Pierwsza połowa sezonu a właściwie 4 odcinki były bardzo dobre. Fakt że linia czasowa jest popie*dzielona jak lato z radiem ale jakiegoś czytał książki, czyli ja, to będzie wiedział o co chodzi. Ostatnie 3 już dużo słabsze ale ds się obejrzeć. Serial na pewno lepszy od Mandalorianina.
Kwestia gustu, podobieństwa to tylko że jest samotny wojownik. Książki a serial to w ogóle co innego. Strzyga niby jest pierwsza w opowiadaniach, ale chronologicznie jest ostatnia. I myślę że każdy kto nie zna uniwersum myśli że Geralt poznał Triss wcześniej niż Yennefer. A faktycznie już po poznaniu Yenn miał zlecenie ze strzygą, a Triss poznaję chyba w Vengerbergu?
Triss przybyła do Kaer Morhen zaproszona przez Wiedźminów. Początkowo nie chcieli oni wyjawić powodu zaproszenia, kłamali, że chodzi o „ból w kościach” Vesemira. Triss domyślała się jednak, że chodzi o magiczne zdolności Ciri. Miała także nadzieję na romans z Geraltem, do którego nie doszło. Czarodziejka sprzeciwiła się ostrym treningom Cirilli, tym samym przeprowadzając w Kaer Morhen małą rewolucję. Uczyła dziewczynkę makijażu, zasad higieny, szyła dla niej suknię, a także zabroniła jej trenować podczas menstruacji. Doszło także do spięć pomiędzy Geraltem, a Triss, w którym czarodziejka krytykowała neutralną postawę wiedźmina. Okazało się, że Ciri jest Źródłem. Triss nie była w stanie sobie z tym poradzić – sama słyszała głos każący jej pozostawić Geralta i przepowiednię, że Sodden upomni się o nią. Czarodziejka postanowiła więc zwrócić się do bardziej doświadczonej Yennefer. Wraz z nastaniem wiosny Triss wyruszyła z Geraltem i małą wiedźminką do świątyni Melitele w Ellander. Po drodze czarodziejka rozchorowała się, na szczęście pomocną dłoń wyciągnął Yarpen Zigrin oraz jego kompania.