologii.
Owe sceny po pewnym czasie mogły umknąć z pamięci, szczególnie jeśli po finale sprzed prawie dwóch lat, nie powracało się do serialu i teraz bez powtórzenia przystępuje się do 3 sezonu.
Wspominałem już o tym w inny temacie, że przez ostatni tydzień (będzie już prawie dwa) dwukrotnie obejrzałem poprzednie sezony i za tym drugim razem nie potrafiłem ukryć pewnego zdziwienia i zachwytu, a mianowicie, że twórcom udało się osiągnąć pewien efekt na widzu. Bo czułem się bowiem trochę, jak niektóre hosty mniej lub bardziej zdezorientowane i przy niektórych scenach aż nie chciało mi się wierzyć, że chociaż kilka dni temu widziałem dane wydarzena (będąc w miarę skupiony na oglądaniu), to przy ponownym oglądaniu miałem wrażenie, jakbym pewnych scen zupełnie nie widział (oczywiście najprostszym wyjaśnieniem może być, że wcześniej nie obejrzałem aż tak uważnie; niemniej po części zasługę przypisuję twórcom i temu, jak niesamowicie prowadzili wszystkie wydarzenia i przeplatali linie czasowe). Piszę o tym także i dlatego, że jeśli ktoś widział Westworld raz lub dwa, a nawet i po raz trzeci, to mimo to za kolejnym razem ten serial ciągle potrafi zachwycić, momentami nawet tak, jakby się go oglądało po raz pierwszy.
(przepraszam za te osobiste odczucia i mam nadzieję, że choć nie odnoszą się one bezpośrednio do omawianych wydarzeń, to nie zanudziły Cię aż tak bardzo). pozdrawiam

Gommora

To ja się cieszę, że nie oglądałem Breaking Bad, bo dzięki temu Aaron Paul "z niczym mi się nie kojarzy" :)
Przypuszczam, że osoby znające, czy wręcz lubiące wspomniany serial, mogą mieć mieszane odczucia, widząc teraz w Westworld tego aktora.
I wiesz, dobrze na ten moment charakteryzujesz jego postać. Bo trochę wbrew temu zacytowanemu zdaniu, którym nieco żartobliwie posłużyłem się na wstępie, grany przez niego Caleb poświadomie sprawia wrażenie typu postaci, którą już gdzieś się widziało wcześniej. I bynajmniej zaletą to nie jest, pomimo iż prawdopodobnie w miarę szybko człowiek się przyzwyczai do tego bohatera.

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Co do twistów zastanawiam się czy przypadkiem nie okażę się,że cała ta fabuła to zaplanowane działanie Forda, który świadomie wypuścił Hosty z Parku żeby opanowały świat rzeczywisty i zniszczyły rasę ludzką albo coś w tym rodzaju. Liczę na taki zwrot akcji bo Hopkins musi wrócić :)

Po drugie kminie dlaczego oficjalnie obwinia się Bernarda o masakrę w Delos ? Zdaję sobie sprawę, że nikt nie wie, że jest Hostem, ale przecież Charlotte Hale to Dolores... nie? Czy ja coś pominęłam? Przyznaję,że drugi sezon oglądałam bez należytej uwagi.

Gommora

Dlaczego obwinia się bernarda?
W ostatnim odcinku 2 sezonu przecież bernard zabija Dolores... Jako host staje po bardziej stronie ludzi niż po stronie hostów i Dolores. Dolores odbiera sentyment i łagodność Bernarda względem ludzi jako słabość ale i zagrożenie.
Następnie Bernard odbudowywuje Dolores, ale ona wszystko pamięta i jest mściwa, więc zabija Bernarda, a potem go odbudowywuje i mamy 3 sezon. Tylko własnie nie wiadomo czy ten Bernard to nasz stary Bernard z 2 sezonu, czy zupełnie nowy host stworzony od 0 przez Dolores na podstawie wspomnień.
Nie pamiętam czy Dolores wzięła tą czarną "kulkę" po zabiciu Bernarda czyli mózg hostów.

Tak więc już chyba wiesz dlaczego Bernarda się obwinia. To nie Bernarda się obwinia, bo nikt nie miałby na to dowodów. Dolores odtworzyła Bernarda tylko po to, aby był kozłem ofiarnym i cały świat myślał, że to on. W ten sposób ludzie skupią się na nim, a Dolores będzie sobie działać po cichu. Z punktu widzenia Dolores to bardzo dobre rozwiązanie i w sumie nie wiem czy on jednak nie jest jej potrzebny? Bo raczej ona doskonale zdaje sobie sprawę, że jest on dla niej sporym zagrożeniem. Albo jest lekkomyślna i lekceważy jego umiejętności. Jak na sztuczną inteligencję trochę słabe by to było - stworzyć hosta, który może ją powstrzymać

ocenił(a) serial na 8
arekss16

On odbudował Ją, ona odbudowała Jego - można się zakręcić. Z punktu widzenia fabuły Dolores będzie antagonistą a Bernard obrońcą rasy ludzkiej? Tym czego mi brakowało w 2 sezonie są motywacje bohaterów. Do czego dążą i jakie mają cele. W gruncie rzeczy wszystko kręci się wokół rywalizacji grupy A z grupą B, ale nie ma głębszego zamysłu - szczególnie u Dolores, Bernarda czy Maeve (Ona przynajmniej próbuje znaleźć córkę, chociaż sądzę, że z tego scenarzyści póki co zrezygnowali). Jeśli Caleb będzie kolejnym zakochaną ofiarą Dolores (po Williamie i Teddy'm,Ian'ie) to zrobi Nam się z tego serial o femme fatale sztucznej inteligencji.

ocenił(a) serial na 10
Gommora

W żadnym założeniu Westworld nie miał być westernem. Widać to po serialu, soundtracku, jak i wielu wywiadach udzielonych przez twórców

Gommora

Też tak sądziłem ale po 3 odcinku zmieniam zdanie.

ocenił(a) serial na 10
Gommora

Jak dla mnie futurystyczne Los Angeles wygląda świetnie, dawno nie było takiego "na czasie" portretu miasta przyszłości. Ten z Blade Runnera mocno się zestarzał i zaczął żyć własnym życiem. I po zepsutym sezonie drugim byłbym za tym, żeby do Westworlda wracać rzadko, albo wcale, bo obecnie to co poza nim jest ciekawsze

ocenił(a) serial na 8
Commediante

Wizualnie to wciąż perełka. Zgadzam się,że motyw Parku został wyeksploatowany i lepiej przenieść fabułę do miasta niż tworzyć niepotrzebne scenariusze jak ten z zaczerpnięty z wojny.
Natomiast po 3 odcinku muszę przyznać,że coś się nieznacznie ruszyło. Gdyby nie kwarantanna dawno dałabym spokój :)

Gommora

Jak ruszyło po trzecim, to co powiesz po czwartym? :D
spróbuję zgadnąć.... 
leniwie się przeciągnęłaś, otworzyłaś drugie oko, jeszcze nieco zaspana szeroko ziewnęłaś i stwierdziłaś "hmm, no chyba na dobre zaczęło żreć" ;)
nie czy tak? ;D

Gommora

A tak poważnie, super 4 odcinek i nareszcie jest też to, co bardzo mnie ucieszyło, że widzimy praktycznie wszystkich z obecnych bohaterów, bo jednak te poprzednie odcinki skupione bardzo indywidualnie.... co oczywiście z jednej strony miało sens, ale tworzyło tym samym jakby osobne opowieści i przez to klimat Westworld trochę się "rozmywał".

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Jestem już po 4 odcinku (oglądam na HBO GO - więc w kratkę) i rzeczywiście zaczęli pokazywać się znani bohaterowie co jest bardzo pozytywne szczególnie, że Ed Harris jest na dużo wyższym poziomie aktorskim i wydaje się być na przeciwległym biegunie do reszty obsady. Podoba mi się wątek z Vincentem Casselem, "podzielenie" Dolores i konflikt głównych postaci. Fabularnie to dalej cienki Bolek, ale może coś się ruszy.

ocenił(a) serial na 9
Gommora

Mam wrażenie, że emocje opuściły serial. Nie ma już postaci, które poruszają - to na tym opierał się najlepszy 1 sezon. Realizacyjnie jest ok. Bohaterka przekształciła się w terminatora. Ale co z tego? Oglądam film na chłodno, mając w pamięci "Heart shaped box" z 2 sezonu. Po za tym zaczęli bawić w Matrioszkę - rzeczywistość w rzeczywistości. Miał być świat futurystyczny, a nic z tego tu nie zostało.

ocenił(a) serial na 10
Wladzizna

Rzeczywiście klimat się zupełnie zmienił, serial trzyma ogolnie bardzo wysoki poziom jak na sci-fi. no i chyba jest to jedno z lepszych sci-fi widowisk jakie oglądałem ostatnimi laty. Ale faktycznie troche odbiegli od pierwszej serii. Aczkolwiek caly czas mowa jest o buncie maszyn, tylko mamy inny anturaż. Wydaje mi się , że serial już tylko dla zagorzałych fanów, lub osób lubiących kino akcji z domieszką futuryzmu.

Wladzizna

Jakim cudem niby to nie jest futurystyczny świat? Gdzie masz po ulicy biegające AI? Czy odbiega od klimatu 1 sezonu? Dziwne, żeby nie odbiegał skoro skończyła się sielanka, gdy hosty trzymają się swoich zaprogramowanych "torów".:) Jak dla mnie ten serial to mistrzostwo, chłonę każdą sekundę serialu, każdy szczegół, bo wszystko może mieć znaczenie. Bardzo dobrze opisane zepsucie ludzi, którzy wyeksploatowali planetę do cna. Brzmi dla mnie bardzo znajomo, trochę do tego dążymy. Motyw Roboam? Świetna sprawa. Ale wracając do zmian - Westworld nie miał być serialem westernowym. Od początku jest to historia o tym jak budzi się w hostach samoświadomość i jak prowadzi to do nieuniknionej konfrontacji i buntu. Nie ma się co dziwić, że nie spodobało im się to, co do tej pory z nimi robiono.

ocenił(a) serial na 9
lukasz_kurylowicz

No, nie, nie kupuję łzawej historyjki o ludziach, co to wyekploatowali matkę ziemię do cna itd. Tylko robocica może im przywrócić równowagę. To są motywy z mangi - tam to jest ok. Tym niemniej mój główny zarzut to brak bohaterów, z którymi można sympatyzować. Film jest wykoncypowany, a jednocześnie futurystyczna wizja dosyć oszczędna, mówiąc oględnie. 1 część to było wydarzenie, nawet intelektualne. Druga mocno sentymentalna. Przy 3 trudno jest mi powiedzieć o co chodzi, bo motywacje bohaterów stają się obojętne.

Wladzizna

"1 część to było wydarzenie, nawet intelektualne. Druga mocno sentymentalna. Przy 3 trudno jest mi powiedzieć o co chodzi, bo motywacje bohaterów stają się obojętne." Doskonałe podsumowanie, w pełni się zgadzam. Dodałabym że 1 część była oryginalna, 3 już bardzo oklepana.

ocenił(a) serial na 9
Gommora

O to wlasnie chodzi żeby nie klepać non stop tych samych tematów. Idealnym przykładem tego był np Spartacus. 1 sezon był na małą skalę - akcja działa się tylko w Domu treningowym Gladiatorów ale na końcu zostaje zorganizowany bunt i główne postaci wyrywają się z tamtąd. Drugi sezon to już większy rozmach Bo kumają się oni z innymi zbuntowanymi gladiatorami i robią z tego partyzantkę. Więc mamy bieganie po lasach , zasadzki na rzymian. Coś kompletnie innego od "stacjonarnej akcji z 1 wszego sezonu" zas 3ci sezon z podtytułem wojna potępionych pokazuje jak rebelia rozszeżyła się na całe imperium rzymskie i mamy pokazane wojny buntowników z rzymianami także skala rośnie jeszzcze bardziej i dalej ma nie wiele wspólnego ze skubaniem rzymianm po kostkach z drugiego sezonu. I to jest wlasnie piękne każdy sezon prezentuje nam nowe "ramy" w których dzieję się historia. W grach np mielismy tak w Gothicu gdzie pierwsza część działa się pod magiczną kopułą do której mozna było wejsc ale nie dało sie już wyjść. W drugiej części kopuła padała i otwierał się przed nami teren ogromnej wyspy. Zaś w częsci 3ciej bohater płynął na kontynet gdzie było epicentrum wojny z orkami i Akcja rozgrywała się juz nie na małym polu ograniczonym barierą ale na całym kontynencie. I to samo jest z WestWorld. Naprawdę chcielibyście po tym wszystkim co się wydarzyło żeby nie wiem został otworzony nowy Park i historia zatocczyła koło ?? Jeśli lubicie takie rzeczy to idealnym tutaj dla odmiany przykładem jest Dom z Papieru. Pierwsze 2 sezony to wspaniale pokazany skok na mennicę. Historia zamknięta ale zdecydowali się kręcic dalej i zamiast wlasnie pójśc opisywanym przeze mnie schematem czyli teraz pokazać jak całą ekipa jest np ścigana po tym co zrobiła. Twórcy po prostu zdecydowali że bohaterowie zorganizują teraz nowy skok tym razem na bank z rezerwami złota. I mamy odgrzewany kotlet. Ja osobiscie wole odważne ewolucje historii niż wałkowanie tego samego schematu.

Gommora

Chciałbym zwrócić uwagę na rzecz fundamentalną. Wydarzenia trzeciego sezonu są naturalną konsekwencją pierwszego i drugiego sezonu.

Co więcej, twórcy od początku zapowiadali pięć sezonów, a więc od początku mieli taką koncepcję fabularną. To nie efekt wyczerpania pomysłów. Raczej mam wrażenie, że w trzecim sezonie za bardzo przyspieszyli.Tak jak ostatni sezon Gry o Tron. Tylko tu jest jakby nowy level i trudno o złapanie kleju na wszystkie wątki. W sensie aby wciągały.

Klimat serialu oczywiście się zmienił. Jednak w każdym sezonie był inny. Pierwszy był w gruncie rzeczy bardzo sci-fi. Nieporozumieniem jest nazywać go westernem. W pierwszym sezonie dominuje skupianie się na problemach z robotami: błędach, uzyskiwaniu przez nie świadomości, zachowaniu wspomnień i chęci ucieczki na wolność. Kończy się rozpoczęciem ... buntu maszyn. Westernowy wątek to Williama.

Drugi sezon zrobił się znacznie inny od pierwszego, mało kwestii technicznych, dużo akcji. To był bardziej sezon przygodowo wojenny.
Trzeci sezon to zaś bardziej thriller osadzony w przyszłości.
Zarazem wydawało mi się, że każdy fan serialu jednak oczekiwał sukcesu w ucieczce Meave, jak i tego co będzie z Dolores na zewnątrz. To wydawała się naturalna kontynuacja.

To co mi się mniej podoba to fakt, że historia toczy się chyba 3 miesiące później. Jest ta wyrwa i nie wiemy co robiła w tym czasie Dolores. Jak poznawała strukturę nowego świata.

Wrotekiusz

Ona znała strukturę, bo przeczytała kilka "książek" jeszcze w Westworld. Moim zdaniem to dobry krok, bo nadał jej nieco tajemniczości, jej planom. No i kwestia kopii, to było do przewidzenia, ale jednak człowiek się momentami zastanawiał, czy nie wpakowała w nowe ciała innych pereł ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones